czwartek, 13 listopada 2014

Rozdział 39

   Mam nadzieję, że nie natrzaskałam w tym rozdziale zbyt wielu głupot, bo żadna ze mnie znawczyni kryminałów. Jak ktoś zauważy jakieś bzdury, to niech natychmiast napisze. Tak naprawdę nie mam pojęcia, jakie uprawnienia ma taki śledczy.
Scena na końcu sprawiła mi wiele trudności, nie wiem czy udało mi się utrzymać napięcie. Piszcie o swoich wrażeniach.

   Sean właśnie mył w ubikacji ręce, kiedy wpadł na niego Bartek, omal nie zwalając go z nóg. Otwierał i zamykał buzię, nie mogąc wykrztusić z siebie ani słowa. Wytrzeszczał jedynie błękitne oczy i poruszał bezgłośnie ustami. Mężczyzna, widząc, że był czymś ogromnie przejęty wyciągnął z kieszeni puszkę coli, którą chwilę wcześniej kupił i podał mu, głaszcząc łagodnie po głowie. Jakieś niejasne, nieprzyjemne uczucie zalęgło mu się w pobliżu serca. Czuł, że stało się coś złego. Nieraz miał do czynienia z dziećmi w szoku i zdawał sobie sprawę, że jeśli chce się czegoś dowiedzieć, musi uspokoić malca. Wyprowadził go na zewnątrz. Znalazł w pobliżu małą ławeczkę, ukrytą za rozłożystą palmą. Usiedli mijani przez licznych przechodniów, którzy właśnie robili zakupy w Galerii Handlowej. Malec pociągnął kilka łyków napoju i wyraźnie się odprężył.
- Lepiej? Możesz mówić? - Zapytał najłagodniej jak potrafił. Nieprzyjemne uczucie narastało, poczuł strach pełzający mu wzdłuż kręgosłupa na zimnych nóżkach.
- T…tak – wyjąkał malec. – Pan Darek kazał mi wracać, poszedł szukać Kevina. Jakiś nieznajomy pan, wziął go na ręce i pobiegł prosto na parking. – Starał się wszystko wyjaśnić najlepiej jak potrafił, ale strach o przyjaciela powodował, że jego myśli rozbiegały się niczym stado spłoszonych wróbli i nie mógł się skupić.
- Chwileczkę, weź głęboki oddech – poinstruował chłopca, który natychmiast wykonał polecenie. – Teraz opowiadaj powoli i dokładnie, co się wydarzyło. Każdy szczegół może być ważny. – Sean z trudem zachowywał opanowanie. Czyżby nadeszła chwila, której obawiał się najbardziej? – Chodź, poszukamy ich. – Ruszyli w kierunku wyjścia. Niestety na parkingu nie zauważyli ani Darka, ani Kevina. Sean nie namyślając się długo zadzwonił do kapitana Żyły na numer alarmowy i zrelacjonował mu pokrótce co się stało. Mężczyzna kazał nie ruszać mu się z miejsca, co uczynił bez protestu. Sam, z dzieckiem przy boku, nie miał najmniejszych szans nic zdziałać. Nawet jeśli Kevin z Darkiem, gdzieś tutaj byli, na ogromnym placu stały setki samochodów i kręciło się mnóstwo ludzi. Poza tym wiedział doskonale, że narzeczony był rozsądny i nieraz dawał tego dowody. Na pewno gdyby mógł zadzwoniłby do niego lub chociaż wysłał sms’a. A skoro tego nie zrobił wnioski nasuwały się same. Bał się, że sprawdzą się jego najgorsze przypuszczenia i jego najbliżsi byli teraz w szponach szalonego Rosiczki.
- Opowiadaj skarbie wszystko co pamiętasz – zwrócił się do Bartka. – Zaczekamy tutaj na policję. – Stanęli pod murem, aby jak najmniej rzucać się w oczy. Kto wie ilu członków bandy Krzysztofa krążyło nadal w pobliżu.
