Kwasowa po wyjątkowo stresującym dniu
usiadła w końcu na tarasie przed domem. Zrobiła sobie nawet mocnego drinka na
uspokojenie. Nawet w najgorszych koszmarach nigdy by nie pomyślała, że dojdzie
do czegoś podobnego. Patrząc na swoją ulubioną ławeczkę w ogrodzie, wróciła
myślami do wydarzeń z poranka.
***
Mimo ostrzeżeń, obie panie z portalu Złote
Lilie wciąż się sprzeczały, nawet zimne napoje nie ostudziły ich temperamentu.
Aby przerwać ich wzajemne poszturchiwanie się i obrzucenie epitetami,
zaproponowała spacer po świeżym powietrzu. Nic to jednak nie pomogło, a
dziewczyny w końcu zmęczone sprzeczkami, wskazały na ławeczkę i zaproponowały
odpoczynek. Usiadły po bokach, Joli pozostawiając miejsce pośrodku.
-
Ale przecież... – krygowała się gospodyni – jesteście moimi gośćmi.
-
Królowej należy się wszystko co najlepsze – brunetka przesunęła się, sama
skromnie przysiadając na brzeżku. Szturchnęła przy tym z tyłu wytapirowaną
blondynkę, puszczając do niej oczko.
-
To niewątpliwie prawda. Nawet wiedźmy – tu pokazała język rywalce – mają czasem
dobre pomysły.
-
W takim razie zostańmy tu chwilę – Kwasowa wreszcie odetchnęła z ulgą. Chwila
błogiego spokoju była bardzo pożądana. Przymknęła oczy wystawiając twarz do
słońca. Miała nadzieję, że już wkrótce pozbędzie się tych wariatek i będzie
mogła wrócić do swojego ustabilizowanego, choć nieco nudnego życia.
-
Ja muszę zadzwonić – barbi poderwała się gwałtownie na nogi, a brunetka
nacisnęła pupą skraj ławki.
Spowodowała tym jej gwałtowne przechylenie się i niespodziewająca się niczego
Jola poleciała do tyłu, prosto w swój wymuskany trawnik, fikając w powietrzu zgrabnymi nogami. Cienka sukienka zadarła się wysoko do góry i wyszczerzone radośnie diablice mogły zobaczyć słynną, francuską bieliznę.
-
Aaa...! – wrzasnęła na cały głos nieszczęsna ofiara żartu.
-
Majtasy pierwsza klasa. Marnuje się dziewczyna na tej prowincji.- Brunetka
poruszyła wymownie brwiami, a kolczyki, którymi była obwieszona, wydały cichy
brzęk.
-
Myślisz, że poda mi adres swojego sklepu? – Obie kobiety wpatrywały się z
wielkim zainteresowaniem i błyskiem w oczach w Jolę, no może nie całkiem w Jolę,
a w niższe partie jej ciała, które okazały się całkiem atrakcyjne.
Czerwona ze wstydu i wściekła Kwasowa, miała
tego naprawdę dość, tym bardziej, że za krzakami agrestu mignęło jej kilka
znajomych sylwetek. Prawdopodobnie paskudni sąsiedzi nadal się nieźle bawili
jej kosztem. Zerknęła w bok i zauważyła idealne narzędzie zemsty. Nadal nie wstając z
trawnika sięgnęła po nie powoli, przekręciła zawór i skierowała wylot
ogrodowego węża wprost na wredne małpy, gapiące się bezczelnie między jej nogi.
Silny strumień lodowatej wody pod ciśnieniem uderzył w zaśmiewające się jędze.
Piszczac i prychając rzuciły się do ucieczki.
-
Jakie z was tam lilie, prędzej diabelskie ziele! Zabierajcie te pokraczne
maszyny sprzed mojego domu i jazda mi stąd! – Darła się Jola ile sił w płucach,
naciskając raz po raz spust. Może ten dzień nie był wcale taki zły, pomijając
zawstydzające szczegóły dawno tak dobrze się nie bawiła.
