Dziękuję
serdecznie za wszystkie życzenia zdrowia. Doktorzy okropnie mnie nastraszyli,
ale okazało się, że to fałszywy alarm z czego bardzo się cieszę. Właśnie mnie
wypuścili i nie marnowałam tam jak widać czasu, więc wrzucam co udało mi się w
tych ekstremalnych warunkach napisać.
Kwasowa została obudzona wczesnym rankiem
przez nieustannie dzwoniący telefon. Narzuciła na siebie szlafrok, wzięła pod
pachę prychającego, bardzo niezadowolonego z takiej pobudki kota, po czym
podreptała do kuchni. Od kiedy tej wiosny stuknęła jej czterdziestka doszła do
wniosku, że nie należy się spieszyć. Zrobiła sobie kawę ze śmietanką i dopiero wtedy
odebrała piekielną maszynę.Ten staromodny aparat z drewnianą rączką od razu wpadł jej w oko, kupiła go na jakiejś aukcji i była nim zachwycona.
- Tu Jolanta Kwas, z kim mam
przyjemność? - rzuciła wyniośle do słuchawki.
- Anna z portalu Złote Lilie,
przeczytałam twoje ogłoszenie. Możemy się spotkać nawet w ten weekend i
celebrować swoją miłość aż zastanie nas różanolica Jutrzenka – rozległ sie
afektowny, cieniutki głosik.
- Nie znam żadnych Złotych
Lilii! Pomyłka! – trzasnęła słuchawką zniecierpliwiona Kwasowa. Na tym świecie
było tyle wariatek, że nie sposób ich zliczyć, pewnie któraś pokręciła numery. W brzuchu zaburczało jej z
głodu, rozgrzała patelnię zarumieniła boczek i wbiła na niego dwa jajka.
Niestety nieszczęsny aparat zaczął brzęczeć na nowo.
- Tu rezydencja Kwasów. – Tym
razem naprawdę się zdenerwowała, zbyt mocno przysmażyła jajecznicę, a ponieważ
lubiła lekko ściętą wrzuciła ją razem z garnkiem do zlewu.
- Jestem twoją słodką Lilijką,
weź mnie w ramiona, będziemy się bzykać dzień i noc – rozległ się chrapliwy,
kobiecy głos. – Zjem twoje jedwabne majteczki, śniły mi się tej nocy.
- Obrzydliwe! – krzyknęła i
odłożyła słuchawkę. Nie był to jednak wcale koniec jej udręki. Telefon terkotał
co chwilę prawie do samego południa, aż czerwona z wściekłości kobieta
wyszarpnęła ze ściany kabel. – Zaraz mnie tu trafi! – krzyknęła, a biedny kot nieprzyzwyczajony
do takich wrzasków umknął na szafę. Podeszła do lustra i przyczesała kasztanowe
włosy. - Spokojnie Jolanto, jesteś damą, a one nie przeklinają – rzuciła do swojego odbicia, starając się
opanować. Mama zawsze ją uczyła, że każda kobieta była potencjalną księżniczką,
musiała tylko trafić na swojego księcia. Co prawda brodaty i zawalisty
nieboszczyk Kwas nie bardzo go przypominał, ale miała bujną wyobraźnię i
doskonale potrafiła zobaczyć siebie w tej roli. Szkoda tylko, że biedny kapitan
dał się zjeść rekinom, taka śmierć wydała się jej nad wyraz nieelegancka, te
hektolitry krwi i unoszące się w oceanie flaki śniły się jej przez długie
miesiące po nocach.
Nigdy nie słyszała o Złotych
Liliach, wiedziała co to portal, ale komputerem nie umiała się zbyt dobrze
posługiwać. Wybiegła do ogródka i pomachała do Antosiowej, która akurat pieliła
grządki.
- Zostaw te chwasty i chodź
do mnie na godzinę. Dzieje się coś naprawdę dziwnego. – Przyjaciółka może i
wyglądała jak prosta, wiejska gospodyni, ale na nowoczesnych wynalazkach znała
się znakomicie, sama siebie określając Królową Cyber Przestrzeni.
