niedziela, 3 listopada 2013

Rozdział 4

   Tymczasem wiele kilometrów dalej, w krakowskim areszcie dla groźnych przestępców, siedział Krzysztof Porębski i rozmyślał nad swoim pokręconym losem. Za godzinę miał widzenie ze swoim adwokatem. Nie mógł się już doczekać wieści z zewnątrz. Dziwnie się czuł w tym maleńkim pokoiku, niczym tygrys wsadzony do zbyt ciasnej klatki. Był wysokim, postawnym mężczyzną z brązowymi włosami i niebieskimi, przenikliwymi oczami. Silny, inteligentny, świetnie wyszkolony w sztukach walki, szybko piął się do góry w gangsterskim światku. Zresztą nie znał innego, w nim się wychował, a rodzice należeli do zorganizowanych grup przestępczych. Miał szesnaście lat, kiedy założył swoją pierwszą bandę. Teraz był już prawie na samym szczycie, ten skok na bank miał być ostatnim tego typu wyczynem. Przemyt, narkotyki i prostytucja zaczynały mu już przynosić takie dochody, że miał zamiar zrezygnować z kradzieży. Były zbyt ryzykowne, choć przynosiły niezłe zyski.
   Z początku nie mógł zrozumieć, jak to się stało, że wpadli i zostali aresztowani. Wszystko było świetnie zorganizowane, dopięte na przysłowiowy ostatni guzik. Po szeregu godzin rozmyślań zdał sobie sprawę, że to Darek go wydał. Wyglądał tak niewinnie i słodko, kiedy go pierwszy raz zobaczył siedzącego w bankowej kasie. Zdawał się wprost stworzony na informatora. Nie było się łatwo z nim umówić, nieśmiały dzieciak wcale nie kwapił się do zawarcia znajomości. W końcu, po wielu próbach, zgodził się z nim spotkać. Krzysztof był profesjonalistą i szybko wyciągnął z chłopaka wszystko, co było mu potrzebne do napadu. Poza tym całkiem miło spędzali razem czas. Okazało się, że mieli wiele wspólnych zainteresowań, lubili oglądać podobne filmy, śmiali się z tych samych dowcipów. Jednym słowem Darek wpadł w oko, na ogół nieczułemu na wdzięki, gangsterowi. Po skoku chciał zabrać małego do siebie, spędzić z nim kilka upojnych chwil. Zamiast tego siedział w więzieniu i zastanawiał się, który z śledczych miał ich na oku. Krzysztof był przekonany, że ktoś musiał ich od dawna śledzić, bo skąd by miał tak dokładne dane i rysopisy. Zgarnęli prawie wszystkich jego chłopaków.
   Zazgrzytały drzwi od celi i do środka wszedł jego adwokat. Od lat pracował dla organizacji i niejednego z braci wyciągnął z więzienia.
- Panie Porębski. – Usiadł na podsuniętym mu krześle. – Tym razem paskudnie się pan wpakował. Nie ma szans  na wyjście za kaucją.
- Wie pan, kto nas tak załatwił? – zapytał Krzysztof, wyciągając długie nogi przed siebie. - Pewnie przysłali jakiegoś starego wygę z Warszawy.
- Akurat, nigdy pan nie zgadnie. Ta informacja kosztowała mnie sporo zachodu i pieniędzy.
- Gadaj, wiesz, że wszystko ci zwrócę.
- Pokpiłeś sprawę, ten dzieciak z którym się zadawałeś, doniósł policji wszystko z najdrobniejszymi szczegółami. Numery telefonów, rysopisy, rejestracje tak dokładne, jakby nakręcił o was film. Niestety zniknął i nikt nie wie, gdzie się zapodział. Zrobili z niego świadka koronnego. Miałeś niesamowitego pecha, chłopak ma fotograficzną pamięć.
- Szlag, skąd miałem to wiedzieć! Musicie go znaleźć, nie może zeznawać!
