poniedziałek, 10 lutego 2014

Rozdział 16

   

   Kolacja była naprawdę pyszna, Zbyszek wspiął się na szczyty swoich kulinarnych umiejętności. Chwalony przez wszystkich, zwłaszcza za migdałowy deser, puchnął z dumy, ukradkiem zerkając na Różę. Nie ma co ukrywać, to jej zdanie było dla niego najważniejsze. Kobieta wzięła pierwszą łyżeczkę kremu do ust, zmrużyła z rozkoszy oczy i posłała mężczyźnie powłóczyste spojrzenie.
- To niebo w gębie, może przyjdziesz jutro do mnie i nauczysz robić ten specjał. Moje znajome umrą z zazdrości jak go zrobię na najbliższe, babskie party.
- Ja... do ciebie... jutro...? – zaskoczony gospoś zaczął się jąkać, tym bardziej, że Róża nachyliła się po cukier, eksponując swoje wdzięki. Nie mogła się powstrzymać przed takimi małymi prowokacjami, ponieważ mężczyzna za każdym razem tak słodko się rumienił, zupełnie niczym nastolatek.
- Nie możesz? – posłała mu zasmucone spojrzenie. – A może ty się boisz? Samotna kobieta wieczorową porą – zachichotała.
- Oczywiście, że przyjdę i przyniosę wszystko co trzeba – wyprostował się dumnie Zbyszek. Zaproszenie zabrzmiało bardzo ekscytująco, sami tylko we dwoje krzątający się po kuchni. Do tego Róża w seksownym fartuszku, który pomógłby jej zawiązać.
- Nie wątpię. – Zmierzyła aprobującym wzrokiem jego zgrabną sylwetkę. Nie mogła uwierzyć, że ten przystojny facet był taki nieśmiały, zapowiadał się naprawdę niezły wieczór.
- Przestań mu mieszać w głowie, już i tak ledwo kontaktuje – uśmiechnął się Darek. – Miałaś nam coś powiedzieć.
- Wolałabym na osobności. To raczej prywatna sprawa – spojrzała wymownie na chłopaka.
- W takim razie wy się tutaj dobrze bawcie  – skinął do reszty towarzystwa Sean – a my na chwilę wyjdziemy. – We trójkę wyszli z jadalni. Starannie zamknęli za sobą drzwi do gabinetu i rozsiedli się na fotelach. Woleli nie wtajemniczać na razie Henrego i Zbyszka w swoje problemy. Doktor nalał wszystkim po kieliszku wina.
- Proszę cię mów, bo zaczynam się denerwować. – Darek nie mógł usiedzieć na miejscu i ciągle wygładzał spódniczkę. Siedzący obok narzeczony zerkał łakomie na widoczne co chwilę zgrabne uda. Miał ochotę na małe co nieco, ale dom pełen ludzi nie sprzyjał takim pomysłom.
- Spójrz na to zdjęcie – Róża podała mu gazetę. – Obawiam się, że nasza sąsiadka zrobiła ci paskudny kawał. Niełatwo było wyciągnąć tę informację od właściciela miejscowego szmatławca, ale jak zagroziłam mu, że już nigdy mojej śliwowicy nie powącha od razu zmiękł.
- O boże, a jak to przeczytał Krzysztof? Muszę zadzwonić do kapitana Żyły! – chłopak zbladł i natychmiast zaczął wystukiwać numer. W kilku zdaniach wyjaśnił policjantowi co się stało i poprosił o pomoc. Ręce tak mu się trzęsły, że ledwie mógł utrzymać komórkę.
- Myślę, że za bardzo się przejmujesz. Krzysztof siedzi w więzieniu, a tylko on mógłby cię poznać. Nie ma też sensu interweniować w gazecie, bo nakład już się rozszedł. Zwrócimy jednak baczniejszą uwagę na odwiedzających tego bandytę i każdemu zrobimy dokładną rewizję, tak na wszelki wypadek. – Mężczyzna starał się zachować spokój, nie straszyć i tak już przerażonego Darka. Szansa, że któryś z gangsterów poznał go w przebraniu była naprawdę niewielka. – W każdym razie zadzwonię do tego redaktora i zabronię mu publikowania jakichkolwiek artykułów na twój temat. Skontaktuję się też z miejscową policją. Głowa do góry, już wkrótce wszystko się skończy.
