poniedziałek, 25 listopada 2013

Rozdział 8


   Kiedy Sean wszedł do swojego gabinetu i zobaczył naburmuszoną minę Darka od razu się zorientował, że mieli obaj równie paskudny dzień. Nie bardzo wiedział jak zacząć rozmowę na temat pierścionka. Zdawał sobie sprawę, że cała paskudna sytuacja była przede wszystkim jego winą i powinien ją jak najszybciej naprawić. Tymczasem chłopak nie wyglądał na zbyt skłonnego do współpracy.
- Powinniśmy porozmawiać – zwrócił się najłagodniej jak potrafił do naburmuszonego sekretarza.
- Nie mamy o czym! – rozległo się wymowne warknięcie. Darek miał ochotę przywalić temu durnemu trollowi pięścią prosto w pokiereszowaną gębę. Od rana nasłuchał się tylu idiotycznych plotek, że ręka dosłownie go świerzbiła.
- Chodźmy do salonu, mam tam szwajcarską czekoladę borówkami – kusił umiejętnie mężczyzna. Już dawno poznał największą słabość chłopaka i teraz bezwstydnie to wykorzystywał. Wziął go za rękę i pociągnął za sobą.
- Nie jestem dzieckiem, żebym dał się przekupić słodyczami. – Nadęty Darek usiadł na kanapie i obciągnął kusą spódniczkę. Teraz, gdy doktor znał jego tajemnicę, ten damski strój jeszcze bardziej go krępował.
- Skoro nie chcesz, to sam zjem całą – Sean usiadł obok niego, włożył sobie kostkę do ust, mrużąc oczy.
- Nie powinieneś się tak napychać, w twoim wieku to niezdrowe. – Nie wytrzymał, złapał pół czekolady i wepchnął sobie do buzi. – Boska! – jęknął z przyjemności, nawet nie zdając sobie z tego sprawy.
- Sugerujesz, że jestem stary?! – Sean popatrzył na niego zbulwersowany.
- Wyglądasz dość poważnie, widzę nawet kilka siwych włosów – chłopak zerknął złośliwie na jego bujną czuprynę. Ze wszystkich sił starał się utrzymać dystans do tego wielkoluda, nie miał zamiaru go uświadamiać, że prężące się pod cienką koszulką potężne mięśnie, nieco mieszają mu w głowie.
- Nieznośny z ciebie smarkacz. Kilka porządnych klasów w te zgrabne pośladki nauczyłoby cię szacunku dla mądrzejszych od ciebie – mężczyzna zrobił ruch jakby chciał go schwytać. Na samą myśl, że mógłby zacisnąć palce na jego nagiej skórze zrobiło mu się gorąco. Darek oczywiście z piskiem odskoczył i pokazał mu po dziecinnemu język.
- O moim tyłku, to ty sobie możesz pomarzyć zboczeńcu jeden! – burknął pod nosem. – Zamiast się do mnie ślinić, lepiej powiedz, po co mnie tutaj zaciągnąłeś.
- Nie pochlebiaj sobie, to czekolada tak mi smakuje. – Jego oczy powędrowały same na smukłe uda sekretarza. Pyskaty głuptas nie miał pojęcia, że sukienka podwinęła mu się prawie do majtek. – Ee… - nieco go zapowietrzyło. Wyobraźnia zaczęła płatać mu figle, podsuwając obrazek, jak te zgrabne nogi obejmują go w talii w pełnym namiętności uścisku. – Cholera… Rozpraszasz mnie. – Dodał nieco bezradnie.
- Czym? – zajęty pałaszowaniem słodyczy chłopak, nie miał pojęcia co chodzi po głowie jego szefowi.
- Nieważnie – westchnął Sean. – Wiem, jak można naprawić to, co zepsułem swoją porywczością. Potrzebuję jednak twojej pomocy. Zgódź się, obaj na tym sporo zyskamy. – Już widział kręcącego się po jego domu Darka w kusej, jedwabnej  bieliźnie, a jeszcze lepiej bez niej. Skąpe, damskie majteczki na pewno wyglądałyby na nim wyjątkowo interesująco. Gdyby jeszcze rozpuścił te piękne, jasne włosy. – Hm… - zamruczał jak miś, który właśnie dobrał się do wyjątkowo smakowitego ula. Nie miał pojęcia, ze gapi się właśnie na chłopaka z wyjątkowo niemądrą miną.
- Ocknij się trollu! – rzucił w szefa jabłkiem. – Przestań kojarzyć mnie z obiadem! – Mimowolnie się zarumienił.
