niedziela, 8 czerwca 2014

Rozdział 29

   Evans Manor był starym, szkockim dworem pamiętającym jeszcze czasy królowej Wiktorii. Sean przed przyjazdem wykazał się zdrowym rozsądkiem i wynajął firmę sprzątającą, która doprowadziła dom do ładu oraz zaopatrzyła w najpotrzebniejsze artykuły. Zajęła się też zarośniętym ogrodem i podjazdami. Teraz więc mogli wprowadzić się bez obawy, że powitają ich kłęby kurzu i pajęczyn oraz święcąca pustkami lodówka. Na piętrze były cztery sypialnie, tam ulokowali się mężczyźni razem z dziećmi. Róża, jako jedyna kobieta, dostała pokój na parterze z własną łazienką. Z początku była nim zachwycona, poczuła się jak bohaterka ,,Dumy i uprzedzenia”. Umeblowany ciemnymi antykami pięknie odznaczającymi się na tle białych ścian, z łóżkiem osłoniętym haftowanym w kwiatowe motywy woalem, od pierwszego wejrzenia skradł jej serce. Niestety po zapadnięciu zmroku, kiedy wszyscy zmęczeni podróżą udali się już do łóżek, okazało się, że komnata miała jednak swoje wady. Jak tylko zgasiła światło i przymknęła oczy coś przebiegło po podłodze tupiąc małymi łapkami. Nakryła się więc kołdrą na głowę i schowała nogi, tak na wszelki wypadek, gdyby to był jednak jakiś miejscowy potwór obgryzający gościom pięty. Na chwilę zrobiło się całkiem ciepło i przyjemnie, niestety zaraz potem ściany zaczęły wydawać dziwne, mrożące krew w żyłach odgłosy, godne porządnego horroru. Kobieta nie była z natury zbyt strachliwa, więc z uporem starała się zasnąć. Nie chciała też wyjść przed facetami na płochliwą niunię z byle powodu piszczącą niczym przydeptana mysz. Miała swój honor. Niestety po kwadransie za oknem zaczęło się ciche zawodzenie, na zmianę z dramatycznym pohukiwaniem, a kiedy coś zaskrobało do okna nie wytrzymała i skoczyła na równe nogi. Nałożyła kapcie, szlafrok i pognała na piętro. Cichutko otworzyła pierwsze drzwi po lewej. Zobaczyła przytulone do siebie dzieci, każde ze swoją maskotką w ręce, pogrążone już w głębokim śnie. W następnym pokoju na łóżku z szeroko rozrzuconymi rękami spał Jarek, ze szczotką nadal wczepioną w niesamowicie rozczochrane włosy. Najwyraźniej przegrał bitwę z niesforną czupryną. Właśnie miała nacisnąć klamkę do znajdującej się obok sypialni Seana i Darka, kiedy usłyszała...
- Niżej, tam też się spociłem – odezwał się bardzo zadowolony doktor, który jak zwykle pewnie pokpiwał sobie z narzeczonego.
- Robisz się coraz bardziej wymagający. Zmienić ci też potem pieluchę? – burczał chłopak i rozległo się gwałtowne bulgotanie wody.
- Ożesz ty, chcesz utopić kalekę? To miało być mycie, a nie pranie z namaczaniem!
- Proszę bardzo, twój ulubiony lokaj do usług! Co powiesz na tę różową gąbkę?
- Aaa...hm... ale...- protest mężczyzny był niebyt przekonujący, tym bardziej, że poprzedzony przeciągłym jękiem. Najwyraźniej nie spodziewał się takiego rozwoju akcji. Darek robił się coraz odważniejszy.
- Czego znowu? Nie bądź taki delikates, tam przecież nic nie masz złamane.
- Ee...właściwie nic...kontynuuj...- wyjąkał słabym głosem.