***
W wilii Evansów od rana panowała napięta
atmosfera, niewyspany Darek raz po raz pokazywał swoje pazurki. Całą noc
obracał się z boku na bok, a gorące ciało obok nie dawało mu zmrużyć oka. Odbył
dwukrotnie, długą i owocną sesję prysznicową, w tym jedną o trzeciej w nocy i
był na siebie naprawdę wściekły. Przez wiele godzin liczył barany, wzorki na
tapecie, kwiatki na firance i wydawało mu się, że właśnie osiągnął względną
równowagę ducha. Wystarczyło jednak jedno spojrzenie na nagiego do pasa Seana
myjącego zęby, a wszystko zaczęło się od nowa. Siedział właśnie w jadalni nad
talerzem z kanapkami, ale tak naprawdę pragnął mieć w ustach coś zupełnie
innego. Miał ochotę kogoś ugryźć, przeżuć, posmakować słonej skóry, zassać się
na twardym opalonym brzuchu i...
- Cholera jasna!
- Ciężka noc co? Myślałem, że
w takim podeszłym wieku, to wystarczy raz w tygodniu – wyszczerzył do niego
zęby Jarek i natychmiast dostał za to w plecy gazetą.
- Twoja siostra jest bardzo
upartym stworzeniem – Sean wziął ze stołu słoik powideł i następną bułeczkę, korzystając
z okazji otarł się kilkakrotnie o coraz bardziej czerwonego Darka. Koszulę miał
rozpiętą na całej długości, doskonale było widać opaloną, lśniącą skórę
opinającą się na potężnych mięśniach.
- Czy ty przy stole nie
mógłbyś wyglądać jak należy? – warknął do niego narzeczony z trudem odrywając
wzrok od smakowicie wyglądających sutków.
- Mogłeś powiedzieć, to bym
ci podała, nie musiałeś się na mnie kłaść.
- Do tej poru lubiłaś jak się
na tobie kładę… - Zamilkł w tym momencie, bo zgrzytający zębami chłopak zatkał
mu usta parówką.
- Zachowuj się przyzwoicie
degeneracie jeden, tutaj są dzieci!
- Ja już sobie idę – pisnął
Kevin, porywając ze stołu jabłko. Nie chciał przeszkadzać kłócącym się
dorosłym, poza tym sprawa pierścionka zaprzątała wszystkie jego myśli.
- My też wychodzimy, Jarek
obiecał pokazać mi Kraków – Henry uśmiechnął się do zaskoczonego chłopaka,
stawiając go przed faktem dokonanym. Dobrze wiedział, że gdyby spytał wcześniej
pyskaty słodziak odesłałby go do wszystkich diabłów.
- Chcecie samochód? – zapytał
Sean. – Mogę wam pożyczyć fiata.
- Nie ma takiej potrzeby –
zaprotestował Jarek, któremu w głowie natychmiast zalągł się plan zemsty na
bezczelnym lordzie. – Wystarczy odrobina gotówki na drobne wydatki – zrobił
szczenięce oczka. – Wiesz jak trudno jest w mieście zaparkować.
- Nie rozpuszczaj smarkacza –
zaprotestował Darek, widząc jak mężczyzna sięga do portfela.
- Daj spokój, pieniądze służą
do wydawania, niech się trochę zabawią – wcisnął do ręki chłopaka plik
banknotów. – Szalejcie w granicach rozsądku. Zajmij się nim Henry, dzieciak
wygląda na lubiącego wpadać w kłopoty.
- Z wielką przyjemnością –
skinął mu poważnie kuzyn, obserwując jak złociste loki Jarka zaczynają się
mienić, pod wpływem gładzącego je promienia słońca, który zakradł się przez
okno.
Narzeczeni zostali więc sami,
Darek skończył właśnie jeść, wstał i oczywiście od razu wpadł na Seana, który
wyrósł przed nim niczym zaczarowana fasola. Zarył nosem w twardej piersi, a
jego przeklęte, zdradliwe ciało natychmiast przeszedł podniecający dreszczyk,
odskoczył gwałtownie do tyłu mrucząc pod nosem niecenzuralne wyrazy.
- Spokojnie kochanie, jestem
zupełnie niewinny – rozbawiony zmaganiami Darka podniósł ręce do góry. – To był
przypadek. – Spojrzał na niego z wyrazem świętej niewinności.
