Darek budził się powoli z głębokiego niczym
śmierć snu. Czuł, że leży na miękkim i wygodnym łóżku. Przykryty pod samą szyję
kołdrą nadal czuł dojmujący chłód, który na wskroś go przenikał. Emanował z
jego wnętrza, z samego dna duszy i spowijał szarym obłokiem niczym jesienna
mgła. Myśli stanowiły jeden wielki chaos, nie potrafił się na żadnej skupić. Usta miał spieczone od gorączki, zwilżył
je odruchowo czubkiem języka. Bał się otworzyć oczy, bał się, że wszystko było
tylko złudzeniem. Potrząsnął głową i spróbował sobie cokolwiek przypomnieć. Z
mroków świadomości wypłynęła zmieniona szaleństwem twarz Krzysztofa. Czyżby
nadal znajdował się w leśniczówce? Strach spłynął lodowatym strumieniem wzdłuż
jego kręgosłupa. Co z Kevinem? Uchylił ostrożnie powieki i ku swojemu
zaskoczeniu zobaczył szpitalną salę. Obok na fotelu, spał najwyraźniej zupełnie
wykończony Sean, pochrapując przez rozchylone wargi. Po lewej stronie stała
szafka, a na niej butelka z wodą. Chciał jej dosięgnąć, ale okazało się to
ponad jego możliwości. Postanowił przekręcić się na wznak. Nagle świat zapłonął,
a on wstąpił do piekła.
- Aaa…! - Zakwilił bezradnie.
Niesamowity ból promieniujący od pośladków do pleców i ud niemal pozbawił go
oddechu. W tym momencie jego mózg pchnięty impulsem przyspieszył i porozrzucane,
porwane strzępki myśli wskoczyły na swoje miejsce niczym puzzle. Napływające
gwałtownie wspomnienia przeżytego koszmaru omal na powrót nie pozbawiły go przytomności.
Znowu tonął. Na powierzchni utrzymała go jedna rzecz, a właściwie osoba.
- Kevin! Gdzie Kevin? –
Wychrypiał, kiedy tylko odzyskał głos.
- Jak się czujesz kochanie? –
Sean natychmiast zerwał się na równe nogi, widząc pozycję chłopaka delikatnie
obrócił go na bok. – Postaraj się jak najmniej ruszać. Masz na pośladkach
dziesiątki szwów. Zaraz podamy ci coś przeciwbólowego. – Pogładził czule blady
policzek. Dla niego najważniejsze było, że żył, z resztą problemów jakoś sobie
poradzą.
- Najpierw Kevin! Mów! –
Krzyknął, zdjęty lękiem o los chłopca.
- Nie martw się uparciuchu. –
Usiadł na brzegu łóżka. – Z małym dzięki tobie wszystko w porządku. Rosiczka
podał mu silny narkotyk, aby mu nie przeszkadzał. Już zaczął się wybudzać, śpi
w sąsiednim pokoju. Odwiedzi cię jak dojdzie do siebie. – Podał darkowi butelkę
z wodą, którą ten zaczął łapczywie pić.
- Och… - odetchnął z ulgą, a
jego twarz nieco pojaśniała. – Ta wiadomość, to najlepsze lekarstwo…- Zaraz
jednak znowu wrócił na nią grymas cierpienia. – Wybacz mi, to wszystko moja
wina. Powinienem odejść jak tylko dowiedziałem się, że Krzysztof uciekł z więzienia.
– Jego serce ścisnęło się boleśnie. Nie potrafił sobie darować, że ściągnął na
najdroższe dla niego osoby tyle problemów.
- Głuptas… - Sean głaskał
włosy chłopaka przesuwając je między palcami. – Myślisz, że pozwoliłbym ci na
ucieczkę? Masz pojęcie jak bardzo cię kocham? Jesteś połową mojej duszy!
Sądzisz, że mógłbym bez niej żyć? – Pocałował spocone czoło. – Umarłbym z
tęsknoty.
