sobota, 25 stycznia 2014

Rozdział 14

   Spóźnioną kolację jedli tylko we trójkę, ponieważ Zbyszek niespodziewanie gdzieś wyszedł, twierdząc, że ma coś ważnego do załatwienia. Siedzieli zbici w gromadkę przy ogromnym stole nakrytym białym obrusem. Rozmowa nie bardzo się kleiła, a Kevin tego wieczora był wyjątkowo milczący i grzebał smętnie widelcem w talerzu.
- Jak nie jesteś głodny, to podziękuj i idź się już myć – nie wytrzymał w końcu obserwujący go Sean, widząc jak męczy się nad posiłkiem. Odgarnął włoski ze spoconego czółka i pogłaskał malucha po głowie.
- Tak tatusiu - odezwał się cichutko chłopczyk – dziękuję. – Pobiegł do swojego pokoju bez najmniejszego protestu.
- On jest dzisiaj jakiś dziwny. – Stwierdził Darek i nalał sobie kawy. – Taki cichutki i spokojny.
- Może dorasta i zamienia się w grzeczne dziecko, o jakim marzą wszyscy rodzice.
- Dobrze się czujesz? – Chłopak o mało nie popluł się jajecznicą. – Kevin... grzeczny... Niemożliwe! Mój brat wciąż jest taki sam, odkąd go pierwszy raz zobaczyłem na położnictwie z matką, a ma już siedemnaście lat.
- No co, pomarzyć nie wolno steranemu ojcu? – uśmiechnął się do niego mężczyzna i pochylił, by skraść całusa. – Mów wreszcie o co chodzi. Kręcisz się na tym krześle z niewyraźną miną już od kwadransa.
- Widzisz... bo... – Darek nie wiedział jak zacząć rozmowę. – Jakoś mi głupio zwalać na ciebie kolejny problem.
- Kochanie, wyduś to z siebie. -  Wyciągnął do chłopaka ramiona i ten natychmiast się w nie wtulił, siadając mu na kolanach. - Poza tym ja też mam ci coś do powiedzenia.
- Więc.. - Darek wiercił się w poszukiwaniu najwygodniejszej pozycji, kiedy już wpasował się w ciepły tors, westchnął z przyjemności i na chwilę zmrużył oczy.
- Tęskniłeś za mną prawda? – zapytał Sean, wodząc ustami po jego szyi i słuchając słodkich pomruków wydobywających się z gardła chłopaka.
- No coś ty, wcale o tobie nie myślałem. No... prawie wcale – zarumienił się i ukrył twarz na jego ramieniu. – Wczoraj dzwonił mój brat, od początku wakacji i całej kryminalnej afery przebywa u ciotki. Jarek ma sporo wad, ale zawsze mnie wspierał, rzadko się skarży. Musiało tam dojść do ostrych starć. Finał tego jest taki, że właśnie do mnie jedzie i będzie tutaj najdalej jutro w południe. Chciałbym cię prosić o pokój dla niego, mogę się też wyprowadzić z powrotem do Róży. Boję się zostawić go samego, to jakby Kevin w powiększeniu.
- Skoro daję sobie radę z synem, jego też jakoś ogarnę. W lewym skrzydle domu są dwie puste sypialnie, po prostu wybierze sobie którąś i tyle. W korytarzu jest też łazienka i garderoba. A teraz, mam nadzieję, mogę liczyć na odrobinę wdzięczności? – Wpił się zaborczo w usta narzeczonego.
- Nic za darmo co? – zapytał po chwili zdyszany Darek. Lekko drżał, duże dłonie masujące jego pośladki mieszały mu w głowie. – A jaka jest twoja nowina?
- Prawie identyczna, tyle, że moim nieznośnym gościem jest kuzyn Henry. Wczoraj napisał mi maila, że przyjeżdża rozświetlić moje ponure życie swoją najjaśniejszą osobą. – Sean wywrócił oczami.
- Najjaśniejszą osobą? – zachichotał Darek, maltretując zębami ucho mężczyzny.
- To głupek, rozpieszczony przez matkę i babkę. Wychowany jak mały lord, którym zresztą po śmierci ojca został. Musimy więc dobrze wykorzystać czas, zanim się tu zwali ta cała menażeria. – Doktor wstał i owinął sobie nogi chłopaka wokół talii.
- Nie jestem pewien, czy mój tyłek to jakoś przeżyje – szepnął do ucha narzeczonego. Nadal odczuwał dyskomfort i lekkie pieczenie.
- Zrobimy to bardzo powoli... bardzo delikatnie... i bardzo namiętnie. - Każdemu słowu towarzyszył gorący pocałunek. A kiedy Sean dotarł do sypialni, położył chłopaka na łóżku i nakrył swoim ciałem, ten tylko westchnął, po czym rozsunął szeroko uda.
- Masz wielką siłę perswazji drogi doktorze. Och... tak... – zajęczał, kiedy duża dłoń wślizgnęła się pod jego bieliznę i zacisnęła na nabrzmiewającym członku.
- Uwielbiam jak jesteś taki chętny i uległy...
W tym momencie drzwi się otworzyły i usłyszeli tupot drobnych stópek. Darek zrzucił z siebie narzeczonego i szybko zaczął porządkować swoją garderobę. Kevin ubrany w niebieską piżamkę w samochodziki wdrapał się na łóżko.
