Mam nadzieję, że nie natrzaskałam w tym rozdziale zbyt wielu głupot, bo żadna
ze mnie znawczyni kryminałów. Jak ktoś zauważy jakieś bzdury, to niech
natychmiast napisze. Tak naprawdę nie mam pojęcia, jakie uprawnienia ma taki
śledczy.
Sean właśnie mył w ubikacji ręce, kiedy wpadł na niego Bartek, omal nie zwalając go z nóg. Otwierał i zamykał buzię, nie mogąc wykrztusić z siebie ani słowa. Wytrzeszczał jedynie błękitne oczy i poruszał bezgłośnie ustami. Mężczyzna, widząc, że był czymś ogromnie przejęty wyciągnął z kieszeni puszkę coli, którą chwilę wcześniej kupił i podał mu, głaszcząc łagodnie po głowie. Jakieś niejasne, nieprzyjemne uczucie zalęgło mu się w pobliżu serca. Czuł, że stało się coś złego. Nieraz miał do czynienia z dziećmi w szoku i zdawał sobie sprawę, że jeśli chce się czegoś dowiedzieć, musi uspokoić malca. Wyprowadził go na zewnątrz. Znalazł w pobliżu małą ławeczkę, ukrytą za rozłożystą palmą. Usiedli mijani przez licznych przechodniów, którzy właśnie robili zakupy w Galerii Handlowej. Malec pociągnął kilka łyków napoju i wyraźnie się odprężył.
Scena na końcu sprawiła mi wiele trudności, nie wiem czy udało mi się
utrzymać napięcie. Piszcie o swoich wrażeniach.
Sean właśnie mył w ubikacji ręce, kiedy wpadł na niego Bartek, omal nie zwalając go z nóg. Otwierał i zamykał buzię, nie mogąc wykrztusić z siebie ani słowa. Wytrzeszczał jedynie błękitne oczy i poruszał bezgłośnie ustami. Mężczyzna, widząc, że był czymś ogromnie przejęty wyciągnął z kieszeni puszkę coli, którą chwilę wcześniej kupił i podał mu, głaszcząc łagodnie po głowie. Jakieś niejasne, nieprzyjemne uczucie zalęgło mu się w pobliżu serca. Czuł, że stało się coś złego. Nieraz miał do czynienia z dziećmi w szoku i zdawał sobie sprawę, że jeśli chce się czegoś dowiedzieć, musi uspokoić malca. Wyprowadził go na zewnątrz. Znalazł w pobliżu małą ławeczkę, ukrytą za rozłożystą palmą. Usiedli mijani przez licznych przechodniów, którzy właśnie robili zakupy w Galerii Handlowej. Malec pociągnął kilka łyków napoju i wyraźnie się odprężył.
- Lepiej? Możesz mówić? - Zapytał
najłagodniej jak potrafił. Nieprzyjemne uczucie narastało, poczuł strach pełzający
mu wzdłuż kręgosłupa na zimnych nóżkach.
- T…tak – wyjąkał malec. –
Pan Darek kazał mi wracać, poszedł szukać Kevina. Jakiś nieznajomy pan, wziął
go na ręce i pobiegł prosto na parking. – Starał się wszystko wyjaśnić
najlepiej jak potrafił, ale strach o przyjaciela powodował, że jego myśli
rozbiegały się niczym stado spłoszonych wróbli i nie mógł się skupić.
- Chwileczkę, weź głęboki
oddech – poinstruował chłopca, który natychmiast wykonał polecenie. – Teraz opowiadaj
powoli i dokładnie, co się wydarzyło. Każdy szczegół może być ważny. – Sean z
trudem zachowywał opanowanie. Czyżby nadeszła chwila, której obawiał się najbardziej?
– Chodź, poszukamy ich. – Ruszyli w kierunku wyjścia. Niestety na parkingu nie
zauważyli ani Darka, ani Kevina. Sean nie namyślając się długo zadzwonił do
kapitana Żyły na numer alarmowy i zrelacjonował mu pokrótce co się stało.
Mężczyzna kazał nie ruszać mu się z miejsca, co uczynił bez protestu. Sam, z
dzieckiem przy boku, nie miał najmniejszych szans nic zdziałać. Nawet jeśli
Kevin z Darkiem, gdzieś tutaj byli, na ogromnym placu stały setki samochodów i
kręciło się mnóstwo ludzi. Poza tym wiedział doskonale, że narzeczony był
rozsądny i nieraz dawał tego dowody. Na pewno gdyby mógł zadzwoniłby do niego
lub chociaż wysłał sms’a. A skoro tego nie zrobił wnioski nasuwały się same.
Bał się, że sprawdzą się jego najgorsze przypuszczenia i jego najbliżsi byli
teraz w szponach szalonego Rosiczki.
- Opowiadaj skarbie wszystko
co pamiętasz – zwrócił się do Bartka. – Zaczekamy tutaj na policję. – Stanęli pod
murem, aby jak najmniej rzucać się w oczy. Kto wie ilu członków bandy
Krzysztofa krążyło nadal w pobliżu.
- To wszystko moja wina! –
Załkał chłopiec, ściskając mocno jego rękę. – W sklepie śmierdziało jakimiś
perfumami, zrobiło mi się niedobrze. Powiedziałem to Kevinowi i wyszliśmy na
zewnątrz. Ale tylko za drzwi. Przysięgam! – Uderzył się drobną piąstką w piersi.
