piątek, 7 marca 2014

Rozdział 19

   Kolacja w willi Evansów odbywała się chyba po raz pierwszy w zupełnym milczeniu. Zwłaszcza Kevin, Darek i Sean wyglądali, jakby nic poza własnymi talerzami ich nie interesowało. Maluch mamrotał coś pod nosem niczym nawiedzony artysta, co chwilę targając czarne loczki i robią na głowie coraz większy bałagan. Mazał przy tym długopisem po papierowej serwetce z bardzo skupion minką, wysuwając koniuszek języka.
Doktor z narzeczonym co chwilę spoglądali na siebie, a potem od razu spuszczali oczy, o dziwo obaj mieli przy tym zarumienione policzki i nieco speszony wzrok. Wyglądali jak dwaj spiskowcy, którzy mają sporo do ukrycia. Jarek patrzył na nich przez cały posiłek, płonąc z ciekawości. Lubił wszystko o wszystkich wiedzieć i teraz nie mógł znaleźć sobie wygodnego miejsca na krześle.
- A tobie co się stało? Mrówki cię oblazły, czy kilka piegów więcej wyskoczyło na nosie? – zapytał uprzejmie Henry, wycierając sobie usta lnianą serwetką. Podniósł do góry czarne, wydepilowane brwi i poruszył nimi w kpiącym geście.
- Odczep się od mojej idealnej osoby Wasza Wysokość! Na twoim miejscu nie jadłbym tej trzeciej muffinki, już i tak poszło ci w boczki. – Wydął kształtne usta.
- Chyba sobie żartujesz, gdzie? – Nie wytrzymał mężczyzna i zerknął dyskretnie na swój zupełnie płaski, ładnie umięśniony brzuch. Siła sugestii była jednak potężną bronią i biedna ofiara żartu zobaczyła dokładnie to, co chciał jej wmówić niepoprawny chłopak. Czyżby przytył? Zbyszek gotował tak dobrze, że ostatnio sobie pofolgował. Zdegustowany odłożył ciastka na talerz, w myślach obliczając, o ile minut będzie musiał wydłużyć trening.
- To była naprawdę męska decyzja! – pochwalił go z szerokim uśmiechem Jarek, po czym zabrał mu sprzed nosa talerz i włożył sobie wszystkie pozostałe muffinki do buzi, zamieniając się w chomika. – Pyszszne... – wymamrotał z pełnymi ustami.
- Zrobiłeś to specjalnie... – Henry dopiero teraz się opamiętał.
- Jasne, takie zdobyczne smakują najlepiej. – Zmrużył z rozkoszy zielone oczy, a mężczyzna nie mógł oderwać zachwyconego wzroku od jego twarzy, zastanawiając się, czy tak samo by wyglądała, kiedy pieściłby każdy centymetr tego opalonego, smukłego ciała.
- Idę na górę – odezwał się nagle Kevin. – Mam jeszcze tyle do roboty. Chyba nie będę dzisiaj spał – westchnął maluch z poważną miną zapracowanego biznesmena i pobiegł do swojego pokoju.
- A temu co się stało? Szkoła jeszcze przecież się nie zaczęła. – Odezwał się zaskoczony Jarek.
- Ma sercowe kłopoty i to przez ciebie. – Pociągnął brata za ucho Darek.
- Kobieta nie powinna być taka brutalna! – pisnął chłopak i pokazał mu język.
- Czasem musi! – odezwała się od progu Róża. Ubrana w ciemnoczerwoną, wydekoltowaną sukienkę, wyglądała jak Carmen z opery Bizzeta, brakowało jej tylko szkarłatnego kwiatu w zębach. Rozpuściła swój warkocz i długie brązowe włosy zakryły jej plecy jedwabista falą. – Witam wszystkich! Tych sławnych – skinęła głową narzeczonym – tych mniej sławnych też.
- Miej litość i milcz jędzo! – Chłopak rzucił jej krzywe spojrzenie.
- Powinnaś zachować swoje rewelacje dla siebie – przytaknął mu Sean.
- Wcale nie, my też chcemy wiedzieć, co w trawie piszczy - zaprotestował Jarek, natychmiast poparty przez Zbyszka i Henrego. Trzy pary oczu patrzyły w zadowoloną kobietę niczym w bóstwo.
- Zostaliście przegłosowani – uśmiechnęła się do narzeczonych. – Mogę się jednak streszczać. Właściwe to słyszałam kilka bardzo smakowitych plotek. Po południu kawiarnia i bar dosłownie pękały w szwach. Spotkałam chyba z pół Pytlowic. Było nawet parę takich osób o których myślałam, że dawno nie żyją.
- Jak zwykle przesadzasz – Darek wzniósł oczy do sufitu.
- Wcale nie. Chcecie usłyszeć tematy dnia?
- Jasne! – pisnął podekscytowany tercet.