- Dziękuję panu – odezwał się drżącym głosem Darek i wyłączył komórkę. Wstał z fotela nie bardzo wiedząc co ma z sobą począć. Bezskutecznie próbował się opanować, zaciskając dłonie na jego oparciu.
- Kochanie nie przesadzaj, damy sobie ze wszystkim radę – Sean podszedł do niego i objął w pasie.
- A co będzie jak mnie znajdą, a potem skrzywdzą przy okazji ciebie i Kevina. Nie daruję sobie jak coś wam się stanie. - Łzy stanęły mu w oczach.
- Mam wszędzie zamontowane alarmy, a Pytlowice to małe miasteczko, gdyby pojawił się w nim ktoś obcy na pewno szybko się dowiemy. Poproszę o dyskretną obserwację parę zaprzyjaźnionych osób. – Odwrócił chłopaka do siebie i mocno przytulił. – Nie martw się tak, Krzysztof trafi do więzienia na długie lata. – Czule musnął ustami drżące wargi, które natychmiast rozchyliły się zapraszająco. Darek poddał się delikatnej pieszczocie, która działała na jego skołatane nerwy niczym balsam. Z jednej strony bał się tutaj zostać, a z drugiej nie wyobrażał już sobie życia z dala od tego mężczyzny. Kiedy blizna na ustach Seana musnęła jego wargi zamruczał z przyjemności.
- Lubię ją – dotknął palcami szramy. – Jest straszne seksowna.
- Chyba za dużo wina wypiłeś do kolacji, jak cię może podniecać coś tak paskudnego – Sean był naprawdę zaskoczony tym co usłyszał. Większość partnerów z jakimi miał do czynienia raczej się brzydziła tych śladów po wypadku i omijała je szerokim łukiem.
- Myślę, że jestem amatorem trolli. – Darek namiętnie oddał pocałunek. – Wiesz – szepnął mu do ucha – tam gdzie mnie nią dotykasz, mam zawsze wrażenie, że miejsce robi się ciepłe i zaczyna wibrować.
- To może ja już nie przeszkadzam – zachichotała cicho Róża. – Wy się tutaj poczulcie, a ja zajmę się resztą. – Od jakiegoś czasu wydawało się jej że słyszy za ścianą stłumione szepty. Podeszła na palcach do drzwi i szarpnęła znienacka za klamkę.
- Jej...! – rozległ się pisk Kevina, który wylądował na tyłku.
- Kurczę, będę miał guza jak pomidora! – wyjęczał Jarek, rozcierając czoło.
- Mówiłem im, żeby nie podsłuchiwali – Henry stał parę kroków dalej, dyskretnie przyciskając nos do zimnej szyby. W szpiegowaniu miał o wiele więcej wprawy od tych patałachów.
- Wynocha do spania, wszyscy trzej! – warknęła groźnie kobieta i tupnęła nogą. – Jak za pół godziny nie będziecie w łóżkach, to zabiorę Zbyszka i zatrzymam przez tydzień, a wy sobie sami będziecie szykować jedzonko !
- Już uciekamy – przeraził się Kevin, największy domowy łakomczuch. – Ja umiem tylko herbatkę zrobić.
- Moglibyśmy żywić się jajecznicą – powiedział bez przekonania Jarek i zaczął wchodzić po schodach za maluchem. Obejrzał się do tyłu, niemądre lordzisko stało nadal obok Róży. – A ty książę na co czekasz? Nie mów, że będziesz robił za gosposia!
- Wypraszam sobie, od takich przyziemnych spraw mam w domu służbę. Jestem stworzony do wyższych celów. – Nadął się Henry i ruszył za nimi. Perspektywa żywienia się w miejscowej restauracji wcale mu się nie uśmiechała. Poza tym kołyszące się przed nim pośladki chłopaka wyglądały nader zachęcająco. Kiedy wyszli na piętro i znaleźli się na korytarzu Jarek nagle się zatrzymał.