- To ty mówisz głupstwa! Masz
dziecko, rodzinę! – Ciągnął Darek, mimo, że na myśl o rozstaniu dławiło go w gardle.
Nie chciał, być przyczyną śmierci lub kalectwa żadnego z nich. Już się nauczył,
że mafia nie wybaczała tym, którzy stanęli jej na drodze. – Weź to i odejdź dopóki
nie jest za późno! Zrywam z tobą! – Usiłował zsunąć z palca pierścionek. –
Rosiczka nie odpuści, będzie mnie prześladował do końca życia! Musisz myśleć o
Kevinie i sobie! – Z całej siły próbował się nie rozpłakać. Z całą pewnością
postępował słusznie i tego postanowił się trzymać. Nie mógł skazać ukochanych
osób na życie w ciągłym strachu przed Krzysztofem.
- A może dopuścisz mnie
wreszcie do słowa? – Odezwał się łagodnie Sean, a w jego oczach malował się
taki ogrom uczuć, że chłopak zmieszany zamilkł. – Rosiczka nie żyje, został
zastrzelony, zresztą zupełnie przypadkowo. Jego szajka siedzi w celach i śpiewa
z takim zapałem, że kapitan Żyła zaciera ręce w oczekiwaniu na awans. Podobno sypią
kompanów, aż miło posłuchać. – Ujął zimną dłoń z pierścionkiem i zaczął po
kolei całować każdy palec. – Jak tylko wyzdrowiejesz bierzemy ślub. Nawet nie próbuj
protestować. – Sean w ciągu tych długich
godzin, kiedy lekarze walczyli o życie Darka zdał sobie sprawę, że kilka
miesięcy temu, na małej stacji benzynowej, los rzucił w jego ramiona prawdziwy
skarb. Ten delikatny, jasnowłosy chłopak był naprawdę niezwykły, stworzony
przez kapryśnych bogów specjalnie dla niego. Bezcenne uczucie, które ich
połączyło było bardzo rzadkie i niewielu ludzi go doświadczało. Nawet w obliczu
największego zagrożenia Darek ani przez moment nie pomyślał, co z nim się
stanie. Jaką ceną przyjdzie mu zapłacić. Oddał całego siebie na pastwę
szaleńca, aby mały chłopiec mógł przetrwać. Kevin przeżył jedynie dzięki jego
poświęceniu.
- Naprawdę? Nie okłamujesz
mnie? – Nie mógł uwierzyć w to, co właśnie usłyszał. Był wolny? Zerwał się żeby
usiąść, zupełnie zapominając o ranach i został za to srogo ukarany. – O szlag…!
– Tyłek zapiekł go niczym oblany wrzątkiem. Zagryzł usta.
- Uspokój się raptusie, bo
każę cię związać! – Warknął Sean groźnie. – Ten świr Rosiczka zdechł i mam
nadzieję, że trafił na samo dno piekła. Jego kompani siedzą w pudle!
- Nie mów tak, to mimo
wszystko był człowiek! – Zaprotestował i wbił sobie paznokcie w dłoń, usiłując odepchnąć
od siebie napływające mu do głowy krwawe obrazy. Weszła pielęgniarka i zrobiła
mu zastrzyk, mimo jego gwałtownych protestów. Chciał być przytomny, bał się, że
kiedy zamknie oczy wszystko powróci. Ból zaczął powoli maleć, dopóki się nie
ruszał dało się go znieść.
- Zapomnij o nim. – Nie wypuszczał jego dłoni ze swoich.
Cierpiał razem z nim, patrzył bezsilnie jak jego twarz blednie i tężeje w
chłodną maskę. – Mogę dla ciebie coś zrobić? – Przybliżył twarz do jego bladej
buzi tak, że ich oddechy się zmieszały. Nie miał pojęcia jak mu pomóc, jak
wyrwać z zaklętego kręgu przeszłości.