   Róża gwałtownie poczerwieniała i odskoczyła od drzwi, nie miała zamiaru przeszkadzać w czymś takim, Sean wypominałby jej to do końca życia, a może nawet dłużej, znając jego zawziętość. Nie pozostało jej nic innego jak zwrócenie się o pomoc do Zbyszka, czego prawdę mówiąc chciała uniknąć. Mężczyzna był dość konserwatywny z natury, zawsze zachowywał się po dżentelmeńsku. Obawiała się więc, że uzna ją za łatwą panienkę, pakującą się facetom do łóżka. Wracać jednak nie miała zamiaru. Zapukała stanowczo i na proszę, weszła do środka.
- Coś się stało? – zapytał Gospoś z niepokojem spoglądając na Różę. W niesamowicie puchatym, białym szlafroku po kostki, ze speszonym wzrokiem, wyglądała nieco jak zagubiony bałwanek.
- Nie, skąd ci to przyszło do głowy? Tak sobie lunatykuję – usiadła w wygodnym fotelu obok jego łóżka. Nie miała zamiaru dać się stąd przepędzić aż d rana.
- Może masz ochotę na drinka przed snem? – Wstał, z uśmiechem spoglądając na jej zdeterminowaną minę. Nalał do szklaneczki wódki i uzupełnił ją sokiem ananasowym z lodem.
- Właściwie czemu nie? – Wypiła jednym haustem. – Jeszcze! – Miała nadzieję, że jak sobie trochę podchmieli, zapomni o tych dzikich odgłosach i będzie mogła wrócić do siebie. Zbyszek bez protestu zrobił jej jeszcze dwa, o wiele mocniejsze drinki. Z rozbawieniem patrzył jak wlewa w siebie szklaneczka po szklaneczce, a jej uśmiech staje się coraz szerszy. – Gorąco tu! – Powachlowała się ręką.
- Może jednak się położysz? – odchylił zapraszająco kołdrę. - Na pewno jesteś zmęczona, to był pełen wrażeń dzień. Słowo dżentelmena, że cię nie dotknę.
- Jestem aż tak paskudna? – popatrzyła na niego zalotnie spod długich rzęs. – Chyba powinnam się obrazić.
- Kobiety i ich pokrętna logika – westchnął ciężko. – Trzeba było nie ubierać takiego pancerza. – Wskazał na szlafrok z którego praktycznie biorąc było widać jedyne stopy i głowę.
- Właściwie nie jest mi już potrzebny – Rozwiązała pasek i rzuciła go na ziemię. Z błogą miną wpakowała się do łóżka obok przecierającego oczy Zbyszka. – Milutko – naciągnęła na siebie nakrycie i zaczęła się mościć na poduszce niczym kotka.
- Och...! – Mężczyznę nieco zapowietrzyło z wrażenia. Spod puchatego monstrum wyłoniła się prawdziwa piękność w jedwabnej, kusej koszulce wspaniale eksponującej jej długie nogi i krągły biust. Co prawda spojrzenie miała nieco zamglone i chwiejny krok, ale to bynajmniej nie umniejszało jej urody. Kiedy położyła się obok niego na chwilę zapomniał oddychać. Zastanawiał się czy czasem nie śni, kiedy jednak ciepły kuperek przylgnął do jego boku, wątpliwości natychmiast go opuściły, za to coś innego zaczęło podnosić głowę.
- Dobranoc, mój ty rycerzu bez skazy – zamruczała cicho i po chwili słychać już było jedynie regularne posapywanie. Tymczasem nieszczęsnemu Zbyszkowi sen odszedł jak ręką odjął. Może i był dżentelmenem, a przynajmniej się starał, ale pewna jego część ciała miała w nosie całą tą rycerskość i gwałtownie wyrywała się na wolność. Wyglądało na to, że będzie miał bardzo ciężką noc, w przeciwieństwie do pochrapującej beztrosko damy. Podciągnął kołdrę, aby nieco przykryć jej kuszące go wdzięki. Niestety nieposłuszna ręka jakoś sama się opsnęła, powędrowała od razu na miękką pierś, którą delikatnie pogładziła, a stamtąd na wypięty tyłeczek i gładkie udo.