- Słuchajcie, musimy jakoś pomóc siostrze z tą Kwasową. Ona sama nie da sobie z jędzą rady. Widziałem, że masz laptopa, więc jak ta producentka bimbru wyjdzie spotykamy się u Waszej Wysokości – rzucił ze złośliwym uśmieszkiem do Henrego.
- Nie chcę mieć nic wspólnego z tym prymitywnym spiskiem – wyszeptał mężczyzna. Nie miał zamiaru bawić się z tymi dzieciakami w jakieś podchody. Jako poważny student drugiego roku prawa, musiał się odpowiednio zachowywać. Przynajmniej tak codziennie twierdziła jego matka.
- Jak nam nie pomożesz, to powiem, że pierwszy przycisnąłeś ucho do dziurki od klucza. Ciekawe, co na taki brak wychowania powie szanowna rodzinka – Jarek posłał mu całusa i wziął Kevina za rękę. – Sztama kumplu? – zwrócił się do malucha, zachwyconego, że potraktował go jak równego sobie.
- Pewnie – chłopczyk nie spuszczał oczu z nowego kolegi. Miał takie śliczne oczy jak mamusia, zielone z taaakimi rzęsami.
***
    Darek i Sean po wyjściu z gabinetu byli zaskoczeni ciszą jaka zapanowała w domu. Jedynie z kuchni dochodziły odgłosy mycia talerzy i szum wody. Pedantyczny Zbyszek nigdy nie odkładał sprzątania na następny dzień. Wbiegli na schody z nadzieją, że zmęczona rodzinka układa się już do snu. Na palcach, z minami przestępców przekradli się do sypialni. Stojące pośrodku wielkie łóżko wyglądało wyjątkowo zachęcająco.
- Myślisz, że ta banda już padła? – zapytał dla pewności Darek. Odrobina czułości jaką otrzymał w gabinecie jedynie zaostrzyła jego apetyt.
- Na pewno, ci dwaj byli zmęczeni podróżą, a Kevin miał sporo wrażeń – zamruczał mężczyzna, wpijając się w szyję chłopaka. Duże dłonie natychmiast objęły jego pośladki, odziane jedynie w damskie, koronkowe majteczki i zaczęły je rytmicznie ugniatać. – Cały dzień o tym myślałem. Jestem już twardy jak skała.
- Jesteś strasznie szybki doktorku – wysapał zarumieniony Darek, bo zwinne ręce pod jego sukienką poczynały sobie coraz śmielej. – Poczekajmy aż zasną.
- Nie mogę, potrzebuję szybkiej akcji ratunkowej – Odnalazł słodkie usta i zaczął je pochłaniać pożądliwie, niczym spragniony pielgrzym wodę. – Najlepiej kogoś, kto umie obchodzić się z działem.
- Tatusiu, nie mogę znaleźć piżamki – rozległ się pod drzwiami głosik Kevina.
- Tylko nie to! - jęknął Sean, odrywając się z wielkim trudem od nabrzmiałych warg narzeczonego.
- Nie dramatyzuj, idź go połóż. Ja wezmę prysznic i za chwilę się spotkamy – chłopak pogłaskał go po nagim torsie, jedwabna koszula nie wiadomo kiedy się rozpięła, ukazując potężne mięśnie na piersiach mężczyzny.
- Obiecaj, że będziesz czekał na mnie, nagi i gotowy.
- Słowo wielbiciela trolli – zachichotał Darek. Sam ledwo stał na nogach, ale maluch był najważniejszy. Poza tym będzie mógł się wypachnić i założyć coś seksownego, zamiast tych babskich fatałaszków. Kiedy za narzeczonym zamknęły się drzwi udał się do łazienki. Rzucił okiem na lustro, a to co w nim zobaczył pogłębiło jeszcze rumieńce na jego policzkach. Rozczochrany, w zadartej do góry sukience, z błyszczącymi jak u kota oczami i nabrzmiałym problemem, widocznym między udami wyglądał jak uosobienie rozkoszy. Mimo paskudnych wiadomości uśmiechnął się szeroko, bezwiednie dotykając pokąsanych ust.