- Hm… - Ciepło płynące od
mężczyzny wpływało na niego kojąco. Miał wrażenie, ze mgła wokół niego
zmniejsza się z każdą chwilą. Zarumienił się mimowolnie, poczuł bijące od niego
siłę i spokój. Był bezpiecznym portem do którego tyle razy chętnie zawijał.
Sean działał tak na niego w każdych, najdziwniejszych okolicznościach. Musiał pozbierać
i poukładać od nowa w całość żałosne szczątki swojej osoby dla niego i dla malucha. Uśmiechnął się z wysiłkiem samymi
kącikami ust. – Chcę się umyć, przebrać, a może nawet coś zjeść. Zbyszek robi
taką dobrą zapiekankę makaronową.
- Zaraz wszystko załatwię. –
Oczy Seana zalśniły z radości. Jego skarb wracał do zdrowia. Całą noc
zamartwiał się nie tylko stanem w jakim było ciało chłopaka, ale także
psychiką. Wiedział, że Darek był bardzo wrażliwy i przeżył straszny szok. Bał
się, jak zareaguje na to, co mu się przytrafiło. Doskonale jako lekarz zdawał sobie sprawę, że
ludzie pod wpływem takiej traumy spędzali resztę życia w zakładach
psychiatrycznych. W jego serce wstąpiła nadzieja na szczęśliwą, wspólną
przyszłość.
- Zaczekaj. Powiedz to
jeszcze raz. – Ułożył się wygodnie na brzuchu, podparł rękami brodę i nie
spuszczał z mężczyzny szmaragdowych oczu.
- Ale co? – Sean udawał, że
nie miał pojęcia, o co mu chodziło. Najwyraźniej narzeczony czuł się o wiele
lepiej niż sądził.
- Dobrze wiesz co! – Wydął
usta i zerknął na niego spod długich rzęs.
- No dobra…- Nachylił się nad
jego uchem, które natychmiast poróżowiało. – Kocham cię… - wyszeptał niemal go
dotykając.
- Jeszcze raz… - Nie odrywał
od niego roziskrzonego wzroku.
- Kocham cię… Kocham cię…
Kocham cię…
- Mało…- Lód w jego sercu
zaczął się topić. W pokoju zrobiło się o wiele cieplej.
- Kocham cię… Kocham cię…
Kocham cię…- Każde słowo zdawało się podnosić temperaturę. Darek przestał
drżeć, kołdra właściwie stała się zbędna. – Czy kiedyś ci się to znudzi? – Sean
widział, jak jego twarz ożywa i znika z niej bolesny grymas. Oczy zaszły mu
łzami radości.
- Nigdy w życiu… - Wyciągnął
ręce do mężczyzny i natychmiast został ostrożnie przytulony. – Kocham cię… -
wyszeptał nieśmiało wprost w jego usta.
***
Jarek z Henrym czuwali przy Kevinie. Mieli
do dyspozycji sporą, skórzaną kanapę.Chłopiec spał niespokojnie, podnieśli
barierki łóżeczka, by przypadkowo nie wypadł na podłogę. Kilka razy w ciągu
nocy obudził się i podawali mu sok. W białej pościeli wyglądał niesamowicie
delikatnie i krucho, niczym piękna, porcelanowa lalka. Z początku, kiedy życie Darka
zawisło na włosku, a jego serce odmówiło współpracy siedzieli obok siebie bez
słowa, trzymając się za ręce.
Na izbie przyjęć przeżyli prawdziwy koszmar.