- Bar okupował będący już po służbie sierżant Odrobina, mocno osłabiony upałem i wlewanym w siebie w dużych ilościach piwem. Mamrotał coś o zmarnowanych malinach. Podobno wszystkie obleciały, bo ktoś tak bzykał się w krzakach aż ziemia drżała. W dodatku robił to przy akompaniamencie klaksonu, który porykiwał niczym zarzynany osioł. Wszyscy w miasteczku wiedzą, kto ma taki samochód.
- Droga siostrzyczko, czy masz na tyłku siniak z literami BMW pośrodku? – zaszczebiotał słodko Jarek.
- Siedź cicho, bo pokaże im zdjęcia, jakie mama zrobiła ci na roczek – warknął zmieszany chłopak, posyłając mu mordercze spojrzenie.
- Dalej było jeszcze lepiej. Podobno w Urzędzie Miasta zaczęło straszyć. Z łazienki na pierwszym piętrze dochodziły dziwne zawodzenia i jęki. Sean, ty zostałeś wezwany w trybie pilnym. Co się tam właściwie działo? Alina i Danusia zapytane przez koleżanki zrobiły się czerwone jak buraki i uciekły – zwróciła się do doktora, który usiłował się schować za plecami narzeczonego.
- A skąd ja mam wiedzieć? Może ktoś poimprezował dzień wcześniej i rzygał w kibelku – wzruszył ramionami, usiłując zachować kamienną twarz.
- Ty jesteś najsławniejszy – uśmiechnęła się do niego Róża. – Twój fetysz był szeroko omawiany, Szwedzi wyjechali ponoć zachwyceni, przysięgając, że to najlepsze zebranie biznesowe na jakie zostali zaproszeni. Dzisiaj odbył się prawdziwy szturm na sklepy z bielizną. Wykupiono wszystkie błękitne, koronkowe staniki. Mogę się założyć, że jutro każda mieszkanka Pytlowic będzie go miała na sobie.
- Kuzynie, kocham cię – oświadczył niespodziewanie Henry. Z całych sił próbował zachować się jak na dżentelmena przystało, nie tak jak pozostała dwójka, bijąca głowami o blat stołu i kwicząca niczym prosiaki. Napił się chłodnego soku ze szklanki i... – Pff... – Nie wytrzymał, parsknął śmiechem na widok miny Seana. Poplamił przy tym swoje najlepsze, białe spodnie.
   Darek szybko zrozumiał, że towarzystwo paskudnych łobuzów bawi się ich kosztem coraz lepiej i nie mając zamiaru przestać. Policzki zrobiły się już tak czerwone, jakby zaraz miały wybuchnąć. Trzeba było jakoś przepłoszyć dowcipnisiów. Zaczął podnosić się z krzesła.
- A ty gdzie uciekasz? – Jarek złapał go za spodnie i z rozbawieniem zauważył, że miał rację. W okolicy kości ogonowej widoczne były trzy, dobrze znane fanom motoryzacji literki.
- Idę po album do sypialni. Pamiętasz swoją słodką fotkę na misiu?
- Nieee...! Już mnie tu nie ma! – Chłopak poderwał się na równe nogi i w popłochu pognał po schodach na górę.
- Na co czekasz? – Sean zwrócił się do kuzyna. – Wczoraj dzwoniła twoja matka i pytała, czy znalazłbym dla niej jakiś pokoik, bo chętnie zwiedzi ten dziki kraj.
- Idę uprać spodnie – Henry podniósł się z godnością i z nadętą mina wymaszerował z jadalni.
   Darek z tryumfującą miną rozejrzał się po pokoju. Została jedynie parka czulących się do siebie dorosłych. Najwyższy czas było rozprawić się także z nimi. Wziął się pod boki i zmierzył ich przeciągłym spojrzeniem.
- Czy ty wiesz, do jakiego kina wykupił bilety Zbyszek? – zwrócił się do kobiety. – Są tam takie fajne czerwone kanapy, w sam raz do bzy... – W tym momencie spłoszony gospoś podbiegł i zatkał mu ręką usta. Jego wzrok mówił, że zginie w strasznych mękach, jeśli piśnie choć słówko więcej.
- Powinniśmy już iść – zwrócił się do Róży.
- Jakie kanapy, o czym on mówi?
- Bredzi, żeby cię zdenerwować – wzruszył ramionami w udawanej beztrosce i wziął ją za rękę. – Postarajcie się trenować nieco ciszej, w tym domu są nieletni. – Umknął zanim zdążyli mu odpowiedzieć, ciągnąc ją za sobą.
- Nareszcie sami – odetchnął z ulgą Sean. – Dostanę buziaka? – Przysunął się do narzeczonego i zarobił ostrzegawcze warknięcie. – Myślałem, że zapomniałeś.
- Nie i nie zamierzam, najadłem się dziś tyle wstydu, że mi wystarczy na całe życie. – Zadarł do góry nos i wyszedł z jadalni. Ty razem miał zamiar dotrzymać słowa, choćby nagi narzeczony zaczął tańczyć na rurze. Musiał koniecznie udowodnić sam sobie, że miał silną wolę i jakiś pytlowicki troll nie będzie go wodził za nos.