- Wiemy, ale to nie takie proste - westchnął adwokat.
- Kończyć te pogaduszki! – Do celi wszedł strażnik. Był zaskoczony, że taki niebezpieczny więzień dostał pozwolenie na widzenie. Nie miał jednak zamiaru wtrącać się w decyzje przełożonych. Pewne ktoś tam na górze dobrze posmarował właściwą rękę.
   Krzysztof został sam i usiadł na wąskim łóżku. Przez niewielkie, zakratowane okno wpadało już niewiele świtała. Zacisnął dłonie na metalowej ramie w bezsilnym gniewie. Dopadnie małego drania, a potem wyciśnie z tego zdrajcy ostatnie soki. Zrobi z niego swoją dziwkę, będzie go pieprzył dzień i noc aż zdechnie. Nie miał pojęcia jak mógł się tak pomylić w ocenie tego dzieciaka. Wyglądał na słabego, bezbronnego i niesamowicie naiwnego. Pierwszy raz w życiu popełnił tak poważny błąd, a teraz przyjdzie mu za niego drogo zapłacić. Musiał się stąd wydostać, czym prędzej tym lepiej. Doskonale wiedział, że nie ma więzienia z którego nie można by uciec. Policja nie miała pojęcia jak grubą był rybą i nie pilnowała go aż tak bardzo. Już wkrótce zgniecie słodki uśmiech na tych różowych ustach, a jego dłonie wymalują rozległe sińce na krągłych pośladkach. Z tą pocieszającą myślą zasnął, a jasna twarz Darka prześladowała go całą noc.
***
   Sean poprzedniego wieczoru, kiedy już ułożył do snu swojego pijanego synka, udał się do pokoju niani. Po krótkiej wymianie zdań kobieta wyleciała z domu jak wystrzelona z procy, nie spakowała nawet swoich rzeczy. Doktor mocno zdenerwowany jej beztroską oraz brakiem profesjonalizmu nie przebierał w słowach. Nadał durnemu babiszonowi od  szponiastych kretynek i bezmyślnych małp. Skutek tej całej awantury był taki, że znowu został bez opiekunki do dziecka, a za dwie godziny musiał udać się na cały dzień do kliniki. Była niestety sobota i nawet Zbyszek miał wolne. Zresztą już porządnie nadużył cierpliwości gosposia, należało mu się trochę odpoczynku. W końcu po chwili wahania wziął do ręki komórkę.
- Daria? Tu Sean, mam do ciebie prośbę. Może chcesz dodatkowo zarobić?
- To znowu pan? Jest dopiero siódma rano – wymamrotał sennie chłopak.
- Mógłbyś zająć się Kevinem?
- Jeśli pan obieca, że będzie trzymał język za zębami – odezwał się po minucie namysłu.
-Słowo skauta! – Sean odetchnął z ulgą. – Mały cię lubi na pewno sobie jakoś poradzisz.
   Dopiero po godzinie Darek przyszedł do domu Evansa, zjedzenie śniadania i przemienienie się w kobietę zabrało mu trochę czasu. Kiedy otwarł furtkę zobaczył jak mężczyzna niecierpliwie spaceruje po żwirowej ścieżce. Na widok dziewczyny w kwiecistej spodniczce wyraźnie poweselał i niespodziewanie pocałował ją w oba policzki. Odskoczyła natychmiast do tyłu, a na jej twarzy wykwitły ciemne rumieńce.
- Co pan znowu wyprawia?!
- Cieszę się z pani przybycia – odpowiedział Sean z niewinną miną. – Jak tam rynsztunek, nie będzie znowu obsuwu? – spojrzał na jej biust.
- Chyba pójdę do domu – Darek zrobił tył zwrot.
- Już się zamykam, wrócę późno, więc nie czekajcie na mnie – pomachał dziewczynie i zanim się rozmyśliła pomaszerował szybkim krokiem do garażu. Nie miał pojęcia dlaczego drażnienie się z nią sprawiało mu taką przyjemność.