- Jesteś szczęśliwy jak nigdy dotąd, prawda? – rzucił do swojego odbicia. – Niech ten słodki sen trwa, nie chcę się z niego obudzić!
***
    Tymczasem Sean stał przed komodą z ubraniami w sypialni Kevina, modląc sie o cierpliwość i wyciągał już trzecią piżamę. Maluch z poważną miną nakładał nocny strój, obracał się przed lustrem, by zaraz potem go zdjąć i rzucić na podłogę. Robił przy tym podejrzane pewnie w telewizji pozy zawodowego modela. Mimo, że poświęcił swojemu wyglądowi już dobre pól godziny nadal nie był zadowolony i stał z wydętymi usteczkami.
- Muszę urosnąć! Jarek już chodzi do szkoły prawda? – Wydawał się sobie strasznie mały, tym bardziej, że obok stał rosły ojciec.
- A może twoja ulubiona, w samochodziki? – próbował negocjować Sean.
- No co ty, chcesz ze mnie przedszkolaka zrobić? – oburzył sie chłopczyk.
- Nie mam pojęcia, co ci się nie podoba w tych piżamach. Nie pomogę ci, jeśli nie wytłumaczysz w czym problem. – Synek najwyraźniej coś kombinował, wyglądało na to, że jeszcze gdzieś się wybiera.
- Mamy zebranie w ważnej sprawie, oni są ode mnie starsi, więc ja też muszę wyglądać jak męski mężczyzna. – Maluch pokręcił kędzierzawą główką. Ojciec bywał czasem taki nierozgarnięty, gorszy od rudej Kaśki ze średniaków. Musi przecież wyglądać lepiej od Henrego, który na pewno się wystroi. Nie miał zamiaru pozwolić, by zapulsował u Jarka.
- No dobra mój ty mężczyzno. Może ta granatowa od Zbyszka, jest bardzo elegancka? – zaproponował ugodowo i wyciągnął piżamę z szuflady.
- No nie wiem – Kevin kręcąc małym noskiem obracał się przed lustrem. – Chyba tak – zgodził się łaskawie. – Jeszcze papućki. Tato no wiesz, nie te dla dzieciaków z króliczkami!
- A takie? – podał mu buciki w szkocką kratę. Po godzinie pertraktacji z synkiem doszedł do wniosku, że zanim dorośnie on na pewno zwariuje i wyłysieje. Jeśli już teraz potrafił go doprowadzić do szału, to co będzie, gdy dorośnie i zacznie sprowadzać do domu narzeczonych.
- To ja już pójdę. Pa – pomachał ojcu i wybiegł na korytarz.
- A właściwie, gdzie ty się wybierasz o tej porze? – podążył za nim Sean.
- Ja go przypilnuję – ofiarował się wychodzący zza rogu Jarek i wziął chłopca za rękę. – Obiecuję, że nie będziemy długo siedzieć.
- To on niby jest tym macho? – Doktorowi nie udało się utrzymać powagi, zaczął chichotać na całego. Brat Darka miał na sobie piżamę w tęczowe słoneczniki i kapcie w kształcie biedronek. Włosy splótł w schludny warkocz związany naprędce czerwoną wstążeczką. Wyglądał jak słabo wyrośnięty piętnastolatek, a niekonwencjonalny strój i delikatna, szczupła twarz upodabniała go do dziewczyny.
- Tato, robisz mi obciach! – naburmuszył się Kevin.
- Dobrze już, dobrze. Idę sobie. – Ruszył do swojej sypialni. Skoro jego ambitny synek miał zamiar podrywać licealistę, nie miał zamiaru mu w tym przeszkadzać. Minęła prawie godzina odkąd rozstał się z narzeczonym i miał nadzieję, że o nim nie zapomniał. Wszedł po cichu do sypialni strasznie ciekawy, czy nieśmiały w tych sprawach Darek odważył się go posłuchać. Zerknął na łóżko i aż wstrzymał powietrze z wrażenia.