***
   Jarek wziął prysznic i postanowił dokończyć tajną akcję o pseudonimie ,, Lilie i Kwas”. Rozczesał mokre jeszcze włosy, ponieważ było strasznie gorąco założył kusą piżamę składającą się z krótkich spodenek i podkoszulka na ramiączkach i ruszył do sypialni Jego Wysokości. Była dopiero dwudziesta, więc miał nadzieję, że mężczyzna jeszcze nie śpi. Wszedł do środka i natychmiast spłonął rumieńcem. Henry w samych bokserkach kręcił się po pokoju.
- Och... – wyrwało się nieopatrznie chłopakowi. Nieznośny Anglik był nadspodziewanie dobrze zbudowany, co w konserwatywnym ubraniu, które zwykle nosił na codzień, niezbyt rzucało się w oczy. Widać było gołym okiem pokrewieństwo z atletycznym doktorem. Nie miał aż tak imponujących mięśni, ale i tak w porównaniu z nim wyglądał mizernie jak zapałka. – Dużo ćwiczysz?
- Lubię sport, zwłaszcza jeździectwo i kajakarstwo. W domu sporo trenuję – mężczyzna odwrócił się do niego przodem. Na widok smukłych nóg oraz jasnych loków, sięgających aż do zgrabnych pośladków przygryzł dolną wargę i zaczął naciągać jeansy. – Nie spodziewałem się gościa o tej porze.
- Chciałem, żebyś wkleił zdjęcia Kwasowej, nie znam się na tym. Trzeba też napisać jakąś fajną ofertę i zareklamować babsztyla. – Rozsiadł się na łóżku i włączył laptopa.
- W takim razie zrobimy tak, ja zajmę się oprawą graficzną, a ty pisz ten anons. – Mężczyzna zajął miejsce obok niego, podał mu kartkę i długopis.
- No dobra, ale żaden ze mnie Sienkiewicz. – Jarek położył się na brzuchu wypinając pupę do góry. – Rzuć jakąś gumkę, bo ten kołtun mnie wykończy.- Przerzucił długie loki przez prawe ramię.
- Pozwól, że pomogę – Henrego niesamowicie korciło, by zanurzyć ręce w tym naturalnym, jedwabistym złocie. Nachylił się nad leżącym chłopakiem i związał mu włosy swoja apaszką, odsłaniając smakowicie wyglądający kark. Wyglądał strasznie kusząco i pachniał jeszcze lepiej. Zanim zdążył pomyśleć, jego ciało zareagowało samo. Z szybkością atakującego sokoła wpił się w miękka skórę spragnionymi ustami.
- Ty zagraniczny zboku! – wrzasnął Jarek, machnął po omacku pięścią do tyłu i trafił drania prosto w nos. Usłyszał jęk i huk. Odwrócił się i usiadł, mając zamiar ponowić swój cios.
- Zabiłeś mnie! Boże jak boli, chyba złamałeś mi nos ty dzikusie! – biadolił, leżący na podłodze Henry.
- Jak będziesz mniej przystojny, wyjdzie ci to tylko na dobre – odparł z filozoficznym spokojem chłopak. – Co ci idioto przyszło do tej lordowskiej głowy? Znajdź kogoś swojego pokroju, ja nie jestem gejem!
- Na pewno nie jesteś? – łypnął na niego jednym błękitnym okiem, bo drugie oraz nos zaczynało nabierać modnego fioletowego koloru.
- Przyłożyć ci drugi raz, żebyś zrozumiał?
- Nie trzeba, lepiej przynieś woreczek z lodem. Pewnie wyglądam jak ułomna panda – wyjęczał dramatycznie. – Uszkodziłeś bezcenną twarz 27 lorda Attinkton. Masz pojęcie jaka to zbrodnia?
- Nie, ale ty mi na pewno dokładnie wytłumaczysz – pokazał mu język i pobiegł po woreczek z lodem. Wrócił po chwili niosąc w drugiej ręce także maść na siniaki. Mężczyzna leżał na łóżku podparty stertą poduszek z miną godną umierającego.
- Co tak długo, ja tu konam w mękach?!
- Nie przesadzaj, weź tą łapę, bo nic nie widzę. – Jarek usiadł obok niego. Na widok rosnącego szybko siniaka pod okiem oraz opuchniętego nosa poczuł wyrzuty sumienia. Delikatnie posmarował zranione miejsce i przyłożył na nie lód. – Biedactwo, chyba rzeczywiście za bardzo cię uszkodziłem. – Pochylił się, pieszczotliwym gestem odgarnął mu włosy z czoła, a potem pocałował miejsce między ciemnymi brwiami. – Przepraszam – powiedział, zaglądając mu  nieśmiało w zdrowe oko.
- Coś słabe te przeprosiny – uśmiechnął się do niego Henry zafascynowany, głęboką, szmaragdową barwą jego tęczówek.
- Znowu zaczynasz? – naburmuszył się od razu chłopak.
- Przynieś mi lepiej laptop, wkleję te zdjęcia zanim podbijesz mi drugie oko.
- Bardzo śmieszne – podał mu komputer, a sam zajął się pisaniem.