- Nie płacz. – Podał mu
chusteczkę. – Nie powinniście tego robić. Mów dalej, na pewno ich znajdziemy,
nie martw się. – Pomógł chłopcu wytrzeć oczy i buzię. - Kapitan Żyła to
najlepszy policjant w mieście. – Starał się mówić z pewnością siebie, której
wcale nie czuł. Pragnął przekonać nie tylko zrozpaczonego malucha, ale i
siebie, że wszystko będzie dobrze. Czuł jednak, że każda chwila była niezmiernie
cenna i jego bliskim rzeczywiście groziło poważne niebezpieczeństwo. Rozglądał
się nerwowo dookoła, co chwilę zerkał na zegarek, jakby chciał przyspieszyć
czas. Czuł się winny, podobnie jak stojący obok niego dzieciak. Że też
zachciało mu się sikać w najmniej odpowiednim momencie.
- Bawiliśmy się przed sklepem
– podjął wątek Bartek. – Obok nas zatrzymał się pan, z kieszeni wyskoczył mu
króliczek. Śliczny, cały bialutki. Zaczęliśmy go łapać, był strasznie szybki.
Kevin się przewrócił. Ten pan się nad nim pochylił, miał w ręce chyba
chusteczkę. Nie widziałem dokładnie co zrobił, ale jak wziął go na ręce był
strasznie blady i przestał się ruszać. Okropnie się wystraszyłem, pobiegłem po
pana Darka, ale jak wyszliśmy ze sklepu już ich nie było…- zachlipał i
wydmuchał nos.
- A pamiętasz, jak wyglądał
ten Pan? – Sean miał nadzieję, niewielką, że to jednak nie był Krzysztof.
- Hm… - zamyślił na chwilę
malec, przygryzając dolną wargę. – Miał brązowe włoski i zielone oczy, był
jakiś taki szary, jakby chory. Ubrany zwyczajne w sweter i dżinsy. Na pewno
nigdy go nie widziałem. Chociaż…- podrapał się z niepewną miną po rozczochranej
główce.
- Chociaż…? Z czymś ci się kojarzy? – Każda najdrobniejsza
informacja mogła okazać się ważna. Mogła naprowadzić policję na trop.
- Nie wiem, nie mogę sobie
przypomnieć – malec ponownie zaczął płakać. Bardzo chciał pomóc, ale nie
potrafił. – Jego buzia, jakbym ją gdzieś widział, ale inną…- Nie umiał określić
tego, co czuł.
- Już dobrze kochanie, może
potem sobie przypomnisz. – Przytulił trzęsącego się chłopca. Nie było sensu
bardziej naciskać i denerwować malca. Z doświadczenia wiedział, że to przynosi
zazwyczaj odwrotne efekty. – Byłeś bardzo
dzielny i naprawdę pomogłeś. Napij się jeszcze, to ci dobrze zrobi. – Podał mu
trzymany w ręce napój. – Kiedyś mówiono, że cukier krzepi, a ty musisz mieć dużo
siły, żeby mi pomagać.
- Naprawdę pomogłem? – Bartuś
podniósł na doktora błękitne oczka, nadal pełne łez, które piąstką rozmazywał
po buzi. Strasznie się bał o przyjaciela, od rodziców słyszał o takich panach,
co krzywdzili dzieci. Mama zawsze pouczała go, by nie rozmawiał z nieznajomymi
i niczego od nich nie przyjmował. Miał wtedy zawołać kogoś dorosłego.
***
Jechali niezbyt długo, może kwadrans, może
pól godziny, ale Darkowi ten czas, wydał się wiecznością. Przez cała drogę trzymał
Kevina w ramionach i szeptał mu do uszka zaklęcia, które mogłyby uchronić go od
zła. Na szczęście malec mocno spał i nie zdawał sobie sprawy, co się wokół
niego działo.
Chłopak wyjrzał przez okno,
okolica była mu zupełnie nieznana, a kiedy wjechali w mroczny, gęsty las
zupełnie stracił orientację. Chwilę jechali po bezdrożach, zatrzymali się
dopiero przed starą leśniczówką, która wyglądała jakby od lat nikt w niej nie
mieszkał. Otaczające ją drzewa musiały mieć ze sto lat, sądząc po grubości pni.
Krzysztof obejrzał się do tyłu i wyłączył silnik.
- Wysiadaj, zabierz bachora.
– Ruszył przodem, trzymając w ręce klucz. Obrócił się w zamku lekko, co wymownie
świadczyło, że był dość często używany. W środku było dość schludnie, stare
meble, prawdopodobnie antyki, utrzymywano w dobrym stanie. W powietrzu unosił
się zapach drewna, Pronto oraz inny, dziwnie niepokojący, metaliczny, kojarzący
się natychmiast ze smakiem żelaza. Najwyraźniej ktoś bardzo dbał o ten dom.
Darek podreptał za swoim oprawcą bez słowa z dzieckiem w ramionach. Musiał je
ochronić za wszelką cenę, zapłaci każdą jaką wymyśli ten psychopata. Mężczyzna
wskazał m u sypialnię po prawej.
- Odeślij małego do domu,
jego ojciec zaprzestanie wtedy pościgu. Będzie nam tylko przeszkadzał –
spróbował negocjować. – Zostanę z tobą, jeśli tego chcesz. – W tym momencie
zimne oczy Krzysztofa przeszyły go na wylot, wydawało mu się, że sięgają w głąb
jego duszy i czytają w niej bez żadnego trudu.
- Zostaniecie oboje –
powiedział wypranym z emocji głosem. – Od ciebie zależy jak długo gówniarz
Evansa pożyje, jeśli chodzi o mnie, już teraz mogę go wrzucić do studni za domem.
– Dla niego dzieci były zawsze irytującymi, drącymi się z byle powodu nikomu
niepotrzebnymi istotami jak nie przymierzając kot lub szczur. Czym ich na
świecie mniej, tym lepiej. Ojciec zawsze mu powtarzał, ze najbrudniejszy
kundel, był od niego więcej wart.