- To wszystko moja wina! – Załkał chłopiec, ściskając mocno jego rękę. – W sklepie śmierdziało jakimiś perfumami, zrobiło mi się niedobrze. Powiedziałem to Kevinowi i wyszliśmy na zewnątrz. Ale tylko za drzwi. Przysięgam! – Uderzył się drobną piąstką w piersi.
- Nie płacz. – Podał mu chusteczkę. – Nie powinniście tego robić. Mów dalej, na pewno ich znajdziemy, nie martw się. – Pomógł chłopcu wytrzeć oczy i buzię. - Kapitan Żyła to najlepszy policjant w mieście. – Starał się mówić z pewnością siebie, której wcale nie czuł. Pragnął przekonać nie tylko zrozpaczonego malucha, ale i siebie, że wszystko będzie dobrze. Czuł jednak, że każda chwila była niezmiernie cenna i jego bliskim rzeczywiście groziło poważne niebezpieczeństwo. Rozglądał się nerwowo dookoła, co chwilę zerkał na zegarek, jakby chciał przyspieszyć czas. Czuł się winny, podobnie jak stojący obok niego dzieciak. Że też zachciało mu się sikać w najmniej odpowiednim momencie.
- Bawiliśmy się przed sklepem – podjął wątek Bartek. – Obok nas zatrzymał się pan, z kieszeni wyskoczył mu króliczek. Śliczny, cały bialutki. Zaczęliśmy go łapać, był strasznie szybki. Kevin się przewrócił. Ten pan się nad nim pochylił, miał w ręce chyba chusteczkę. Nie widziałem dokładnie co zrobił, ale jak wziął go na ręce był strasznie blady i przestał się ruszać. Okropnie się wystraszyłem, pobiegłem po pana Darka, ale jak wyszliśmy ze sklepu już ich nie było…- zachlipał i wydmuchał nos.
- A pamiętasz, jak wyglądał ten Pan? – Sean miał nadzieję, niewielką, że to jednak nie był Krzysztof.
- Hm… - zamyślił na chwilę malec, przygryzając dolną wargę. – Miał brązowe włoski i zielone oczy, był jakiś taki szary, jakby chory. Ubrany zwyczajne w sweter i dżinsy. Na pewno nigdy go nie widziałem. Chociaż…- podrapał się z niepewną miną po rozczochranej główce.
-  Chociaż…? Z czymś ci się kojarzy? – Każda najdrobniejsza informacja mogła okazać się ważna. Mogła naprowadzić policję na trop.
- Nie wiem, nie mogę sobie przypomnieć – malec ponownie zaczął płakać. Bardzo chciał pomóc, ale nie potrafił. – Jego buzia, jakbym ją gdzieś widział, ale inną…- Nie umiał określić tego, co czuł.
- Już dobrze kochanie, może potem sobie przypomnisz. – Przytulił trzęsącego się chłopca. Nie było sensu bardziej naciskać i denerwować malca. Z doświadczenia wiedział, że to przynosi zazwyczaj odwrotne efekty.  – Byłeś bardzo dzielny i naprawdę pomogłeś. Napij się jeszcze, to ci dobrze zrobi. – Podał mu trzymany w ręce napój. – Kiedyś mówiono, że cukier krzepi, a ty musisz mieć dużo siły, żeby mi pomagać.
- Naprawdę pomogłem? – Bartuś podniósł na doktora błękitne oczka, nadal pełne łez, które piąstką rozmazywał po buzi. Strasznie się bał o przyjaciela, od rodziców słyszał o takich panach, co krzywdzili dzieci. Mama zawsze pouczała go, by nie rozmawiał z nieznajomymi i niczego od nich nie przyjmował. Miał wtedy zawołać kogoś dorosłego.