Jarek na widok brata był przerażony, dygotał niczym w febrze. Darek cały we
krwi, blady jak duch, ledwie oddychał, a jego puls był wolny i nierówny. Kiedy
oprzytomniał zaczął krzyczeć, wymachując rękami. Nikogo nie poznawał uwięziony
we własnych koszmarach. Serce reagowało gwałtownymi skokami tętna. Lekarze
obawiali się o jego życie. Dopiero po kilku dramatycznych godzinach udało im
się ustabilizować jego stan i opatrzyć rany. Został przewieziony do izolatki
obok dyżurki pielęgniarskiej, gdzie był pod stałym nadzorem. Sean poprosił
chłopców o zajęcie się synem, którego położono w pokoju obok. Nie chciał żeby
obudził się sam w obcym miejscu, zwłaszcza po tym co przeżył.
Jarek zachowywał się jak dzikie zwierzątko
zamknięte po raz pierwszy w klatce. Chodził tam i z powrotem, co chwilę poprawiając
to poduszkę to kołdrę. Nie mógł usiedzieć na miejscu, wyłamywał sobie palce ze
zdenerwowania. Co chwilę wychodził, by sprawdzić co u brata. Nie mógł znaleźć
sobie miejsca, a jego bujne włosy splątane były niczym kudły czarownicy. Czuł
się winny temu co się stało. Powinien iść na zakupy z Darkiem, przypilnowałby
dzieci i nic by się nie stało. Tymczasem on uległ syreniemu głosowi cholernego
lordziątka.
- Usiądź proszę, bo zwariuję
od tego tuptania! – Henry złapał go za rękę. – Już wszystko dobrze, możesz się
odprężyć. – Pociągnął go na swoje kolana.
- Odczep się! – Warknął Jarek
i próbował się wyrwać. Dzisiaj o mało nie stracił jedynej rodziny jaką miał, a
ten głupek coś mu tam bulgocze za uszami. – Masz paskudny akcent.
- Bo się nie przykładasz do
uczenia mnie. – Zacisnął ramię wokół jego talii. – Przestań się miotać, w
niczym tym nie pomożesz, a tylko siebie nakręcasz.
- Co ty tam wiesz! – Burknął,
ale nieco się uspokoił. Oparł się plecami o szeroką pierś mężczyzny. Prawdę mówiąc
była całkiem wygodna. – Przestań oddychać, podrzucasz mnie i nie mogę się ułożyć.
– Przymknął na moment oczy, które zaczęły go piec.
- Pewnie, nie ma sprawy. Co
mi tam, uduszę się dla mojego księcia, byle tylko mógł sobie chrapać spokojnie.
To dla mnie drobnostka. – Marudził pod nosem Henry. – Nie zapomnij przynosić na
mój grób niezapominajek.
- Nie chrapię draniu! – Syknął
i uszczypnął go w udo.
- Jak będziesz grzeczny to
uczeszę ci ten kołtun. Jeśli się naprawdę postarasz zrobię gratis masaż głowy. –
Zmienił szybko temat, nie chcąc wywoływać niepotrzebnej kłótni ze zdenerwowanym
chłopakiem. Ostatnio poznał jego małą słabość i miał zamiar ją wykorzystać.
- Na pewno umiesz go zrobić? –
Odwrócił się i spojrzał na niego podejrzliwie.
- Słowo skauta. – Wyciągnął z
kieszeni grzebień i rozpuścił mu włosy. Jasne loki zaczęły szaleć wokoło, zaczepiając
niemal o wszystko. Mężczyzna z prawdziwie świętą cierpliwością zaczął
rozczesywać pasmo po paśmie, delikatnie przy tym masując skórę na głowie Jarka,
który już po chwili zaczął mruczeć niczym kot, wyginając się w jego stronę. Z parskającego dziko drapieżnego stworzenia, zamienił się bezwiednie w kanapowego pieszczoszka.
- Nieźle ci idzie. Może
zamiast prawnikiem, zostań fryzjerem. Masz czarodziejskie paluszki. –
Nagromadzone przez cały dzień napięcie zaczęło gdzieś odpływać. – Trochę w lewo
– zabrzmiało lekko ochryple. Usta rozciągnął mu leniwy uśmieszek. Henry
przyglądał się natchnionej minie chłopaka zupełnie urzeczony. W innych
okolicznościach kochałby się z nim do utraty tchu.