- Boże, jestem zboczeńcem molestującym bezbronne kobiety! – Zmieszany Zbyszek złapał nieposłuszną dłoń i włożył ją głęboko do kieszeni swojej piżamy. – Jak ja jej jutro spojrzę w oczy? Biedactwo mi zaufało, a ja myślę tylko jak się dobrać do jej majtek!
***
   Henry został o świcie ściągnięty z łóżka przez lady Agatę, którą jak zwykle rozpierała energia. Poprzedniego dnia tak sie nakręciła zdjęciami z Polski, że pół nocy nie mogła zmrużyć oczu. Dzięki temu miała już gotowy plan działania. Dostała wprost z nieba okazję zrealizować swoje marzenie o gromadce wnuków, których z uporem jej odmawiał uparty syn, beztrosko odrzucający kolejne kandydatki na żonę, które mu od kilku lat przedstawiała. Wszyscy myśleli, że szuka dla jedynaka kogoś utytułowanego i bogatego. Nic jednak bardziej mylnego. Przeżyła już na świecie trochę lat i wiedziała, że są rzeczy znacznie ważniejsze od pieniędzy. Attinktonowie mieli ich wystarczająco dużo i nie potrzebowali od nikogo żebrać posagu. Było jej wszystko jedno czy to będzie mężczyzna czy kobieta, ale jej synowa musiała mieć prezencję i odpowiedni charakter. Ciało ludzkie w ciągu ostatniego stulecia nieco sie zmieniło. Coraz częściej występowały mutacje i także brzydka płeć mogła zachodzić w ciążę. Wystarczyło to jedynie sprawdzić, test był dość prosty, wymagał jedynie włosa badanego.
- Wstawaj! Już siódma, a do Glasgow daleko! – Bezlitośnie zdarła ze śpiącego syna kołdrę.
- To środek nocy! – Henry ziewnął, owinął się prześcieradłem i włożył głowę pod poduszkę. Nie rozumiał jak można wstawać o tej pogańskiej godzinie.
- Musisz zrobić zakupy i dostarczyć wszystko do Evans Manor, ja zajmę się organizacją przyjęcia. – Kobieta wymierzyła mu solidnego klapsa w tyłek.
- Co ty znowu wymyśliłaś? – Siadł, rozglądając się dookoła nieprzytomnie.
- Mam urodziny za dwa dni! Jak zwykle nie pamiętasz o biednej matce! – Odezwała się z głębokim smutkiem w głosie.
- Marnujesz się, powinnaś grać w teatrze. I mylisz się, mam nawet prezent!
- To miło kochanie, ale ja chcę się zabawić. Postanowiłam zaprosić sąsiadów na trzy dni do naszego domu. Co ty na to? – Spojrzała uważnie na syna, który na to oświadczenie natychmiast oprzytomniał.
- Wszystkich? – zapytał ostrożnie, nie mając pojęcia, co znowu kombinuje ta cwana wiedźma. Swatania miał po dziurki od nosa, co jakiś czas napuszczała na niego miejscowe panny i kawalerów. Uciekanie przed tą zdesperowana bandą, która za jedyny cel w życiu obrała sobie odpowiedni ożenek było bardzo uciążliwe.
- Ależ nie, to ma być tradycyjne przyjęcie w rodzinnym gronie, tylko Evansowie i ich goście. – Posłała mu niewinny uśmieszek. Jej syn może i był uparty jak osioł, ale bynajmniej nie głupi.
- Chcesz przez to powiedzieć, że będą ubrani w kilty? – Oczy dosłownie rozbłysły mu niczym latarnie, a wyobraźni zaczęła działać na pełnych obrotach. Matka była genialna w takich towarzyskich gierkach.
- Oczywiście, ale pewnie ich nie mają, więc bądź dobrym gospodarzem i pędź do sklepu po spódniczki. Wybierz coś seksownego dla tego jasnowłosego przystojniaka – zachichotała niczym nastolatka.
- Wiesz, że cię kocham, prawda?! – Wyskoczył z łóżka i na złamanie karku pognał do łazienki. Myśl o Jarku w narodowym stroju dodała mu skrzydeł. Zupełnie nie przyszło mu do głowy, jak wiele zdradził swoją reakcją matce. Teraz już wiedziała, że na pewno postąpiła słusznie. Nie mogła dopuścić, aby jej jedynak wpadł w łapy byle kogo, miała zamiar dokładnie sobie obejrzeć tego Polaka.
***
   Henry naprawdę się sprężył, co wcale nie było takie łatwe. Kupienie czterech pełnych zestawów, łącznie z butami, sporranami i koszulami wymagało wiele zachodu. Nie zapomniał też o Róży, od której wyciągnął po kryjomu rozmiary wszystkich panów. Dla niej miał naprawdę elegancką spódniczkę i białą bluzkę naśladującą męski strój. Udało mu się nawet zdążyć na obiad w Envans Manor. Niesamowicie obładowany wszedł do salonu, rzucił wszystkie paczki na dywan, tworząc z nich malowniczą stertę. Każda była podpisana imieniem właściciela.
- Co to takiego? – Zainteresował się natychmiast Kevin i pobiegł za mężczyzną. – Czy to prezenty?
- Jasne, mam dla wszystkich. Ta jest twoja, a ta dla kolegi – skinął na Bartka, który nieśmiało spoglądał na nich od progu.
- Możemy zobaczyć? – zaciekawiony podszedł bliżej.
- Nawet powinniście – uśmiechnął się do chłopczyka. – On ci pokaże co i jak, będziesz pięknie wyglądał. – Skinął w kierunku małego Evansa.
- Mamy wcześniej święta? – Sean, który też nie oparł się ciekawości rozglądał się po pokoju zarzuconym tajemniczymi paczkami.
- Skąd, to tylko matka zaprasza was na swoje urodziny dzisiaj wieczorem w strojach tradycyjnych. – Podał mężczyźnie zaproszenia dla wszystkich wydrukowane na pachnącym papierze. – Macie okazję pohasać w kiltach. – Starał się nie okazywać nadmiernego entuzjazmu i omijał wzrokiem kuzyna, który na widok kiltu, zrobił minę kota nad miseczką słodkiej śmietany.
- To miło ze strony lady Agaty. Nie możemy jej chyba odmówić, skoro zadała sobie tyle zachodu. – Zwrócił się do Darka i Zbyszka, siadających właśnie na kanapie.
- Ja popilnuję domu! – zgłosił się natychmiast na ochotnika Jarek, przerażony wizją groźnej matki Henrego, zamykającej mu przed nosem most zwodzony z dzikim chichotem. Nie wiadomo dlaczego wyobraził ją sobie jako rudowłosą wiedźmę z sokołem na ramieniu i dubeltówką w dłoniach.
- Mowy nie ma, idziemy wszyscy. Nie możemy zrobić sąsiadce takiego afrontu! Poza tym te kraciaste spódniczki są śliczne. – Uśmiechnął się do niego niewinnie brat. – Boisz się teściowej? – szepnął mu do ucha, które natychmiast poczerwieniało.
- Chyba śnisz?! – Podniósł dumnie głowę. – A czy wiesz, że pod tym kiltem nie nosi się majtek?
- Żartujesz prawda? – Popatrzył nieco spłoszony na złośliwego smarkacza. To nie mogła być prawda, taka dama nie zmuszała by ich do założenia czegoś podobnego. - Sean, powiedz coś wreszcie! – Wystarczyło jednak jedno spojrzenie na błyszczące oczy narzeczonego, żeby zrozumieć dlaczego razem z Attinktonem, tak orędują na rzecz przyjęcia.
- Nie martw się mamusiu, kilty są fajne. Trzeba tylko trzymać nóżki razem. - Pouczył go Kevin. - Najgorzej jak dmucha. - Okolice Glasgow słynęły z mocnych wiatrów.
- Chyba mam migrenę. – Darek osunął się na najbliższe krzesło. – Może usprawiedliwisz mnie przed mamą? - Spojrzał z nadzieją na Henrego. Nie zauważył, że Sean szczypie go właśnie dotkliwie w plecy i mierzy groźnym spojrzeniem.
- Nie mogę, właśnie wysłałem sms’a, że wszyscy przyjdą. – Nie miał zamiaru narażać się kuzynowi. Zresztą bał się, że jego jasnowłosy Piękniś będzie chciał iść w ślady brata.
- Ja tam za nic nie opuszczę tej imprezy. – Róża była w siódmym niebie. Wspaniale wypoczęta tryskała dobrym humorem. Nie rozumiała tylko dlaczego Zbyszek chodzi od rana jakiś skwaszony i nie całkiem przytomny. – Kiecka jest świetna, masz niezłe oko milordzie. Zaraz ją przymierzę, a potem sprawdzę w Internecie prognozę pogody.
- A po jakie licho? – Gospoś nie miał pojęcia, co znowu wymyśliła jego dręczycielka. Przespał w nocy może z godzinę, a i tą bardzo niespokojnie.
- Liczę na co najmniej halny – zarechotała niepoprawna kobieta i zerknęła na jego tyłek. – Chętnie sobie pooglądam widoki. Masz owłosione nogi?
- Nic z tego droga pani, w zamku co prawda są przeciągi, ale bez przesady – zadarł nos mężczyzna, ale nie udało mu się powstrzymać zdradliwych rumieńców. – Zresztą potrafię nosić kilt i nigdy nie zaliczyłem wpadki!
- Przekonamy się panie perfekcyjny. – W myślach zaczęła sobie układać niecny plan. Zbyszek najwyraźniej coś wyczuł, bo szybko złapał paczkę i umknął z nią do swojego pokoju.
***
   Darek zamknął się ze swoim strojem w łazience, mimo, że Sean kilkakrotnie oferował mu pomoc. Udało mu się pozapinać wszystko co trzeba i owinąć się spódniczką, która tradycyjnie miała siedem metrów szerokości. Do tego futrzana torebka, buty z miękkiej skórki i białe skarpety po kolana. Elegancka marynarka, trochę przypominająca frak oraz dopasowana kamizelka dopełniały stroju. Włosy rozpuścił na ramiona i poczuł się prawdziwym Szkotem. Kiedy wszedł do sypialni doktor na jego widok zacmokał z podziwu.
- Może jednak zostańmy? – zaproponował, nie odrywając od niego zachwyconego wzroku.
- No co ty, mam zamiar poznać słynną lady Agatę. Muszę wspierać Jarka, żeby mi go nie pożarła żywcem. – Widział jak łakomy wzrok mężczyzny dosłownie go rozbiera. Poczerwieniał, ale postanowił nie dać się zmanipulować. Doszedł do wniosku, że czas się trochę zabawić kosztem drania, który wmanewrował go w ten cały cyrk. – Źle wyglądam? – zapytał i przygryzł dolną wargę.
- Całkiem fajnie, tylko zdejmij te majtki, bo ci się klejnoty ugotują. Kiecka jest uszyta ze stuprocentowej wełny.
- Przecież nie mam – pokazał mu język. Stanął przezornie tak, aby narzeczony nie mógł go dosięgnąć.
- Akurat ci wierzę. Zwłaszcza, po tej awanturze jaką mi ostatnio urządziłeś. – Chłopak mimo wszytko był jeszcze bardzo niewinny i nieśmiały w sprawach intymnych. Rzadko wychodził z inicjatywą, łatwo było go zawstydzić, dlatego nie sądził, aby zdobył się na odwagę.
- No to patrz niedowiarku! - Odwrócił się tyłem, podniósł spódniczkę i na świat wyjrzały naprawdę zgrabne pośladki. Z chichotem pokręcił nimi przed nosem oniemiałego mężczyzny, opuścił materiał i uciekł na korytarz. Zostawił nieszczęśnika, który stał nieruchomo na środku pokoju, zaliczając kompletny opad szczęki. Stamtąd już wolnym krokiem ruszył do sypialni dzieci, które sądząc po dobiegających z niej piskach, nie za bardzo radziły sobie z ubieraniem nieco skomplikowanego stroju.





To dla was zdjęć przystojniaków w kiltach. Prawda, że świetnie wyglądają? To jest strój na uroczyste okazje. Fotki są oczywiście własnością ich autora, kimkolwiek jest.

22 komentarze:

  1. Dobry rozdział. Fajne zdjęcia Kiltów. Będą mieli ubaw. Lady Agata jest niezłą babką. Bardzo ją lubię.

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział i zapowiada się zabawny pobyt w domu lady Agaty he he.

    OdpowiedzUsuń
  3. Hahaha a ja się dziwie czemu Szkotów nie widze w tych Ich kieckach kiedy jest wietrznie ;) Evansowie mają daleko posiadłość od Glasgow ? Może ich odwiedze :D Rozdział genialny. Bardzo mi się podoba Lady Agata. Roża ma genialne poczucie humoru hahaha.To co doktorek dorobi się dzidziusia z Darkiem ? A może Jarek I Henry ?
    Już się nie mogę doczekać następnego rozdziału. Życzę Dużo weny.
    Pozdrawiam OfeliaRose
    P.S. Tu wieje dość często i mocno więc może co nie co któremuś podwieje co ? >.<

    OdpowiedzUsuń
  4. Kolejny mpreg xDDDDD Będzie zarąbiście. A teraz wychodzę z propozycją do autorki, co ty na to, żebym Ci opowiadanie poilustrowała? Fajnie by było :3

    Zuza

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jestem wdzięczna za każdą pomoc, ale to zależy jak dobrze rysujesz. Chyba zdajesz sobie sprawy, że krytyka obejmie wtedy także twoje obrazki. Możemy zrobić próbę, wyślij kilka na maila ( stregabianca7@wp.pl), a ja je wstawię pod następnym rozdziałem. Zdecydują czytelnicy.

      Usuń
  5. No to będzie niezła zabawa:) Rozdział bardzo krótki ale podobał mi się. Cieszę się że między Różą a Gosposiem coś się dzieje. Będą wspaniałą parą.
    A Lady Agata to świetna babka i ona połączy Henergo z Jarkiem
    Dużo dużo weny i chęci:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Anonimowy12:37 PM

    Świetny rozdział, a kolejny zapowiada się jeszcze lepiej, jeśli komuś podwinie się kitel to będzie zabawnie :)
    Dużo weny :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Anonimowy9:08 PM

    Ha! Nie chcę się mądrzyć, ale wychodzi na to, że miałam rację namawiając Cię do wprowadzenia wątku męskiej ciąży. Jak czytam, są już osoby, które widziałyby obu braci w ciąży ;)
    Zbyszek i Róża już pierwszej nocy wylądowali w jednym łóżku. Nie do końca odbyło się to tak, jak bym ja, i zapewne inni czytelnicy, chciała, ale zawsze. Żal mi biednego gosposia. Do łóżka wpakowała mu się powabna panna, a on jako dżentelmen może co najwyżej popatrzeć. I te jego wyrzuty sumienia, gdy pozwolił sobie na coś więcej... Aż nie mogę się doczekać, co powie Róża, gdy się dowie.
    Ach, lady Agata z rozdziału na rozdział wzbudza coraz większą sympatię. Co prawda opisałaś ją jako despotkę, ale jest przy tym tak sympatyczna... No i oczywiście kibicuję jej planom względem Jarka ;)
    Przyjęcie, podczas którego goście będą ubrani w tradycyjne szkockie stroje już teraz, zanim się zaczęło, wydaje się strzałem w dziesiątkę. Może z niego wyniknąć kilka naprawdę ciekawych sytuacji. Swoją drogą, Szkoci pod kiltem mają tylko honor, a Szkotki? ;)
    Czekam niecierpliwie na kolejne rozdziały, oraz wiadomości jaki jest wynik testu, który ma wykazać, czy Jarek jest jednym z mężczyzn, którzy mają tę mutację.
    Weny,
    Ariana

    OdpowiedzUsuń
  8. Jak juz wiesz, ja ciaz nie lubie, zwlaszcza w Twoich opowiadaniach, bo to akurat jest naturalne. Ale Twoja decyzja. Innym sie to moze spodoba..
    Nie moge sie doczekac nastepnego rozdzialu. Czuje, ze bedzie duzo akcji.
    Nie lubie mamy Henry'ego. Wydaje sie taka wscibska..
    Nie dopatrzylem sie bledow, takze rozdzial bardzo dobry :)
    Pozdrawiam



    Damiann

    OdpowiedzUsuń
  9. Anonimowy12:11 AM

    Też nie lubie zbytnio ciąż (taka mała trauma tycząca się fanfastyki), ale ten rozdział był całkiem fajny. Czekam na wicej. :3

    Ruda.

    OdpowiedzUsuń
  10. Anonimowy8:46 AM

    Mam pytanie. Gdzie jest rozdzial w ktorym Kevin zachorowal, bo nie moge go znalezc...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też nie pamiętam wszystkich rozdziałów na pamięć. To musiało być gdzieś przed zaręczynami Seana i Darka, trzeba dokładnie poszukać.

      Usuń
    2. Anonimowy8:12 PM

      Znalazlam! Rozdzial 15 ^ ^
      To najlepszy rozdzial jaki napisalas :)

      Usuń
  11. Widzę, że nie jestem sama tutaj z tą ciążą :p Też jej nie chce. Jakoś mi nie pasuje tutaj ta ciąża. Wszystko wyjdzie już takie sztuczne i fantastyczne, do tego strasznie egoistyczne ze strony matki, tak jakby chciała na siłe zatrzymac Jarka..:/
    Nie wiem czy dobrze robisz psując tak opowiadanie..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdybać sobie każdy może czasem lepiej, czasem gorzej...:))
      Na razie to wszystko wasze przypuszczenia.

      Usuń
    2. Anonimowy12:55 AM

      Ale wszyscy wiemy, że je lubisz, więc dopiero się okaże co uroi się w łebku naszej autorki. :3

      / CzekającaRuda.

      Usuń
  12. Dopiero teraz widać, że Sean i Henry to rodzina. Obydwoje równo mocno chcą zobaczyć braci Jarka i Darka w kiltach :-)
    Ciekawe jak będzie wyglądało przyjęcie Lady Agaty. Oby Jarek przypadł jej do gustu, ciekawe jak pójdzie mu test na ciąże :-)
    pozdrawiam i dużo weny

    OdpowiedzUsuń
  13. Anonimowy11:17 AM

    Zaglądam tu co dzień a tu nic. Soł sad.

    Ale w końcu może napiszę choć ciut kreatywny komentarz, bo jakwiadomo jestem istnym leniem. (Huhuhuhu. Obosz, szok... like a sarkazm )

    Madame... spadówa od Jarka! Zaciążyć sama się możesz. ;D
    Biednego chłopaka pewnie polubi, nie mniej jestem ciekawa co do jej rewolucji. Jest ciekawą postacią. Z jednej strony stanowcza dama a z drugiej kochająca matka znająca życie.
    W każdym razie Sean i skarbek coraz odważniejsi i słodsi. Omomomomomomom.
    Mówiłam, że nie lubię pisać commentów na telefonie? ;__;

    Chujaszky (tak, zamiast heheszky. Co w tym strasznego?)

    Dużo, dużo weny życzę. Nie naciskam ale czekamy kochana. :3

    / Ruda. ( http://justtruejust.blogspot.com )

    OdpowiedzUsuń
  14. Anonimowy12:44 PM

    Witam,
    Darek bardzo piękne zagranie teraz to Sean nie będzie nic innego robić jak tylko się wymigać od tego przyjęcia, albo gdzieś nagle zniknąć z Darkiem...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  15. No to tak:
    Zamek Attinktona ma być ze średnowiecza czy czsów królowej Wiktorii,bo to dwie różne epoki.
    Kilt odświętny szyty jest z ośmiojardówki(7,5 m)DŁUGOŚCI anie szerokości.
    Pozdrawiam Mefisto.

    OdpowiedzUsuń
  16. Ha, a ja tańczyłam z kuzynem w spudnicy :P

    OdpowiedzUsuń
  17. Anonimowy6:52 AM

    Hejeczka,
    wspaniale, zapowiada się dość ciekawe przyjęcie u Lady Agathy, jak tylko Henry usłyszał, że tradycyjny strój to od razu sie rozbudził... ;)
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Zośka

    OdpowiedzUsuń