Chłopak zupełnie nagi leżał na brzuchu i wypinał do góry zgrabne pośladki. Światło nocnej lampki rzucało na jasną skórę refleksy, powodując, że wydawała się gładka niczym najprzedniejszy jedwab.  Włosy złocistą falą zasłaniały smukłe plecy. Zgrabne nogi miał rozrzucone szeroko i ugięte w kolanach, a twarz wciśniętą w poduszkę. Posapywał, najwyraźniej pogrążony w głębokim śnie.
Sean w pierwszej chwili wyciągnął rękę by dotknąć tego cudu, który niespodziewanie pojawił się w jego domu, niczym strącony z nieba anioł. Fala gorąca pomknęła w dół, stawiając na baczność wszystko co było do postawienia. Ciało rwało się do przodu, ale zostało powstrzymane przez rozsądek. Doktor doszedł do wniosku, że narzeczony miał dzisiaj wystarczająco dużo wrażeń. Zwłaszcza wiadomość z gazety bardzo nim  wstrząsnęła. Zasługiwał na porządny odpoczynek. Westchnął więc ciężko, rzucił ostatnie, tęskne spojrzenie na wypięty tyłek i udał się pod prysznic, aby wypróbowanym sposobem odpalić działo.
***
   Kiedy Jarek z Kevinem weszli do pokoju Henrego, ten siedział w fotelu odziany w wytworny szlafrok, w którego rozcięciu widać było długie, ładnie umięśnione nogi. Na łóżku leżał laptop najwyraźniej podłączony do internetu. Na stoliku stała taca z ciasteczkami, trzy szklaneczki oraz dzbanek ze sokiem. Widać było, że gospodarz przygotował się do wizyty.
- Usiądźcie. – Uprzejmym gestem wskazał na sąsiednie krzesła, ale obaj chłopcy zupełnie zignorowali to zaproszenie, z piskiem wskoczyli na szerokie łóżko i odbili się od niego kilka razy, chichocząc jak szaleni.
- Milordzie, nie bądź taki sztywniak i chodź do nas – zawołał do niego Jarek.
- Nie musisz jak nie chcesz, ten fotel na pewno jest wygodny – dodał sprytnie Kevin. Położył się obok Jarka na brzuchu z niewinną miną.
- Stąd nic nie widzę – zajął miejsce z drugiej strony chłopaka. Nie będzie mu jakiś przedszkolak grał na nosie. Skoro śliczny blondynek go zaprasza, to widocznie ma u niego jakąś szansę. Złapał za końcówkę warkocza i wetknął w nią nos. Pięknie pachniał jakimiś ziołami i rozgrzaną słońcem trawą.
- Łapy precz od moich włosów! I przestań się nimi narkotyzować zboczeńcu! – warknął niezbyt grzecznie Jarek i zaczerwienił się gwałtownie.
- Zupełnie jak rozkwitająca róża – westchnął zauroczony Henry i niespodziewanie otrzymał kuksańca w bok. Najwyraźniej chłopak był strasznie nieśmiały i komplementy wprawiały go w zakłopotanie. Będzie musiał potem pomyśleć, jak dodać mu pewności siebie i jakoś pozbyć się smarkacza. Posłał Kevinowi ostrzegawcze spojrzenie, w zamian za to zobaczył wywalony na całą długość język malucha. – Nie znamy tej kobiety, więc trudno będzie coś wymyślić. – Podjął temat.
- Plotkary są wszystkie takie same, poza tym mamy dobrego informatora – poczochrał ciemne włoski dziecka, które pokraśniało niczym wisienka.
- Co on tam może wiedzieć? – prychnął pogardliwie Henry. – Ledwo wyrósł z pampersów.
- Nie masz racji – ujął się za Kevinem Jarek. – W tym wieku jest się bardzo spostrzegawczym.
- Ona kiedyś była mniej jędzowata, tak mówił Zbyszek, ale kiedy umarł kapitan zbzikowała. Nie ma dzieci i bardzo się nudzi, żyje życiem sąsiadów. – Zacytował gosposia. - Może znajdziemy jej narzeczonego, zabierze ją do siebie i po sprawie? – zaproponował chłopczyk.
- Jesteś genialny! Mam pomysł! - pisnął podekscytowany Jarek.
- Jaki... jaki...?