***
Darek i Sean siedzieli wieczorem przy
wyjątkowo pustym stole. Zbyszek nadal uwijał się w kuchni przygotowując coś na
następny dzień. Nawet Kevina nie było widać, jakoś nie mógł rozstać się z
przyjacielem. Dopiero po telefonicznej interwencji doktora, że posiada jednak
własny dom i łóżko, zgodził się wrócić. Nie
przyszedł jednak sam, jak się tego spodziewał ojciec, zważając na późną porę, ale
przytargał za sobą czerwonego i zawstydzonego Bartka. Obaj w długich do pasa,
męskich krawatach w kolorowe ciapki, pożyczonych zapewne z szafy sąsiada,
stanęli przed nim z uroczystymi minami.
-
Mamo, tato, przedstawiam wam mojego narzeczonego – Kevin wyrecytował kwestię zapamiętaną z
jakiegoś filmu. Nie puszczał przy tym trzęsącej się ręki przyjaciela,
który pod groźnym spojrzeniem doktora miał duszę na ramieniu. Schował się
przezornie za plecami przyszłego męża, widać było jedynie jego wielkie,
błękitne ślepka i jasną czuprynkę.
-
Mam nadzieję, że moja przyszła synowa umie przynajmniej usmażyć jajecznicę i
wyprasować koszulę. Taki staruszek jak ja, może potrzebować kiedyś jej pomocy.
– Uśmiechnął się do chłopczyka, który popatrzył na niego strapiony.
-
Nie umiem – pisnął żałośnie – ale się nauczę, na pewno – dodał po chwili.
-
W takim razie, kiedy zaprezentujesz mi swoje umiejętności, przyjmę cię do
rodziny – zgodził się łaskawie mężczyzna, robiąc surową minę.
-
Bardzo dziękuję – Bartek natychmiast się rozpromienił. Miał zamiar poprosić
mamę o pomoc i jakoś to będzie. Dla Kevina gotów był na wiele poświęceń,bo
przecież w bajkach zanim książę z księżniczką mogli żyć długo i szczęśliwie,
musieli przejść wiele prób. Usmażenie jajecznicy wydało mu się łatwiejsze niż
zabicie smoka lub pokonanie złej czarownicy.
-
Ja za to jestem ciekawy, gdzie się podziali ci starsi milusińscy. Próbowałem
się do nich dodzwonić na komórki, ale żaden nie raczył odebrać – odezwał się
Darek, spoglądając w okno.
-
Pewnie się dobrze bawią, nie przesadzaj – Sean uspokajająco położył mu rękę na
ramieniu.
-
Kraków nocą bywa niebezpieczny, a Jarek jest strasznie wyrywny – westchnął i zerknął
na zegar. Dochodziła już dwudziesta, a chłopcy ani razu się nie oddzwonili. Zaczynał
się coraz bardziej denerwować.
-
Yhy... yhy... – rozległo się chrząkanie Zbyszka. – Właściwie to dwie godziny temu
telefonowali z komisariatu. Nie wiedziałem jak wam to przekazać.
-
Jak to z komisariatu?! – Darek poderwał się od stołu.
-
Spokojnie, zamknęli ich za jakąś bójkę w parku, a ponieważ źle się zachowywali zostawili na noc. Wrócą jutro cali i zdrowi. – Gospoś na wszelki wypadek nie
podchodził bliżej. Widział jak jego szef zaczyna zgrzytać zębami, a w jego
oczach zapalają się czerwone błyski.
-
Jak dorwę tego angielskiego przygłupa, to zrobię niego pasztet! Miał się
opiekować twoim bratem, a siedzi razem z nim w więzieniu! Biedny dzieciak pewnie
jest przerażony! – Wściekł się doktor.