- Akurat, robisz to
specjalnie trollu jeden!
- Ależ skąd, celibat to
celibat, nie śmiałbym protestować. – Doktor był ogromnie ciekawy, jak długo ten
słodki głuptas wytrwa w niemądrym postanowieniu. Testowanie jego wytrzymałości
niezmiernie go bawiło. Zmysłowy i obdarzony sporym temperamentem cierpiał z
własnej winy. Liczył, że jeszcze tego dnia wpadnie w jego ramiona i ładnie
poprosi o upojną noc. Nie mógł się doczekać tej chwili.
***
Pół godziny później Jarek z Henrym stali już
na przystanku autobusowym, który niestety zrobiony był z przeźroczystego
plastiku i nie osłaniał w najmniejszym stopniu przed narastającym upałem.
Robiło się coraz goręcej, słoneczko prażyło niemiłosiernie, na błękitnym niebie
nie było widać ani jednej chmurki. Rosnąca na skraju drogi niewielka brzoza nie
dawała zbyt wiele cienia. Zanim wypełniony po brzegi pojazd przyjechał, byli
już nieźle zgrzani.
- Jesteś pewny, że się tam
zmieścimy? – Anglik popatrzył powątpiewająco w zatłoczone wnętrze. - Może
zadzwońmy po taksówkę.
- Nie bądź taki delikates,
normalna miejska komunikacja. – Uśmiechnął się z zadowoleniem chłopak widząc,
lekko zaszokowane spojrzenie rozpieszczonego panicza. Plan działał bez zarzutu,
miał zamiar urządzić mu taką wycieczkę, że już nigdy nie odważy się robić mu numerów.
Nie mógł odmówić drobnej przysługi Seanowi do którego domu zwyczajnie się
wprosił, ale wobec angielskiego drania nie miał żadnych zobowiązań.
- Skoro tak twierdzisz. Mam
wrażenie, że przeniosłem się o Indii – jęknął Henry ładując się za nim
przedpotopowego wehikułu. Właśnie drzwi się zamknęły, pojazdem szarpnęło i
część spoconych, niezbyt mile pachnących pasażerów wyhamowała na jego plecach.
– Jesteś pewien, że dojedziemy żywi? – Starał się zachować stoicką cierpliwość.
Zasłonił sobą chłopaka, który z kolei został rozpłaszczony na drzwiach, o dziwo
widać był, że humor mu dopisuje. Powoli zaczynał rozumieć, dlaczego nie
protestował. Znalazł przewrotny sposób na ukaranie go za bezczelność. – Moje
żebra! – Jakaś korpulentna staruszka zaczęła z siłą tarana przeciskać się do
wyjścia, rozdawała kuksańce na lewo i prawo, widać miała w tym niezłą wprawę.
- Nie bądź mazgajem – Jarek
mimo ścisku bawił się coraz lepiej. Cierpiętnicza mina lordziątka wynagradzała
mu wszystkie niedogodności. Niestety już po chwili dobry humor go opuścił,
kierowca na następnym przystanku wpuścił falę ludzi przez sąsiednie drzwi.
Henry został pchnięty na niego, miał jednak na tyle przyzwoitości by stawić
opór i oprzeć ręce po obu stronach jego głowy.
- Całkiem miłe lądowanie –
usta mężczyzny znalazły się kilka centymetrów od warg chłopaka.
- Jak mnie dotkniesz
pożałujesz zboczeńcu! – syknął mu do ucha.
- Jestem dżentelmenem. Twoje
włosy pięknie pachną, zupełnie jak łąka w letni dzień. – Wtulił policzek i nos
w miękkie loki.
- Przestań mnie wąchać! –
Mimowolnie poczerwieniał. Zaczął odczuwać coraz większy niepokój i gorąco,
które dziwnym trafem spłynęło w dół w pewne wrażliwe miejsce. Dobrze, że miał
na sobie długą, luźną koszulkę. Mężczyzna broń boże nie mógł się o tym
dowiedzieć, to na pewno te hormony o których niedawno czytał w Internecie.
Podobno przeciętny nastolatek podniecał się byle czym kilkanaście razy w ciągu doby.