***
Zbyszek
z Różą czekali na wieści w willi Seana. Kiedy rano doktor zadzwonił, prosząc o
zrobienie zapiekanki z radości padli sobie w ramiona. Natychmiast przystąpili
do pracy i już wkrótce pachnące jedzonko było gotowe. Makaronowe muszle
nadziane mięskiem, uduszone z dwoma sosami - pomidorowym i beszamelem, posypane parmezanem,
który po zapieczeniu przybrał piękną złocistą barwę. Oczywiście nie zapomnieli
o aromatycznych pierniczkach dla Kevina. Spakowali też piżamy na zmianę i
trochę osobistych rzeczy. W porze śniadania byli już w szpitalu.
W pokoju Darka, wokół łóżka zebrała się cała rodzina. Kevin podskakiwał na fotelu, co chwilę zerkając na
mamusia, którego przeprosił już w ciągu godziny ze sześć razy. Było mu
strasznie przykro i wstyd, że go nie posłuchał i wyszedł z kolegą ze sklepu.
- Będę już grzeczny,
zobaczysz! – Chętnie wskoczyłby pod kołdrę do Darka, ale tata mu nie pozwolił.
Wytłumaczył, że na razie chłopak nie mógł się ruszać i miał na pupie opatrunki. – Czy ten
zły pan tak mocno cię zbił? Bardzo cię boli? – Dopytywał się nie rozumiejąc, że
porusza zakazane tematy.
- Lepiej coś zjedz! – Róża dała
mu do rączki talerzyk z zapiekanką. Malec na moment umilkł, zajęty
pałaszowaniem, a dorośli odetchnęli z ulgą.
- Ładnie pachnie. – Darek też
dostał swoją porcję i pociągnął nosem. Nigdy w życiu nie jadł na leżąco, nie
bardzo wiedział jak się do tego zabrać. Obrócił się na bok,wbił widelec i na widok wypływającego,
pomidorowego sosu zbladł jak ściana. Krew… krew… wszędzie krew i ból…– To jest
czer… czerwone – wyjąkał i natychmiast zwymiotował na podłogę. Talerzyk wypadł mu z
drżących rąk, z brzękiem potoczył się pod łóżko. Wszystkim na moment odebrało mowę, nie
wiedzieli jak zareagować na panikę widoczną w oczach i ruchach chłopaka.
Wyglądało na to, że się bardzo pomylili w ocenie jego zdrowia.
- Wiesz, dobrze, że mi
kupiłeś te farbki. – Kevin natychmiast ruszył na pomoc.Wziął serwetkę,
którą miał na kolanach, wytarł mu twarz i pogłaskał po policzku. Potem
bezceremonialnie wpakował się pod kołdrę, udając, że nie widzi groźnego spojrzenia taty. Delikatnie się przytulił i westchnął z zadowoleniem. – Jak
nie lubisz czerwonego jedzonka to ci je pożyczę. Pomalujemy wszystko na
niebiesko albo zielono, fioletowy też jest ładny. Te rzygi strasznie śmierdzą! –
Zmarszczył zabawnie nosek i schował buzię na piersi Darka. – Jesteś moim
najlepsiejszym mamusiem wiesz? – Nigdzie nie było tak dobrze jak w ramionach
mamusia. Były najwspanialsze na świecie. - Tatuś mówił, że się z tobą ożeni,
będziesz miał welon? Mogę ci go ponieść z Bartkiem. Będziemy drug… drużbami.
- Ty jesteś moim
najlepsiejszym synkiem, a o welonie jeszcze porozmawiamy. – Strach i mdłości,
które go ogarnęły na widok czerwonego sosu odleciały jak zaczarowane. Przysłoniła
je wizja fioletowego chleba z żółtą szynką oraz długiego, białego welonu.