- Przepraszam, chyba się zamyśliłem. W szpitalu był dzisiaj spory ruch – kłamał bezwstydnie Sean. – Chodzi o to, że moglibyśmy się fikcyjnie zaręczyć, najlepiej w jakimś publicznym miejscu. Przeprowadziłbyś się do mnie na kilka tygodni, zaoszczędziłbyś na czynszu.  Potem możemy zrobić dramatyczną kłótnię kochanków i każdy pójdzie w swoją stronę. Co ty na to?
- Chyba masz rację, ale będzie z tym sporo zachodu. Mam nadzieję, że się nie pozabijamy podczas tego narzeczeństwa – uśmiechnął się do niego już nieco uspokojony Darek. Propozycja szefa wydała mu się całkiem dorzeczna. Skoro do tej pory jakoś się dogadywali, więc była szansa, że się nie pobiją. Mężczyzna miał paskudny charakterek, ale też sporo zdrowego rozsądku. – Jest jeszcze pewna sprawa, o której powinieneś wiedzieć. Mam nadzieję, że zachowasz dyskrecję. – Spoważniał i zaczął opowiadać Seanowi o swojej kryminalnej przeszłości.
- Niebezpieczeństwo jest znikome, założę jednak na wszelki wypadek lepsze alarmy i wzmocnię ochronę domu. Musi ci być ciężko. – Spojrzał ciepło na zasmuconego Darka. – Niełatwo udawać kobietę. Nie martw się, niedługo odbędzie się proces i zapuszkują drani na amen. Na pewno dostaną dożywocia.
- Skoro ci to nie przeszkadza, zgadzam się na tę checę z pierścionkiem. – Popatrzył z wdzięcznością na szefa. Mało kto wykazałby się taką wielkodusznością. Zbliżył się do niego i miękko cmoknął w policzek. – Drapiesz. I pamiętaj, brylant musi być ogromny – zachichotał, widząc nieco zaszokowaną minę mężczyzny.
- Z drugiej strony też. Nie powinieneś faworyzować lewego policzka, bo prawy czuje się opuszczony. – Głos Seana był tak aksamitny, że chłopak chętnie by się w niego wtulił niczym w puchową kołderkę. Jak zahipnotyzowany przyłożył usta we wskazane miejsce.
- Coś czuję, że te zaręczyny będą mnie drogo kosztować. – Zaczerwieniony Darek odsunął się na drugi koniec kanapy. Jeszcze chwila i rzuciłby się mu w ramiona z okrzykiem – ,,bierz co chcesz".
   Sean obserwował jego manewry z nieodgadnioną miną. Nie rozumiał, dlaczego nie ucieka z krzykiem na widok jego blizn, a przynajmniej nie krzywi się z odrazy. Często spotykał się z takimi właśnie reakcjami. Ten delikatny chłopak był dla niego kompletną zagadką. Ze swoich dwóch, dłuższych związków wyniósł tę naukę, że ludzie zdawali się z nim jedynie dla jego sławy lub pieniędzy. Sekretarz jednak nie wyglądał na kogoś, kto umiałby tak perfekcyjnie grać. Doktor doskonale znał się na ludziach i już od wielu lat nie pozwolił się nikomu oszukać. Czasy, kiedy wierzył w miłość i tym podobne bzdury minęły bezpowrotnie.
- Nie brzydzisz się moich blizn? – zapytał zaciekawiony. Ujął rękę Darka i dotknął czubkami jego palców swoich pokiereszowanych ust. Młody mężczyzna nie spuszczał z niego roziskrzonego wzroku. Kilka razy bezwiednie się oblizał. Nie cofnął dłoni, a wręcz przeciwnie, zaczął sam gładzić miękkie wargi, jakby chciał poznać na pamięć ich fakturę i kształt.
- Jakich znowu blizn? – wymamrotał niezbyt przytomnie. – Chodzi ci o te seksowne kreseczki? – wymknęło mu się niespodzianie. Zarumienił się po same uszy i miał ochotę zapaść się pod ziemię. Właśnie zachował się jak jakiś niewyżyty nastolatek. Szef będzie miał się z czego nabijać przez najbliższy tydzień. – To ja już może lepiej pójdę, zanim całkiem się skompromituję – wyjąkał.
                                                                       ***
    Do domu wlókł się prawie godzinę. Nie mógł uwierzyć, że tak dał się podejść temu draniowi. Na pewno teraz śmieję się tam z jego naiwności. Mało brakowało, a podałby mu się sam na srebrnej tacy. Jeśli ma jakoś przetrwać narzeczeństwo w nienaruszonym stanie, muszą ustalić twarde zasady. Inaczej wpełznie Seanowi do łóżka podczas jakiejś upalnej nocy, a potem umrze ze wstydu.