   Darek spędził całkiem przyjemny dzień z Kevinem, dzieciak był strasznie ruchliwy,  nie posiedział ani minuty w jednym miejscu, ciężko więc było za nim nadążyć. Za to posiadał niesamowita wyobraźnię i świetnie się razem bawili, demolując przy tym odrobinę dom doktora. Wieczorem jeszcze upiekli całą blaszkę ciastek o najdziwniejszych kształtach i ładnie poukładali je na ozdobnym talerzu. Maluch był już tak zmęczony, że ziewał raz po raz, zakrywając rączką upapraną czekoladą buzię.
- Chodź, wykąpiemy się – wziął go na barana Darek. – Założymy ci piżamkę w samochodziki – wyciągnął  ubranko z szuflady w sypialni chłopca.
- Wolę tą w jeżyki, a poczytasz mi potem? – Szybko się rozebrał, a potem z radosnym piskiem wskoczył do wanny, rozchlapując wodę na lewo i prawo.
- Dobrze, ale jak się wyszorujesz w ciągu kwadransa. – Chłopak siadł na pralce z zegarkiem w ręce. – Czas, start!
- Ale za dwie bajki! – Targował się dzieciak, myjąc całkiem sprawnie włosy. Dotrzymał słowa i niedługo potem był już ubrany w ulubioną piżamkę. Czarne sprężynki stały mu na głowie we wszystkie strony. – Zaniesiesz mnie do łóżeczka? Chyba mam już słabe nóżki. - Kiedy Darek wziął go na ręce, natychmiast skorzystał z okazji i ufnie się do niego przytulił. Miział go noskiem po bluzeczce, szukając najcieplejszego miejsca. Tak musiała pachnieć mamusia. Był o tym absolutnie przekonany. Zaczął się zastanawiać, jak zatrzymać tą nową nianię, najlepiej na zawsze. Miała takie miękkie, jasne włoski i śliczne oczy, uśmiechała się serdecznie za każdym razem kiedy na niego spojrzała.
- Ale z ciebie leniuszek – zachichotał chłopak, położył dziecko na łóżku i przykrył kołderką, po czym ulokował się obok z książką w ręce.
- Jak wygląda prawdziwa mamusia? – rzucił niespodziewane pytanie maluch. Darek zamyślił się na chwilę, nie wiedząc co odpowiedzieć. Widział ciemne oczka wlepione w niego z powagą. Doskonale pamiętał, jak bardzo tęsknił z początku za swoją.
- Moja miała zielone oczy, jasny jak len warkocz i zawsze mnie całowała, kiedy wychodziłem do szkoły. Rzadko na mnie krzyczała, jak coś narozrabiałem robiła się smutna, a mnie pękało z żalu serce. Nosiła puszyste moherowe swetry, bo ciągle było jej zimno. – Pogłaskał w zadumie główkę Kevina, a on położył mu ją na ramieniu i przymknął powieki. Długie rzęsy rzucały cienie na jego delikatne policzki. Wyglądał jak piękna, porcelanowa lalka, którą bardzo łatwo można stłuc.
- Jesteś do niej podobny, prawda? – wyszeptał sennie chłopczyk. – Też chciałbym taką mieć, ale tata nie chce się ożenić. – Po chwili słychać było tylko jego posapywanie. Darek miał zamiar wstać, liczył na to, że Evans niedługo wróci i będzie mógł iść do domu.  Zmęczenie jednak przeważyło i już po kilku minutach dołączył do malucha.