- Dopóki nie skrzywdzisz
dziecka, będę cię słuchał – oznajmił spokojnie Darek, choć dusza uciekła mu
właśnie na ramię i trzęsła się tam ze strachu. Miał nadzieję, że Sean z
kapitanem Żyła szybko ich znajdą. Musiał
w to wierzyć, jeśli chciał przetrwać.
- Idź do siebie, przygotuj
się. Bachor będzie spał do jutra. – Krzysztof podszedł bliżej i ujął mężczyznę
pod brodę. Nie podobało u się, że tak wiele uwagi poświęca dziecku, a o niego
nawet się nie zapytał. Spojrzał w zielone oczy i jego niepokój zniknął jak
zaczarowany. Nie mógł uwierzyć w swoje szczęście, w końcu go miał całego tylko
dla siebie. Już nigdy nie pozwoli mu odejść i będą tacy szczęśliwi. – Długo
czekałem na ten dzień. Zobaczysz, wszystko przygotowałem tak jak lubisz.
Dzisiaj jest nasz wielki dzień. Naznaczę cię jako swojego!- Wykrzywił usta w
parodii uśmiechu, Nie było w nim ani odrobiny wesołości. Zęby mężczyzny
wyglądały zupełnie jak kły drapieżnika, a błyszczące szaleństwem oczy sprawiły,
że Darkowi zrobiło się zimno i dostał dreszczy.
- Jak sobie życzysz. Coś
jeszcze? – Nie chcąc go drażnić odsunął się powoli, zapach z ust Krzysztofa
sprawił, że zrobiło mu się niedobrze.
- Cieszysz się prawda? Bardzo
za tobą tęskniłem. – Złożył na lodowatych wargach struchlałego chłopaka czuły
pocałunek. Był już w swoim świecie do którego nikt nie miał dostępu. Nie widział
bladości na twarzy Darka, ani jego rozszerzonych ze strachu źrenic. Ich
pierwsza, wspólna noc była tuż, tuż i tylko to się dla niego liczyło. Musiał
jeszcze iść sprawdzić, czy wszystko było w porządku. Zaplanował ten wieczór z
najmniejszymi szczegółami podczas długich, bezsennych nocy w celi. Wszystko
musiało wyglądać idealnie.
- Tt… tak… ja też o tobie
myślałem - wyjąkał Darek, wycofując się do sypialni, w której wcześniej położył
Kevina. Kiedy tylko zamknął za sobą drzwi oparł się o nie plecami i osunął
bezwładnie na ziemię, ponieważ nogi odmówiły mu posłuszeństwa. – Sean, Sean…
Gdzie jesteś kiedy cię potrzebuje? – Wyszeptał pobielałymi wargami. Doskonale
zdawał sobie sprawę z niebezpieczeństwa w jakim się znalazł. Był w rękach
szaleńca, który miał na jego punkcie niezrozumiałą dla niego obsesję. Na pewno nie
uda mu się przemówić mu do rozsądku, to było niemożliwe. Musiał pomyśleć nad
ucieczką.
Spojrzał w okno za którym
zapadał już zmierzch. Okazało się zabezpieczone solidną kratą, jak wszystkie
pozostałe, które widział w tym domu. Już Rosiczka o to zadbał, by nie mógł się wydostać
na wolność. Jedynym wyjściem wydało mu się uśpienie jego czujności i
wykradzenie klucza. Jednak ucieczka z dzieckiem na rękach nie wydawała mu się
łatwym zadaniem. Nie chciał niepotrzebnie narażać Kevina. Gdyby zostali złapani
nie wątpił, że bandyta spełniłby swoje groźby. Sam nie namyślałby się ani
chwili i zaryzykował, ale teraz musiał myśleć o dziecku, które tyle dla niego
znaczyło. Nie miał pojęcia co planuje Krzysztof, ale sądząc po jego okrutnym
uśmiechu i błyskach szaleństwa w oczach nie było to nic dobrego. Od kapitana
Żyły dowiedział się, że pochodził z rodziny słynnych oprawców na usługach
mafii. Umiejętności jego ojca w wymuszaniu zeznań ze złapanych nieszczęśników
były legendarne.
Podszedł do łóżka i pocałował
spocone czółko malucha. Uśmiechał się przez sen, widocznie śniło mu się cos
pięknego. Serce mężczyzny ogarnęła fala czułości. Przykrył go kocykiem,
delikatnie głaszcząc kędzierzawą główkę.
- Śpij spokojnie kruszyno,
nie pozwolę, aby coś ci się stało.
***
Trzeba przyznać, że kapitan Żyła był
naprawdę szybki. Przemknął przez ulice miasta, łamiąc chyba wszystkie zasady
ruchu drogowego, skracając sobie drogę przez skwerki, a nawet chwilami jadąc
pod prąd. Jego ludzie dzielnie mu w tym sekundowali. Wszyscy chcieli dorwać tego
drania Rosiczkę za wszelką cenę. Dopiero po jego ucieczce policja zorientowała
się kogo tak naprawdę mieli w swoich rękach. Kiedy rozesłali listy gończe z
całego świata zaczęły napływać meldunki o wyczynach tego bandyty. Okazało się,
że był naprawdę dobrze znany i sławny. Lista jego zbrodni okazała się tak długa, że nie sposób było zapamiętać wszystkich przestępstw, w których brał udział. Krzysztof, jeśli
można to tak określić, był międzynarodową, mafijną gwiazdą. Udało im się go
złapać, jedynie dlatego, że miał niewiarygodnego pecha i trafił akurat na
Darka, chłopaka z fenomenalną pamięcią.
Kapitan pierwszy wjechał na
parking przed Galerią Handlową, gdzie czekał na niego mocno zdenerwowany Sean,
trzymający za rękę Bartka. Kwadrans, który tutaj stali, dodając sobie nawzajem
otuchy ciągnął się w nieskończoność, a wyobraźnia szalała podsuwając
najstraszniejsze scenariusze. Doktor na widok zbliżającego się policjanta
poczuł niewielką ulgę.