***   

   Jechali niezbyt długo, może kwadrans, może pól godziny, ale Darkowi ten czas, wydał się wiecznością. Przez cała drogę trzymał Kevina w ramionach i szeptał mu do uszka zaklęcia, które mogłyby uchronić go od zła. Na szczęście malec mocno spał i nie zdawał sobie sprawy, co się wokół niego działo.
Chłopak wyjrzał przez okno, okolica była mu zupełnie nieznana, a kiedy wjechali w mroczny, gęsty las zupełnie stracił orientację. Chwilę jechali po bezdrożach, zatrzymali się dopiero przed starą leśniczówką, która wyglądała jakby od lat nikt w niej nie mieszkał. Otaczające ją drzewa musiały mieć ze sto lat, sądząc po grubości pni. Krzysztof obejrzał się do tyłu i wyłączył silnik.
- Wysiadaj, zabierz bachora. – Ruszył przodem, trzymając w ręce klucz. Obrócił się w zamku lekko, co wymownie świadczyło, że był dość często używany. W środku było dość schludnie, stare meble, prawdopodobnie antyki, utrzymywano w dobrym stanie. W powietrzu unosił się zapach drewna, Pronto oraz inny, dziwnie niepokojący, metaliczny, kojarzący się natychmiast ze smakiem żelaza. Najwyraźniej ktoś bardzo dbał o ten dom. Darek podreptał za swoim oprawcą bez słowa z dzieckiem w ramionach. Musiał je ochronić za wszelką cenę, zapłaci każdą jaką wymyśli ten psychopata. Mężczyzna wskazał m u sypialnię po prawej.
- Odeślij małego do domu, jego ojciec zaprzestanie wtedy pościgu. Będzie nam tylko przeszkadzał – spróbował negocjować. – Zostanę z tobą, jeśli tego chcesz. – W tym momencie zimne oczy Krzysztofa przeszyły go na wylot, wydawało mu się, że sięgają w głąb jego duszy i czytają w niej bez żadnego trudu.
- Zostaniecie oboje – powiedział wypranym z emocji głosem. – Od ciebie zależy jak długo gówniarz Evansa pożyje, jeśli chodzi o mnie, już teraz mogę go wrzucić do studni za domem. – Dla niego dzieci były zawsze irytującymi, drącymi się z byle powodu nikomu niepotrzebnymi istotami jak nie przymierzając kot lub szczur. Czym ich na świecie mniej, tym lepiej. Ojciec zawsze mu powtarzał, ze najbrudniejszy kundel, był od niego więcej wart.
- Dopóki nie skrzywdzisz dziecka, będę cię słuchał – oznajmił spokojnie Darek, choć dusza uciekła mu właśnie na ramię i trzęsła się tam ze strachu. Miał nadzieję, że Sean z kapitanem Żyła szybko  ich znajdą. Musiał w to wierzyć, jeśli chciał przetrwać.
- Idź do siebie, przygotuj się. Bachor będzie spał do jutra. – Krzysztof podszedł bliżej i ujął mężczyznę pod brodę. Nie podobało u się, że tak wiele uwagi poświęca dziecku, a o niego nawet się nie zapytał. Spojrzał w zielone oczy i jego niepokój zniknął jak zaczarowany. Nie mógł uwierzyć w swoje szczęście, w końcu go miał całego tylko dla siebie. Już nigdy nie pozwoli mu odejść i będą tacy szczęśliwi. – Długo czekałem na ten dzień. Zobaczysz, wszystko przygotowałem tak jak lubisz. Dzisiaj jest nasz wielki dzień. Naznaczę cię jako swojego!- Wykrzywił usta w parodii uśmiechu, Nie było w nim ani odrobiny wesołości. Zęby mężczyzny wyglądały zupełnie jak kły drapieżnika, a błyszczące szaleństwem oczy sprawiły, że Darkowi zrobiło się zimno i dostał dreszczy.