- Staram się piękny, ale nie
mogę się ruszyć. – Wtulone w niego smukłe ciało idealnie się wpasowało w jego
sylwetkę. Delikatne rumieńce i lekko speszony wzrok chłopaka świadczył, że
wcale nie jest mu taki obojętny. Postanowił sprawdzić swoją teorię, bo
zadziorny Polak coraz bardziej mu się podobał. Skorzystał z następnego zakrętu,
kiedy upakowany niczym sardynki tłum nieco się przemieścił, wcisnął niby
przypadkowo kolano między uda Jarka, natychmiast wyczuwając obiecującą
wypukłość.
- Aaa…! – pisnęła jego
zaskoczona ofiara, alarmując cały autobus.
- Siadaj i weź tego biednego
aniołka na kolana! – Energiczna, siwowłosa kobieta zrobiła im miejsce.
- Jak mógłbym zająć miejsce
damie. – Oburzył się Henry, ludzie w tym kraju byli naprawdę dziwni.
- Siadaj i nie dyskutuj –
został wepchnięty na fotel, a Jarek usadzony na jego udach. Siedział tam
cichuteńko, bojąc się podnieść wzrok, żeby ktoś nie wyczytał z niego prawdy.
***
Po
śniadaniu Kevin udał się do swojego pokoju, aby przygotować się do wyprawy. Z
bardzo poważną miną wziął swoją skarbonkę, zaniósł ją na taras i postawił na
przygotowanym wcześniej kocu, po czym udał się do kuchni i zaczął grzebać w
szufladach.
- Czego szukasz urwisie? –
huknął za nim gospoś, widząc okropny bałagan jaki za sobą pozostawiał.
- Młotka.
- Ubijesz sobie palec.
- Będę uważał, muszę rozbić
krówkę.
- Może ci pomogę –
zaproponował Zbyszek, obawiając się skutków tej zabawy. – Jeśli potrzebujesz
pieniążków na słodycze mogę ci pożyczyć.
- Nie – oświadczył stanowczo
maluch biorąc od niego narzędzie. – Mężczyzna za pewne rzeczy powinien zapłacić
sam!
- Yhy… yhy… - Gospoś na takie
oświadczenie zakrztusił się jedzoną właśnie śliwką. Był ogromnie ciekawy, co
też planuje mały mądrala.
Godzinę później Kevin z Bartkiem po
uzyskaniu zgody rodziców udali się na spacer do rynku, który znajdował się
niedaleko od ich domu. Robiący zakupy Zbyszek miał z daleka nad nimi czuwać.
Szli trzymając się za ręce jak prawdziwi narzeczeni. Kevin zadarł dumnie główkę
do góry, a ciemne koczki stały mu na wszystkie strony. Bartek miał na buzi
szczęśliwy uśmiech i zarumienione z emocji policzki. W jedynym w miasteczku
sklepiku jubilerskim zaczęli bacznie oglądać wystawę oraz gabloty.
- Czym mogę służyć? –
zapytała ekspedientka po raz pierwszy mająca takich małych klientów. - Szukacie prezentu dla mamy lub siostry?
- Nie proszę pani, chcemy
dwie, srebrne obrączki. Jedną dla mnie, drugą dla przyjaciela. W środku mają
być gra… grawerowane.
- Z cyrkoniami – dodał
nieśmiało Bartek. – Moja siostra ma taki pierścionek.
- A jaki napis panowie sobie
życzą? – kobieta usiłowała zachować powagę. Klient to klient, choćby jego głowa
nie wystawała ponad ladę. Poza tym doskonale znała chłopców i ich rodziny.
- Proszę – Kevin z dumą
wyciągną z kieszonki krótkich spodenek gotowy projekt.
- Ale śliczny! – zachwycony
Bartek cmoknął go policzek. – Naprawdę sam go zrobiłeś?
- Prawdziwy mężczyzna musi
umieć wszystko! – wypiął drobną pierś.
- Jesteś najlepszy! –
blondynek uniósł do góry kciuk. – Wojtek nigdy nie wymyśliłby czegoś takiego.
- Prawda? – Rozpromienił się
niczym słoneczko Kevin.
- Idźcie na lody, za godzinę
obrączki będą gotowe. – Sprzedawczyni nieomal się rozpłynęła, jej mąż nigdy nie
zdobył się na podobny prezent. Skoro nawet dzieci potrafią wymyślić taki
romantyczny gest, już ona dopilnuje, aby jej następne urodziny miały
odpowiednią oprawę.
***
Darek snuł się po pustym domu niczym
pokutujący duch. Miał dzisiaj wolny dzień i nie bardzo wiedział co z nim
zrobić. Wszyscy się rozpierzchli i zostawili go samego na pastwę rozszalałej
wyobraźni, doszedł więc do wniosku, że uspokajająca kąpiel w bąbelkach dobrze
mu zrobi. Napuścił wody do wanny z hydromasażem, nalał wonnych olejków i rozebrał
się do naga. Zapomniał jednak wziąć czystą bieliznę, z niechęcią popatrzył na
stojącego ponownie w pełnej gotowości penisa, ostrożnie okręcił się dookoła
bioder ręcznikiem i ruszył do sypialni. Ledwie wszedł do środka, kiedy niespodziewanie
został przyciśnięty do ściany przez potężne ciało.
- Jak się ma mój cukiereczek?
– Sean popatrzył na niego uważnie.
- Podobno miałeś pracować.
Puszczaj draniu, zawarliśmy umowę. – Zadrżał pod wpływem bijącego od niego
ciepła. Jego siła woli słabła z sekundy na sekundę, a na policzkach pojawiły
się rumieńce. – Muszę się wykąpać.
- Może ci pomoc?
- Tak.. to znaczy nie… Oh…
chyba ten celibat nie jest dla mnie…
- Strasznie to zagmatwane.
Mógłbyś dokładniej wytłumaczyć? – Sean z przyjemnością się z nim droczył,
widząc jak gwałtownie reaguje na każdy, najdelikatniejszy nawet dotyk.
- Chyba potrzebujesz
demonstracji! – Zdesperowany Darek z płonącymi pożądaniem oczami przekręcił ich
ciała i pchnął go gwałtownie na łóżko. Usiadł mu na udach odrzucając do tyłu
ręcznik.
- Aaa…! – Z jego ust wyrwał
się głośny skowyt, kiedy szorstki materiał spodni otarł się o jego penisa. Miał
wrażenie, że świat wokół niego poczerwieniał.
- Powiedz to, inaczej nie
kiwnę nawet palcem – mężczyzna celowo przeciągał strunę.
- No dobra, moje ciało robi
ze mną co chce. Weź mnie jak chcesz inaczej zaraz zwariuję – wpił się w usta
narzeczonego, wsuwając do nich natychmiast język i rozrywając na jego piersi
koszulę niecierpliwymi rękami.
Z Kwasową był niezły ubaw i coś czuję że to jeszcze nie koniec:) Bartek i Kevin są tacy słodcy i romantyczni. Na kim ty te dzieciaki wzorujesz? Piękne. Dobrze że Darek i Sena zakończyli celibat bo to na dłuższą metę mogło by być niebezpieczne:)
OdpowiedzUsuńWyprawa do Krakowa wspaniały pomysł. A Jarek pięknie się zdradził przed Henrym. Już się nie mogę doczekać co wymyślisz dalej.
Rozdział wspaniay:) Dużo dużo weny i chęci:)
Bardzo podobało mi sie zakończenie sytuacji między Jarkiem a Henrym. Sprytne posunięcie i Henrego i pewnej babci.
OdpowiedzUsuńRozdział super, Darek w końcu przestał oszukiwać sam siebie i porzucił ideę tego idiotycznego celibatu. Sean jest strasznie pewny siebie, ale to w sumie też jest fajne
Już Ci kiedyś pisałam, ale powtórzę raz jeszcze - Kevin to najmocniejszy punkt tego opowiadania. W parze z Bartkiem - zdecydowanie wymiata. Ci dwaj są idealnym przykładem tego, jak można mieć miłość na wyciągnięcie ręki i odkryć to dopiero, gdy można ją stracić. Bo przecież Kevin musi być zakochany, inaczej tak szybko by nie zapomniał o Jarku.
OdpowiedzUsuńJak widzę obaj bracia stali się ofiarami własnych decyzji. Darek nie był w stanie wytrwać w postanowieniu i niemal błagał Seana bi się nim zajął, a nad Jarkiem wisi groźba najedzenia się wstydu. Ach, jestem sadystką, le chciałabym, żeby dostał taka nauczkę. Może wtedy łaskawszym okiem spojrzałby na lordziątko ;)
Zemsta na Kwasowej ruszyła. Irytująca baba zaczyna ją odczuwać. Ciekawe tylko, czy Antosiowa zachowa dla siebie informację o profilu przyjaciółki na portalu randkowym...
Czekam niecierpliwie na kolejne rozdziały, a szczególnie na powrót Krzysztofa.
Ariana
Dzieci, które kupują obrączki w sklepie jubilerskim. Serio..?
OdpowiedzUsuńPytlowice to maleńkie miasteczko, wszyscy się tam znają. Tata Kevina niedawno się zaręczył, widział pierścionek. Dzieci na ogół we wszystkim naśladują dorosłych.
UsuńSuper rozdzialik ^^
OdpowiedzUsuńKochana strega bianca, jestem szczęśliwa że to fałszywy alarm. Ale ja sama pójdę za jakiś czas do szpitala i pewnie tam zostanę na badaniach. Trzymajcie kciuki, chce w końcu się dowiedzieć co mi jest. :/
Weny kochana :)
Ciekawe co ma być tam wygrawerowane! Kevin i Bartek są tacy słodcy !! Aww
OdpowiedzUsuńKwasowa,,, hahah aż brak mi słów. Ciekawe jakie ploty będą gdy ta sąsiadka dojdzie, na jakiej stronie Kwasowa jest zarejestrowana haha:D Ubaw po pachy.
Mhm Lordzik nieźle sobie radzi, podoba mi się to zawstydzenie u Jarka<3
Już nie mogę się doczekać ich wycieczki po Krakowie <3
Dałaś nam dzisiaj dwa rozdziały a dla mnie to i tak za mało ! Haha jak możesz kończyć w takich momentach? Myślałam, że tylko ja tam mogę xD
Pisz szybciutko;3
Twoja Maru;3
Rozpłynełam się, gdy czytałam o Bartku i Kevinie. Uwielbiam ich. Są tacy słodcy :-) Jestem ciekawa, co będzie wygrawerowane na obrączce.:-)
OdpowiedzUsuńHenry, Jarek i gorąca randka w przepoconym autobusie. :-) Ciekawe jak potoczy się dalsza akcja między nimi.
Darek nie wytrzymał celibatu, który sam nałożył :-) Oczywiście, każdy wiedział, że go nie wytrzyma. Kto zdoła oprzeć się Seanowi? :-)
Kwasowa została zarejestrowana na portalu dla lesbijak :-) Ciekawe, czy nawiąże z kimś bliższą znajomość. Moja nauczycielka od fizyki również nazywa się Jola, więc jak wyobraże sobie, że to ona, to chce mi się płakać ze śmiechu.
Pozdrawiam i dużo weny
ayane
Super rozdział :) Kwasowa i jej nerwy w reakcji na nieurywające się telefony - świetne. Kevin i Bartek musieli naprawdę uroczo wyglądać w tym sklepie jubilerskim i aż żal mi męża tej ekspedientki he he. Jarek sam padł w sidła swojej nauczki, podobnie jak Darek. Już nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że to był fałszywy alarm i że do nas wróciłaś ^^.
Weny życzę i pozdrawiam :)
Uwielbiam Bartka i Kevina :) słodkie dzieciaki
OdpowiedzUsuńWitam,
OdpowiedzUsuńhahha Kwasowa już odbiera natrętne telefony, ciekawe czy cos wyjdzie z tego i spotka bratnią duszę ;] maluch są słodcy, no i Kevin jako prawdziwy mężczyzna... Darek nie może wytrzymać w swoim postanowieniu, do tego cały czas Sean go kusi...
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Kiedy coś nowego?????
OdpowiedzUsuńHejeczka,
OdpowiedzUsuńwspaniale, ta akcja z Kwasową super wyszła, ale chyba jeszcze to nie koniec, Kevin i Bartek o tak tacy romantyczni, celibat zakończony ale raczej gdyby Sean nie prowokował sytuacji to dłużej by trwał, no i jeszcze wycieczka Jarka i Henryka o tak lordziatko zakosztuje trochę innego życia ;)
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Zośka