- Niech pan opowiada, co się
wydarzyło – Pociągnął obu za sobą. – Musimy jak najszybciej zobaczyć zapisy z
monitoringu. Zamknęliśmy wszystkie drogi w województwie oraz granice. Temu
draniowi tym razem nie uda się uciec. – Żyła sadził długie kroki. Chciał
potwierdzić swoje przypuszczenia, aby mógł zaplanować dalsze działania.
- Nie wiemy czy to na pewno
Krzysztof – odezwał się Sean. – Bartek wiele razy widział jego zdjęcie, ale go
nie rozpoznał. – Niósł chłopczyka na barana, a ten trzyma się go kurczowo za
szyję.
- Spróbujmy jeszcze raz. – Policjant
ani na chwilę nie zaprzestał marszu i zwinnie przeciskała się prze z tłum.
Wyjął z kieszeni zdjęcie Rosiczki i podał je dziecku. – Spójrz mały, może coś
sobie przypomnisz. – Chłopczyk przez chwilę oglądał je z uwagą.
- Trochę podobny do tego pana z króliczkiem,
ale on miał inne włosy i oczy. – Stwierdził z powagą, dumny, że może odrobinę
pomóc.
- Wygląd można bez trudu
zmienić, farba i szkła kontaktowe są dostępne w każdym sklepie kosmetycznym. –
Kapitan czuł, że są na właściwym tropie. Instynkt nigdy go nie zawodził, dzięki
niemu tak szybko awansował. Bandyta nie mógł uciec daleko, na pewno przygotował
sobie w pobliżu jakieś gniazdko.
Dotarli w końcu do pomieszczenia, gdzie
ochrona Galerii dzień i noc monitorowała pasaż handlowy, sklepy i parking.
Sprawnie znaleźli taśmy z odpowiednimi zapisami. Pan z króliczkiem, jak go
nazwał Bartek był niewątpliwie Krzysztofem. Obserwował rodzinę Evansów odkąd
weszli do pasażu, porwał dziecko korzystając z zamieszania, które wybuchło, po
tym jak kobieta wjechała samochodem w wystawę. Prawdopodobnie atak był
niezaplanowany, bandyta nie wytrzymał napięcia i zrobił to pod wpływem impulsu.
- Jak my znajdziemy jego
kryjówkę, skoro tyle czasu nie udało się go schwytać? – Sean był przerażony,
potwierdziły się jego najgorsze wizje. Jak sobie pomyślał, co ten zwyrodnialec
może wyprawiać z jego synkiem i narzeczonym, włosy stawały mu na głowie dęba.
- Proszę mi zaufać doktorze.
Nie minie doba jak go znajdziemy, mamy teraz o wiele więcej danych. Mam kilka
pomysłów, gdzie mógł się ukryć. Jeśli tego nie zaplanował, a najwyraźniej tak
było, nie miał zbyt wielkiego wyboru. Rosiczka może jest szalony, ale nie głupi.
Zdaje sobie sprawę, że obstawimy drogi. Na pewno siedzi w jakiejś dziurze na
odludziu i próbuje przeczekać obławę. Kapitan poklepał Seana uspokajająco po
ramieniu. Dokładnie przestudiował akta bandyty, zwłaszcza historia jego rodziny
przykuła na dłużej jego uwagę. W każdym pokoleniu przychodził na świat jakiś
psychopata, zazwyczaj sławny na całą okolicę. Wszyscy lubowali się w torturach,
wielu z nich wybrało zawód kata. Mieszkali w okolicach Krakowa od wielu lat, byli
stosunkowo zamożni i mieli tutaj kilka posiadłości. Nie myślący zbyt jasno bandyta,
mógł się udać do jednej z nich.
***
Kiedy Darek doszedł do siebie na tyle, żeby
zebrać myśli zaczął rozglądać się po pokoju. Sypialnia była umeblowana
skromnie, ale wygodnie. Na fotelu leżało przygotowane ubranie, nie zapomniano o
żadnym drobiazgu. Koszula, spodnie, slipy skarpetki, a nawet koronkowa
podwiązka na udo były starannie złożone, w najlepszym gatunku i śnieżnej bieli,
która aż kuła w oczy. Prawdopodobnie strój miał imitować suknię ślubną.
- Dobrze, że nie ma przynajmniej
welonu. - Chłopak wzdrygnął się na ten widok. Rzeczy , które powinny się
kojarzyć z małżeńskim szczęściem, zostały sprofanowane przez psychopatę. Stał, niczym
zamieniony w kamień i nie potrafił się zmusić do żadnego ruchu. Wtedy jego
spojrzenie padło na śpiącego Kevina i poczuł, że jego ciało na powrót ożyło.
Zagryzł wargi i zaczął się przebierać. Włosy związał starą gumką, zresztą nie
miał zamiaru jakoś specjalnie się stroić dla tego wariata Rosiczki. Ledwo
skończył z głośników, porozmieszanych najwyraźniej po całym domu rozległa się
cicha muzyka. Marsz weselny Mendelsona, zamiast uroczyście, zabrzmiał
prześmiewczo, jakby kpił sobie z chłopaka i wchodzącego właśnie do pokoju
Krzysztofa.
Musiał niechętnie przyznać,
że bandyta stanął na wysokości zadania, cały ubrany dla kontrastu na czarno, w
innych okolicznościach mógłby się podobać. Jego włosy lśniły w świetle lampy
niczym wypolerowane. Dyskretny zapach perfum, który miał prawdopodobnie za
zadanie oczarować Darka, wzbudził w nim jedynie falę mdłości.