- Jak sobie życzysz. Coś jeszcze? – Nie chcąc go drażnić odsunął się powoli, zapach z ust Krzysztofa sprawił, że zrobiło mu się niedobrze.
- Cieszysz się prawda? Bardzo za tobą tęskniłem. – Złożył na lodowatych wargach struchlałego chłopaka czuły pocałunek. Był już w swoim świecie do którego nikt nie miał dostępu. Nie widział bladości na twarzy Darka, ani jego rozszerzonych ze strachu źrenic. Ich pierwsza, wspólna noc była tuż, tuż i tylko to się dla niego liczyło. Musiał jeszcze iść sprawdzić, czy wszystko było w porządku. Zaplanował ten wieczór z najmniejszymi szczegółami podczas długich, bezsennych nocy w celi. Wszystko musiało wyglądać idealnie.
- Tt… tak… ja też o tobie myślałem - wyjąkał Darek, wycofując się do sypialni, w której wcześniej położył Kevina. Kiedy tylko zamknął za sobą drzwi oparł się o nie plecami i osunął bezwładnie na ziemię, ponieważ nogi odmówiły mu posłuszeństwa. – Sean, Sean… Gdzie jesteś kiedy cię potrzebuje? – Wyszeptał pobielałymi wargami. Doskonale zdawał sobie sprawę z niebezpieczeństwa w jakim się znalazł. Był w rękach szaleńca, który miał na jego punkcie niezrozumiałą dla niego obsesję. Na pewno nie uda mu się przemówić mu do rozsądku, to było niemożliwe. Musiał pomyśleć nad ucieczką.
Spojrzał w okno za którym zapadał już zmierzch. Okazało się zabezpieczone solidną kratą, jak wszystkie pozostałe, które widział w tym domu. Już Rosiczka o to zadbał, by nie mógł się wydostać na wolność. Jedynym wyjściem wydało mu się uśpienie jego czujności i wykradzenie klucza. Jednak ucieczka z dzieckiem na rękach nie wydawała mu się łatwym zadaniem. Nie chciał niepotrzebnie narażać Kevina. Gdyby zostali złapani nie wątpił, że bandyta spełniłby swoje groźby. Sam nie namyślałby się ani chwili i zaryzykował, ale teraz musiał myśleć o dziecku, które tyle dla niego znaczyło. Nie miał pojęcia co planuje Krzysztof, ale sądząc po jego okrutnym uśmiechu i błyskach szaleństwa w oczach nie było to nic dobrego. Od kapitana Żyły dowiedział się, że pochodził z rodziny słynnych oprawców na usługach mafii. Umiejętności jego ojca w wymuszaniu zeznań ze złapanych nieszczęśników były legendarne.
Podszedł do łóżka i pocałował spocone czółko malucha. Uśmiechał się przez sen, widocznie śniło mu się cos pięknego. Serce mężczyzny ogarnęła fala czułości. Przykrył go kocykiem, delikatnie głaszcząc kędzierzawą główkę.
- Śpij spokojnie kruszyno, nie pozwolę, aby coś ci się stało.
*** 
   Trzeba przyznać, że kapitan Żyła był naprawdę szybki. Przemknął przez ulice miasta, łamiąc chyba wszystkie zasady ruchu drogowego, skracając sobie drogę przez skwerki, a nawet chwilami jadąc pod prąd. Jego ludzie dzielnie mu w tym sekundowali. Wszyscy chcieli dorwać tego drania Rosiczkę za wszelką cenę. Dopiero po jego ucieczce policja zorientowała się kogo tak naprawdę mieli w swoich rękach. Kiedy rozesłali listy gończe z całego świata zaczęły napływać meldunki o wyczynach tego bandyty. Okazało się, że był naprawdę dobrze znany i sławny. Lista jego zbrodni okazała się tak długa, że nie sposób było zapamiętać wszystkich przestępstw, w których brał udział. Krzysztof, jeśli można to tak określić, był międzynarodową, mafijną gwiazdą. Udało im się go złapać, jedynie dlatego, że miał niewiarygodnego pecha i trafił akurat na Darka, chłopaka z fenomenalną pamięcią.
