wtorek, 3 grudnia 2013

Rozdział 9

    Pytlowicka kawiarnia przeżywała prawdziwy najazd gości, a właściciel omal nie rozpłynął się ze szczęścia. Już około godziny osiemnastej sala była nabita po brzegi. Oczywiście kilka osób się przy tym pokłóciło, między kilkoma omal nie doszło do bójki, ale prominenci w rodzaju Kwasowej dostali to, co chcieli, czyli miejsca w pierwszych rzędach, skąd mogli obserwować, a nawet podsłuchiwać zaręczającą się parę. Na środku sali, w najbardziej wyeksponowanym miejscu stał jedyny wolny stolik, zaopatrzony kartką z napisem rezerwacja.
     Darek, kiedy przez okno budynku zobaczył kłębiący się w środku podekscytowany tłum, aż zbladł z przerażenia, wygładził nerwowym gestem dół spódniczki i zrobił tył zwrot. Niestety trafił nosem prosto w szeroką pierś Seana, która stanowiła nieprzebyty mur i zamknęła mu drogę ucieczki. Silne ramiona natychmiast się wokół niego zamknęły.
- Nie bądź niemądry – szepnął mu na ucho mężczyzna. – Chyba nie wystraszysz się paru plotkarzy? Przyszli tu na przedstawienie, a my im go damy. Przypomnij sobie jakieś „ Love story” i do dzieła. – Pochylił się i niespodziewanie pocałował go prosto w rozchylone w proteście usta. Chciał rozproszyć jakoś uwagę chłopaka oraz skierować jego myśli na inne tory. Tymczasem sam złapał się we własne sidła. Miękkie wargi były tak słodkie, że nie miał najmniejszej ochoty się od nich oderwać. Całował je coraz namiętniej, tuląc do siebie oszołomionego tym niespodziewanym atakiem Darka, który po niecałej minucie wahania zarzucił mu ręce na szyję i skapitulował, wzdychając z przyjemności. Zaczął z zapałem oddawać pocałunki, kompletnie zapominając o ukrytej w pobliskich krzakach, nieprzytomnej z zachwytu widowni, której co prawda nie udało się wejść do „ Jutrzenki’, ale i tak dostała solidną porcję wrażeń.
- Powiedz, że jestem mistrzem. – Uśmiechnął się Sean, kiedy wreszcie oderwali się od siebie. – Omal się nie rozpłynęłaś w moich ramionach. – Dodał głośno. Uwielbiał się drażnić z łatwopalnym chłopakiem.
- Jesteś taki seksowny… - zajęczał i przewrócił oczami Darek. – Nie pochlebiaj sobie, to na potrzeby spektaklu – dodał już o wiele ciszej i ruszył przodem do wejścia. Szatniarz na ich widok zgiął się w ukłonach i odebrał od nich okrycia.
- Ale tyłeczek… - westchnął Sean, kiedy sukienka opięła się na pochylającym się chłopaku.
- Nawet o tym nie myśl! - syknął groźnie. – Och kochanie... – Zatrzepotał długimi rzęsami.
- Tylko moja! – stwierdził zaborczo i bezczelnie położył łapę na jego pośladkach. Zobaczył jak chłopak rumieni się ze złości, a potem rozpływa w olśniewającym uśmiechu, ponieważ właśnie wchodzili na salę.
- Otruję cię muchomorami – wymamrotał pod nosem. Bezczelny drań wykorzystywał okazję do maksimum. – To takie romantyczne miejsce. – Powiódł oczami po zatłoczonym pomieszczeniu, a obserwujący ich wcześniej niczym jastrzębie ludzie pospuszczali wzrok na swoje talerze i zajęli się gorączkowo rozmową. Mężczyzna po dżentelmeńsku odsunął mu krzesło i podał kartę dań.
- Na co masz ochotę moja księżniczko? – zapytał aksamitnym głosem Sean, ujmując pieszczotliwie szczupłą dłoń, a chłopakowi, mimo iż wiedział, że to tylko gra zrobiło się gorąco. Skoro ten wielki mutant tak świetnie się bawi, to właściwie dlaczego nie miałby zrobić tego samego.
- Och skarbulku, ty wybierz… - odezwał się omdlewającym głosikiem – jesteś taki mądry. Cokolwiek mi podasz tą męską dłonią, na pewno będzie mi smakować. – Przejechał pazurkiem po jej wrażliwym wnętrzu, a doktorowi zjeżyły się z wrażenia włoski na przedramionach. Podobnie inteligentną rozmowę prowadzili przez kilkanaście minut, dopóki kelnerka nie przyniosła zamówienia.