-
Nie rób z Jarka niewiniątka, on tylko wygląda jak cielątko, ale do awantur był
zawsze pierwszy. Mogę się założyć, że narozrabiał. Spiorę gówniarza na kwaśne
jabłko, tym razem nic go nie uratuje! – Zacisnął dłonie w pięści. Nie dość, że pojutrze będzie rozprawa i
będzie musiał stanąć twarzą w twarz z Krzysztofem, to jeszcze brat podnosi mu
ciśnienie. ***
Tymczasem Krzysztof im bliżej dnia rozprawy,
tym lepiej się czuł, przynajmniej w swoim przekonaniu. Myśl, że znowu zobaczy Darka, nie pozwalała mu już tkwić w
łóżku twarzą do ściany. Depresja przeszła jak ręką odjął, kazał przynieść sobie
eleganckie garnitury i koszule, żeby dobrze się zaprezentować na
przesłuchaniach. Chciał, żeby chłopak nadal widział w nim biznesmena z klasą, w
którym był zadurzony. Mimo całej swojej inteligencji nie zdawał sobie, a może
nie chciał zdawać sobie sprawy, że nie można wejść dwa razy do tej samej wody,
a to co było już nigdy nie wróci. Codziennie golił się i czesał przed lustrem, sprawdzając
dokładnie, czy jego twarz nadal była przystojna i czy pobyt w więzieniu nie
zaszkodził jego urodzie. Każdego wieczora stroił się i żałował, że nie
pozwolono mu używać perfum, by potem godzinami rozmawiać ze swoimi wizjami.
Siadał na pryczy, naprzeciwko jedynego w celi krzesła i tłumaczył Darkowi,
jakie przyjemne życie już niedługo będą prowadzić. Chłopak zazwyczaj uśmiechał
się do niego słodko i przytakiwał.
-
Widzisz, już pojutrze będzie rozprawa, a potem wyjedziemy gdzieś daleko. Na
moje usługi wszędzie jest ogromny popyt. Cieszysz się prawda?
-.................
-
Musisz tylko mnie słuchać, nie będę tolerował żadnych głupich wyskoków jak ten
z policją. – Zjawa kiwnęła głową i wyciągnęła do niego rękę.
-
.................
-
Będziemy codziennie się kochać, pokażę ci wszystko.
-
.................
-
Ból bywa przyjemny, pewnie o tym nie wiesz. Mój ojciec był mistrzem w jego
zadawaniu, po jednej sesji z nim, nawet największy twardziel opowiadał swoje największe sekrety. Szefowie
go uwielbiali i dobrze płacili. Wiele się od niego nauczyłem, jak miałem osiem
lat zaczął mnie zabierać ze sobą do pracy. – Jego oczy przybrały błędny wyraz,
przebywał we własnym świecie, który jedynie on mógł zobaczyć.
-
.................
-
Kiedy byłem starszy uwielbiałem patrzyć jak ich torturuje. Najpierw płakali i
krzyczeli, a potem doznawali oszałamiającego orgazmu. Potrafił wepchnąć im w
tyłek gruby, żelazny pręt, jednocześnie pieszcząc i stymulując. Oczy wychodziły
im z orbit, a członki stawały się grube i bordowe od napływającej krwi. To był
taki piękny widok – westchnął i dotknął swojego krocza, czując coraz większe
podniecenie.
-
.............
-
Zajmę się tobą kochanie, zajmę najlepiej jak potrafię. – Włożył rękę do spodni.
Stojący
pod drzwiami strażnik westchnął z obrzydzenia, już kilkakrotnie mówił swoim
przełożonym o niepokojącym zachowaniu Krzysztofa alias Rosiczki, ale został
zignorowany. Ostatnio zaczął się nawet zastanawiać, czy nie pójść z tym wyżej. Miał
wrażenie, że ktoś grubo posmarował, by ekscesy gangstera pozostały
niezauważone. Facet wyraźnie sfiksował, widział już takich przestępców wielokrotnie,
byli ogromnie niebezpieczni, przy tym bardzo inteligentni i pomysłowi, w dodatku całkowicie
nieprzewidywalni.
***
Pajęczak wzdychał niczym lokomotywa, a serce
biło mu jak oszalałe. Właśnie siedział ze swoim ulubionym koreańskim aktorem Jang
Geun Suk na Diabelskim Młynie. Zamknięci w ciasnym wagoniku, ponad pogrążonym we
śnie, migającym światłami miastem, patrzyli sobie w oczy.