- Czuję kłopoty! – jęknął przewracając oczami Henry. – Sean nas zabije jak narozrabiamy. – Z jednej strony nie chciał podpaść kuzynowi, nie mówiąc już o matce, z drugiej nigdy by nie pomyślał, że będzie się tak dobrze bawił w towarzystwie chłopaków z małego miasteczka, którego nazwy nie mógł nawet wypowiedzieć.
- Ale z ciebie cykor Wasza Wysokość – rzucił złośliwie blondynek. – Nie planuję jakiegoś wielkiego skoku czy coś! Do mojego projektu potrzebujemy jedynie kilku zdjęć tej Kwasowej.
- Co z nimi zrobimy? Wyślemy do gazety? – Kevin z ciekawości aż podskakiwał na materacu.
- Nie, mam lepszy pomysł. Zalogujemy ją na portalu randkowym Złociste Lilie. Tam szukają partnerek lesbijki, niektóre niesamowicie odjazdowe. Podamy dokładny adres i numer telefonu. Wyobraźcie sobie minę Kwasowej jak zaczną do niej dzwonić i umawiać się na randki – zachichotał.
- Nie mamy aparatu fotograficznego, wpadł mi do stawu z kaczkami – zasmucił się maluch.
- Ja mam – wyrwało się niebacznie Henremu. Zreflektował się, że palnął głupstwo, kiedy zobaczył dwie pary oczu wpatrujących się w niego z nadzieją.  – Nie dam wam go tknąć, to profesjonalny sprzęt! – Za nic na świecie nie miał zamiaru dać im do rąk swojego maleństwa, dzięki któremu zdobył kilka prestiżowych nagród.
***
     Darek obudził się dość wcześnie, chciał wstać, ale coś ciężkiego przyciskało go do materaca. Obejrzał się do tyłu i zobaczył śpiącego Seana z niemądrą miną przytulającego policzek do jego pośladka. Nie chciał nawet wyobrażać sobie co mu się śni, bo oblizywał się co chwilę, niczym kot nad miską śmietanki. Ostrożnie odsunął jego głowę na bok i wstał z łóżka. Musiał się pośpieszyć, bo za godzinę miał być w biurze. Burmistrz Biedronka ostatnio zrobił się strasznie wymagający. Kiedy w pełni ubrany wyszedł z łazienki w sypialni nikogo już nie było, a narzeczony zniknął jak zaczarowany. Widać również on śpieszył się do szpitala. Zszedł na dół i zastał go w jadalni, pałaszującego z zapałem bułeczki, świeżo upieczone przez Zbyszka. Zobaczył jak szare oczy lustrują jego sylwetkę w eleganckim, lnianym kostiumiku. Pod wpływem tego gorącego spojrzenia zarumienił się na twarzy.
- Strasznie późno, wypiję tylko filiżankę kawy. – Usiadł z dala od Seana, by nie kusić licha.
- Odwiozę cię, mam coś do załatwienia po drodze – odezwał się uprzejmie doktor z podejrzanym błyskiem w oku. Całą noc miał niesamowicie obrazowe sny, z Darkiem w roli głównej.
- Naprawdę nie musisz, to niedaleko. – Miał jakieś niejasne podejrzenia. Mężczyzna wyglądał zupełnie jak przyczajony drapieżnik.
- Czekam na ciebie w samochodzie, nie zapomnij torebki kochanie. – Sean wyszedł z kluczykami od Xeny w ręce. Chłopak właściwie nie miał powodu, żeby iść piechotą, nie chciał też wyjść na tchórza. Co mogłoby się stać na dwóch kilometrach jakie dzieliły ich dom od Urzędu Miejskiego? Zebrał wszystkie swoje kosmetyki oraz inne babskie akcesoria i wsiadł do samochodu.
- Możemy ruszać – uśmiechnął się do narzeczonego, w duszy zastanawiając się co kombinuje. Dawno nie był taki zgodny, tylko raz próbował się z nim podrażnić. Cokolwiek tam sobie wymyślił, on, idealny pracownik Urzędu w Pytlowicach nie da się zwieść ze ścieżki cnoty i o przepisowej porze usiądzie za swoim biurkiem. Z takim mocnym postanowieniem zapiął pas bezpieczeństwa.