,, Niezależna wdowa w kwiecie wieku, pozna miłą, pełną temperamentu panią lubiącą eksperymenty, z którą mogłaby spędzać czas. Jestem amatorką dalekich podróży, szybkiej jazdy i romantycznych kolacji w świetle księżyca. Spędźmy razem kilka szalonych dni i nocy. Sprawdźmy, czy będziemy do siebie pasować. Jeśli masz to COŚ, jestem gotowa paść w twoje ramiona”

- Myślisz, że tak może być? - Zapytał po chwili.
- Bardzo dobrze, brzmi jak zaproszenie bez specjalnych zobowiązań. Ja też skończyłem. Powinieneś przy mnie czuwać w nocy, mogę potrzebować świeżego lodu albo drugiego buziaka – wyszczerzył zęby.
- Ciebie nic nie zreformuje co?
- Przyznaj, że niezłe ze mnie ciacho. W dodatku dobrze sytuowane, utytułowane i do wzięcia.
- Coś sugerujesz Wasza Wysokość?
- Ja? – spojrzał na niego niewinnie Henry. - Skąd ci to przyszło do głowy! Układam sobie na głos anons, może też się zapiszę na jakiś portal randkowy.
***
   Kevin całą noc wiercił się na łóżku, budząc się co chwilę i sprawdzając na zegarku, czy to już właściwa pora. Zmęczony czuwaniem zasnął nad ranem kamiennym snem, tuląc do siebie kudłatą małpkę, którą kiedyś dostał od Bartka na urodziny. Na szczęście nastawił sobie budzik na siódmą rano, o ósmej przyjaciel jadł zawsze śniadanie, a on jeszcze musiał parę rzeczy przygotować. Umył się szybko, ubrał w ulubione dżinsy i koszulkę z motylem. Wpadł do kuchni i zjadł najszybsze śniadanie w swoim życiu. Zaspany Zbyszek patrzył ze zdumnieniem jak pochłania swoje kanapki w rekordowym tempie. Udało mu się zdążyć na czas. O wyznaczonej godzinie stanął pod otwartym oknem jadalni Bartka. Pogoda nie dopisała, zaczął padać drobny deszczyk. Włączył muzykę i wyjął bezprzewodowy mikrofon, który pożyczył mu ich ogrodnik, mający swoją kapelę. Sam przerobił znaną piosenkę i trochą się bał jak przyjaciel na nią zareaguje.