-
Mój ty słodki Pajączku. – Mężczyzna po raz pierwszy był tak rozmowny. Zazwyczaj
ograniczał się tylko do uśmiechania. Tym razem chłopak mógłby przysiąc, że to wszystko
dzieje się na jawie. Przybliżył się do niego, niemal stykali się nosami, poczuł
niezbyt świeży oddech na szyi, jedna
dłoń zaczęła obmacywać mu kościstą pierś, a druga powędrowała śmiało między
nogi.
-
Myślałem, że najpierw pójdziemy na spacer, wypijemy parę piwek, a potem...
-
To niepotrzebne zawracanie głowy, pokaże ci jak namiętny potrafi być prawdziwy
mężczyzna ... Basiu... – Głos aktora brzmiał dziwnie ochryple.
-
Jaka Basiu? – Zaskoczony chudzielec natychmiast otrzeźwiał i usiadł na pryczy.
-
Gdzie się podziały twoje cycki? – Równie zbity z tropy Batman, zamrugał
rzęsami. Zamiast piersiastej kelnerki z baru ,, Hula” zobaczył wytrzeszczone oczy kumpla.
-
Chcesz buziaczka? – zagruchał natychmiast Pajęczak i zrobił dziubek.
-
Ty ohydny bałwanie, zaraz zwymiotuję! Jak śmiałeś się odszywać pod moją
królową? – Odwrócił się zbyt gwałtownie na bok i spadł na podłogę.
-
A jak ty śmiałeś robić za mojego ślicznego Suka? Z taką mordą możesz jedynie zostać wykidajłą w jakiejś spelunie! – Wykrzywił się i zadarł do góry nos.
Ogłupiała mina przyjaciela była bardzo komiczna. Trzymał się jednak dzielnie, walcząc z całej siły z rozbawieniem.
-
Spróbuj się uśmiechnąć, a dostaniesz w paszczę! – Popatrzył groźnie na idiotę,
który zasłonił sobie twarz poduszką i zaczął kwiczeć. Doskonale wiedział, że
skoro był w takim stanie nie warto z nim dyskutować. Dobrze znał jego napady głupawki.
-
Jak mogłeś nie doceniać mojego skromnego wyposażenia? – Pajęczak rozpiął koszulę,
ukazując bladą klatkę piersiową, na której można było policzyć wszystkie żebra. –
Małe czy duże, cycki to cycki! Nie bądź taki wybredny! – Rechotał już na całego. Złapany za nogę przez kolegę spadł z łóżka, nie zwrócił na to jednak uwagi, tylko
nadal tarzał się po podłodze.
***
Jarek został obudzony bladym świtem krzykami
i piskami dobiegającymi z sąsiedniej pryczy. Najwyraźniej te dwa głupki
doskonale się bawiły, mimo niesprzyjających warunków. Nie chciało mu się jednak wstawać, dawno tak dobrze nie spał. Pierwszy raz od wielu miesięcy nie
śniły mu się żadne koszmary. Ciepłe ramiona mocno go obejmowały...
-
Jasny gwint! – wyszeptał speszony i otworzył oczy, by spotkać się z rozbawionym,
niebieskim spojrzeniem. – Puszczaj! – Zarumienił się ogniście i zaczął kręcić,
usiłując uciec.
-
Podobam ci się prawda? – W głosie Henrego zabrzmiała niesamowita pewność siebie.
-
A co tu jest do podobania? Facet jak facet, każdy taki sam. – Chłopak wzruszył
ramionami, unikając starannie wzroku bezczelnego lordziątka. – Głowa, ręce
nogi, co w tym ekscytującego?
-
Usta, zapomniałeś o ustach. – Mężczyzna zwinnie się nachylił, musnął pełne
wargi i odskoczył do tyłu, bojąc się odwetu zadziornego aniołka.
-
Pokręciło cię? Bleee... – wytarł się ostentacyjne rękawem koszulki. W głowie
miał jednak zamęt, bo skradziony pocałunek okazał się bardzo
przyjemny. Twarde wargi naparły na niego stanowczo, wzbudzając nieznane emocje.