- Dlaczego nie jesz? –Sean ze zdumieniem patrzył jak chłopak, zamiast  pochłaniać swój ulubiony czekoladowy deser jak to zwykle robił, tylko go obwąchuję, delektując się samym zapachem.
-Kochanie. – Obdarzył go powłóczystym spojrzeniem. – Myślałam, że zostanę obsłużona po królewsku, kiedy nazwałeś mnie swoją księżniczką. – Przesunął pucharek w jego stronę, oblizał się zmysłowo i otworzył usta.
- Dla mojego anioła wszystko co najlepsze. – Zaczął posłusznie karmić pokpiwającego z niego łobuza, który po chwili nieco wypadł z roli i zaczął z autentyczna rozkoszą mrużyć oczy.
- Mhm… pychota… - Darek jako wielbiciel czekolady pod każdą postacią pomrukiwał radośnie i wydawał się być w siódmym niebie. Biednemu doktorowi jego mina skojarzyła się bardzo dwuznacznie. Poczuł narastający problem w spodniach i zacisnął uda. Należało szybko załatwić sprawę, bo jeśli trochę dłużej tu posiedzą, to będzie musiał wyjść, zasłaniając się talerzem, co niewątpliwie zostanie odpowiednio skomentowane.
- Mam dla ciebie prezent. – Wyjął z kieszeni aksamitne pudełeczko i podał chłopakowi. W sali zapadła cisza, na ten podniosły moment czekali wszyscy wielbiciele brazylijskich seriali. – Moja miłość do ciebie jest wielka jak ten brylant – odezwał się z odpowiednią dozą dramatyzmu. – Zostań ze mną na zawsze jako uwielbiana żona! – Tutaj nieco zepsuł efekt, bo na widok wachlującej się serwetką Kwasowej, nieco się zakrztusił. – Jeśli się nie zgodzisz najmilsza, przyjdzie mi się utopić w Bagnie Desperatów. – Wszyscy miejscowi pijacy skracali sobie tędy drogę z karczmy, by nie spotkać się ze swoimi wściekłymi żonami, o czym zszywający ich bojowe rany lekarz doskonale wiedział.
- Jestem twoja, aż śmierć nas nie rozłączy! – Odpowiedział drżącym z emocji głosem chłopak, który tak naprawdę miał właśnie ochotę udusić swojego szefa. Zrobił z ich zaręczyn straszny cyrk, nawet sławny „Mappet show” się do niego nie umywał.  Zgromadzonym  Pytlowianom najwyraźniej jednak odpowiadały takie melodramatyczne teksty rodem z telenoweli, bo siedzieli z otwartymi buziami, nie śmiejąc nawet drgnąć. Udawał, że pochyla się i podziwia pierścionek na swoim palcu, jednocześnie kopnął Seana w łydkę pod stołem, na szczęście długi obrus ukrył jego manewry.
- Wychodzimy stąd, dłużej już nie wytrzymam – syknął wściekle.
- Może się przejdziemy słońce? Nasze serca szaleją właśnie ze szczęścia. Chłodne, wieczorne powietrze dobrze nam zrobi, poza tym będziemy mogli przypieczętować nasz związek czułym pocałunkiem w jakimś ustronnym miejscu.
- Nie będę się włóczyć po żadnych krzakach! – Wypadł z roli Darek. – Idziemy do mnie, Róża pojechała do Krakowa, więc nikt nam nie będzie przeszkadzać!
- Jestem cały do twojej dyspozycji – Sean z trudnością zachował powagę. Chłopak zupełnie nie zdawał sobie sprawy, że właśnie w obecności największych plotkar w mieście, zaprosił go do swojego domu na kontynuację gorącej randki. Miejscowe jędze już zaczęły sobie wyobrażać, sądząc po ich spojrzeniach, co tam będą robić.
    Kiedy wsiedli do samochodu i wjechali w najbliższy zaułek Sean nie wytrzymał, parsknął gromki śmiechem, aż zatrzęsły się szyby. Sekretarz patrzył na niego szeroko otwartymi oczami, widać było, że zastanawia się czy już zwariował, czy jeszcze przyjdzie mu na to trochę poczekać.
