Gorące podziękowania dla Mikiego, za zrobienie tych pierścionków, jak je
powiększycie, zobaczycie inicjały chłopców i oczka w kolorze ich oczu.
Antosiowa robiła co mogła, ale na niewiele to się zdało. Jedyne co uzyskały to obietnicę właściciela forum Złote Lilie, że rozpatrzy sprawę. Nie udało im się niestety przekonać go do wycofania anonsu i zdjęć. Wpis oraz zdjęcia bielizny, cieszyły się ogromną popularnością. Kwasowa musiała niestety udowodnić, że była ich wlaścicielką, przecież ktoś zazdrosny mógł się pod nią podszywać. Doszła do wniosku, że szkoda zachodu, w końcu tym wariatkom znudzi się dzwonienie, tym bardziej, że odłączyła telefon. Niestety nie wzięła pod uwagę swojego uroku osobistego i uporu niektórych pań.
Antosiowa robiła co mogła, ale na niewiele to się zdało. Jedyne co uzyskały to obietnicę właściciela forum Złote Lilie, że rozpatrzy sprawę. Nie udało im się niestety przekonać go do wycofania anonsu i zdjęć. Wpis oraz zdjęcia bielizny, cieszyły się ogromną popularnością. Kwasowa musiała niestety udowodnić, że była ich wlaścicielką, przecież ktoś zazdrosny mógł się pod nią podszywać. Doszła do wniosku, że szkoda zachodu, w końcu tym wariatkom znudzi się dzwonienie, tym bardziej, że odłączyła telefon. Niestety nie wzięła pod uwagę swojego uroku osobistego i uporu niektórych pań.
Antosiowa była na ogół dobrą przyjaciółką,
miała jednak jedna wadę, ogromnie lubiła plotkować. Po powrocie do domu
spotkała dwie sąsiadki, wystarczyła chwila nieuwagi i wprawnie wyciągnęły z niej wszystkie smakowite
kąski. Po godzinie całe miasteczko wiedziało już o problemach Kwasowej z
wielbicielkami.
Nieświadoma zamieszania Jola zrobiła listę
sprawunków, wzięła siatkę i poszła na zakupy do pobliskiego supermarketu, zahaczając
przy okazji o targ. Ludzie na ulicy dziwnie się na nią patrzyli, niektórzy
tylko się oglądali, inni pukali w czoło. Z początku trochę się tym denerwowała,
ale potem wzruszyła ramionami i zajęła się doprowadzeniem do szału sprzedawczyń
na straganach z warzywami. Jeśli chodzi o ukryte wady i niedoskonałości towaru
miała oko zawodowego detektywa, nic jej nie umknęło.
- To jabłuszko ze dwa razy spadło z drzewa, jutro nie będzie się do niczego nadawać – kręciła nosem nad
koszykiem z owocami.
- Co też pani mówi, wyglądają
jak malowane! – oburzyła się straganiarka.
- Może i wyglądają, ale
dziwnie ciężkie na wadze. Trzeba było sadu wodą nie zalewać, nasiąkły nią
niczym gąbka to i szybko się zepsują. – Zmierzyła ją wzrokiem Kwasowa i poszła
do następnego stoiska.
- Ale wiedźma, ma w tych
ślepiach chyba rentgena. – Pokazała za nią język kobieta.
- Może i jędza, ale lepsza od
niejednego inspektora sprawdzającego żywność – zachichotała stojąca obok
staruszka. – Pani tu pewnie nowa. Chciwość nie popłaca, a jak nasza Jola jakiś
sklep omija, to całe Pytlowice zrobią to samo.
Kwasowa po godzinie ruszyła w powrotną
drogę, przed swoim domem zobaczyła małe zbiegowisko. Podeszła bliżej i
zauważyła stojące obok bramki prowadzącej do ogrodu dwie, nieznajome kobiety, zawzięcie
się o coś kłócące. Wymalowana, tleniona blondyna w niemożliwie wąskiej kiecce
piszczała coś do wysokiej brunetki w czarnych dżinsach i sportowej koszulce, na której
ramionach widać było fantazyjne tatuaże. Całości dopełniały liczne kolczyki, w
uszach, nosie, pępku, a nawet brwi oraz ponury, wampiryczny makijaż.
- Wracaj do domu ty
barbarzynko! Zarysowałaś błotnik mojej landryneczki! – darła się drobniejsza,
wskazując na zaparkowane w pobliżu wściekło różowe monstrum.
- Spadaj truchtem, tylko
uważaj, żeby spódnicy nie spruć – postawna, umięśniona Gothka patrzyła na nią z
pogardą. – Na widok tej karykatury samochodu można zwymiotować.
-
Wezwę policję, za sam wygląd cię aresztują! Żadna normalna kobieta nie jeździ
takim straszydłem! – wysoki głos zjeżył włosy na rękach wszystkich kibiców z
przyjemnością przyglądającym się awanturze. Dokładnie po drugiej stronie ulicy,
stał ogromny tir, utrzymany w czarno - czerwonych barwach, wyglądał jak iście
piekielna maszyna.
-
Nie byłabym tego taka pewna na twoim miejscu. Z tym tapirem na łepetynie i
pazurami niczym szpony, wezmą cię za panienkę lekkich obyczajów. Może nawet
sierżant będzie chciał ci zrobić rewizję osobistą. Nie wiadomo co ukrywasz w
tym czerwonym staniku – wyszczerzyła do niej zęby w drapieżnym uśmiechu.
-
Marnujesz tu czas czarownico, Pani Seksowne Majteczki na pewno na ciebie nie
spojrzy. Ona szuka kobiety z klasą, a nie wielbicielki krwawych horrorów! –
Wydęła czerwone usta, sprawiające wrażenie zrobionych z plastiku.
-
Musiałaby na głowę upaść, żeby się zadawać z taką przeterminowaną lalą. W jeden
dzień zanudzisz ją tym szczebiotem na śmierć. – Nie dawała za wygraną brunetka.
Mieszkańcy Pytlowic coraz lepiej się bawili,
teraz zyskali nawet pewność, że to panienki ze sławnego portalu. Takiego
przedstawienia dawno tu nie było, od miłosnych igraszek doktora w krzakach
malin, nie wydarzyło się nic ekscytującego. Pyskata Jola niejednemu zalazła za
skórę, nie mieli więc żadnych wyrzutów sumienia z powodu podsłuchiwania i
komentowania ulicznej awantury. Niektórzy nawet swoimi uwagami podpuszczali
zacietrzewione kobiety, mając nadzieję na bijatykę.
-
Te blondi, dawaj, nie będzie ci tu jakaś wampirzyca dziewczyny zabierać!
-
Chyba nie dasz się tej miastowej barbi?! Za kudły ją!
-
Obcasem przez plecy, a potem na złom! Więcej na niej metalu niż na moim
traktorze!
-
Pociągnij za kieckę, jeden ruch i sama trzaśnie!
Przysłuchująca się temu zza drzewa Kwasowa w
końcu nie wytrzymała. Przed domem damy prostacka afera rodem z remizy? Nie miała
zamiaru tak tego zostawić, należało przerwać karczemne popisy i zatuszować szybko sprawę.
Swoją drogą czym ona zawiniła panu na górze, że zamiast jakiś eleganckich,
wykształconych pań, przysłał tu wrzaskliwe babiszony?
-
Koniec teatru! – Warknęła do sąsiadów. – A wy do mnie na mrożoną kawę, może
trochę ostudzi wasze głowy – zwróciła się stanowczym tonem do kobiet, które właśnie
zaczęły się popychać. – W moim domu należy wykazać się dobrymi manierami,
inaczej poszczuję was kotem – stwierdziła wyniośle i ruszyła przodem zamiatając tyłkiem, co natychmiast zakończyło spór.
-
Myślisz, że ma na sobie te francuskie majtki? – zapytała szeptem blondyna.
-
Możemy sprawdzić – mrugnęła do niej Gothka.
***
Kevin z Bartkiem zjedli po solidnej porcji bitej śmietany z owocami i czekoladą,
nakarmili kaczki w parku i doszli do wniosku, że pierścionki na pewno są już
gotowe. Pobiegli do sklepu trzymając się za ręce, a śledzący ich z daleka
Zbyszek ledwo mógł za nimi nadążyć.
-
To dla was – sprzedawczyni z uśmiechem podała im niebieskie, aksamitne
pudełeczko.
-
Najfajniejsze na świecie – blondynek był zachwycony i taki szczęśliwy, że mógłby zacząć latać. – Powinieneś mi założyć.
-
A co, nie umiesz sobie sam ubrać? – odparł Kevin, nieco zaskoczony jego
rozumowaniem, wolał jednak nie dyskutować z przyjacielem. Dopiero się przecież
pogodzili i lepiej było nie wywoływać wilka z lasu. Delikatnie wsunął na
paluszek Bartka pierścionek. – Rzeczywiście naprawdę ładnie wygląda, a
cyrkonia ma kolor twoich oczu.
-
Zobacz, w twoim pierścionku jest granatowa, też pasuje. – Nie mógł ustać na
miejscu, energia wprost go rozpierała. – Teraz jesteśmy narzeczonymi prawda? –
Wyszli przed sklep żegnani westchnieniami sprzedawczyni. Jej uparty mąż nadal
twierdził, że takie romantyczne gesty istnieją tylko w głupich, babskich romansidłach.
Biedne dzieciaki naoglądały się bajek i w głowach im się poprzewracało. Ona miała jednak na ten temat inne zdanie.
Chłopcy szli kawałek w milczeniu. Opuścili kwadratowy rynek charakterystyczny dla małych miasteczek. Kevin najwyraźniej coś sobie kalkulował. Zmarszczył
czółko, a oczka zaczęły mu podejrzanie lśnić.
-
No nie wiem, w bajkach zawsze dają sobie buzi – zaoponował sprytnie. – Wtedy
dopiero wszystko jest ważne.
-
Tak przy wszystkich? Zgłupiałeś? – pisnął zawstydzony blondynek.
-
A tutaj może być? – Pociągnął go w pobliskie krzaki, gdzie stała rozłożysta
lipa, pachnąc cudownie rozgrzanym w słońcu miodem. Chłopczyk oparł się plecami
o pień, nie bardzo wiedząc co ma robić. Mrugając długimi rzęsami wyglądał
słodziej niż najlepszy batonik. Kevin ujął brodę zmieszanego przyjaciela i
cmoknął go uroczyście w różowe usteczka. – Teraz ze sobą chodzimy, więc masz
się nie bawić z Wojtkiem.
-
Ale... – próbował słabo zaprotestować czerwony niczym burak Bartek. Został
jednak wzięty stanowczo za rękę i znowu szli ulicami Pytlowic, zmierzając w
kierunku domu. Nie miał jednak odwagi powiedzieć nic więcej, czuł, że jego
policzki zaraz spłoną, a każdy przechodzień wie, co przed chwilą zrobili.
-
Całowanie jest fajne – stwierdził poważnie Kevin. Był z siebie dumny, zachował
się dzisiaj jak prawdziwy mężczyzna. Poza tym uśmiechnięta promiennie buzia
idącego obok chłopca sprawiała, że jego serduszko biło gwałtownie, chcąc chyba
zrobić kilka fikołków z rozpierającej go radości.
Zbyszek przyglądał się temu wszystkiemu z daleka, nie chcą płoszyć chłopców. Czuwał nad nimi niczym kwoka nad pisklętami, nie wtrącając się jednak w ich sprawy. Ciekaw był miny Seana, kiedy się dowie, że zaradny synek już postarał się o zięcia.
Zbyszek przyglądał się temu wszystkiemu z daleka, nie chcą płoszyć chłopców. Czuwał nad nimi niczym kwoka nad pisklętami, nie wtrącając się jednak w ich sprawy. Ciekaw był miny Seana, kiedy się dowie, że zaradny synek już postarał się o zięcia.
***
Jarek dojechał do Krakowa czerwony jak
pomidor, nie miał pojęcia dlaczego jego hormony zgłupiały akurat pod wpływem nieznośnego lordziątka. Postanowił sobie, że po powrocie spyta o to brata, w końcu był od niego starszy
i bardziej doświadczony. Ledwie bus się zatrzymał obok Galerii Krakowskiej wyskoczył z niego niczym wystrzelony z łuku.
- Powoli, jeszcze coś sobie złamiesz i Sean wyrwie mi flaki – Henry chwycił go
za ramię.
-
Spokojna twoja głowa, nie potrzebuję niańki – Ruszył prosto do parku, mając
nadzieję, że spacer po świeżym powietrzu zlikwiduje jego problem. – Kupisz dla
nas porcję? – Wskazał na budkę na końcu alejki. Usiadł na ławce zaciskając z
zażenowaniem uda, lody powinny odrobinę pomóc, niestety o zimnym prysznicu mógł
jedynie pomarzyć. Henry tylko się uśmiechnął i poszedł spełnić prośbę. Dzięki
temu chłopak miał okazję podziwiać, jego niezłe tyły w dopasowanych, białych
dżinsach. – Noż kurde! – pisnął, bo jego spodnie zrobiły się jeszcze
ciaśniejsze.
-
Hej słodziutki, jesteś tu zupełnie sam? – odezwał się za nim czyjś zachrypnięty
głos. Zawalisty, umięśniony dres zatrzymał się obok ławki.
-
Milusi Kocurek chyba się zgubił. Chodź, postawimy ci piwo – zaproponował towarzyszący
mu żylasty dryblas.
-
Spadajcie! – warknął rozeźlony chłopak. Nie znosił, kiedy traktowano go jak łatwą
zdobycz z powodu dziewczyńskiego wyglądu. – Rozwalcie jakieś auto, zdemolujcie
parę kiosków, namalujcie coś na murze. Miłej zabawy!
-
Zadziorne maleństwo, lubię takie - zarechotał mięśniak.
-
Bierzemy! – przytaknął mu ochoczo chudzielec i szarpnął Jarka, stawiając go na
nogi.
-
Gdzie z tymi grabiami! – wrzasnął i walnął napastnika prosto w nos,
wypróbowanym wielokrotnie sposobem. Jak zwykle najpierw zaatakował, potem dopiero
zaczął myśleć. Z tymi dwoma nie miał żadnych szans, szybko zrobią z niego marmoladę,
wyglądali na nieźle zaprawionych w bojach weteranów ulicy.
-
Przepraszam panów, jestem Henry, a to mój przyjaciel – rozległ się kulturalny głos
lordziątka. – Ma mi pokazać Kraków, więc żegnamy – zasłonił sobą chłopaka i
położył na ławce lody.
-
Zjeżdżaj palancie Starówkę zwiedzać! – Dres łypnął na niego groźnie i zamachnął
się pięścią, chcąc go nastraszyć. Niestety ten moment wybrał sobie Jarek by
wyjrzeć zza pleców mężczyzny i dorzucić swoje trzy grosze. Dostał przez przypadek pod oko,
poleciał do tyłu i zarył pupą w trawie.
-
Zostań tam piękny, załatwię to w dwie minuty – Henry ugiął nogi w kolanach i
zacisnął dłonie. Każdy szanujący się angielski arystokrata od dziecka
ćwiczył boks i on nie był tu wyjątkiem. Nie lubił bijatyk, ale w obronie
jasnowłosego księcia gotów był poświęcić swoje boskie ciało. Westchnął, po czym zaatakował
z szybkością błyskawicy. Już po chwili napastnicy leżeli na chodniku jęcząc i
plując zębami. Mężczyzna odwrócił się do Jarka, usadził na ławce niczym
szlachetnie urodzoną damę i przyłożył mu do policzka loda. – Bardzo boli? –
zapytał, dotykając go troskliwie opuszkami palców.
-
Ttrochę... – zdołał jedynie wykrztusić chłopak, bo niebieskie oczy i ładnie
wykrojone, męskie usta znalazły się stanowczo zbyt blisko jego twarzy. Serce gwałtownie
mu przyspieszyło. Może miał uczulenie na pomylonych Anglików? To by tłumaczyło
te wszystkie dziwne objawy.
-
Ręce za głowę i powoli wstajemy! – Wezwany przez ochronę parku patrol policji
otoczył pojedynkowiczów. – Tylko grzecznie! – Przedstawiciele prawa zaczęli
zakuwać wszystkich uczestników bójki w kajdanki. – Ledwo południe, a wy już na bani
i to w środku tygodnia?! Wstydźcie się!
-
Ten durny cudzoziemiec zaczął! – Próbował negocjować dres.
-
Ty Batman nawet się nie odzywaj. To już trzecia twoja bójka w tym miesiącu! –
pogroził mu sierżant, wpychając go do radiowozu. – Wszyscy do środka bez
ociągania! Jest nawet Pajęczak, świetnie, może dostaniecie jedną celę.
-
My też? – jęknął Jarek, w myślach już widząc brata, który wpada we wściekłość i
pierze go na kwaśne jabłko.
-
Jak się matka dowie, to już po mnie – mruknął Henry, lokując się obok i
odgradzając chłopaka od miejscowego elementu.
- Cisza tam menelstwo! Na komisariacie sobie pogadacie! – wrzasnął na nich sierżant. Skaranie boskie z tą młodzieżą, nienawidził wakacji. Wszędzie pełno zadziornych smarkaczy skorych do bitki i awantur. Najchętniej odesłał by ich wszystkich na ciężkie roboty do kamieniołomów, tam nauczyliby się jakie paskudne bywa życie. Przynajmniej robiliby coś pożytecznego zamiast marnować czas na włóczenie się po jego mieście.
- Cisza tam menelstwo! Na komisariacie sobie pogadacie! – wrzasnął na nich sierżant. Skaranie boskie z tą młodzieżą, nienawidził wakacji. Wszędzie pełno zadziornych smarkaczy skorych do bitki i awantur. Najchętniej odesłał by ich wszystkich na ciężkie roboty do kamieniołomów, tam nauczyliby się jakie paskudne bywa życie. Przynajmniej robiliby coś pożytecznego zamiast marnować czas na włóczenie się po jego mieście.
***
Darek ocknął się ze snu, kiedy zegar w
korytarzu wybił dziewiętnastą. Przeklęta, zachrypnięta kukułka przeraźliwie darła
dziób, aż zazgrzytało mu w mózgu, a szare komórki skręciły się w spiralki. Przeciągnął się leniwie i usiadł na łóżku, by od razu z jękiem poderwać
się na nogi.
- Eh... Sean ty cholerny, niewyżyty trollu! – Tyłek zapiekł go porządnie, mszcząc
się za cały dzień miłosnych igraszek. Oczywiście zapomniał już, że to on
sprowokował do nich doktora. Kochali się tyle razy, że stracił rachubę. Jego
penis powstawał wciąż od nowa, niezmordowany i zachwycony pełnymi namiętności
potyczkami. W końcu kompletnie wyczerpany zasnął jak kamień. Skutki tego szaleństwa
odczuł dopiero teraz, ubrał luźne krótkie spodenki oraz jakąś koszulką z
nadrukiem i kuśtykając, niczym żołnierz po wyjątkowo zażartej bitwie, powlókł
się do kuchni. Zastał tam Seana napychającego się bigosem, jakby co najmniej
tydzień nie miał niczego w ustach.
-
Chcesz miseczkę? – Doktor z rozbawieniem patrzył na zmaltretowanego narzeczonego.
Nigdy by nie pomyślał, że ten łagodny chłopak obdarzony został takim
temperamentem. Pierwszy raz trafił na równego sobie zawodnika. Wstał i nałożył mu
bigosu. – Siadaj, bo ci w nogi pójdzie - zażartował.
-
Dość się już wyleżałem, postoję – Darek za żadne skarby nie miał się zamiaru
przyznać, że piekielnie go boli, nieprzyzwyczajony do takich szaleństw, tyłek.
-
Może na kolanka? – Sean podszedł do niego i objął w pasie, całując
czule pachnący piżmem kark. Chłopak zamruczał i wtulił się w jego klatkę plecami.
-
Jak jeszcze raz wymyślę jakiś celibat lub coś równie głupiego zamknij mnie w
piwnicy!
-
Głuptas, nie masz pojęcia jak słodko jęczałeś moje imię. Taki namiętny kochanek
to skarb. – Pieszczotliwie przesuwał usta po jego szyi, niespodziewanie
zacisnął jedną rękę na pośladku.
-
Aaaa... Niech to szlag... – zapiszczał Darek, czując falę kłującego bólu.
-
Myślę kochanie, że teraz pobawimy się w doktora. Wypniesz do mnie ten seksowny
tyłek, a ja posmaruję zmaltretowaną szparkę – szeptał mu na ucho niskim
głosem.
-
Co takiego?! Chcesz mi włożyć palce do środka?! Mowy nie ma! – Darek zaczerwienił
się gwałtownie, wyślizgnął zręcznie z jego ramion, otworzył drzwi do ogrodu
i pomknął przed siebie niczym rączy jeleń, nie zważając na dolegliwości.
-
Nie wygłupiaj się, przecież już go widziałem i to z bardzo bliska – krzyknął za
nim Sean, mały drań był niesamowicie szybki. Będzie musiał popracować nad
kondycją, jeśli chce dotrzymać mu kroku.
-
To co innego! Odczep się trollu! – Chłopak skręcił w gęste krzaki, mając
nadzieję, że potężny mężczyzna nie zdoła się przez nie przedrzeć.
Bartek i Kevin są tacy słodcy, zaręczyli sie już na poważnie, mam nadzieję że w dorosłym życiu wezmą slub! STREGA! musisz w epilogu wspomnieć o ich slubie :D nie ważne czy zrobisz 20 lat później :D nawet trzy zdania, musi być.
OdpowiedzUsuńHenry i Jarek również są przesłodcy, ładna z nich parka, Henry bardzo dobrze sie zachował ratując chłopaka przed napastnikami, ale nie rozumiem dlaczego ich też zabrali... i tyle ze zwiedzania Krakowca
DLACZEGO ON NIE WYSMAROWAŁ MU W ŚRODKU? no wiesz? xD masakra xD zua jesteś :D
Spokojnie. Jest jeszcze nastepny rozdzial. Moze w kolejnym go jeszcze dorwac i wysmarowac :D
Usuńhahaha, oby, oby xD
UsuńBartek i Kevin <3 Awwww aż mam ochotę ich schrupać:D
OdpowiedzUsuńKevin nieźle wynegocjował tego całusa:D brawo mody mężczyzno! xD
Obrączki są piękne, śliczne, taakie to romantyczne <3
Jarek i Henry mhm będzie z nich świetna para. Hanry zajął się napastnikami jak należy, szkoda tylko, że będą mieli przez to kłopoty. Co ten policjant ślepy, że oni niewinni czy co?
Oby nie mieli za dużo kłopotów...
A co do Darka haha, Uwaga Troll na 12 trzeba uciekać xD
Istne cudo<3 Już umieram z zaciekawienia co będzie w następnym rozdziale<3
Twoja Maru;3
Niezły pomysł z tą Kwasową:) Uśmiałam się. Racja. Kevin i Batrek są wspaniali. Więcej takich pięciolatków.
OdpowiedzUsuńNo i Herny okazał się waleczny oby dłużej podrywał Jarka, bronił go i zdobywał bo wychodzi z niego niezły zabijaka. Tylko ten komisariat. Przerwał całą zabawę. A może nie?
Darek taki biedny zmartretowany ale na własne życzenie:D Teraz nie tylko masaż ale i kąpiel by mu się przydała. No ale doktor o niego zadba:)
Już czekam na kolejny rozdział
Dużo dużo weny i chęci:)
Wszystko fajnie, super, ale...
OdpowiedzUsuńKevin ma 5 lat?! Serio? To 5 latek wie co to cyrkonia? Wie gdzie jest starowka, sklep jubilerski?
Pisalas najpierw o Zbyszku, a nagle przestalas. To on ich w koncu sledzil czy nie?
Pozdrawiam
Damiann
Kevin dobrze wie co to cyrkonia, bo Bartek mu w poprzednim rozdziale powiedział,jego starsza siostra ma taki pierścionek i się nim chwali. O starówce nie było tu mowy, pomyliłeś Kevina z Jarkiem. Skoro Pytlowice to maleńkie miasteczko mające kil.kam sklepów na krzyż, dlaczego chłopczyk miałby nie wiedzieć gdzie sklep jubilerski co? Co do Zbyszka to on tylko z daleka czuwał nad maluchami, żeby im nie przeszkadzać w męskich sprawach i się nie wtrącał, bo nie miał powodu.
UsuńMam dziwne wrażenie, że się czepiasz. Nie wiedziałam, że muszę aż tak dokładnie tłumaczyć się ze wszystkiego, uważam że takich prostych rzeczy przeciętny czytelnik bez problemu się domyśli.
Starowka to tylko przyklad.
UsuńMam brata mlodszego, czesto chodze do przedszkola i bardzo dobrze wiem, ze takie dzieci nie umieja same chodzic po ulicach, przechodzic przez ulice itd..
To twoje opowiadanie, ale ja uwazam , ze te dzieciaki sa cholernie sztuczni.
Damiann
Ubawiłam się tym rozdziałem ^^ Kwasowa i jej adoratorki były świetne i ciekawe, czy dziewczyny dowiedzą się, czy ich pani ma swoje jedwabne pantalony? Co do Kevina i Bartka, cudne dzieciaczki, a syn doktora coraz bardziej przypomina mi tatusia w niektórych działaniach. Henry stanął w obronie Jarka i niestety czekają chłopców ciężkie przejścia z wymiarem sprawiedliwości. Ciekawe jak zareagują Sean z Darkiem, kiedy zostaną o tym zawiadomieni.
OdpowiedzUsuńDarek odczuwa konsekwencje całodziennych igraszek z Seanem. Zastanawiam się czy doktor go złapie? Jak widać, już chce poprawić swoją kondycję he he. Nie wiem, czy lokalizacja kryjówki Darka jest dobrym posunięciem.
Dużo, dużo weny życzę i pozdrawiam.
P.S. Pierścionki są urocze ^^
Witam,
OdpowiedzUsuńrozdział jest cudowny, chłopcy są słodki, Kevin powinien przedstawić ojcu nażeczonego... uwielbiam Darka i Seana razem, razem są boscy.... wycieczka do Krakowa na razie obejmuje areszt.... ale Henry się postarał stanął w obronie Jarka....
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Narzeczony*
UsuńMrrrrr *.* Sweet! :) No cóż... biedna księżniczka i książę buuuu na komisariacie! ;(
OdpowiedzUsuńA dodatkowo te B <3 K JEJU JAKIE SŁODKIE! :) Więcej buzi buzi młodych ;)
A Sean i Darek są tacy słodcy ;]
Nareszcie nowy rozdział. Moi ulubieni autorzy coś ostatnio cierpią chyba na brak weny lub/i czasu.
OdpowiedzUsuńNie jestem do końca pewna, czy aby na pewno podoba mi się rozwój znajomości Bartka i Kevina. To są tylko dzieci, a czytając ten rozdział zastanawiałam się czy przypadkiem ich związek nie rozwija się trochę za szybko. Nie wiem, może to ja jestem marudna i dokonuję nadinterpretacji tekstu, ale jak dla mnie chłopcy nie zachowują się jak pięciolatkowie. Są zbyt... dojrzali. Tak, myślę, że to właśnie dobre określenie. Jakby mieli o kilka lat więcej.
Reka do góry, kto myślał, że Kwasowa ma przynajmniej sześćdziesiątkę na karku? Ja jestem zdziwiona tym, że to jeszcze młoda kobieta, która może się podobać.
Co do jej adoratorek... Wiesz, ja naprawdę mam nadzieję, że jedną z nich pogoni, albo dziewczyny dojdą do wniosku, że wolą swoje towarzystwo. Wątek łóżkowego trójkąta pojawił się już w Połknij mnie (choć tam był układ dwie dziewczyny i jeden chłopak), a Ty masz przecież wiele ciekawych pomysłów i nie potrzebujesz powtórki z rozrywki. Tak czy inaczej, kłótnia rywalek do serca, czy tez może majtek Kwasowej była świetna. Obie są zdeterminowane, by zdobyć kobietę, ale czy ich zachwyt przetrwa jej trudny charakterek?
No tak, Jarek i Henry wpadli w tarapaty. Dlaczego mnie to nie dziwi? A jednak jest coś, co mnie dziwi. Reakcja policjanta. Z miejsca zgarnął wszystkich nawet nie pytając o przyczynę zajścia, czy kto zaczął. Nie ładnie, oj nie ładnie. Ale i tacy policjanci się zdarzają, zamknąć każdego, winny czy nie, byle statystyki wzrosły. Już nie mogę się doczekać akcji w areszcie. Zastanawiam się też, czy chłopcy poradzą sobie sami, czy jednak nie obejdzie się bez telefonu do Seana...
A Sean jak to Sean. Narozrabiał, poniosło go i teraz biedny Darek cierpi. Wiesz, przyszło mi teraz coś do głowy, ale to zupełnie poroniony pomysł i chyba lepiej napiszę Ci o tym na GG ;)
Weny i częstszych aktualizacji ;)
Ariana
Kevin z Bartkiem naprawdę mnie rozczulili <3 Trzeba przyznać, że chłopak miał gest i pomysł z tymi obrączkami! I nie zgadzam się z mężem kobiety pracującej w sklepie jubilerskim - romantyczne gesty wcale nie są tylko wymysłem scenarzystów komedii romantycznych i disnejowskich bajek o książętach na białym koniu, w realnym życiu też niektórych na nie stać! Trochę zaczynam współczuć Kwasowej, będzie miała babka co dobrego z tymi kobitkami, coś mi się wydaje, w końcu obie mają charakterki, jestem ciekawa, co z tego wyniknie ;D Och Hrabia Henry w jednej celi z Jarkiem - już się nie mogę doczekać! Pozdrawiam i życzę weny!
OdpowiedzUsuńMi się rozdział bardzo podobał. Pomiędzy Kwasową a dziewczynami wyczuwam romans. Czyżby trójkąt?:-) Jestem ciekawa jak rozwinie się ta sytuacja.
OdpowiedzUsuńJarek co raz bardziej fascynuje się Henrym. Szkoda, że ich randka została przerwana. Ciekawe co zrobi Darek gdy dowie się, że jego braciszek trafił do aresztu.
Widzę, że Darek spędził ekscytującą chwilę z niewyżytym trollem :-) Szkoda tylko, że nie przewidział ich konsekwencji :-)
Bartek i Kevin, uwielbiam ich. Ich pierścionki są prześliczne. Do tego pocałowali, chociaż pasowałoby tu wyraz cmokneli się w usta. I wcale nie uważam, że ich znajomość rozwija się za szybko. Kevin po prostu w bajce widział, że narzeczeni się całują. Nie przesadzajmy, że to był wielki, namiętny pocałunek. To był zwykły całus. Swoją drogą Kevin jest bardzo sprytny, a Bartek słodziutki:-)
Pozdrawiam i dużo weny
ayane
Hejeczka,
OdpowiedzUsuńwspaniały rozdział, no i zaręczyneni są ciekawe jak Sean zareaguje że Kevin już ma narzeczonego... Henry mój ty obrońco, tylko czy nikt nie zauważył że "dresy" zaczepiały ich, Sean popracój nad kondycją ;)
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Zośka