Coś małego i drżącego, ocknęło się na dnie serca i przeraziło nie na żarty. Chciał
być zwyczajnym chłopakiem, takim jak jego koledzy. Podrywać dziewczyny, chodzić
do klubów, założyć kiedyś rodzinę. Akceptował orientację brata, ale nie miał
zamiaru iść w jego ślady. Wstał i podszedł do drzwi, byle jak najdalej od
sprawcy zamieszania. – Jest tam ktoś?! Chcemy do domu! – W celi zrobiło się dla
niego zbyt ciasno i duszno. Musiał wyjść choć na chwilę i zebrać rozbiegane myśli.
-
Cisza tam smarki! Sierżant przychodzi o ósmej, musicie poczekać! – odezwał się strażnik. – Po jaka cholerę wstaliście o szóstej rano?
-
Ale ja muszę siusiu! – Nie odpuszczał chłopak.
-
No dobra, co za przedszkole! – Otworzył drzwi i wypuścił ściskającego ostentacyjnie
nogi Jarka, który od razu pogalopował do wskazanych drzwi. W łazience
natychmiast puścił zimną wodę i ochlapał nią płonącą twarz. Odetchnął głęboko, poklepał policzki i skorzystał z ubikacji. Te kilka cennych minut pozwoliło
mu odzyskać jako tako równowagę. Spojrzał w lustro i dotknął swoich ust. Były
takie wrażliwe i zaróżowione, nadal czuł na nich wargi angielskiego złodzieja.
-
Szkoda, że nie mogę umyć zębów. – Posłał sobie krzywe spojrzenie. – Powinienem zmyć
wszelkie ślady Jego Wysokości. Pewnie myśli, że oczaruje mnie byle jakim
buziakiem? Nie ze mną te numery! – Buntowniczo podniósł głowę i wyszedł z łazienki.
Jaki jarek jest buntowniczy. Masakra xD a jednocześnie lubi Lordziątko. Krzysztof. ..ten to jest psycholem
OdpowiedzUsuń.. nie chciałabym na niego trafić nigdy... oby zgnił marnie. Bartek i Kevin jak zwykle slodcy. Sean musi podpuszczac małego. .. xD ci menele są epiccy! :) świetnie wyszło
Zajrzałam dziś, by zostawić komentarz pod poprzednim rozdziałem a tu niespodzianka - pojawił się nowy :)
OdpowiedzUsuńWreszcie pojawił się Krzysztof. Jego szaleństwo jest coraz bardziej widoczne i zastanawiam się, czy przypadkiem nie spotka go brzydki koniec. Przecież wariat do niczego nie jest potrzebny jego mocodawcom. Ten strażnik dobrze by zrobił dając znać "górze".
No brawo. Sena, jak na męskiego szowinistę przystało wymaga od "synowej" gotowania i prasowania ;) Biedny maluch, chyba w najbliższym czasie spędzi sporo czasu w matczynej kuchni. Pytanie tylko, czy Kevin będzie mu w tych naukach sekundował...
Kwasowa pięknie poradziła sobie z niechcianymi adoratorkami, które bardziej niż nią zainteresowane były jej bielizną...
Jeden mały pocałunek? I to wszystko? Już nie mogę się doczekać, aż między Henry'm a Jarkiem zrobi się zdecydowanie goręcej.
Weny!
Ariana
Świetny rozdział.
OdpowiedzUsuńMartwi mnie stan Krzysztofa, bo obłęd zaczyna przejmować nad nim kontrolę...a rzeczy, które roją się w jego głowie są przerażające.
Oświadczenie Kevina i Bartka o narzeczeństwie było urocze.
Kwasowa miała bardzo ciekawy dzień i miłą odmianę od swojej codziennej rutyny.
No widzę, że Henry nie próżnuje i wykorzystuje każdą nieuwagę Jarka, który powolutku mięknie i mu ulega.
Znalazłam kilka maleńkich błędów:
- Jak to z komisariatu?! – Jarek poderwał się od stołu. [tu chyba powinien być Darek]
Szturchnęła przy tym z tyłu wt tapirowaną blondynkę, puszczając do niej oczko. [nie wiem, ale chyba chodziło Ci o wytapirowaną]
To tyle.
Życzę Ci dużo, dużo weny i czekam na kolejny rozdział.
Pozdrawiam ^^
O dziękuję, już poprawiłam. Te scenki były pisane bardzo szybko, przyszły mi dzisiaj do głowy i nie chciałam, by umknęły. :))
UsuńRozumiem ^^
UsuńJestem zachwycona Bartkiem i Kevinem wyszli co wspaniale. Reakcja narzeczonych na areszt ich podopiecznych. Boska:)
OdpowiedzUsuńKrzysztof mnie przeraził ale wprowadzenie chwili mrocznego klimatu super i napisane bardzo wiarygodnie. U Kwasowej też się nieźle dzieje:)
No i Jarek i Henry. Anglik będzie się musiał chyba trochę bardziej postarać ale para wychodzi bardzo fajnie.
Już czeka na kolejny rozdział bo chyba będzie się sporo działo
Dużo dużo weny i chęci:)
Głupie ale cóż.
OdpowiedzUsuńNo bo mam takiego pomysła ... który nie chce mi wyleźć z głowy :c
A co jakby się skończyła sprawa z Krzysztofem. Lord wraca do Anglii, po 2-3 normalnych rozdziałach Jarek zaczyna "tęsknić" i namawia Seana i Darka by pojechali do niego. Bo w końcu Lord obiecał Zbyszkowi wycieczkę. Mogli by zabrać no ... Bartka. I żeby nie było nudno Darek przez przypadek odkrywa jakąś zatajoną sprawę < np. śmierć wujka czy tram kogoś przez kogo Lord odziedziczył ten tytuł> przez ciotkę i matkę przed Lordem *-* Ahhhh
A po za tym, daj mi proszę na koniec jakiegoś rozdziały opis dokładny wyglądu Darka i Jarka. Najlepiej z przybliżoną fotką Darka. Nawet kobiecą. Bo Jarka narysuje na podstawie koleżanki. Są bardzo podobni *-*
Wybacz jeśli Cię uraziłam moim pomysłem, ale pokochałam ten blog i chcę jak najwięcej ich historii i rozdziałów.
Kirakashi :*
Myślę, że jakiś wypad do mamusi Henrego da się zorganizować. Przyznam, że nawet nad tym myślałam. Nie mam jednak przybliżonych portretów Jarka i Darka, nie udało mi się niestety ich znaleźć. Mam za to obrazki dzieciaczków - Kevina i Bartka.
OdpowiedzUsuńTo ja coś sama znajde ale opis mi daj. Na koniec ci pokaże
UsuńDarek - średni wzrost smukły, zgrabny, delikatna twarz, jasne włosy do ramion i zielone oczy. Sympatyczny i skromny, takie więc musi też być zdjęcie czy rysunek.
UsuńJarek - drobniejszy i niższy od brata, ma niecałe 18 lat, blondyn o kręconych długich włosach i zielonych oczach. Uroda nieco dziewczęca.Psotny, energiczny, skory do rozróby.
Uwelbia Kevina i Bartka. Kevin w końcu przedstawił rodzicom swojego narzeczonego :-)
OdpowiedzUsuńWidzę, że między Jarkiem i Henrym co raz lepiej się układa. Jestem ciekawa jak dalej rozwiną się sprawy między nim.
Z niecierpliwością czekam na rozprawe Krzysztofa, nie spodziewałam się, że z niego taki psyhol.
Pozdrawiam i dużo weny
ayane
Witam,
OdpowiedzUsuńKwasowa i jej perypetie wychodzą rewelacyjnie, Bartek ma wielkie zadanie przed sobą, aby przypodobać się ojcu Kevina, Jarek tak łatwo nie chce się dać, oj Krzysztof, oby za bardzo nie namieszał...
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Mój chrzestny ma na imię Jarek, i tak sobie czytam i tak wyobraźnia idzie w ruch...
OdpowiedzUsuńHejeczka,
OdpowiedzUsuńcudownie, Sean tak Bartka musi podpuszczać... a Jarek taki buntowniczy a lordziatko mu się jednak bardzo podoba... brrr Rosiczka mnie przeraża... a Kwasowa i jej adoratorki jeszcze :)
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Zośka