- Co z tobą człowieku? Opanuj się! – burknął do niego, widząc jak samochód jedzie po ulicy slalomem, ponieważ kierowca nadal się krztusi ze śmiechu. Mężczyzna uspokoił się dopiero po kwadransie, kiedy dotarli do domu Róży.
- Czekaj, aż tak bardzo śpieszysz się do łóżka? – rzucił do chłopaka, widząc że bez pożegnania zamierza opuścić samochód. – Samotność musiała cię strasznie przycisnąć – zachichotał.
- O czym ty gadasz? Neurony poplątały ci się bardziej niż zwykle? – Poklepał go współczująco po ramieniu. – W twoim wieku z kawą trzeba ostrożnie. Może jednak wejdź, zaparzę ci melisski.
      Doktor wszedł za chłopakiem do domu i rozsiadł się w saloniku, który mimo, że niewielkich rozmiarów sprawiał przyjemne wrażenie. Kanapa była bardzo wygodna, a w kominku trzaskał wesoło ogień, napełniając, pomieszczenie miękkim światłem, widocznie kobieta zapomniała go wygasić przed wyjściem. Ciemnozielony dywan okazał się niesamowicie ciepły,  mężczyzna z przyjemnością zanurzył w nim stopy.
- Twoja herbatka. – Darek postawił na stoliku tacę z filiżankami i czajniczkiem. Usiadł obok, założył nogę na nogę, a sukienka powędrowała do góry. – Czy wiesz, dlaczego jak wychodziliśmy, te baby miały takie zgorszone miny i wypieki na policzkach?
- Wiem, ale jestem zbyt zmęczony by rozmawiać. – Zerknął łakomie na zgrabne uda. – Mały całus, na pewno wlałby w moje ciało nieco energii. – Dotknął czubkami palców ust chłopaka, który rozchylił je bezwiednie pod wpływem delikatnej pieszczoty.
- Och… - wyrwało mu się nieopatrznie. Prawdę mówiąc miał ochotę na małe przytulanko, ale za nic na świecie by się temu trollowi do tego nie przyznał.
- Dlaczego mój dom trzęsie się w posadach?! – Ryknęła od progu Róża, przerywając słodkie sam na sam. – Ludzie mówią, że się bzykacie aż szyby dzwonią! – Potoczyła wzrokiem po salonie. Najwyraźniej spodziewała się jakiejś wymyślnej orgii i była nieco rozczarowana.
- Jak widać chałupa stoi, a gdybyś się tak nie darła od drzwi, może dostałbym nawet zaręczynowego całusa – burknął na nią nieprzyjaźnie Sean. – Przepłoszyłaś mi narzeczoną wiedźmo!
    Zarumieniony Darek rzeczywiście umknął na drugi koniec kanapy. Kobieta przyszła w samą porę, by go uratować przed… Sam nie wiedział dokładnie przed czym. Nie miał pojęcia co go ciągnęło do tego mężczyzny, ale było wystarczająco silne, by nieźle namieszać mu w głowie. W jego ramionach czuł się jak glina w rękach doświadczonego garncarza - miękki, uległy i podatny na wszelkie sugestie.
                                                                ***
    Następnego dnia była sobota, więc Darek na dźwięk otwieranych w holu drzwi jedynie uchylił jedno zaspane oko, po czym zanurkował pod kołderkę. Niestety po chwili do pokoju wpadła mała bomba, wskoczyła na jego łóżko i zaczęła chichotać.
- Wstawaj, dzisiaj się przeprowadzasz do nas! – pisnął radośnie Kevin i zdarł z niego cieplutkie nakrycie.
- Miej litość, dopiero ósma! – Popełznął po materacu w poszukiwaniu kocyka. Na ślepo macał przed sobą, aż natrafił na coś miękkiego. Pociągnął do siebie i zaskoczony Sean wylądował na jego plecach, trafiając twarzą wprost w sprężyste pośladki.
- Możemy na chwilę tak zostać? – zachichotał.
- Ciebie też przywiało? Złaź wielkoludzie! Przez ciebie będę mieć płaski tyłek! – Usiłował się bezskutecznie wydostać na wolność. – I przestań na mnie chuchać! - Zaczerwienił się gwałtownie, kiedy poczuł gorący oddech na swoich, odzianych jedynie w bokserki, pośladkach.
- Już idziemy, zaczekamy na ciebie w kuchni. Róża zrobiła zapiekankę. – Mężczyzna, widząc zmieszanie chłopaka, postanowił się więcej nad nim nie znęcać. Wziął synka za rączkę, kierując się węchem ruszył na poszukiwanie pani domu.