- A ty coś taki czerwony? Przeziębiłeś się, boli cię gardło? – Róża obrzuciła go zatroskanym wzrokiem jak tylko przekroczył próg domu.
- Nic mi nie jest, ale będziemy się zaręczać, jak tylko doktor dostanie ten przeklęty pierścionek. – Wszedł do kuchni i usiadł ciężko na krześle. Nie miał zamiaru niczego przed nią ukrywać.
- Jesteś pewny swojej decyzji? – Popatrzyła na niego zaniepokojona.
- Raczej nie mamy wyboru, nie chcę mu sprawiać problemów. Był dla mnie bardzo miły i wyrozumiały – westchnął cicho.
- Chłopcze, czy ty coś piłeś?! Mówimy o tym samym Evansie zwanym Bestią o Magicznych Dłoniach, którego zawsze nazywasz paskudnym trollem?! – Kobieta podparła się pod boki i popatrzyła na niego z góry.
- Ale ty lubisz dramatyzować! My tylko mamy wspólny cel, możesz to nawet uznać za interes – tłumaczył jej rozsądnie Darek. Nie chciał by nabrała podejrzeń i zaczęła snuć te swoje spiskowe teorie, wystarczyło mu, że Kevin dziwne się ostatnio zachowywał.
- Ja niby przesadzam? Dobre sobie, widziałam jak się na ciebie gapi, tymi swoimi zimnymi ślepiami. Przy najbliższej okazji włoży ci te magiczne łapki pod spódnicę i zapomnisz z jak się nazywasz. Zawsze możesz potem powiedzieć, że zostałeś zaczarowany! – Zaczęła chichotać jak szalona na widok jego speszonej miny.
- Jesteś wstrętną jędzą! – Chłopak zerwał się od stołu i popędził do swojego pokoju. Ta okropna baba, zamiast mu pomóc, świetnie się bawiła jego zmieszaniem. Do tej pory jakoś sobie radził i teraz też nie pozwoli sobie złamać serca jakiemuś łapiduchowi. Rozebrał się i poszedł do łazienki z mocnym postanowieniem zapanowania jakoś nad swoim ogłupiałym ciałem. Ledwie zdążył wziąć kolejny prysznic, w tym dwa zimne, zadzwonił telefon. Sean poinformował go, że przesyłka z Amsterdamu właśnie do niego dotarła., poczym umówił się z nim na wieczór w miejscowej kawiarence.
                                                                        ***
    Po dobrych dwóch godzinach przygotowań, Darek, a raczej Daria zamieniła się w prawdziwą piękność. Róża pomogła mu upiąć włosy w elegancki węzeł, umalowała delikatnie twarz, podkreślając jej walory. Pożyczyła też trochę skromnej, srebrnej biżuterii. Stała teraz kilka kroków od wiercącego się chłopaka i podziwiała swoje dzieło.
- Marnuję się tutaj, powinnam zostać stylistką – rzuciła z uśmiechem.
- Niezła robota. – Pochwalił ją chłopak. – Mam nadzieję, że nie zapomniałaś rozreklamować dzisiejszego doniosłego wydarzenia – dorzucił z przekąsem.
- Za kogo ty mnie masz?! Wystarczyło, że wspomniałam o tym Kwasowej, ona już zajęła się resztą. Na pewno całe Pytlowice ruszyły właśnie na kawę do Jutrzenki.
- Nienawidzę swojego życia! – zajęczał żałośnie Darek. Na szczęście chwilę potem usłyszał na podjeździe pisk opon. To Sean zajechał swoim czerwonym ferrari, pewnie uznał, że zaręczyny muszą mieć odpowiednią oprawę, bo zwykle tłukł się starym dżipem. Chłopak z duszą na ramieniu zszedł na dół i spotkał się z aprobującym spojrzeniem szefa.
- No, no. – Pokręcił z rozbawieniem głową. – Trafiła mi się prawdziwa ślicznotka. – Ujął rękę chłopaka i ucałował ją po dżentelmeńsku. Oczywiście nie odmówił sobie skubnięcia zębami jej wrażliwego wnętrza. Z przyjemnością zobaczył jak na twarz wpełza mu słodki rumieniec. – Pani pozwoli – poprowadził go do samochodu niczym damę i otworzył przed nim drzwiczki.
- Widzę, że wczułeś się w rolę – prychnął Darek jak tylko ruszyli z miejsca. – Czy ty nie za dobrze się bawisz?
- Wyluzuj kochanie – wyszczerzył się do niego Sean.
 