Ja pod twoim oknem, trzy godziny moknę
Z nieba na mnie pada deszcz
Buty przemoknięte i ubranie zmięte
Czy ty Bartku o tym wiesz?

Nie ruszę się na krok, choć przyjdzie wieczorny mrok
pójdę, gdy mi wybaczysz i miło na mnie popatrzysz
Chcę być przy tobie zawsze i wszędzie
Kiedy znów mym przyjacielem będziesz?

Kevin jak na sześciolatka miał bardzo mocny i donośny głos, w tej chwili dodatkowo wzmocniony mikrofonem. Mimo najlepszych chęci fałszował niemiłosiernie, niczym marcowy kot. Mama Bartka robiąca właśnie kakałko, nie wiedziała czy ma śmiać się czy płakać. Włosy stanęły jej dęba, a na ramionach wyszła gęsia skórka. Tymczasem jej synek siedział z zawziętą miną przy stole, ale widać było, że zaczyna się wahać. Kiedy do jadalni wpadł bukiecik fiołków poderwał się z krzesła, potem jednak z powrotem na nim usiadł i pociągnął nosem.
- No zaproś go w końcu na ciastka. Chyba cały dzień płaczu pod poduszką wystarczy – pogłaskała malucha po upartej główce.
- Myślisz, że powinienem? – Chłopiec nie był tego wcale taki pewny.
- Oczywiście! Powinieneś z nim porozmawiać, a nie dąsać się niczym księżniczka. Wyjaśnij mu, co cię tak zmartwiło. Skoro jest twoim przyjacielem na pewno zrozumie.
Bartkowi nie trzeba było tego drugi raz powtarzać, zbiegł ze schodów lekko niczym motyl. Miał zamiar nakrzyczeć na przyjaciela, wytargać zdrajcę za uszy, ale na widok jego załzawionych oczu sam wybuchnął płaczem i rzucił się mu na szyję.
- No nie bucz – Kevin przytulił go do siebie. – Jak przestaniesz, to coś ci pokażę.
- Muszę ci coś powiedzieć – wyszeptał mu na ucho.
- Najpierw ja, ale lepiej chodźmy do domu. – Zabrał ze sobą sporą skrzyneczkę pomalowana w kolorowe wzorki. Miała srebrną kłódeczkę z ozdobnym kluczykiem w kształcie serduszka. – Zimno się zrobiło i nakapało mi za koszulkę.
- Dam ci swoją – pociągnął go do swojego pokoju po schodach. Wyjął z szafy ręcznik i podkoszulek. – Nie mogłeś wziąć parasola? Ale z ciebie głuptas.
- A widziałeś dzielnego rycerza z parasolem?
- No nie. Co masz w tym kuferku? – Ciekawość nie dała Bartkowi spokoju.
- To skrzynia z moimi największymi skarbami – otworzył wieczko i wysypał wszystko na łóżko. – Zobacz, to twój loczek – podniósł pukiel jasnych włosów pieczołowicie związanych czerwoną wstążeczką. - Pamiętasz jak bałeś się fryzjera i musiałem cię trzymać za rękę?
- Masz moją bransoletkę ze szpitala? – Chłopczyk podniósł przeźroczystą plakietkę ze swoim nazwiskiem. – Wolę o tym zapomnieć.
- Pewnie. Ja jakoś nie mogę, płakałem wtedy tak, że spuchłem i tata robił mi okłady z lodu. Bałem się, że już nie wrócisz. Nie pozwolili mi tam wejść, widziałem, jak płaczesz i krzyczysz, że cię boli.
- Ugryzłeś wtedy pielęgniarkę – zachichotał Bartek. – Ale wrzeszczała. A ten zielony listek?
- Z wianka, który dla mnie uplotłeś na dzień chłopca – zarumienił się Kevin.
- Strasznie cię lubię, wiesz. Nie oddam cię ani Jarkowi, ani temu sztywnemu Henremu.
- Ja ciebie też, bardzo. Wierzysz mi?
- Teraz już wierzę. – Wycisnął na policzku przyjaciela siarczystego buziaka. – Ożenisz się ze mną?
- Pewnie, ale dzieciom chyba nie dadzą ślubu.
- Chyba tak – zmartwił się blondynek.
- Ale możemy się zaręczyć, jak tata i Daria, prawda? Jak będziesz moim narzeczonym, to Wojtek będzie się musiał trzymać z daleka. Zapiszemy się do jednej klasy i będziemy siedzieć razem w ławce. Ile kosztuje taki pierścionek? Moja skarbonka jest pełna, więc chyba wystarczy.
- Możemy iść do sklepy i sprawdzić – zaproponował z błyszczącymi z radości oczami Bartek.

19 komentarzy:

  1. Będzie nie po kolei pewnie. Ale co tam.
    Darek i Sean znów się najedli wstydu, dzięki niewyparzonej gębie policjanta. Szkoda, bo w sumie ich igraszki są słodkie. Widać, że sie kochają.
    Henry i Jarek, oni są tacy oczywiści w swoim zachowaniu. Troska Jarka po uderzeniu, była przesłodka. Uwielbiam ich naprawdę. Czekam, aż będą razem.
    Bartek i Kevin SIĘ ZARĘCZYLI!!!!! AWWWWWWWW <3 matko! Umarłam! Oni to dopiero są słodcy i cudowni. Oby kupili ładny pierścionek, może nawet Sean kupi im "pierścienie zaręczynowe" może nie koniecznie mega drogie ale takie tylko dla nich wyjątkowe. Fajnie jakby przetrwali i byli ze sobą w dorosłym życiu. Widać, że bardzo się lubią, jak nie kochają, chociaż trudno tu teraz o tym mówić.
    Uwaga, uwaga, kolejny długi komentarz xD bądź ze mnie dumna xD
    Teraz czekam na poduchę i znamie!!! o tak, na to ostatnie to czekam baaaaaardzo :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Anonimowy8:59 PM

    No tak, pytlowickie plotkary nie mogły utrzymać języków za zębami. Ale ze do nich dołączył przedstawiciel władzy? Oj nie ładnie, nie ładnie.
    Sean całkiem nieźle poradził sobie z wykurzaniem wszystkich od stołu. Aż mi go było szkoda, gdy narzeczony twardo odmówił pocałunku. Ciekawe jak długo Darek wytrwa w swoim postanowieniu... Mam nadzieję, że jednak Sean zdoła go przebłagać. Kto wie? Może wzorem syna zaśpiewa ukochanemu serenadę? ;)
    Jarek znowu dał się ponieść i zdrowo przyłożył Henry'emu. Nie wiem dlaczego, ale w ich przypadku cała moja sympatia stoi po stronie młodego lorda.
    No i znowu najlepszym akcentem rozdziału był Kevin. Dzieciak udał ci się po prostu wspaniale. Jednak nie jestem do końca przekonana czy aby na pewno wybrał dobrą piosenkę... W końcu z jego rozmowy z Bartkiem wynika, że chłopcy są w sobie zakochani. Piosenka niestety tego nie oddaje.
    Tak czy inaczej, jestem na tyle zachwycona pojawieniem się rozdziału, że w ogóle mi to nie przeszkadza. Tak samo jak literówki jakie się pojawiły w tekście ;)
    Czekam niecierpliwie na kolejny rozdział oraz rozwinięcie uczuć czterech par.
    Ariana

    OdpowiedzUsuń
  3. Moja chora wyobraźnia *-*
    Super rozdział *-*
    Będzie ślub?? Normalnie chcę to "zobaczyć " XD

    OdpowiedzUsuń
  4. Buhahahahahahahaha... dobrze tak zboczeńcom jednym. Ale znaczek bmw to już szczyt. Biedny ten nasz książę tak zarobił za buziaka. No cóż źle się za to zabrał. Darek nie wie jeszcze że jest homo a on się tak na niego rzuca. Dostał za swoje. BOŻE... Kevinek sama słodycz. Kiedy przeczytałam jak śpiewa pod oknem, rozpłynęłam się. Gdyby Bartek mu nie wybaczył po takiej serenadzie to chyba udusiła bym go własnymi rękami (chociaż to dziecko). Rozdział jak zwykle cudowny i czekam na więcej. Życzę Ci weny i abyś znalazła czas na pisanie. Pozdrawiam. ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Anonimowy10:13 PM

    Uwielbiam to opowiadanie. Darek i Sean muszą znieść konsekwencje ich miłosnych igraszek, o których mówi cała miejscowość. Jestem ciekawa jak długo Darek wytrzyma w celibacie :-)
    Jarek i Henry są cudowni, mam nadzieje, że Jarek przestanie traktować tak chłodno lorda :-) Nie wiem czemu ale polubiłam naszego arystokrate.
    Kevin i Bartek, oni są tacy słodcy, są wisienką na torcie tego opowiadania. Przeprosiny Kevina były super, a jak zaczął wyciągać rzeczy z kuferka to się rozpłynełam. I jeszcze ich zaręczyny, może nie były super romantyczne, ale wyjątkowe. Ciekawe co powie Sean na zaręczyny jego synka :-). Nie mogę doczekać się następnego rozdziału i wyboru pierścionka przez maluchów :-)
    Pozdrawiam i dużo weny
    ayane

    OdpowiedzUsuń
  6. Anonimowy10:18 PM

    Genialne! Skad ty bierzesz takie fenomenalne pomysly? *q* Kevin byl meeega slodki. Tylko Henry moglby jeszcze jakos oczarowac Jarka. Niby spodobalo mu sie jego cialo ale to za malo dla mnie. A co do Darka i Seana to az mi sie troszke ich zal zrobilo xD I vos czuje ze Darek nie dotrzyma swojego postanowienia o silnej woli. Ale tak na serio to jak dla mnie to doktorek moglby tanczyc nago na rurze :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Anonimowy10:21 PM

      A i nie wiem jak z bledami, za bardzo sie wczytalam zeby sprawdzic, ale w ostatnim zdaniu jest blad. Powinno byc "sklepu" lub "sklepow". I tak wiem ze sama mam wielgachna liczbe bledow (za co przepraszam) ale pisze z telefonu ;)
      Mir

      Usuń
    2. Spoko, zepsułam sobie klawiaturę, właśnie naprawiłam i ruszam poprawiać byki. Widzę ich sporo prawdę mówiąc.

      Usuń
  7. Anonimowy10:40 PM

    narzeczeni to się dopiero wstydu najedli.. ajajaj :D
    dzieciaczki też chcę się zaręczyć? awww uroczo ^^
    a co do Henrego i Jarka... niech się pomolestują .. czy coś xd :D
    Kaeru

    OdpowiedzUsuń
  8. Yaoistka^^10:49 PM

    Tatuaż BMW jest niezły. ;) Jak go sb wyobraziłam *.*


    Rozdzialik po prostu sweet!! :) Chłopcy mnie rozczulają. :)

    Weny życzę ^^

    OdpowiedzUsuń
  9. Zgadzam się. Chłopcy mnie rozczulają awww. To było naprawdę urocze. To zakończenie rozdziału. Bartuś i Kevin. Urocza parka z nich będzie.
    A co do "Waszej Wysokości" no cóż trochę poboli i będzie siniak, ale ma zapewnione jak nic, że Jarek nieco zmięknie. Ten całus był słodki. Nie jest gejem? Haha :) no cóż, poczekamy zobaczymy:)
    A ta historia z klaksonem i odbitymi na tyłku ,, nie moment.. nie mogę xD haha nie mogę przestać się śmiać:)
    Pisz szybciutko;3
    Twoja Maru;3

    OdpowiedzUsuń
  10. wiedziałam że narzeczeni najedzą się wstydu:) I dobrze. Jarek i Henry robią się coraz bardziej uroczy. Ale mam nadzieje że za szybko ich nie połączysz. Ciekawe co wyniknie z tego ogłoszenia już się nie mogę doczekać.
    Kevin i Bartek oni są wspaniali i oby więcej scen z tymi uroczymi dzieciakami. Dobrze że się pogodzili.
    Czekam na kolejną notką:)
    Dużo dużo weny i chęci:)

    OdpowiedzUsuń
  11. Kevin i Bartek są cudowni :) Uwielbiam w szczególności Kevina :)
    Świetny rozdział

    OdpowiedzUsuń
  12. Anonimowy8:26 PM

    Oooo Kevin I Bartek są tacy słodcy <3 Uwielbiam ich!!! Sean I Darek na pewno najedli się wstydu na długie czas ! Hahaha ale Jarek ma ciężką rękę ;) Dużo weny
    ~Ofelia1931

    OdpowiedzUsuń
  13. Sean z Darkiem doświadczają konsekwencji swoich małych igraszek w lesie i w urzędzie he he... Scena przy stole, gdy Darek próbuje zaszantażować młodszego brata cudowny. No cóż, chyba każdy posiada kompromitujące zdjęcia dzieciństwa, które zrobili rodzice... Straszenie mamą Henrego też niczego sobie.
    Ciekawa jestem, jak zadziała anons stworzony przez Jarka i czy ktoś zgłosi się w tej sprawie do Kwasowej?
    Henry mocno oberwał od Jarka za swojego całusa, ale podejrzewam, że te jego podchody w swoim czasie odniosą jakiś skutek, a bynajmniej uświadomią oszukującego się blondyna o ciężkiej ręce.
    Kevin był uroczy ze swoimi przeprosinami i trochę współczuję mamie Bartka, że musiała słuchać jego śpiewów, ale na szczęście wszystko skończyło się dobrze. Czekam na kupno pierścionków (^-~)...
    Rozdział bardzo mi się podobał i już czekam na kolejny. Ciągle martwi mnie wątek z Krzysztofem. Hm, Ciekawe jak Zbyszkowi udałą się randka z Różą? Weny życzę i pozdrawiam...

    OdpowiedzUsuń
  14. Anonimowy12:14 PM

    Witam,
    o jej, o jej... rozdział boski... Kevin naprawdę się postarał w odzyskaniu przyjaciela... co z tego, ze fałszował i to strasznie liczą się chęci a tych mu nie brakowało... hahha Szwedzi zadowoleni, no a spróbowali by nie być po tym co zobaczyli, oj biedna będzie Daria następnego dnia w urzędzie, nie dadzą jej spokoju.... Jarek i jego podstęp zgarnięcia mufinek Henremu super... Troska Jarka po tym uderzeniu była słodka, no i całkiem nieźle Darek oraz Sean poradzili sobie z wykurzeniem wszystkich od stołu... Bartek i Kevin się zaręczyli jakie to słodkie...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  15. Anonimowy3:10 PM

    Piszesz świetnie ! Znalazłam ten blog przypadkiem dwa tygodnie temu i się w nim zakochałam <3 .Uwielbiam Darie i Seana a nowy wątek miłosny czyli Henry i Jarek też cudny . Zawsze jak czytam Twoje opowiadania to tarzam się po podłodze ze śmiechu choć są też momenty bardzo wzruszające ...
    Życzę dużo weny i pozdrawiam geniusza :D

    OdpowiedzUsuń
  16. Musisz się zdecydowac czy to jeep compass czy BMW bo to dwa różne auta . O różnych gabarytach i różnych pojemnościach silnika.

    OdpowiedzUsuń
  17. Anonimowy8:14 AM

    Hejeczka,
    wspaniale, bardzo lubię te maluchy są po prostu urocze... Kevin bardzo się postarał, róża bardzo ciekawe nowiny przyniosła, w Pytlowicach to chyba od dawna tak dużo ciekawych rzeczy się nie działo...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Zośka

    OdpowiedzUsuń