    Kiedy Darek w kwadrans potem wszedł do kuchni, zastał dwójkę łakomczuchów pochłaniających jego zapiekankę. Na półmisku zostały tylko jakieś nędzne resztki, a jego żołądek właśnie zaczął wydawać kompromitujące odgłosy.
- Oddawaj, to moje jedzonko! – zwinął sprzed nosa doktora, smakowicie wyglądającą dokładkę. Przezornie uciekł z nią na drugi koniec stołu i pokazał mu język.
- Straszny z niego żarłok! Nie wiem, czy zarobię na jego posiłki. – Zwrócił się do Róży rozbawiony mężczyzna.
- Fakt! Ciekawe, gdzie to u niego wszystko znika? – Kobieta złapała za brzeg koszulki, nie spodziewającego się takiego ataku Darka i podniosła ją do góry, odsłaniając ładnie opalony, płaski brzuch.
- Musiałbym się przyjrzeć bliżej. – Sean oblizał się i zaczął przysuwać z krzesłem. Został natychmiast pacnięty w czoło łyżką przez zaczerwienionego chłopaka.
- Siad! – warknął. - Chyba musimy potem spisać warunki tego naszego narzeczeństwa!
- Mogę iść na górę? – zapytał niespodziewanie Kevin. – Pomogę ci się pakować.
- Tylko nie narozrabiaj – rzucił za nim Darek. – Walizki są pod łóżkiem.
    Dzieciak zadowolony, że powierzył mu takie ważne zadanie, skacząc po dwa schody pobiegł na piętro. Mężczyźni od nowa zaczęli się sprzeczać o głupstwa, pogodziła ich dopiero Róża, zatykając im buzie świeżo upieczoną drożdżówką ze śliwkami. Dyskusja na temat pobytu chłopaka w domu doktora rozgorzała jednak po chwili na nowo i pochłonęła cała trójkę tak bardzo, że zapomnieli o maluchu.
- Jakoś dziwnie cicho – stwierdził po jakimś czasie Sean.
- Smarkacz znowu kombinuje…
- Co on tam robi? – Zaniepokojony Darek wstał, pomysłowość dziecka nie znała granic, więc wolał nie ryzykować. Ruszył pośpiesznie do swojej sypialni. Zastał tam dość niecodzienny widok. Poczerwieniał gwałtownie, nie wiedząc jak zareagować. Stojący za nim Sean oraz Róża spojrzeli po sobie i jak na komendę włożyli sobie pięści do ust, dusząc się ze śmiechu.
    W pokoju panował niesamowity bałagan. Kevin stał obok komody, obok niego leżały prawie już całkiem zapełnione walizki. Po łóżku walała się sterta bielizny. Głównie damskie majtki i staniki z delikatnej koronki. Trzy pary bajecznie kolorowych stringów malec miał na sobie – jedne na głowie jako czapkę, drugie udawały pasek do spodni, trzecie chyba robiły za podkoszulek, a czwarte trzymał w rączkach i wymachiwał nimi z marsem na czole.
- Tatusiu – zwrócił się do doktora, który właśnie obejmował się z kobietą, aby nie upaść. Oboje ocierali łzy i szczypali się nawzajem, chcąc jakoś zapanować nad ogarniającą ich głupawką. – Znalazłem w szufladzie te dziwne sznureczki, ale nigdzie nie pasują. – Nie miał pojęcia z czego rechoczą dorośli, kiedy on ma taki poważny problem. – Jak się je ubiera?
- Darek na pewno chętnie ci pokaże. – Udało się w końcu wykrztusić mężczyźnie.
- Może Róża zrobi to lepiej. – Zawstydzony chłopak przekazał dalej pałeczkę.
- Ja nie noszę takich cudeniek. – Odbiła cios kobieta.
- Znowu myślicie, że jestem za mały co? – Wziął się pod boki urażony ich zachowaniem dzieciak. – Pójdę do Kwasowej, na pewno siedzi w ogródku i podsłuchuje. Zbyszek mówił, że ludzie ze zmarszczkami są starzy i mądrzy, a ona jest cała pomięta na buzi. Na pewno wie, co to jest! – Zanim ktokolwiek zdążył zareagować przeczołgał się między nogami zaskoczonych dorosłych i pomknął w kierunku drzwi wejściowych.
- Nie!! – Rozległ się zbiorowy okrzyk przerażania i cała trójka ruszyła w pogoń za zbiegiem.
 