- Rozpuść je. - Podszedł do
struchlałego chłopaka i zdjął mu gumkę. – O wiele lepiej… - Jasne włosy niczym
złoty strumień spłynęły po ramionach chłopaka, wyrywając z ust mężczyzny
westchnienie zachwytu. – Podaj mi rękę, zacznijmy świętować. – Wykonał
polecenie bez słowa protestu, niczym nakręcana lalka. Mógłby przysiąc, że w
oczach Krzysztofa zobaczył szkarłatne błyski. Został zaprowadzony do dużego
pokoju, całego urządzonego w czerni i czerwieni. Od razu skojarzył mu się z
przedsionkiem piekła, w który zapewne za chwilę miał się zmienić. Muzyka z
pompatycznej, kojarzącej się z kościołem, czarną mszą i świecami zmieniła się
na taneczną. Słodkie tony walca wiedeńskiego miały prawdopodobnie zbudować
romantyczny nastrój. Na Darku jednak nie zrobiły żadnego wrażenia, z przerażeniem
w oczach spoglądał na wielkie, białe łoże. Do zagłówka i w nogach przyczepione
były kajdanki. Czerwone płatki kwiatów, ułożone w kształcie serca wyglądały jak
plama krwi. Zacisnął dłonie w pięści, aż pobielały.
- Rozchmurz się Piękny,
jestem przy tobie. – Krzysztof objął go w talii. – Zatańczymy? – Zupełnie nie
czuł sztywności ruchów chłopaka, nie widział z trudem powstrzymywanych łez, od
których lśniły jego oczy. Dla niego była to najpiękniejsza chwila w życiu.
Właśnie trzymał w ramionach swojego wymarzonego kochanka. Od zapachu jego
smukłego ciała wirowało mu w głowie jakby był pijany. Porwał go do upojnego
walca, zataczali krąg za kręgiem, wokół pokoju. Z każdą sekundą jego
podniecenie rosło coraz bardziej, co doskonale mógł wyczuć przyciskany mocno
Darek.
- Pragnę cię jak nikogo na
świecie, połączmy nasze dusze i ciała. – Wyszeptał namiętnie Krzysztof i
poprowadził chłopaka w stronę łoża. – Czas zrzucić te łaszki. Nie wstydź się
mnie, od dzisiaj staniemy się jednością.
- Może napijemy się najpierw
wina? – Darek chętnie by się upił do nieprzytomności. Poza tym chciał zwlekać jak
najdłużej.
- Nie! – Padło stanowczo z
ust bandyty. – Chcę być w pełni świadomy, wszystko pamiętać i czuć, każdą
sekundę tego wspaniałego wieczoru. Pomogę ci… - Zaczął rozpinać powoli koszulę drżącej coraz mocniej
ofiary. Skóra była taka aksamitna i ciepła. Przejechał pieszczotliwie dłonią od
obojczyka, aż po falujący brzuch, a potem uszczypnął boleśnie jego sutki, zostawiając
czerwone ślady.
- Aa… a..- pisnął przeciągle,
nie spodziewający się tego Darek. Miał dziwne wrażenie, że stoją przed nim dwie
osoby. Jedna delikatnie dotykała jego ciała w miłosnym zapamiętaniu, a druga z
okrutnym uśmiechem wbijała paznokcie w najwrażliwsze miejsca, patrząc z satysfakcją
jak kuli się z bólu.
- Spokojnie, dam ci taki
orgazm, jakiego nigdy nie miałeś. – Sięgnął do zamka od spodni, które już po
chwili leżały na podłodze razem z bielizną. Osunął się na kolana jakby w nabożnym
zachwycie, podziwiając to, co miał przed sobą. Niczym pies w okresie rui
obwąchał podwiązkę, polizał wiotkiego penisa, przebiegł palcami po jądrach
usiłując pobudzić je do życia, w końcu kilkakrotnie mocno ukąsił trzęsące się
uda, zostawiając spore sińce.
- Przestań... – Darek usiłował odepchnąć głowę
mężczyzny, ale ciało było niesamowicie twarde i ciężkie, jakby wykuto je z
marmuru. Nawet nie zauważył jego wysiłków.
- Jesteś taki nieśmiały –
dotknął jego członka. – Ten śmieć Evans niczego cię nie nauczył. – Poderwał się
nagle na nogi i zręcznie zrzucił swoje ubranie. Przez moment pozwolił się
podziwiać. – Popatrz, żadnej suce jaką miałem, nie udało się tego dokonać. –
Ujął dłoń zataczającego się chłopaka i zacisnął na swojej pęczniejącej
męskości. Tobie wystarczyło kilka minut na to, co im zabierało całe godziny.
Jest taki twardy dla ciebie. – Poruszył kilka razy biodrami, przymykając z rozkoszy
oczy. Potem obrócił Darka przodem do łóżka i stanął za jego plecami. Trzymając
go za biodra, pchnął go mocno tak, że upadł twarzą w pościel. Jego nogi
pozostały na dywanie, a pośladki wysoko wypięte i mocno wyeksponowane. Chciał
się zerwać do ucieczki, ale zanim zdążył cokolwiek zrobił, usłyszał trzask
zapinających się na jego nadgarstkach kajdanek, które zatrzymały go w tej upokarzającej
pozycji. Zaczął się w myślach modlić, aby wszystko jak najszybciej się
skończyło. Zamknął oczy przywołując wspomnienia, wszystkie bezcenne chwile
spędzone z Seanem stanęły przed nim, jakby to było wczoraj.