………………………………………………………………………………
KONIEC
Mam nadzieję, że bawiliście
się równie dobrze jak ja podczas pisania tego opowiadania. Dalej wszyscy żyli
długo i szczęśliwe. Lubię dobre zakończenia. Pozdrawiam wszystkich, którzy
dotrwali do końca.
Już koniec???
OdpowiedzUsuńJa chce jeszcze!!!
Mogła byś opisać ślub Darka i Seana i Henrego z Jarkiem
a pierwszego razu Henrego i jarka nie będzie. mogłabyś opisać ślub Darka i Seana
OdpowiedzUsuńBawiłam się świetnie czytając to opowiadanie. Szkoda tylko, że już koniec. Dziękuję za nie i życzę dużo weny na przyszłe historie ^^
OdpowiedzUsuńWciąż mi żal Krzysia...
OdpowiedzUsuńTeraz jednak czuję rozkoszne ciepełko w serduchu. Cudowne, wzruszające zakończenie.
Dziękuję za to, że napisałaś i pozwoliłaś przeczytać nam tę opowieść!!!
Oczywiście, teraz będę niecierpliwie czekać na Twoje kolejne opowiadanie! Może nawet dokończysz ,,Mrok..." ;)
Oczywiście, wciąż będę na bieżąco czytać Twoje historie - do tej na pewno nie raz jeszcze wrócę!!!
Serdecznie pozdrawiam,
Sarabeth M.
Super ale czemu skończyłaś w takim momęcie ????
OdpowiedzUsuńA zrobisz siquel tak jak „Narzeczonej dla czarta" albo chociarz epilog ???????
Plissssssssssssssssssssssssssssssssssssssssss
Prosimy jeszcze o epilog! :D bo co to za opowiadanie bez epilogu? C:
OdpowiedzUsuńA-A..ale...
OdpowiedzUsuńJAK TO NIBY KONIEC?!
Przecież jeszcze tyle rzeczy można napisać!
Jak Daruś wraca do zdrowia?
Ślub Darusia i Seana?
DARUŚ W WELONIE?
HENRY I JARUŚ?
Gdzie ich pierwszy raz?!
Gdzie dziecko Róży i Zbyszka? ( moja wyobraźnia tak bardzo. Ale inu muszą mieć bobaska!)
JA ŻĄDAM DRUGIEJ CZĘŚCI! W TRYBIE NATYCHMIASTOWYM JUŻ!
Będę płakać...
Tak szybko koniec? Ja chcę drugą część.
OdpowiedzUsuńChesterfilg
Najlepsze zakonczenie jakie napisalas.
OdpowiedzUsuńTo bylo takie inne, rodzinna atmosfera, czulosci, plany na przyszlosc. No po prostu brak slow. Podczas czytania mialem ochote sie rozplakac. Tyle emocji, oddanie Darka, to ze tak bardzo poswieca sie Kevinowi. Szkoda, ze na swiecie nie ma takich ludzi dobrych jak on.
Wiecie co, ciagniecie tego jest bezsensowne. Przeciez na koncu Bianca napisala, ze wszyscy byli szczesliwi, niech zadziala wasza wyobraznia. Tu nie ma czego nawet wyobrazac. Darek wezmie slub z Seanem, bo to juz zostali zapowiedziane. Henry juz sie oswiadczyl Jarkowi. Kevinek bedzie dorastal w szczesliwej rodzinie w koncu ma dwojke rodzicow. Roza i Zbyszek sa razem. A welon... Serio? Koniec jest idealny, dla mnie nie moglas napisac lepszego :)
Pozdrawiam
Damiann
Masz 100% racji. Opowiadanie według mnie skończyło się w odpowiednim momencie. Daje pewne nadzieje na przyszłość i zostawia niedosyt, tak powinno chyba wyglądać zakończenie. Nie ma sensu tego przeciągać w nieskończoność, bo można przedobrzyć.
UsuńRównież w pełni się z Tobą zgadzam. Owszem, pozostanie żal, gdyż będzie się tęsknić za bohaterami... Ale zawsze można wymyślić sobie ciąg dalszy ;) Poza tym, robić jakiś epilog, gdy w ostatnim rozdziale zawarto wszystko, co się liczy...
UsuńNie wspominając już o zbędnej kontynuacji - Bianca i tak ma bogatą wyobraźnię i może lepiej ją spożytkować, niż na jakieś sequele pewnie nie mające jakiejś fabuły bądź - co gorsza - pisane na siłę ;)
Liczyłam na jakieś 10 odcinków, smutno mi bo bohaterowie byli wspaniali, mam nadzieję na jakąś doróbkę lub coś nowego:-)
OdpowiedzUsuńCo dlaczego? Czemu koniec? A co dalej?
OdpowiedzUsuńDlaczego nam to zrobiłaś? Kto opisze cudownie zmagania Jarka z Henrym?
Czuję ogromny niedosyt.
Proszę wróć i napisz coś jeszcze do tego opowiadania :)
Dużo weny :)
Pozdrawiam :)
Ślepa/y jesteś? Strega Bianca wyżej napisała że już nic nie napisze. Czytaj uważniej.
UsuńEch, no i co ja mam napisać? W pewnym momencie akcja poleciała na łeb na szyję i kiedy gwałtownie stanęła dostałam zawrotów głowy. Nie wiem, czy jestem takim zakończeniem zachwycona, czy rozczarowana. Z jednej strony pozostawienie miejsca na domysły to świetny zabieg, z drugiej chciałoby się poczytać więcej o związku Jarka i Henry'ego. Bo niestety, z tym związkiem postąpiłaś trochę jak z Adasiem i Nissimem w Krasnej Górze. Podgrzewałaś temperaturę między nimi by na końcu ją zgasić i pozostawić czytelników niezaspokojonymi.
OdpowiedzUsuńWiesz co najbardziej uderzyło mnie w tym rozdziale? Darek, który martwi się o Kevina (i chwała mu za to), ale nie pyta jak go odnaleziono, czy Krzysztof go zgwałcił... To trochę dziwne.
A z pozytywów. Bardzo podobają mi się słowa Seana: "Jesteś połową mojej duszy!" Są urocze i niezwykle romantyczne. Równie romantyczne jak to rozczesywanie włosów i masaż głowy jakie zafundował Jarkowi Henry.
Kevin po raz kolejny skradł mi serce. Pięknie pocieszył swojego mamusia. Pomalować jedzenie farbkami... Świetny pomysł.
Mam nadzieję, że kiedyś jednak zdecydujesz się napisać choć miniaturkę do tego opowiadania. Ot, choćby o przygodach Kevina i Bartka.
Pozdrawiam i życzę pomysłów na kolejne opowiadania.
Ariana
Jak zwykle twoje bystre oczy wypatrzyły błąd. Masz rację co do Kevina, powinnam była dokładniej wyjaśnić Darkowi,co się z nim stało. Jakoś nie przyszło mi to do głowy, że czytelnicy wiedzą, ale on niekoniecznie.
OdpowiedzUsuńWątku Jarka i Henrego nie chciałam dalej ciągnąć, bo wyszłoby drugie opowiadanie. Sprawy między nimi dobrze się układają i to powinno wystarczyć. Jeszcze gorzej byłoby gdybym się zabrała za Kevina i Bartka, skoro to dzieci wyszłoby trzecie opo. Jestem niedobrą autorką i zamiast się zabrać wczoraj za ,,Znamię”, nie mogłam się powstrzymać i nabazgrałam pierwszy rozdział nowego projektu - ,,Świeżynka”. Chciałam opisać coś z mojego podwórka, a plan już dość długo leżał i czekał. Niestety muszę go jeszcze przepisać na kompa, więc trochę to potrwa. :))
<3 Żyć nie umierać. Cudo Cudo i cudo!! Czekam na coś nowego i przepraszam że nie komentowałam, poprawie sie bianciu *sepleni* <3
OdpowiedzUsuńPopraw się popraw, bo lanie jak nic cię czeka.:))
UsuńMożesz jeszcze tyle rzeczy opisać! Szkoda, wielka szkoda, ale każda historia kiedyś się kończy, a Ty wybrałaś taki moment, że zapewne wszystkich zżera ciekawość ,,Co dalej?". Dziękuję Ci za tak fantastyczne opowiadanie. Byłam z bohaterami od początku, każdego dnia sprawdzałam, czy może dodałaś jakoś notkę. Te miesiące były wprost nie do wytrzymania! Ale w końcu wszystko dobre ( moje oczekiwania i przeżycia ) musi się skończyć. Nigdy nie zapomnę tego szczególnego opowiadania, a Tobie radzę nie przestawiać pisać, bo wychodzi Ci to rewelacyjnie i perfekcyjnie! Pozdrawiam serdecznie i bardzo gorąco-Sandra.
OdpowiedzUsuńWspaniały rozdział i zakończenie także!<3
OdpowiedzUsuńDzięki miłości Darek zapewne szybko wróci do zdrowia czego mu z całego serduszka życzę ;3
Bardzo pokochałam parę Lordziątka i Jarka<3 może zrobisz z nimi oddzielne opko?:)
Byłoby wspaniale <3
Twoja Maru :3
Koniec był świetny. Cieszę się że znalazłaś chwilę żeby opisać każdą z par. Brakowało mi tu tylko maluchów ale jak wiadomo że wszystko się skończyło dobrze to w sumie nie było po co rozwlekać.
OdpowiedzUsuńPodobało mi się całe opowiadanie chociaż jak wiesz za przebieraniem za kobietę nie jestem to tu wyszło zgrabne i nie raziło.
Witam,
OdpowiedzUsuńwspaniałe zakończenie tej historii, jak dobrze, że wszystko dobrze się skończyło, z Kevina to naprawdę wspaniałe dziecko, choć czuję lekki niedosyt, no bo co u Zbyszka i Róży, Darka i Henrego, czy u Kevina i Bartka i tego Wojtka, który przystawia się do Bartka ;], no i ta sprawa z tym portalem randkowym...
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńWitaj. To na razie pierwsza praca spod twoich palcy, którą przeczytałam... Jest niesamowite to opowiadanie, masz niesamowity talent, czytało się to z niesamowitym napięciem, ale... Mam wrażenie że koniec był nie do końca przemyślany. Tak jakbyś chciała już jak najszybciej skończyć. Przyznam ze jest mi smutno bo chciała bym zobaczyć Szkocki ślub w twojej wersji...
OdpowiedzUsuńTeraz tylko skromnie mogę zaprosić do mnie wswieciepauli.blogspot.com :D Do zobaczenia :D
Więcej nieścisłości nie znalazłam. Za upierdliwość przepraszam :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Mefisto.
A ja ze swojej strony dziękuję, że chciało ci się szukać. Jutro to poprawię, właśnie wróciłam z pracy i padam na twarz.
UsuńCzytanie Twoich opowiadań to czysta przyjemność , a przy okazji mogę jakoś się odwdzięczyć w ten sposób za Twoją pracę i czas poświęcony na pisanie i dzielenie się z nami , ,, czytaczami'', Swoją twórczością.
OdpowiedzUsuńPolecam się na przyszłość.
Pozdrawiam
Mefisto.
Wielkie dzięki za pomoc. I bardzo dobrze, że się polecasz. :))Ja właśnie piszę finałowe sceny ,,Mroku w mojej duszy". Długo myślałam jak zakończyć to opowiadanie. Wpadłam na dość przewrotny pomysł.
Usuń