8 komentarzy:

  1. No nie powiem, ubawiłam się na maksa tym rozdziałem. Przedstawienie było niebywałe, a późniejsza scena z pakowaniem - cudeńko. Kevin rozbraja swoimi pomysłami... ciekawa jestem miny Kwasowej, jak zobaczy te stringi :P Dużo weny życzę i czekam na kolejną część :)

    OdpowiedzUsuń
  2. O żesz!!!!!!!! Kevin jest boski! Jak oni go nie dogonią to koniec!
    Zaręczyny bomba! pocisnęli chłopcy! :)
    Róża jak zwykle wchodzi nie w porę.

    OdpowiedzUsuń
  3. Oświadczyny? No co ty? Nie spodziewałam się xD tak samo jak reszta mieszkańców xD haha
    To było wspaniałe.. ale,, Róża!! Jak mogłaś im przerwać, jednak to co się stało następnego dnia haha ;3 Majstersztyk xD haha, uśmiałam się za wszystkie czasy.
    No cóż.. skoro Darek sam mu pozwolił, powinien malucha pilnować <3
    Uroczy szkrab,, ale łapcie go xD tylko nie do Kwasowej xD
    Twoja Maru ;3

    OdpowiedzUsuń
  4. Anonimowy4:12 PM

    No, udało mi się trochę ogarnąć, więc spieszę z komentarzem ;)
    Nie wiem, czy już Ci o tym wspominałam, ale bardzo mi się to opowiadanie podoba. Trochę przypomina Cindy i Małżeństwo (motyw z kryminalistami i humorystyczne podejście do tematu, oraz rozbrykany syn jednego z bohaterów) i chyba właśnie po części dlatego to opowiadanie tak mnie zauroczyło. Bo widzisz, to są akurat te dwa Twoje opowiadania, po które najczęściej sięgam.
    Ponieważ jednak mam tak zwane "trudne dni" samych pochwał nie będzie ;P
    Wydaje mi się, że troszkę za bardzo przerysowałaś scenę oświadczyn. W tej zgrai plotkarzy musiała się znaleźć choć jedna an tyle sprytna osoba, by zauważyć, że zachowanie Darii i Seana jest nienaturalne. OK. Konwencja jest komediowa, i ja to rozumiem, ale mimo wszystko, za dużo lukru, który nie bardzo pasuje do pyskatej Darii, a już na pewno nie do nazywanego Bestią doktora.
    Dwójka bohaterów krąży wokół siebie, i choć nie lubię tekstów, w których para od razu idzie ze sobą do łóżka (podłogi, stołu, ściany, czy innej nadającej się do uprawiania seksu powierzchni), to jednak mam nadzieję, że za długo nie będziesz nas dręczyła. Bo masz do tego talent. Doprawdy, było już tak blisko, a tu nagle pojawia się Róża... która zdaje się miała być w Krakowie...
    No i zakończenie... Kevin to mały spryciarz. Aż nie sposób nie pomyśleć o innym małym rozrabiaku, który został sam w domu ;) Jednak to jego "Pójdę do Kwasowej"... Chryste, nawet nie chcę sobie wyobrażać plotek, jakie krążyły by po okolicy, gdyby ta baba miała wgląd w bieliznę Darii...
    Trzymam kciuki za uwieńczenie sukcesem pogoni za smykiem i czekam na kolejny rozdział. Oby pojawił się szybko ;)
    Ariana

    OdpowiedzUsuń
  5. Matko Boska Częstochowska!!! Te zaręczyny były.... brak mi słów. Zrobili szopkę jakich mało. Może się chociaż te plotkary na chwilę odczepią. Niech mają trochę czasu dla siebie. No i super że Darek się do nich przeprowadza... ale czy nie zaczną gadać że przed ślubem. Dobrze że Róża im przerwała chociaż teraz. Kevin to jedna z lepszych postaci dziecięcych.
    Ubawiłam się bardzo i już niecierpliwie czekam na ciąg dalszy.
    Dużo dużo weny i chęci:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Anonimowy6:51 PM

    Jezu z tymi zareczynami to prawie wyplulem mleko :D
    Niesamowicie to opisalas. Naprawde.
    Noe moge sie doczekac kiedy Kevin pokaze Kwasowej te sznureczki. Bedziw ubaw. Ale w glebi duszy chcialbym zeby powstal z tego jakis dramacik :p
    Pozdrawiam



    Damiann

    OdpowiedzUsuń
  7. Anonimowy5:43 PM

    Witam,
    wspaniale wyszły zaręczyny... no tak całe Pytlowice się zbiegły.... spory ruch w tej kawiarni, a wszyscy przyglądają się zaręczynom.... będą teraz mieli o czym plotkować.... och i Róża musiała w takim momencie wejść....
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  8. Anonimowy8:01 AM

    Hejeczka,
    wspaniale, ubawiłam się tym rozdziałem, mały i jego pomysły... jest po prostu rozbrajający, ciekawa jestem miny Kwasowej jak zobaczy te stringi... co za atrakcja, zaręczyny i chyba to cala okolica znalazła sie nagle w tej kawiarence...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Zośka

    OdpowiedzUsuń