Tymczasem pożądliwe dłonie
błądziły po jego ciele, napawając się jego uległością i strachem. Ugniatały
pośladki i uda, rozsuwając je szeroko. Krzysztof coraz głośniej sapał i dyszał,
a chory umysł pogrążał się coraz mocniej w szaleństwie. Czerwona mgła pożądania
przysłoniła mu cały świat. Wyciągnął z kieszeni maleńki, dziwnie zakończony
sztylet, który w jakimś sensie przypominał staroświeckie pióro. Najpierw zaczął
kąsać i całować pośladki ofiary w miłosnym zapamiętaniu, bu zaraz potem wbić płytko
ostrze. Zaczął kreślić na zaróżowionej skórze lewej półkuli swoje inicjały, a
na prawej rodzinny herb.
- O boże… - Darkowi nie udało
się powstrzymać pełnego bólu jęku. Miał wrażenie, że ostrze go pali, jakby było
rozżarzone do czerwoności. Niewiele się pomylił, bo sztylet nasączony był
zabarwionym na zielono kwasem, tak aby powstała blizna miała odpowiedni kolor i
kształt. - Zupełnie ci odbiło łajdaku?!
- Taki piękny… Taki słodki… -
Krzysztof nie słyszał jego wrzasku. Pracował wytrwale w pocie czoła, zlizywał
każdą kroplę krwi, a jego penis twardością przypominał konar drzewa. Upajał się
każdą sekundą. To był jego eden, pełen niezmierzonej rozkoszy, z którą nic nie
mogło się równać.
- Sean… Sean… Sean… - szeptał
chrapliwe Darek niczym czarodziejskie zaklęcie, które mogło go uchronić od
wszelkiego zła. Od pogrążenie się w szaleństwie razem z Krzysztofem. Niestety
oprawca zorientował się co robi, miał w zadawaniu bólu ogromną wprawę. Potrafił
dawkować cierpienie po mistrzowsku. Kiedy ciało chłopaka zaczynało uodparniać
się na ból, przerywał na chwilę swoją pracę, by powrócić do niej w odpowiednim
momencie.
Chłopak z początku próbował zachować
resztki dumy, nie dawać satysfakcji oprawcy. Bał się też, ze swoimi krzykami
może zbudzić, śpiącego w pokoju obok Kevina. Kiedy jednak minuty mijały, a ból
stawał się coraz dotkliwszy zaczął jęczeć coraz głośniej. Wkrótce jęk zmienił
się w skowyt. Łzy płynęły bez udziału jego woli, nie zdawał sobie z tego sprawy
zamknięty w straszliwym kręgu, z którego nie było ucieczki. Po udach pociekła
mu strużka moczu i zmieszała się z krwią, tworząc brzydką plamę na dywanie. Kiedy
poczuł, że na jego zaciśnięte wejście zaczyna napierać czubek penisa bandyty, mózg chłopaka prawdopodobnie
przekroczył jakąś dopuszczalna granicę. Serce zaczęło się gwałtownie tłuc w piersiach,
oddech stał się ciężki i urywany.
O kurwa.
OdpowiedzUsuńPrzepraszam za slownictwo ale to najlepiej obrazuje moja reakcje przy czytaniu tego.
Po 1 jezeli Rosiczka zgwalci go to chyba sama zemdleje, a po 2 mam nadzieje ze te znaki z tylka Darka da sie wyleczyc. Tak wiem to nie jest najwazniejsze w tej chwili ale tylko o tym caly czas mysle (przeplatajac z prosbami o brak gwaltu). Tak wiem dziwna jestem xd
Mam nadzieje ze szyyyyybko bardzo szybko bedzie nowy rozdzial bo kinczenie w takim miejscu rozdzialu stali sie nowa forma tortur, prawie tak samo bolesnych jak Rosiczki. A w takim sprawianiu cierpienia czytrlnikim musze przyznac, ze stalas sie najlepsza, Autorko. Niestety... dla nas ;-;
Czekam na nastepny rozdzial!!!
Weny,
Mir
P.S.
Komentarz pisany z telefonu wiec SA bledy i to duzo xd
Zgadzam się z Mir.... O kurwa... i też przepraszam za słownictwo ale to przyszło mi do głowy jako pierwsze jak czytałam końcówkę.... Także mam nadzieje ze Rosiczka go nie zgwałci inaczej wezmę siekierę i ukatrupię dziada... Biedny Darek mam nadzieje ze nie ucierpi psychicznie i pozbiera się po tym... Mam nadzieje ze Sean i policja dotrą na czas i ze Kevin nie zobaczy co robi Rosiczka Darkowi... To dla malca było by za dużo... Ale dużo tego "mam nadzieję" ;) ... wracając do opowiadania ... mały Bartek był naprawdę dzielny :) powiedział wszystko co pamiętał :3 Szacun dla malca :3 ... Już nie moge sie doczekać następnego rozdziału... Mir ma rację stałaś się prawdziwą mistrzynią tortur zadawając je czytelnikom by kończyć w takim momencie ... :D O na pięcie się nie martw zapewniłaś je nam aż nadto nie tylko w rozdziale :D ale i także do czasu następnego rozdziału :D ... Pisz , pisz i jeszcze raz pisz :D Czekamy z niecierpliwością na następny rozdział :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i śle duuuuuuuuużoooo WEEEEEEEEEENYYYYYY <3
Kitsune
P.S. Jestem ciekawa co do tych ran na pośladkach Darka, czy jeśli nie da się ich wyleczyć i zostaną blizny , czy Darek nie mógłby se zrobić jakiś tatuaży by je zakryć??
,,Sean właśnie mył w ubikacji ręce, kiesy wpadł na niego Bartek, omal nie zwalając go z nóg." ,,kiedy"
OdpowiedzUsuń,,Starał się wszystko wyjaśnić najlepiej jak potrafił, ale strach o przyjaciela powodował, ze jego myśli rozbiegały się niczym stado spłoszonych wróbli i nie mógł się skupić." ,,że"
,,Lista jego zabroni była tak długa, żer nie sposób było zapamiętać przestęp w których brał udział." ,,zbrodni" ,,że" ,,przestępstw"
Na poczatek - duzo bledow. Naprawde. Literowki, ale troche rzucaja sie w oczy.