   Sean miał nadprogramową operację, dopiero po dziesiątej wieczór skończył pracę. Obawiał się, że czeka go porządna bura od Darii za taki późny powrót. Po drodze zastanawiał się czym ją udobrucha. Miał nadzieję, że synek nie narozrabia zbytnio, jak to miał w zwyczaju. Uwielbiał testować cierpliwość, każdej nowej opiekunki. Wszedł na placach do domu i kierując się węchem trafił najpierw do kuchni. Napakował sobie usta smakowicie pachnącymi ciastkami, po czym ruszył do sypialni Kevina. Na wąskim łóżeczku niespodziewanie zobaczył, leżące na  boku twarzami do siebie, dwie wtulone w swoje ramiona postacie. Maluch obejmował nóżkami i rączkami dziewczynę, a szczęśliwy uśmiech na jego usteczkach mówił sam za siebie. Evans z początki miał zamiar obudzić swoją sekretarkę, ale zaraz potem machnął na to ręką. Miała na twarzy smugi z czekolady i zmierzwione, jasne włosy. Spódniczka zadarła jej się do góry, ukazując odziany w obcisłe majteczki zgrabny tyłeczek. Sapnęła, obróciła się na wznak i Sean ku swojemu zdumieniu zauważył między udami dziewczyny coś, czego nie powinno tam absolutnie być. Przez chwilę stał z otwartymi niemądrze ustami, a potem uśmiechnął się pod nosem.
- Daria czy Darek, a co to u licha za różnica? – mruknął po cichu do siebie. Podniósł kołdrę, aby ją przykryć, ale zwykła ludzka ciekawość przeważyła. Odchylił dekolt w bluzeczce i zobaczył zupełnie płaską klatkę piersiową, tymczasem  stanik wypełniały, znane mu z Pytlowickich plotek, żelowe wkładki. – Śliczna a raczej śliczny, jesteś pełny niespodzianek – zachichotał cicho. – Ciekawe po co ta cała maskarada?
Nie miał zamiaru awanturować się o tą mała tajemnicę. Prędzej czy później prawda wyjdzie na jaw. To co robił chłopak nie było łatwe i wymagało sporo zachodu. Na pewno miał ważny powód, aby tak się zachowywać. Będzie miał jeszcze jeden pretekst do żartów ze smarkacza. Z przyjemnością popatrzy jak jego twarz robi się purpurowa.
                                                               ***
    Następnego dnia rano Sean z Kevinem odwieźli Darka do domu. Doktor całą drogę jakoś dziwnie mu się przyglądał, kierując tym razem wzrok nie na biust, z którego do tej pory zawsze żartował, tylko między jego nogi. Chłopak zaczął się nawet poważnie zastanawiać, czy czasem nie dostrzegł przez spódniczkę czegoś niepokojącego, ale to przecież było niemożliwe.
 - Mam tam jakąś plamę? – Nie wytrzymał w końcu Darek.
- Jakoś dziwnie się układa, jakby miała dodatkowy fałd. – Evans popatrzył na niego kpiąco szarymi oczami.
- Od kiedy pan jest takim znawcą mody? – zdenerwował się chłopak. Samochód zatrzymał się właśnie przed furtką do ogrodu Róży. Nie był już potrzebny, więc ten trol znowu sobie na nim ostrzył zęby. Cmoknął w policzek na pożegnanie malucha, który natychmiast posmutniał.
- Gdzieżbym śmiał – Doktor pomógł mu wysiąść. – Wszystkie kobiety w waszej rodzinie mają takie szerokie ramiona? – Zmierzył uważnym wzrokiem jego sylwetkę.
- Chce pan mnie wkurzyć prawda?! Nie dam się! – Prychnął Darek i bez pożegnania ruszył do domu. Po co on się dał wmanewrować temu draniowi w niańczenie dzieciaka? Tego aniołka na pewno znalazł w kapuście, taki łajdak nie mógł spłodzić podobnego słodziaka.
- Nie powinieneś denerwować niani, tatusiu – usłyszał jeszcze za sobą cieniutki głosik Kevina. Odwrócił się i pomachał mu na dowidzenia. Biedny maluch ma za ojca złośliwego stwora, ale przecież to nie jego wina.
***
    W poniedziałek w biurze nie było burmistrza Biedronki, więc panowało bezkrólewie. Oczywiście plotkowano bezustannie w małych grupkach, przekazując sobie co lepsze kąski z minionego weekendu. Nikt specjalnie nie przejmował się obowiązkami. Darek trzymał się na uboczu i starał nie brać udziału w tych debatach. Zawzięcie wypełniał statystyki, udając, że nie widzi zaczepnych spojrzeń koleżanek.
- No, nie bądź taka pracowita – Alina podeszła do biurka i szturchnęła go w plecy. – Powiedz jak to było z nianią Evansów, na pewno coś wiesz!
- Nie mam pojęcia o co wam chodzi – wzruszył ramionami. Kevin co nieco mu opowiedział, bo podsłuchiwał pod drzwiami przez całą awanturę, ale nie miał zamiaru się tym dzielić z tymi babiszonami. Tym bardziej, że dzieciak był pijany i nie wiadomo było co mu się uroiło, a co naprawdę usłyszał.
- Podobno uciekła w kapciach, nawet torebki nie zabrała. – Danuta omal nie wpakowała mu się na kolana.
- Spytajcie doktora o co się wściekł, mnie tam wtedy nie było – wziął gazetę i przy jej pomocy przegonił ciekawskie urzędniczki.
- Jak jesteś taka, to zrób to także. - Rzuciła mu stertę dokumentów wdowa. - Biedronka kazał to zrobić na jutro. – Zadarła nos i wyszła do łazienki. W związku z dodatkową pracą, Darek został w biurze do późna. Był wdzięczny burmistrzowi za to jak go przyjął, więc chciał się jakoś zrewanżować. Zapadał już zmierzch, kiedy skończył i wyłączył komputer. W urzędzie nie było już nikogo, miał jednak klucze, więc się tym nie przejmował. Wziął torebkę, gasząc po drodze światła, ruszył długim korytarzem do wyjścia.
- Kogo my tu mamy? – usłyszał za sobą głos miejscowego amanta. Od początku mieli ze sobą na pieńku. – Może pomogę odnaleźć w ciemnościach drogę ? – Bezczelny cham złapał go za ręce, a potem przycisnął do ściany swoim potężnym ciałem. – I co teraz księżniczko? Już nie jesteś taka harda! – Złapał za podbródek pobladłego chłopaka, po czym wycisnął na jego ustach obleśnego całusa.
- Puść mnie, bo pożałujesz! – pisnął niezbyt przekonująco Darek. Zimne oczy Marcina, od razu skojarzyły mu się z kawałkami lodowatego błękitu, należącymi do Krzysztofa. Nogi się pod nim ugięły i zrobiło mu się słabo na przypomnienie ich ostatniego spotkania w banku.
- Zrobimy sobie małe macanko – zarechotał mężczyzna. – Suka, czy z dużego czy z małego miasta, niczym się nie różni. Wystarczy jej włożyć rękę do majtek, a od razu mięknie i robi się mokra!
- Ratunku! – zdołał krzyknąć chłopak, zanim wielki jęzor wdarł się między jego wargi. Z tym niedźwiedziowatym durniem nie miał żadnych szans, jeśli ktoś mu nie pomoże, źle się to dla niego skończy. Zwłaszcza, gdy odkryje jego tajemnicę. Dobrze wiedział, że ten typ facetów nie znosi gejów i bywa wobec nich niesamowicie agresywny.

11 komentarzy:

  1. Anonimowy7:05 PM

    Świetny rozdział :) mam nadzieję, że Krzysztof też sobie kogoś znajdzie ;p

    OdpowiedzUsuń
  2. Darek świetnie sobie radzi z malcem, to musiał być uroczy widok, jak razem spali na malutki łóżku. Ale ajjj prawda wyszła na jaw :) haha, dobrze, że Sean się nie zdenerwował i nie wyrzucił jej a raczej jego z domu... A ta niańka zasłużyła sobie, haha w samych kapciach uciekać phi,,, mam nadzieję, że odprawy, żadnej nie dostała xD
    Ożesz ty,,, grrrr... doktorku gdzie jesteś gdy cię potrzebują? Ratuj Darka!! I to już!
    Twoja Maru;3

    OdpowiedzUsuń
  3. Kevin polubił Darka i już pewnie snuje plany w swojej małej główce, jak połączyć go z jego tatą. Sean odkrył prawdę :) fajnie, że się nie zniechęcił do Darka. Mam nadzieję, że doktor uratuje chłopaka z rąk urzędowego amanta.
    Weny życzę i pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. O nie! niech Darek sie nie ugnie. Mam nadzieje ze powie doktorowi o całej sprawie a ten sie rozprawi z Marcinem...
    Oj oby Krzysztof go nie podpadł...

    OdpowiedzUsuń
  5. Anonimowy10:46 PM

    Jak można kończyć w takim momencie? Kocham twoje opka nad życie.
    Ewa
    P.S. Wiedziałaml, że prędzej czy później, Darek będzie mieć kłopoty.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Anonimowy10:48 PM

      Sorry, za niezrozumiały tekst.
      Pisze z telefonu.
      Ewa

      Usuń
  6. Wspaniały rozdział.
    Bałam się w jaki sposób Sean się dowie i co zrobi ale jak przeczytałam to bardzo się cieszę że tak to rozegrałaś. Kevin ich jeszcze zeswata. Uwielbiam tego małego:)
    Oby Krzysztof nie namieszał i nic nie zrobił Darkowi.
    Jak mogłaś zakończyć w tym momencie?! No jak?
    Teraz by się przydało żeby Sean uratował chłopaka.
    Dużo dużo weny i chęci do pisania.
    Coraz bardziej lubię to opowiadanie:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Trafiłam przypadkiem, a tu patrzę znajoma autorka ! *.* nawet nie wiesz jak tęskniłam za twoją twórczością, przez ten czas w którym zapadłam się pod ziemię... wróciłam do pisania jednakże nie na starym blogu ponieważ nie mogłam znaleźć hasła a e-mail mam już nieczynny, to mój nowy blog
    http://opowiadania-yaoi-elizabeth.blogspot.com/
    a teraz zabiorę się do nadrobienia zaległości :D i przeczytam wszystkie twoje opowiadanka które mnie ominęły :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Anonimowy4:11 PM

    Witam,
    ach i okazało się tak jak przypuszczałam, Krzysztof wykorzystał biednego Darka do swoich celów.... a ten się w nim zakochał.... z Darka wspaniała niania, jaki i Kevin można powiedzieć, że był przy nim spokojniejszy.... Evans poznał prawdę, choć jeszcze sam Darek o tym nie wie..... Ciekawe jak Sean zareagował by jakby się dowiedział, że on jest świadkiem koronnym, dlatego ta przebieranka.... i gdzie jest Evans jak jest potrzebny... niech przyjedzie na „białym koniu” ;]
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  9. Yaoistka^^4:39 PM

    Pokochałam to opowiadanie, naprawdę! Jest boskie! Sekret już się wydał...hihih xdd Teraz czekam na rozwój wypadków, byebye ^^

    weny życzę i pozdrawiam :**

    OdpowiedzUsuń
  10. Anonimowy8:26 AM

    Hejeczka,
    wspaniały rozdział, ale oby nie odkryli gdzie podziewa się Darek, teraz wyszło jaki Krzysztof jest naprawdę... pięknie Sean poznał prawdę teraz to jeszcze bardziej będzie mu dokuczać...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Zośka

    OdpowiedzUsuń