- Synku, ile razy ci mówiłem, że masz pukać, kiedy wchodzisz do cudzej sypialni – zdenerwował się Sean.
- Wiem tatusiu – chłopczyk usiadł między mężczyznami. Miał mocno zaczerwienione policzki i błyszczące gorączką oczy. – Boli mnie brzuszek i... Łeee...- Zwymiotował na kołdrę.
- Biedactwo – Darek dotknął jego czoła – ale jest rozpalony. Zmień pościel ja go przebiorę i umyję. - Przez chwilę mężczyźni pracowali w milczeniu, tak zgodnie i sprawnie, jakby od dawna tworzyli rodzinę. Już po kwadransie dziecko leżało w czystym łóżku, a doktor ostrożnie badał jego brzuszek.
- Wygląda jak jakieś zatrucie, ale on przecież cały czas był w domu. Jadł to co my. –  Zmartwiony Sean nie miał pojęcia co mogło zaszkodzić synkowi.
- Rano bawił się z tym kolegą, może on coś przyniósł? – zastanawiał się głośno Darek. – Zadzwonię do niego!
- Idź, ja mu dam coś na gorączkę. Przynieś też dzbanek z herbatą – mężczyzna położył się obok synka, a ten natychmiast się do niego przytulił. Głaskał czule drobne plecki i szeptał mu do uszka uspokajające słowa. Kiedy Darek wrócił z napojem, dali mu pić i podali lekarstwa.
- Skoczę po telefon. – Chłopak pognał do jadalni, gdzie prawdopodobnie została jego komórka. Dręczyło go przeczucie, że dzieciaki znowu coś narozrabiały. Kiedy rano wszedł do pokoju Kevina, widział jak nad czymś dyskutowały. Na kredensie w końcu odnalazł zgubę. – Halo, czy mogę prosić Bartka, wiem, że jest późno, ale to ważne. – Tłumaczył zaskoczonej matce malucha.
- To ja proszę pana– wyjąkał drżącym głosikiem chłopczyk. Strasznie się bał, że przyjaciel ma poważne kłopoty. Czuł się trochę winny.
- Jedliście dzisiaj coś dziwnego? Kevin jest bardzo chory – zapytał łagodnie. Wyczuł zdenerwowanie i zrozumiał, że jest na dobrym tropie.
- Nie pójdzie do szpitala prawda? Tam robią zastrzyki. – Pociągnął nosem przerażony taka wizją.
- Jeśli się nie dowiemy, co mu tak zaszkodziło to pewnie pójdzie. Nie tylko zrobią mu zastrzyk, ale też włożą do żołądka taką grubą rurę i ...
- To ja już wszystko opowiem. Wtedy doktor go wyleczy syropem, prawda? – Bartek rozpłakał się na dobre.
- Na pewno, musi jednak wiedzieć co zjadł.
- Kevin się bał, że pani wyjedzie, a on tak strasznie chciał mieć mamusię. Podsłuchał pod drzwiami waszą rozmowę. Postanowił zrobić jak ta Basia z filmu, bo przecież choremu dziecku się nie odmawia. Chciał wtedy poprosić was, żebyście się pobrali tak z obrączkami i w ogóle...
- Głuptas podsłuchał tylko część rozmowy, nigdzie nie wyjeżdżam. Tak to jest jak ktoś się bawi w gumowe ucho.
- Jak to dobrze, on się strasznie ucieszy. – Bartkowi odrobinę poprawił się humor.
- Ale co z tym zatruciem, co zjadł? – dopytywał się Darek.
- Szukaliśmy w Internecie, tam pisało, że najlepszy jest surowy ziemniak oraz proszek do pieczenia. Umiemy już czytać i pisać – dodał z dumą.
- Dziękuję za pomoc i nie martw się, pomożemy temu małemu kombinatorowi. – Mężczyzna z ulgą odłożył telefon. Obwiał się czegoś gorszego, dziaciak trochę pocierpi, ale następnego dnia będzie zdrów jak rybka. Wrócił do sypialni i zobaczył jak jego dwaj mężczyźni drzemią niespokojnie, wtuleni w siebie nawzajem. Położył się na łóżku z drugiej strony. Kevin jakby przez sen wyczuł jego obecność, natychmiast podpełznął, otwarł nadal błyszczące od gorączki oczy i lekko się uśmiechnął.
- Mamusia? – objął go ciepłymi łapkami za szyję. – Zostaniesz z nami prawda?
- Nie zostawiłbym takiego aniołka – pocałował chłopczyka w policzek. – Teraz już śpij, a ja ci zaśpiewam kołysankę. – Poczuł, że właśnie dotarł do bezpiecznej przystani i tutaj było jego miejsce. Jakim byłby człowiekiem, gdyby zostawił taką kruszynę.
- Tą o Wojtusiu, dobrze – Kevin prawie cały położył się na Darku. Oddychał już wolniej, a jego serduszko biło spokojnym rytmem. Skoro mamusia była obok, nie musiał się niczym martwić. Gorączka powoli opadała, a brzuszek przestawał boleć. Zamknął oczy i po chwili już śnił piękne sny o domu, w którym słychać było od rana śmiech dwóch najdroższych mu osób, a tata nigdy nie bywał smutny.

Na Wojtusia z popielnika
Iskiereczka mruga
Chodź opowiem Ci bajeczkę
bajka będzie długa.

Była sobie Baba-Jaga
Miała chatkę z masła,
A w tej chatce same dziwy
Psst, iskierka zgasła.

- Kocham cię łobuziaku. Zawsze będziemy razem, ja, ty i twój tata – szepnął jeszcze chłopak i po chwili dołączył do malucha.
   Sean z rozczuleniem spoglądał na ich zarumienione od snu twarze, długie rzęsy rzucające cienie na policzki, rozchylone różowe usta. Nie wyobrażał już sobie bez nich życia. Wiele razy ocierał łzy synka, kiedy pytał o mamę. Zaraz po rozwodzie wyjechała, nawet się z nimi nie żegnając. Malec czekał na nią całymi dniami, siedząc na parapecie okiennym i spoglądając na drogę. Nie chciał jeść ani pić, bo mamusia zaraz przyjdzie i zrobi mu najlepsze kakałko na świecie. Myślał wtedy, że pęknie mu serce. Jego była żona, kiedy tylko dostała pieniądze znikła bez słowa, nigdy nawet nie zadzwoniła do Kevina. Teraz w Seana wstąpiła nadzieja, że wszystko się w końcu ułoży. Stworzą prawdziwą rodzinę, Darek najwyraźniej tak jak on, przemyślał kilka spraw. Okazał jego dziecku więcej uczucia niż własna matka.
                                                      ***
   Jarek już dziesiątą godzinę siedział w pociągu, który wlókł się jak ślimak na wyścigach. Było okropnie gorąco, a okno się zepsuło i nie dało się przekręcić klamki. Klimatyzacja, jak to zwykle w polskich kolejach bywa, nie działała. Związał więc jasne włosy znalezioną walizce apaszką, ale paskudne, drobne loczki i tak wyłaziły. Stały na wszystkie strony upodabniając go do amorka. Nienawidził ich z całego serca i zawsze zazdrościł bratu jego gładkiej fryzury. Koledzy od przedszkola nabijali się z niego niemiłosiernie, porównując do słodkiej księżniczki z bajki.
   Wściekłość na ciotkę Emilię, która wygnała go z Gdyni, nieco już opadała. Codziennie liczył barany, chmury, mak na bułkach, ale nic nie pomagało. Pedantyczna kobieta doprowadzała go do szału. W pierwszy dzień jego pobytu wręczyła mu domowy regulamin, który każdy z jej rodziny znał na pamięć niczym pacierz. Najpierw sądził, że to taki żart, ale ciotka szybko wybiła takie myśli z głowy. Miał przestrzegać każdego, najgłupszego punktu, nawet tego, że buty należy stawiać noskami do środka lekko skierowane w prawo. Porządek porządkiem, ale to było jakieś wariactwo. Na tym punkcie codziennie dochodziło do awantur, ale kiedy kobieta posunęła się do rękoczynów oraz wyzwała od brudnych dziwek jego matkę nie wytrzymał i spakował do walizki swój skromny dobytek.
   W Krakowie do przedziału wszedł jakiś wyperfumowany laluś przynajmniej tak o nim pomyślał Jarek. Koszulka bez jednego zagięcia, odprasowane jeansy, czupryna prosto od fryzjera, w ręce walizka od Prady. Jednym słowem niezmiernie rzadki ptak w PKP. Na jego widok chłopak odsunął się w najdalszy kąt, nie znosił takich wypacykowanych, bogatych facetów. Nieraz już się przekonał, że uważali świat za swoją własność i niejednemu przemalował facjatę przy pomocy pięści.
- Dzień dobry – zagadnął po chwili Lord, ten pseudonim według chłopaka idealnie mu pasował, w jego głosie słychać było angielski akcent. – Daleko pani jedzie? – Śliczna, nieśmiała nieznajoma zaciekawiła mężczyznę od pierwszej chwili. Miała piękne, złociste loki i oczy zielone jak irlandzki mech. Zamiast jednak odpowiedzieć, zasłoniła się demonstracyjnie gazetą. – Może zna pani tę trasę? Jestem tutaj pierwszy raz. – Ponownie spróbował szczęścia.
- Odczep się namolny palancie! – mruknęła niegrzecznie słodka istota. Mężczyźnie nie pozostało nic innego jak zamilknąć. Nie miał pojęcia, co to znaczy palant, ale chyba nic dobrego, sądząc po tonie głosu dziewczyny. Jechali tak z godzinę obserwując się ukradkiem. W końcu Jarek wstał, chcąc zdjąć z półki walizę wielkości małej szafy. Pociąg zbliżał się do Pytlowic i za chwilę miał wysiąść. Zaczął mocować się z ciężkim  bagażem, posapując z wysiłku.
- Może pomóc pięknej pani? – zaproponował grzecznie mężczyzna i stanął za chłopakiem. Jarek poczuł jego oddech na szyi, a na dźwięk słów ,, piękna pani” oczy zabłysły mu niczym u dzikiego kota.
- Spieprzaj natręcie! - Warknął i z całej siły stanął mu solidnym adidasem na nodze, obutej jedynie w wytworne sandałki.
- Co za wariatka! – jęknął mężczyzna i opadł na siedzenie, masując puchnący duży palec. – Wszystkie Polki są takie drażliwe? – Popatrzył na dziewczynę z wyrzutem.
- Gdzie ty widzisz Polkę ślepy kretynie?! – Wrzasnął Jarek i obrócił się na pięcie, żeby stanąć z niedorozwojem oko w oko. – Widzisz tu jakieś cycki?! – Podniósł do góry koszulkę, odsłaniając ładnie opalony brzuch i płaski tors.
- E...? Nie. Ale też jest na co popatrzyć – odparł flegmatycznie mężczyzna z błyskiem w szarych oczach. – Nie powinieneś maltretować taką szmatą tych loków – zanim chłopak się obejrzał ściągnął mu z włosów apaszkę. Złociste sprężynki opadły aż do pasa, zasłaniając czerwonemu ze złości chłopakowi widoczność.
- Życie ci niemiłe bezczelny durniu?! – Zacisnął dłonie w pięści i już miał walnąć idiotę w ten angielski pysk, kiedy do przedziału wszedł konduktor.
- Tylko bez bójek panowie, Pytlowice! – pogroził obojgu pasażerom.
- To była tylko przyjacielska wymiana poglądów. – Mężczyzna posłał mundurowemu uspokajający uśmiech. – Jestem Henry, to małe miasteczko, więc myślę kociaku, że jeszcze się spotkamy – zwrócił się do Jarka. Pociąg zatrzymał się nagle przy akompaniamencie dziwnych trzasków. Pomachał zgrzytającemu zębami towarzyszowi podróży i zaczął się przeciskać do wyjścia.
- Na pewno nie, prędzej zacznę chodzić kanałami! – wrzasnął za nim Jarek i tupnął nogą. Zaczął ciągnąć za sobą walizę, dzięki kipiącej w nim wściekłości bez trudu zdjął ją z półki. Głupie włosy plątały się tu i tam, zahaczając o wszystko. Dopiero po wyjściu, tego paskudnego importu z zagranicy, zadał sobie sprawę, że ten zabrał ze sobą jego apaszkę. Przeklęte kudły miotały się na wszystkie strony niczym macki szalonej ośmiornicy, przez nie o mało nie spadł ze schodów, wychodząc z pociągu. Przysiągł sobie, że jak jeszcze spotka tego Lorda z kiepskim wzrokiem, to się mu odpłaci z całego serca.

20 komentarzy:

  1. hahaha, bardzo się ciesze, że Darek zapewnił Kevina, że zostanie z nimi. Jarek i Henry bomba, coś czuję, że Darek będzie musiał go przytrzymać, by nie obić jego mordki :D
    Kevin jest taki słodziutki, a Darek cudownie się nim zajmuje! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Anonimowy8:22 PM

    No no no widzę że tworzysz kolejną parkę zakochanych istotek. Już się nie mogę doczekać ich kolejnego spotkania. I co na to Kwasowa >.<
    Mam nadzieje że bidnemu maluszkowi nic się nie stanie, i dostanie porządną reprymendę od tatusia i "mamusia" XD

    OdpowiedzUsuń
  3. Anonimowy8:49 PM

    Piekny rozdzial! :D bardzo sie ciesze ze dalas tez historie Jarka i nawet opisalas z jego punktu widzenia *q* jestes boskaaa!
    Czekam na nexta.
    Weny,
    Mir

    OdpowiedzUsuń
  4. Anonimowy9:11 PM

    Śmieję się, rechoczę, zwijam ze śmiechu, parskam, wyję i prawie spadłam z krzesła. Końcówka rozdziału jest absolutnie boska. Coś czuję, że Jarek i Henry szybko stan się moimi ulubieńcami w tym opowiadaniu. Ach, już widzę oczyma wyobraźni, jak drą koty, a potem (że się tak wyrażę) rozładowują napięcie w wiadomy sposób ;)
    Wprowadzenie nowych postaci do opowiadania sprawiło, że pojawiło się w mojej głowie takie jakieś dziwne przeczucie, że przed nami jeszcze przynajmniej drugie tyle rozdziałów. Nie wiem czy słuszne, ale jeśli tak, to chyba zacznę zbierać podpisy pod petycją, żebyś częściej dodawała nowe rozdziały tego opowiadania.
    Jak Ci już wspominałam na GG, dopiero wspomnienie przez Darka o koledze Kevina sprawiło, że przypomniałam sobie o akcji "Awantura o Basię". Trochę żałuje, że nic z tego nie wyszło. Ale chyba za prosto by było, gdyby Darek i Sean pognali prosto do USC po wzruszającej prośbie małego dziecka.
    Nie tylko rozwinięcie wątku nowych bohaterów sprawia, że nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału. Z równą (jeśli nie większą) niecierpliwością czekam na zemstę Kwasowej. Stara baba aż się prosi o kłopoty. I oby były naprawdę wielkie.
    Czekam naprawdę niecierpliwie na kolejny rozdział,
    Ariana

    OdpowiedzUsuń
  5. No nieźle :) Nowa para się szykuje. Jakież to będzie zdziwienie, kiedy obaj spotkają się w jednym domu he he :D Rozdział naprawdę mi się podobał, a część z Jarkiem i Henrym - boska. Weny Ci życzę i czekam na next.

    OdpowiedzUsuń
  6. Yaoistka^^11:25 PM

    Sweet!! <3 :PP Druga para się nam pojawi ^^ Mrrrrr.... Weny ochana weny!! <3 A ja bardzo kocham naszych łobuziaków ;) Daniel jest słodki z Seanem, szkoda, że młody im przerwał :( Ale sweet!! <3

    Weny i miłej nocy :)

    OdpowiedzUsuń
  7. No coś podobnego. Brat Darka i krewny Sean'a będzie niezła jazda:) Fajnie się poznali i coś czuję że pojawiła się kolejna para w opowiadaniu.
    Rodzinne scenki wychodzą ci wyśmienicie i oby było takich więcej Oczywiście nie bez tego co miało się dziać w kuchni. Wiem że Kevin musiał przerwać ale bardzo żałuję że w takim momencie. Swoją drogą surowy ziemniak i proszek do pieczenia? Skąd ty to wzięłaś?
    Świetny rozdział i już czekam na kolejny.
    Dużo dużo weny i chęci:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli chodzi o surowe ziemniaki i proszek do pieczenia, to stary wypróbowany przez pokolenia leniwych uczniów sposób na wywołanie zatrucia pokarmowego z gorączką. Nie polecam, ma się okropną biegunkę i wymioty. :))