Jestem bardzo, bardzo zadowolony. Po prostu nie wierze, ze ktos w koncu spelnil moje oczekiwania. Nie bylo zwyklej historyjki, ze po 5 minutach znalezli Darka i wszystko super happy endem sie skonczylo.
Podobala mi sie bardzo scena jak Krzysztof oszpecal Darka i jak sie posikal ze strachu i bolu. To takie naturalne, a wiele osob o tym zapomina. Mysle, ze kazdy by sie poswiecil dla malego dziecka, ktore ma cale zycie przed soba.
Jestem ciekaw jak Krzysztof zrobil taki herb na posladkach Darka. Przeciez to zajelo mu kupe czasu. A i mysle, ze blizn sie nie da usunac, a czy tatuazem je zasloni to chyba tak. Duzo ludzi zakrywa mankamenty ciala wlasnie tatuazami. Moglby sobie jakies roze zrobic.
Jednym slowem - swietny rozdzial. Gdyby nie bledy nie mialbym sie do czego przyczepic ;)
Pozdrawiam
Damiann
Ps. Czy z bolu czlowiek moze zemdlec? Ciekawi mnie to :)
Można nie tylko zemdleć, czy stracić przytomność, ale nawet umrzeć.
UsuńMożna też zemdleć ze strachu i szoku ogólnie, w tym przypadku trudno powiedzieć co jest bardziej prawdopodobną przyczyną, może wszystko na raz.
UsuńKurcze, ale jak ja mam teraz doczekać do kolejnego rozdziału... spać po nocach nie będę :(
Mam nadzieję, że sytuacja się dalej nie "rozwinie" w ten sposób i go uratują i że Darek się po tym pozbiera :(
A co do blizn, Sean pewnie będzie umiał coś z tym zrobić, co prawda jakiś ślad pewnie zostanie, ale lepiej jakaś blizna po operacji plastycznej niż coś takiego... brr...
Bardzo dziękuę, że to piszesz, na prawdę! Bardzo umilasz mi życie swoimi opowiadaniami.
Życzę dużo weny :)
Rozdział zapiera dech. Po prostu brak mi słów.
OdpowiedzUsuńWierzyłam, że Sean zdąży uratować Darka, że nie będzie musiał cierpieć. Jak opisywałaś tą scenę( z resztą rewelacyjnie, bo wszystko można sobie wyobrazić) to miałam dreszcze. Nie wyobrażam sobie jak Darek musiał cierpieć. Krzysztof to psychopata, Mam nadzieję, że Darek nie załamie się, a Sean z Żyłą szybko go znajdą i wyrwą z rąk oprawcy.
Akcja policyjna moim zdaniem dobrze opisana, choć też nie znam się na tym.
BŁAGAM DODAJ SZYBKO NOWY ROZDZIAŁ :)
Dużo weny :)
Pozdrawiam :)
Mdli mnie. O Boże jedyny. DO tej pory byłaś jedyną, która ustrzegła się gwałtu w swoich opowiadaniach, a teraz... Dobry Boże, niech Rosiczka zorientuje się, że chłopak jest nie przytomny zanim w niego wejdzie. Niech się wystraszy i zostawi w spokoju. Błagam Cię. Nie rób mi tego i nie pozwól Rosiczce zgwałcić Darka. Sama próba połączona z torturami to wystarczający dopływ dramatyzmu. Jezu, no po prostu nie rób mi tego.
OdpowiedzUsuńBartek to bardzo spostrzegawczy szkrab. Pięknie sobie poradził w trudnej sytuacji. Podobnie jak Sean. Stanął na wysokości zadania, uspokajając Bartka, wyciągając z niego informacje i szybko zawiadamiając policję.
Trzymam mocno kciuki za to, żeby wszystko dobrze się skończyło.
I, wybacz, nie mogę się powstrzymać, ale a nie mówiłam? ;)
Ariana
Mam podobne odczucia, ale zawsze musi być ten pierwszy raz. :)) Prawdę mówiąc, pewnie dużo tu literówek, bo nie odważyłam się tego przeczytać drugi po napisaniu. Taki ze mnie tchórz. Nie znoszę gwałtów, ale przyznaj, że tutaj taka scena pasowała idealnie.
UsuńCoś tam się znajdzie. Jak będę miała wolną chwilę, to zajrzę.
UsuńWiesz, nie zgodzę się z tym, że gwałt tu pasował. Rosiczka rzekomo kocha Darka i chciałby mu nieba przychylić. Gwałt zupełnie tu nie pasuje. Raczej uwodzenie. Choć biorąc pod uwagę jego niestabilność emocjonalną, najbardziej pasowałoby, gdyby po tańcu zaczął się dobierać do Darka, spotkał z oporem i z wściekłości zaczął bić. Widząc strach i łzy chłopaka przestałby i zaczął przepraszać, zrzucać winę na Darka, bo przecież to jego wina, itd itp. Gwałt jest w moim odczuciu nielogiczny. Nawet tę kobietę, która mu pomagała potraktował lepiej.
I dlatego cię proszę, niech on się opamięta zanim do gwałtu dojdzie.
Ariana
Nic już nie powiem, bo nie chcę zdradzać treści naprzód. :))
UsuńRosiczka to typowy chory psychicznie stalker jak dla mnie. Jak tylko nadarza się okazja, chce mieć przynajmniej kontakt wzrokowy z Darkiem.
UsuńNo ale ja nie o tym chciałam - nie zgadzam się, ażeby gwałt tutaj nie pasował z tego powodu, że on rzekomo kocha Darka - właśnie dlatego by pasował.