18 komentarzy:

  1. hahaha, coś mu nie wyjdzie z tą ścieżką cnoty :D Świetny rozdział, ale tutaj Kevin mnie denerwuje, gdzie Bartek? on powinien wziąć się do odbijania ukochanego, bo go straci. Oooooj, ten henry,.. jak zwykle sztywniak

    OdpowiedzUsuń
  2. Anonimowy9:17 PM

    Jak Boga kocham, jeśli Sean nie wyobraca Darka w samochodzie, to z moja intuicją jest coś nie tak ;) Swoja drogą, dopiero teraz zwróciłam uwagę na to, że imię samochodu Seana nawiązuje do Połknij mnie ;)
    To:
    "- Mówiłem im, żeby nie podsłuchiwali – Henry stał parę kroków dalej, dyskretnie przyciskając nos do zimnej szyby. W szpiegowaniu miał o wiele więcej wprawy od tych patałachów."
    Był najzabawniejszy fragment tego rozdziału. Henry, z tą swoją lordowską manierą, jest poważnym kandydatem do najzabawniejszej postaci w opowiadaniu.
    Z Kevina jest mały diabełek. Ma pomysły jak mało kto. Najpierw szykuje się na "naradę" niczym na bal, a później wymyśla intrygę ze swataniem Kwasowej. Nawet udaje mu się wplątać w to wszystko "rywala". Bo przecież Henry nie da dwóm łobuzom swojego sprzętu... Jakkolwiek to brzmi ;)
    Mam nadzieję, że na kolejny rozdział poczekamy trochę krócej.
    Pozdrawiam,
    Ariana

    OdpowiedzUsuń
  3. Anonimowy9:22 PM

    Cudo *_*i nic więcej.
    Ewa

    OdpowiedzUsuń
  4. Anonimowy9:24 PM

    Niesamowite, czekam na next.
    Eryk

    OdpowiedzUsuń
  5. Anonimowy9:58 PM

    Warto było czekać. Szkoda tylko, że niesprawdzone.
    J D'arck

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetne :D Kwasowa, szykuj się na słodką zemstę... No i ciekawa jestem co też Sean szykuje...
    No nic cierpliwie zaczekam na kolejny rozdział. Weny życzę i pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Wspaniały. Podoba mi się " rywalizacja" o Jarka ale martwię się że Kevin ucierpi on jest taki słodki. Sparuj go lepiej z tym jego przyjacielem. Jestem bardzo ciekawa jak wyjdzie ten portal randkowy to kawał bardzo przemyślany i pewnie na dłużej. Zbyszek i Róża oby i u nich coś się zaczęło dziać. Martwi mnie to co wymyśli Krzysztof bo mam dziwne wrażenie że za chwilę się pojawi. Jarek w kolorowej piżamce ile ja bym dała żeby to zobaczyć.
    Sceny u narzeczonych urocze ale mało.
    Dużo dużo weny i chęci:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Anonimowy8:51 PM

    Jesteś wspaniała, że tak często coś dodajesz, bo naprawdę po ciężkim dniu pracy przyjść i zobaczyć nową notkę to coś cudownego! Uwielbiam Twoje opowiadania! Strasznie śmieszna notka, rywalizacja o względy Jarka coś cudownego, a pogrywanie sobie Róży z Gosposiem po prostu powalające! Cudowne :)
    To co piszesz rozjaśnia nawet najbardziej pochmurny dzień
    Dużo weny :)
    Olga

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jeden z najmilszych komentarzy jaki kiedykolwiek dostałam, te opowiadania są właśnie po to, by was bawić i oderwać od szarej rzeczywistości choć na chwilę. Ogromnie przyjemnie jest przeczytać, że spełniają swoje zadanie. :))

      Usuń
  9. Anonimowy1:37 PM

    Witam,
    rozdział cudowny.... och Kevin bardzo się stara zwrócić uwagę Jarka na siebie... uśmiałam się z tego jak Kevin „wybrzydza” w piżamkach ;].... och Darek uważaj Krzysztof poznał Cię, no i jego ludzie Cię rozpoznali... ale obok jest Sean więc nic złego się nie powinno stać... portal rangowy i Kwasowa może być zabawnie...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  10. ,,- No dobra mój ty mężczyzno. Może ta granatowa od Zbyszka, jest bardzo elegancka? – zaproponował ugodowo i wyciągnął piżamę ze szuflady.'' A nie ,,z szuflady''?
    ,,Zreflektował się,, że palnął głupstwo, kiedy zobaczył dwie pary oczu wpatrujących się w niego z nadzieją.'' Bez jednego przecinka.
    ,,Musiał się pośpieszyć, bo za godzinę musiał być w biurze''. Lepiej b brzmialo: ,,Musial sie pospieszyc, bo za godzine mial byc w biurze''.
    Czemu akurat Sean powiedzial, ze Kevin przyprowadzi do domu ,,narzeczonych'', a nie ,,narzeczone"?
    Jestem bardzo ciekaw jak to sie ulozy miedzy ta spiskujaa trojka.
    Henry jaki samolub. Chociaz ja tez bym mial troche watpliwosci oddajac tym dwom dzikusom w rece aparat..profesjonalny :p
    Nieladnie tak uprawiac seks kiedy domownicy nie spia. Sean i Darek musza byc grzeczniejsci, a lekarz chyba za bardzo sie wierci na tym lozku. Jak mozna polozyc sie komus na posladku?:D
    Watpie, zeby ,,Daria'' wytrwala w swoim postanowieniu, aczkolwiek na to licze ^^
    Pozdrawiam



    Damiann

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dodatkowa para oczu wykrywających błędy zawsze mile widziana. :))
      A co do ,,narzeczonych" Kevina, mały chyba wyraźnie pokazuje, co mu się podoba. Sean uznał, więc, że woli chłopców, co niekoniecznie musi być do końca prawdą.

      Usuń
    2. Wiesz Damianie, mój partner często ,,myli'' mnie z poduszką ,układając głowę na różnych częściach mojego ciała.Twierdząc, że tak najlepiej mu się zasypia ima wtedy najlepsze sny.

      Usuń
  11. Anonimowy6:14 PM

    Och, Strego, rozdział super. Uwielbiam Zbyszka i Różę. Ale Jarek i Henry są również zabawni. Mam nadzieję, że kolejny rozdział pojawi się najpóźniej dzisiaj :d Pozdrawiam, Akella.

    OdpowiedzUsuń
  12. Yaoistka^^12:07 AM

    sweet :)

    szybko proszę o kolejny rozdzialik! <3 ... Ten bandyta mnie wkurza! =.=*

    OdpowiedzUsuń
  13. Anonimowy6:44 PM

    Kiedy next??? :((

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Drodzy czytelnicy, ja pracuję. Trochę was chyba rozpuściłam. Uważam, że i tak bardzo często wstawiam rozdziały. Zresztą już kończę, będzie dzisiaj niecierpliwcy.

      Usuń
  14. Anonimowy8:05 AM

    Hejeczka,
    wspaniale, co za banda podsłuchiwaczy i to strojenie się Kevina cudownie miała być taka noc, a tutaj padli ze zmęczenia, coś mi sie wydaje że po drodze Sean zaliczy jakieś krzaczki...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Zośka

    OdpowiedzUsuń