      Usuń
  8. Widze, ze nie tylko ja przeczuwam, ze w opowiadaniu pojawi sie nastepna para.
    Szkoda mi sie zrobilo biednego malucha. Nie chcialbym miec tak okropnej matki. Widocznie kasa byla wazniejsza niz dziecko.
    Sean jak zawsze w glowoe ma tylko jedno.
    Gdybym ja uslyszal od kogos ,,czesc panienko'' skierowane w swoja strone to bym sie niezle wkurzyl.
    Troche szkoda, ze znowu zrobilas to samo co z Darkiem i Seanem. Ola tez zaczeli swoja znajomosc przez klotnie, co sprawia , ze mam wrazenie jakbym czytal wszystko od poczatku.
    Pozdrawiam



    Damiann

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bracia są do siebie podobni i w ciemnym kącie przedziału łatwo pomylić delikatnego chłopaka z dziewczyną. Obie postacie zarówno Jarka jak i Henrego były przewidziane od początku. Teraz jednak myślę, że wystarczyło zrobić spotkanie z Krzysztofem i zakończyć opowiadanie. Miałam w stosunku do niego jeszcze wiele pomysłów, ale tobie jednym zdaniem udało się sprawić, że już nie mam ochoty go kontynuować. Masz prawo, bo po to jest opcja komentarzy, by wypowiedzieć swoje zdanie, ale ja poczułam się jak rozpędzony pociąg, któremu ktoś położył na torach kłodę – wykoleiłam się.

      Usuń
    2. Wcale nie Strega, nie przerywaj ich przygód, ja chętnie je poczytam. wiesz, że uwielbiam te Twoje "drugie pary". Nie przejmuj się, zrób sobie chwilę przerwy ale kontynuuj.
      To opowiadanie jest świetne, dobrze o tym wiesz. :)

      Usuń
    3. Anonimowy6:45 PM

      Ja tam polubiłam nową parke. Zwłaszcza, że mam nadzieję na utarcie nosa angielskiemu Lordowi przez Jarka ;) Mały mam charakterek i wygląda na to, że większy niż jego brat.
      Dlatego popieram A.
      Weny!
      gnose

      Usuń
    4. Osobiscie, uwazam, ze ciagniecie czegos w nieskoczonosc jest naprawde nudne. Krzysztof przyjdzie bedzie probowal cos zrobic Darkowi, nie uda mu sie to i znowu to samo? W kolko bedzie probowal?
      Jestes swietna autorka, jedna z najlepszych. Jestem pewien , ze po tym opowiadaniu napiszesz kolejne. Przeciez jesli czegos nie napiszesz to nikt nie pojdzie i sie powiesi.
      Jarek i Henry. Oni mi sie podobaja, tym bardziem , ze Kevin zauroczyl sie w tym pierszym! Jestem bardzo ciekaw co z nimi bedzie.
      Takie jest moje zdanie, ale pisz i psz!;)
      Pozdrawiam



      Damiann

      Usuń
  9. Anonimowy4:14 PM

    Witam,
    ;] rewelacja... biedny Kevin, Darek taki opiekuńczy i ładnie udało mu się wydostać informacje cóż takiego zrobili.... i to spotkanie w pociągu Jarka z Henrym genialne... bardzo szybko się zobaczą... bo zmierzają do tego samego domu... oj to się będzie działo....
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  10. Anonimowy1:18 PM

    Kiedy next??
    Eryk

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie dzisiaj, mam nadzieję, już kończę pisać.:))

      Usuń
  11. Chyba już kiedyś pisałam o rozbieżności w imieniu brata Darka?. Ajeśli nie to piszę teraz,że raz jest Kamilkiem a potem Jarkiem.
    Pozdrawiam Mefisto.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie znalazłam tego Kamilka, przepadł bez wieści.

      Usuń
  12. Występuje w opowieści Darka o swoim życiu. To chyba poprzedni rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  13. Anonimowy7:56 AM

    Hejeczka,
    wspaniały rozdział, no i będzie dwóch niezwyłych gości, ciekawa jaka będzie reakcja Jarka jak zobaczy ponownie naszego lorda haha to bedzie naprawdę zabawne...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Zośka

    OdpowiedzUsuń