Najważniejsze, jak dla mnie, to jest tutaj pamiętać, że on jest totalnie psychiczny! Ja zrozumiałam to tak, że jak dla niego kontakt fizyczny jest połączony z bólem itp. - może inaczej - ból go podnieca i jest częścią takiego zbliżenia - więc raczej płacz zadziałałby tutaj w drugą stronę - jako zapalnik (chociaż może lepsze byłoby tutaj słowo katalizator).
No i druga spawa - nie zapominajmy, że on to planował i tego wyczekiwał. Według niego takie zbliżenie powinno być tak samo mocno wyczekiwane przed Darka, jak jest przez niego samego.
Od razu zaznaczam! To moje odczucia i moja opinia! Człowieka, który przeczytał wszystko jednym ciągiem. Macie prawo się nie zgadać.
Kurcze, muszę przyznać, że nie wiem, czy naprawdę tak bardzo zastanawiałaś się nad jego postacią (Rosiczki), czy też wyszedł Ci taki przypadkiem - ale jak dla mnie to jest świetna postać! Nie mam tu oczywiście na myśli, ze go lubię - wręcz przeciwnie - spełnia w 100% swoje zadanie jako czarnego charakteru!
Jego zachowania są jak dla mnie bezsprzecznie pasujące do psychicznego, obciążonego genetycznie i nawykłego w młodości do przemocy psychola/stalkera.
Lubię oglądać programy w takim klimacie - stalking/morderstwa/psychiczni ludzie - wiec naprawdę zaciekawiłaś mnie tą postacią.
Pozdrawiam serdecznie i mam nadzieje, że szybko dowiemy się, co sobie zaplanowałaś w kolejnym rozdziale - Agnieszka.
Masz rację, tak mniej więcej wyglądał tok mojego myślenia, jeśli chodzi o Rosiczkę. Obciążony dziedzicznie, przygotowywany do zawodu kata od dziecka - więzienie, zamknięcie wyzwoliło w nim najgorsze cechy. Nigdy nie był zdrowy, ale tam oszalał zupełnie. Ból nie tylko go podnieca, ale potęguje przyjemność, wręcz jest jego nieodzowną częścią. Kocha Darka i uważa, że czuje to samo, ewentualnie pokaże mu ścieżkę prawdziwej miłości i rozkoszy. Dba o chłopaka najlepiej jak potrafi. W głowie rzeczywistość miesza mu się z urojeniami, żyje w swoim świecie.
UsuńO kurwa.
OdpowiedzUsuńO kurwa.
I jeszcze raz o kurwa.
Nie ważne, że zdania nie zaczyna się od "i"oraz, że rzucam takie słownictwo.
Świetna notka.
Często sięgam po Twoją twórczość, gdy chcę poprawić sobie humor. Zazwyczaj się udaje.
~ Ruda
OJAPIERDOLĘKURWAJEGOMAĆ
OdpowiedzUsuńDaaaaruś ;-;
Jestem sadystką i lubuje się w takich rzeczach, ale... a-ale Daruś ;-; Mam nadzieję, że zdążą, chociaż jednocześnie bardzo realny wydaje mi się -wielokrotny z resztą- gwałt na Darusiu ;-;
Kocham to opowiadanie. Więcej!
Naprawdę warto było czekać na ten rozdział. Był boski i ja chcę więcej. Idealnie oddałaś emocje Krzysztofa wyszedł ci wspaniały psychopata a i Darek w tym rozdziale był taki jak być powinien.
OdpowiedzUsuńTylko czuję niedosyt że rozdział tak krótki.
Z niecierpliwością czekam na więcej:)
Dużo dużo weny:)
Błagam, zaklinam, proszę na kolanach, nie każ mi czekać kilku tygodni na następny rozdział!
OdpowiedzUsuńI oby Sean wykastrował Rosiczkę, tępym skalpelem! Mam nadzieję że te rany da się wyleczyć.... może operacja plastyczna... Sean na pewno uratuje swoje kochanie i jego tyłeczek (jak dziwnie by to nie brzmiało).
Weny, weny i jeszcze więcej weny i żeby już był rozdział *o*
Zabiję go, zabiję! Ty łajdaku! Grrr.
OdpowiedzUsuńRozdział jest naprawdę bardzo mroczny, zdecydowanie świetnie ci poszło budowanie napięcia i pokazania tych wszystkich targających emocji Sean'a i Darka.
Ten łajdak zapłaci za wszystko, powiedz, że tak będzie T_T
Powiedz mi, jak tu nie płakać? Mam nadzieję, że Kevin spokojnie prześpi całą akcję ratunkową.
Twoja Zapłakana Maru;3
Strego, cieszę się z nowego rozdziału, uch, mam nadzieję, że ktoś przybędzie na ratunek Darkowi, bo aż boję się pomyśleć, co zrobi ten psychopata Krzysztof. Proszę o kolejny rozdział jak najszybcieju.
OdpowiedzUsuńKitty
O Boże! Na chwilę mi serce zamarło kiedy czytałam końcówkę!
OdpowiedzUsuńP.S. Mam nadzieję, że dodasz szybko następny rozdział, bo nie mogę się doczekać, co będzie dalej!
Trochę błędów ortograficznych, ale nie ważne, prawda? Liczy się treść, a ona była niesamowita! Czekam cały czas na nowe rozdziały i mam nadzieję, że szybko je dodasz, bo ciekawość zżera mnie od środka!!! Twoje opowiadanie jest rewelacyjne! Mam też nadzieję, że go nie porzuciś, jak nie których!
OdpowiedzUsuńWitam,
OdpowiedzUsuńświetny rozdział, Rosiczka jest szalony, oby szybko udało im się natrafić na jego ślad....
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia