niedziela, 27 października 2013

Rozdział 3

   Darek postanowił tym razem ubrać się najskromniej jak potrafił. Nie chciał na siebie zwracać uwagi biurowego podrywacza. Letnia sukienka lekko dopasowana w talii i sandałki wydały mu się najlepszy wyborem. Nie bardzo znał się na kobiecej modzie. Prawdę mówiąc, nie znał się na modzie w ogóle. Jeszcze gorzej było z makijażem, nabrał już trochę wprawy, ale i tak musiał wstawać dwie godziny wcześniej. Ułożenie sięgających już do łopatek włosów też było niezłym wyzwaniem, nieraz musiał prosić chichoczącą z jego niezdarności Różę o pomoc. Udawanie kobiety było trudnym zadaniem, nieraz miał ochotę rzucić to wszystko w diabły. Powstrzymywała go tylko myśl o młodszym bracie, którego mógłby narazić na niebezpieczeństwo, gdyby został zdemaskowany.
Po przybyciu do pracy, lewo ulokował za biurkiem i zaczął rozkładać dokumenty, został zaatakowany przez ciekawskie koleżanki.
- To prawda, że dorabiasz u Bestii? – Zapytała Danusia, siadając mu na papierach.
- Podobno on morduje swoje kochanki, a potem zakopuje je w lesie. Pojawiają się i znikają po kilku dniach, niczym fatamorgana – dodała Alina.
- Jeju, co wy wymyślacie za bzdury. To normalny facet, tyle że złośliwy i z paskudnym charakterkiem – wywrócił oczami. -  Pewnie żadna biedaczka nie wytrzymuje długo jego humorków.
- Ale seksowny przyznaj, nawet z ta paskudną blizną – szturchnęła go ekonomistka. – Widziałaś go już pod prysznicem?
- Ma mięśnie jak gladiator, to musi być fascynujące – westchnęła Alina. – Też bym zerknęła jakbym miała okazję.
- Do czego wy mnie chcecie namówić napalone baby?! – warknął na nie Darek, po czym gwałtownie się zarumienił. – Mam podglądać mojego szefa jak się kąpie?
- Po pierwsze ty też baba! A po drugie mogłabyś cyknąć kilka fotek, tak na pamiątkę – dodała niewinnie Danusia.
- Nie wiedziałam, że z ciebie takie cielątko, te rumieńce strasznie słodziutkie – roześmiała się wdowa. – A może on ci się podoba co? –wbiła w chłopaka ciemne oczy.
- Odczepcie się jędze – zepchnął je z biurka. – Burmistrz Biedronka jest do wzięcia, zresztą z gosposia Zbyszka, też niezły kąsek. Evans to nie wasza liga. Pożre was żywcem przy pierwszym spotkaniu. Podobno kandydatki na sekretarkę wiały jedna po drugiej. – Upił łyk kawy. – Weźcie się lepiej do roboty zamiast mielić językami.
- Pracowita się znalazła – pokręciła głową Danusia. – Nie mów, że nie lubisz posłuchać najświeższych ploteczek z okolicy. W takim razie pewnie nie chcesz się dowiedzieć, jak narzeczona po wypadku, tak się brzydziła tych blizn doktora, że nie chciała go nawet dotknąć. Wysłała mu, tchórzliwa suka, pierścionek w kopercie. A żonka nie była wcale lepsza. Wyszła dla niego z powodu pieniędzy i zdradzała po kryjomu. Dowiedział się o tym, kiedy podsłuchał przez przypadek jej rozmowę przez telefon. Wynajął detektywa, który podobno spisał  grubą na pięćset stron księgę, tak się baba puszczała. Nie utrzymują ze sobą kontaktów. Dostała sutą odprawę, a do dzieciaka, to nawet na święta nie zadzwoni.
- Biedny facet, nic dziwnego, że taki zgryźliwy – westchnął współczująco Darek. – Ale ojciec z niego dobry, widziałam jak czyta Kevinowi bajki przed snem.
- Nawet diabeł ma bardziej ludzkie oblicze – pokiwała głową Alina. – Teraz lepiej zajmijmy się czymś pożytecznym, bo nam Biedronka da popalić. A swoją drogą słyszałam, że to nie Róża tylko ty, nosisz żelowe wkładki w staniku.
- Naprawdę? Daj pomacać! – Obie kobiety zerwały się, a potem ruszyły w jego stronę.
- Ratunku! Wariatki! – zapiszczał Darek i uciekł do łazienki, gdzie zamknął się na zasuwkę.
***
   Dwie godziny później ktoś zajechał pod Urząd Miasta z piskiem opon. Ciekawskie urzędniczki oczywiście rzuciły się do okien, które wychodziły na parking przed budynkiem. Gdyby burmistrz wiedział ile czasu w nich marnowały jego podwładne z pewnością by je kazał zabić deskami. Eleganckie, sportowe auto wyrwało z ich piersi pełne zazdrości westchnienie.
- Ale on przystojny, ta koszula omal mu na klacie nie trzaśnie – jęknęła Danusia.
- A zobacz na tyłek, nie ma to jak markowe jeansy – dorzuciła w tym samym tonie Alina. – Za taki samochodzik sprzedałabym swoją ciotkę.
- Handel ludźmi jest zabroniony! – rozległ się za nimi rozbawiony głos Biedronki. – Gdzie się podziała Daria?
- Blokuje łazienkę, chyba poprawia urodę.
- To śliczna dziewczyna, co tam jeszcze można poprawić? Pewnie jej zazdrościcie! – stwierdził mężczyzna. – Poza tym nie chcę słyszeć o takich prześladowaniach w miejscu pracy! – dorzucił groźnie.
- No te… - pomacała się wymownie po piersiach Danusia. – Nie słyszał pan o awanturze w warzywniaku? – Szef był łagodnym człowiekiem i trochę ją zdziwił jego surowy ton.
- Moja sekretarka ma sztuczny biust? – zainteresował się natychmiast wchodzący właśnie na schody Evans. Podejrzenia kobiet zgadzały się z lęgnącą się w jego głowie teorią. Miał zamiar sprawdzić jej prawdziwość przy najbliższej okazji.
- Właśnie miałyśmy to zweryfikować, kiedy zwiała i zabarykadowała się w kibelku – westchnęła Alina.
- Daria wychodź, mam do ciebie prośbę. Burmistrz cię zwolnił. Potrzebuję cię na kilka godzin. – Doktor stanął pod drzwiami łazienki.
- Nie ma mowy, słyszałam was – burknął Darek.
- Zapłacę ekstra – kusił Sean. – Mam pacjenta, mówi jakimś strasznym, włoskim dialektem. Może tobie uda się go zrozumieć.
- Wyjdę jak wszyscy przysięgniecie, że nie będziecie mnie obmacywać!
- Przysięgamy! – odezwała się zgodnym chórem niepoprawna trójka.
***

   Darek z doktorem udali się do kliniki. Kiedy zatrzymali się przed wejściem do nowoczesnego budynku, chłopak z podziwu otwarł usta. Przy jego budowie wykorzystano wszystkie najnowocześniejsze technologie, był też w 100% zgodny z ekologią. Stosowano tu eksperymentalne metody, jakich nie można było zobaczyć w żadnym innym szpitalu. Ich efekty, często okrzykiwano mianem cudów. Evans nie gardził żadnym sposobem leczenia, czy to była skomplikowana operacja, czy metody szamanów z amazońskiej dżungli. Jeśli tylko pomagały pacjentowi, były stosowane bez zmrużenia oka. Widywano tutaj najdziwniejszych specjalistów ze wszystkich stron świata. Personel był nieustannie szkolony. Sean chciał być samowystarczalny i kształcił sobie swoją kadrę. Weszli do środka i wyjechali windą na piętro.
- W czy jest problem? – zapytał Darek, kiedy szli długim korytarzem.
- Mały miał operację, był strasznie szczęśliwy, wszystko się udało, nogę ma sprawną. Aż tu nagle nie chce ćwiczyć, schował się pod kołdrę i ryczy. Jeśli nie będzie się rehabilitował, to efekty będą znikome. Nie mam pojęcia co w niego wstąpiło, to całkiem miły dzieciak.
- Dobrze spróbuję, ale pan zostaje na zewnątrz – zakomenderował chłopak, poprawił sukienkę i wszedł do wskazanego pokoju. W drzwiach minął drobnego blondynka podskakującego o kuli. W sali zobaczył ciemnowłosego chłopca w wieku około ośmiu lat. Na jego widok natychmiast schował się pod kołdrę. Darek westchnął, wziął krzesło i postawił je obok łóżka. Doskonale znał takie zachowania z rodzinnego domu, jego brat fochał się identycznie.
- Angelo, wszyscy się o ciebie martwią. Dlaczego nie chcesz ćwiczyć? – zapytał łagodnie po włosku.
- Bo nie! – padła stanowcza odpowiedź. Maluch chciał się poprawić, chora noga wysunęła się spod nakrycia i chłopak mógł zobaczyć długą bliznę, która bardzo ładnie się goiła.
- Nóżka wygląda całkiem fajnie, niedługo będziesz mógł wrócić do domu. Musisz jednak ćwiczyć mięśnie, aby nie kuleć.
- Nieprawda, jestem Frankenstein, człowiek z kawałków! – pisnął cichutko dzieciak.
- Kto ci nagadał takich bzdur? Za niedługo w miejscu operacji będzie tylko cieniutka, niczym niteczka, biała kreseczka – tłumaczył mu cierpliwie Darek.
- Akurat, Jasiek powiedział, że on by się tak w życiu na basenie nie pokazał! – wyjąkał i zaczął pochlipywać.
- Jasiek to kolega? Na pewno źle go zrozumiałeś!
- On mówi dobrze po włosku, jego tata jest z Abruzji!
- Zaraz ci udowodnię, wyłaź z tego łóżka. Idziemy! – zerwał kołdrę z malucha i podjechał z wózkiem inwalidzkim. – Siadaj! Pokaż, że jesteś facetem nie mazgajem. A ten blondynek jest śliczny – mrugnął do niego. – Jak się nie postarasz, to znajdzie sobie innego kolegę.
- No dobra – naburmuszony, zapłakany dzieciak wsiadł do szpitalnego wehikułu. – Co zrobimy?
- Najpierw umyj buzię i uczesz się. Potem ja będę gadał, a ty podsłuchiwał.- Wjechali do łazienki na korytarzu. Darek zostawił uchylone drzwi. Nie zauważył, że wcześniej w drugiej kabinie ukrył się Sean, obserwujący z zaciekawieniem rozwój wypadków. Stanął na korytarzu i zaczekał, aż poznany wcześniej blondynek zbliży się do niego. Zauważył, kiedy przejeżdżali, że ćwiczy chodzenie o kulach.
- Znasz Angelo? – Zaczepił chłopca.
- Tak proszę pani, ale chyba ma dziś zły humor. Nie chciał nawet pograć ze mną w karty – odezwał się markotnie i poprawił jasną grzywkę, wpadającą mu do oczu.
- Trzeba było się z niego nie śmiać – odezwał się surowo Darek.
- Ale ja się nie śmiałem proszę pani. Powiedziałem tylko, że wstydziłbym się pokazać z taką blizną. Podziwiam go, jest taki odważny. Nic sobie nie robi z dowcipnisiów. Nie to co ja, fajtłapa i beksa. Ćwiczy nawet jak go boli. To prawdziwy macho! Chciałbym być taki jak on – westchnął ciężko.
- Może mu to powiesz osobiście? – zapytał delikatnie.
- Umarłbym ze wstydu – pisnął zarumieniony blondynek.
- Też mi powód do umierania! – prychnął Angelo, który nie wytrzymał i wyjechał z łazienki.
- Ja cię strasznie przepraszam, wiesz, że często gadam jak nakręcony - Jasiek rzucił mu się na szyję, a potem pocałował w policzek. – Przewieziesz mnie? – Spojrzał z podziwem na nowoczesny wózek z przerzutkami.
- Pewnie siadaj! – Poklepał swoje kolana. Już po chwili chłopcy, w zupełnej zgodzie, siali popłoch na korytarzu. W końcu zostali złapani przez siostrę oddziałową i zapędzeni za karę do składani ścierek.
***

 - Jesteś aniołem – usłyszał Darek za swoimi plecami, po czym też został niespodziewanie cmoknięty w policzek przez uśmiechniętego Seana.
- Tylko mi tu bez takich. –Zaczerwienił się, a potem odpędził go jak uprzykrzoną muchę. – Zapłatę przyjmuje tylko w żywej gotówce!
- Ale się te kobiety porobiły teraz interesowne. – Wywrócił oczami Evans. W głębi duszy podziwiał sposób, w jaki dziewczyna poradziła sobie z dzieckiem. Delikatnie i taktownie wyciągnęła go z depresji, co nie udało się wcześniej ani jego rodzinie, ani doświadczonemu personelowi. Dzięki niej chłopiec już niedługo będzie zupełnie zdrowy. – W usta też się nie liczy? – zapytał z przekornym uśmieszkiem.
- Często pan tak płaci w naturze? – odpyskowała mu natychmiast smarkula, ale przezornie cofnęła się do tyłu.
- Tylko tym seksowniejszym pracownikom. Prawdę mówiąc w twoim przypadku nie jestem co do tego do końca przekonany. – Zerknął złośliwie na jej biust. 
   W tym momencie rozległ się dźwięk komórki. Darek spojrzał na telefon i chwycił się za głowę. Jak każdego dnia od jego przybycia do Pytlowic, jedne kłopoty goniły drugie.
- Zbyszek posłał mi sms’a. Kevin zniknął z domu, szukają go już od godziny. Zawiadomili już sierżanta Odrobinę. Może najpierw pojedziemy do mnie. Róża o tej porze lubi spacerować z Pleśniakiem, pewnie go gdzieś widziała – zaproponował pobladłemu doktorowi.
- Masz rację. Ciekawe co w tym czasie robiła ta niańka?! – warknął mężczyzna, wziął go za rękę i pociągnął do najbliższej windy. – Za co ja płacę tym cholernym opiekunkom?! Jedna gorsza od drugiej!
- Spokojnie, to małe miasteczko. Na pewno zaraz znajdziemy malucha – odezwał się łagodnie Darek. W duchu jednak był równie zdenerwowany jak lekarz. Niedaleko znajdował się spory las, cieszący się niezbyt dobrą sławą. Poza tym taki bogaty dzieciak, to niezły kąsek dla wszelkich kombinatorów. Nie odezwał się  jednak więcej ani jednym słowem. Widział jak Sean zaciska drżące dłonie w kieszeniach i nie chciał go jeszcze bardziej stresować.
***
   Tymczasem godzinę wcześniej, mały Kevin ogromnie się nudził. Niania kazała mu rysować, a sama zamknęła się w łazience i malowała swoje szpony dziwnym, fioletowym lakierem z drobinkami czerwieni. Chłopczyk tym razem zamiast mamusi, o której marzył każdego dnia, namalował drugiego tatusia. Mężczyzna miał jasne włosy, a na sobie elegancki, damski kostiumik w szkocką kratę. Do pewnego stopnia przypominał Darka. 
Przedniego dnia na spacerze z opiekunką spotkali panią Różę prowadzącą na smyczy dziwnego psa. Wcześniej, w aktach nowej sekretarki przeczytał, że mieszka razem z tą kobietą. Teraz postanowił odwiedzić obydwoje i tak nie miał nic lepszego do roboty. Miał nadzieję, że pozwolą mu się pobawić z Pleśniakiem. Po cichutku wymknął się z pokoju, a potem sobie tylko znanymi ścieżkami wydostał się z posesji. Drobny i zwinny beż trudu przecisnął się przez płot.
   Do domu Róży nie było daleko, w kwadrans chłopiec był już na miejscu. Zapukał, ale nikt mu nie odpowiedział. Pchnął drzwi i wszedł do środka. Przywitało go wesołe szczekanie psa. Pleśniak, merdając zawzięcie ogonem, powitał z radością kompana do figli.
- Ale z ciebie wielkolud – zachichotał lizany po twarzy maluch. - Pobawimy się w gonionego? - Rzucił się do ucieczki, a pies pobiegł w podskokach za nim. Skacząc po meblach oraz kanapach szaleli przez dobre półgodziny. W końcu zmęczonemu Kevinowi zachciało się pić, a i Pleśniakowi język wisiał aż do ziemi. Chłopiec nalał do miski wody, po czym zaczął szukać jakiegoś soczku dla siebie. W szafce nad zlewem stały butelki z kolorowymi naklejkami.
- Nalewka malinowa, nalewka wiśniowa – czytał sprawnie maluch. – O truskawkowa! – pisnął z zadowoleniem, po czym otworzył butelkę. Nie za bardzo wiedział co to nalewka, ale pachniała i smakowała wyśmienicie. Co prawda okazała się nieco ostra, ale był tak spragniony, że nie zwrócił na to większej uwagi. Wypił od razu połowę, a resztę zabrał ze sobą. Pies gdzieś go ciągnął, więc pomaszerował za nim do ogrodu.
***
   Darek z Seanem podjechali pod dom Róży. Bramka była otwarta, tak samo jak drzwi. W kuchni oraz salonie panował niesamowity bałagan. Wszystko było poprzewracane i pozrzucane na podłogę. Zupełnie jakby się ktoś włamał, a potem przeszukiwał mieszkanie w sobie tylko wiadomym celu. Chłopakowi serce podeszło do gardła, obawiał się najgorszego. Niecały gang został złapany, może któryś z bandytów trafił na jego trop.
- Zadzwońmy na policję – wyszeptał, chowając się za szerokimi plecami doktora.
- Nawet jeśli ktoś tu był, to już dawno zwiał – Sean popatrzył na pobladłą dziewczynę z politowaniem.
- Nigdy nie wiadomo – Darek na wszelki wypadek trzymał się blisko mężczyzny.
- Hau..  hau… - rozległo się z ogrodu tubalne szczekanie psa.
- Widzisz, wcale nie uciekł! – pisnął i złapał za wałek do ciasta.
- Lepiej to zostaw mała, bo zrobisz sobie krzywdę! – Posłał sekretarce pełne politowania spojrzenia. – To są Pytlowice! Najwyżej jakiś miejscowy pijak zakradł się po śliwowicę Róży.
- Myślisz, że zmieściłby się do budy? - Chłopak zauważył, że Pleśniak wyraźnie czegoś pilnuje, a w jego legowisku coś się poruszyło i zaczęło mamrotać.
- Kevin? – zawołał Sean na widok wystającego z otworu dziecinnego trampka. -Wyłaź stamtąd, jeszcze zarazisz się pchłami od tego kundla! – Podszedł bliżej, a następnie zaczął wyciągać synka z budy. Spał jak zabity i śmierdział niczym żul spod spożywczaka.
- Chyba wiem, co mu dolega. – Darek podniósł z trawnika pustą butelkę po nalewce truskawkowej. – Jeśli sam to wszystko wypił, urżnął się na amen!
- Cholera, pomóż mi – Evans wziął malucha na ręce. – Ja będę prowadził, a ty posadź go sobie na kolanach. Nie mam fotelika, nie dam sobie rady.
- Spokojnie – chłopak wsiadł do auta i zabrał od doktora dziecko. – Jak zacznie rzygać, to kupisz mi nową sukienkę.
- Nie ma sprawy, choćby i od Prady, nawet pomogę ci ją przymierzyć. – Posłał mu uśmieszek Sean. Odetchnął z ulgą, kiedy zrozumiał, że synkowi nic się nie stało. A rumieńce gniewu wpełzające właśnie na twarz sekretarki wydały mu się bardzo słodkie. Uwielbiał prowokować tą smarkulę. Jej oczy lśniły wtedy niczym klejnoty, a usta rozchylały się, ukazując perłowe ząbki.
- Faceci! – prychnął pogardliwie Darek, zapominając w tej chwili, że przecież sam do nic należy. – Choćby i wojna, a oni tylko o jednym! – Z rozmachem zapiął pasy, po czym pokazał szefowi język.
- Na twoim miejscu sprawdziłbym ten stanik, jedna pierś dziwnie ci się obniżyła –zachichotał Sean, gapiąc się bezczelnie na biust dziewczyny.
- O Boże! – pisnął spanikowany Darek i zaczerwienił się po uszy. Jedno ramiączko się oderwało, a nieszczęsna wkładka zaczęła zjeżdżać w dół.
- Wyrzuć to cholerstwo, małe cycki też są w porządku! – Sean nawet już nie próbował ukryć łez rozbawienia w oczach. – Mogę ci załatwić plastykę poza kolejnością, skoro masz takie kompleksy! - zaproponował łaskawie.

8 komentarzy:

  1. Cudowne to opowiadanie, rozdział tez, już nie mogę się doczekać następnych rozdziałów. Twoje opowiadania rozbawiają mnie w te szare dni. ;**

    OdpowiedzUsuń
  2. Hahaha i się wydało... Darek ma sztuczne cycki, xD znaczy się Daria .. no coś takiego, w życiu bym na to nie wpadła :D
    Darek był niesamowity, poradził sobie z chłopcem doskonale, i chłopiec zyskał nowego przyjaciela a może nawet w przyszłości kogoś więcej ;) kto to wie <3
    Wystraszyłam się, gdy Kevin zniknął... a ta niańka, na zbity pysk wywalić,,,, Niech Daria zostanie nową niania :D Byłoby idealnie :)
    Haha naleweczka mhm,,, sama też bym się napiła... *_* Kevin będzie miał pierwszego kaca za sobą jak nic :D
    Mam tylko nadzieję, że Sean nie będzie za bardzo na niego krzyczał, bo to w sumie wina niańki... a poza tym chłopiec nie wiedział co piję, poza tym jakby co, za Kevinem wstawi się Daria i Sean zostanie udobruchany, ale pewnie będzie chciał coś w zamian ;) Skoro Daria będzie tak ładnie prosić? haha
    No nic, ciekawa jestem jak to się potoczy dalej, błagam pisz szybciutko <3
    Ciekawe co się stanie, gdy Sean się dowie, że Daria, to w rzeczywistości Darek....
    Mam nadzieję, że go nie wyda... mam nadzieję że go wysłucha i zrozumie :)
    Twoja Maru;3

    OdpowiedzUsuń
  3. No nieźle :) Naleweczka truskawkowa he he. Współczuję małemu pobudki i kaca. Rozwiązanie problemu Angelo przez Darka cud miód. Chłopak ma wprawę, bo przecież opiekował się młodszym bratem.
    Sean jest facetem po przejściach, nic dziwnego, że jest sceptycznie nastawiony do płci przeciwnej i ostrożny względem niej. Też jestem ciekawa, jak zareaguje na wieść o tym, że Daria w rzeczywistości jest Darkiem.
    Weny życzę i z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  4. swietny rozdzial, bardzo mi sie podoba. Ciekawe kiedy Sean zorientuje sie, ze Darek jest facetem. Kevin jest bardzo slodziutki.
    Sean jest wredny, no po takich przejsciach to sie nie dziwie.
    Czekam na wiecej.

    OdpowiedzUsuń
  5. Kevin jest najlepszy. Ale szczerze to nie zazdroszczę Darkowi że ma tyle pracy z ukrywaniem się. Ja to bym chciała żeby Sean już wiedział. Albo chociaż zaczął się zakochiwać w Darku/Darii.
    Nie dziwię się że Bestia to....Bestia po takich przejściach. Lubię takie postacie. No ale żeby upić dzieciaka... a z drugiej strony to powinni zwolnić tą opiekunkę bo to niebezpieczne bardzo. No i rysunek Kevina robi się coraz ciekawiej.
    Dużo dużo weny i chęci:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Anonimowy3:47 PM

    Witam,
    cudowny rozdział, gdzież to Evans chce pchać swoje łapy... Darek bało dobrze sobie poradził z tym małym chłopcem, Kevin się upił naleweczką...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  7. W wypowiedziach Darka mylą Ci się rodzaje. Niewiem czy są to zamierzone pomyłki czy powstały przez przypadek.
    Pozdrawiam Mefisto

    OdpowiedzUsuń
  8. Anonimowy8:17 AM

    Hejeczka,
    wspaniale, co za akcje... mały jest rewelacyjny po prostu całą butelkę nalewki wypić... ciekawe jak by zareagował że to chłopak...
    weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Zośka

    OdpowiedzUsuń