 
                                                


                                        Mniej więcej tak wygląda Sean

11 komentarzy:

  1. No to się porobiło. Lipne zaręczyny, coś czuje że z tego wyjdzie niezła heca. Zwłaszcza po procesie. Bo chyba wtedy Daria zniknie i zostanie sam Darek. Scena między nim a doktorem urocza. Podoba mi się bardzo ta para. Tak zgrabnie do siebie pasują.
    Czekam na dalsze plotki w miasteczku, bo na pewno będą. Oby tylko nic się nie stało i dawny "znajomy" Darka nie uciekł z więzienia.
    Dużo dużo weny i chęci:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Oh, uwielbiam tę parkę. Są tacy słodcy:D Oby się na prawdę dogadali. :)
    I tak wezmą ślub, mam nadzieję, że na prawde. Oni tak do siebie pasuja

    OdpowiedzUsuń
  3. Ciesze się, że Sean na spokojnie wysłuchał Darka i pomimo to, co usłyszał nie zrezygnował z imaginowanych zaręczyn. Tylko pytanie czy zaręczyny później zostaną zerwane ;)
    A może odbędą się kolejne tym razem prawdziwe? I znowu mętlik w głowie,,, bo przecież Darek całe życie udawać nie będzie Darii.,. a jeśli się zakochają,, znaczy się na pewno się zakochają, to co zrobią? Wyjawią całemu miasteczku prawdę? Wyjadą? Kurcze xD nie mogę się doczekać tego momentu ;3
    Sean w końcu trafił na kogoś, kto nie patrzy na jego pieniądze, ani blizny. Pociągał go sam Sean, nie tylko jego mięśnie, ale i charakter, no i zapewne z malcem- synem doktorka też się dogadają xD haha
    Pisz szybciutko kochana ;3
    Twoja Maru;3
    PS: Rozdział był uroczy,, chce zobaczyć całą wieś w kawiarence,, haah właściciel pewnie bilety sprzedawał xD haha

    OdpowiedzUsuń
  4. Darek raczej reanimuje wiarę w miłość u Seana. Lipne zaręczyny mogą okazać się prawdziwymi he he :) . Już nie mogę się doczekać akcji w Jutrzence, no i reakcji mieszkańców Pytlowic. Weny życzę i pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Anonimowy9:43 AM

    Boski rozdział, a na słowa Seana "wyluzuj kochanie" prawie spadłam z krzesła!
    Nie mogę się doczekać reakcji wioski.
    Weny dużo życzę!!

    OdpowiedzUsuń
  6. Anonimowy11:59 AM

    Witam,
    och rozdział jest po prostu boski.... Sean trochę więcej się dowiedział o problemie Darka.... och już nie mogę się doczekać reakcji wioski na te wiadomości, oj będą plotkować, będą....
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  7. Anonimowy4:05 PM

    Twoje opowiadana są boskie i chciałabym bardzo przeczytać rozdział 9 ale niestety się nie wyświetla. :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przepraszam wszystkich za ten falstart, rozdział 9 dopiero się pisze, już wkrótce będziecie mogli go przeczytać. Pomyliłam przyciski, zamiast podglądu dałam opublikuj.

      Usuń
    2. Anonimowy4:40 PM

      A ja wlasnie chcialem sie o to spytac, ale juz widze ktos ,nie wyprzedzil ;) :)

      Usuń
  8. Ja chcę, ja pragnę takiego Seana (jak na zdjęciu) mieć u siebie w domu:-). A rozdxiał jak zwykle cudny.

    OdpowiedzUsuń
  9. Anonimowy8:33 AM

    Hejeczka,
    wspaniale, no proszę nie ma szkaradnych blizn ale cudowne kreseczki, ;) tak Darek jest inny patrzy na człowieka ale nie przez pryzmat kasy, lipne zareczyny ale właśnie chyba nie będą jednak takie lipne... już wcześniej to zauważyłam ale od samego początku Kevin nie wykręcił Darii żadnego numeru tak jakby od poczatku ja polubił...
    weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Zośka

    OdpowiedzUsuń