Kapitan pierwszy wjechał na parking przed Galerią Handlową, gdzie czekał na niego mocno zdenerwowany Sean, trzymający za rękę Bartka. Kwadrans, który tutaj stali, dodając sobie nawzajem otuchy ciągnął się w nieskończoność, a wyobraźnia szalała podsuwając najstraszniejsze scenariusze. Doktor na widok zbliżającego się policjanta poczuł niewielką ulgę.
- Niech pan opowiada, co się wydarzyło – Pociągnął obu za sobą. – Musimy jak najszybciej zobaczyć zapisy z monitoringu. Zamknęliśmy wszystkie drogi w województwie oraz granice. Temu draniowi tym razem nie uda się uciec. – Żyła sadził długie kroki. Chciał potwierdzić swoje przypuszczenia, aby mógł zaplanować dalsze działania.
- Nie wiemy czy to na pewno Krzysztof – odezwał się Sean. – Bartek wiele razy widział jego zdjęcie, ale go nie rozpoznał. – Niósł chłopczyka na barana, a ten trzyma się go kurczowo za szyję.
- Spróbujmy jeszcze raz. – Policjant ani na chwilę nie zaprzestał marszu i zwinnie przeciskała się prze z tłum. Wyjął z kieszeni zdjęcie Rosiczki i podał je dziecku. – Spójrz mały, może coś sobie przypomnisz. – Chłopczyk przez chwilę oglądał je z uwagą.
 - Trochę podobny do tego pana z króliczkiem, ale on miał inne włosy i oczy. – Stwierdził z powagą, dumny, że może odrobinę pomóc.
- Wygląd można bez trudu zmienić, farba i szkła kontaktowe są dostępne w każdym sklepie kosmetycznym. – Kapitan czuł, że są na właściwym tropie. Instynkt nigdy go nie zawodził, dzięki niemu tak szybko awansował. Bandyta nie mógł uciec daleko, na pewno przygotował sobie w pobliżu jakieś gniazdko.
   Dotarli w końcu do pomieszczenia, gdzie ochrona Galerii dzień i noc monitorowała pasaż handlowy, sklepy i parking. Sprawnie znaleźli taśmy z odpowiednimi zapisami. Pan z króliczkiem, jak go nazwał Bartek był niewątpliwie Krzysztofem. Obserwował rodzinę Evansów odkąd weszli do pasażu, porwał dziecko korzystając z zamieszania, które wybuchło, po tym jak kobieta wjechała samochodem w wystawę. Prawdopodobnie atak był niezaplanowany, bandyta nie wytrzymał napięcia i zrobił to pod wpływem impulsu.
- Jak my znajdziemy jego kryjówkę, skoro tyle czasu nie udało się go schwytać? – Sean był przerażony, potwierdziły się jego najgorsze wizje. Jak sobie pomyślał, co ten zwyrodnialec może wyprawiać z jego synkiem i narzeczonym, włosy stawały mu na głowie dęba.
- Proszę mi zaufać doktorze. Nie minie doba jak go znajdziemy, mamy teraz o wiele więcej danych. Mam kilka pomysłów, gdzie mógł się ukryć. Jeśli tego nie zaplanował, a najwyraźniej tak było, nie miał zbyt wielkiego wyboru. Rosiczka może jest szalony, ale nie głupi. Zdaje sobie sprawę, że obstawimy drogi. Na pewno siedzi w jakiejś dziurze na odludziu i próbuje przeczekać obławę. Kapitan poklepał Seana uspokajająco po ramieniu. Dokładnie przestudiował akta bandyty, zwłaszcza historia jego rodziny przykuła na dłużej jego uwagę. W każdym pokoleniu przychodził na świat jakiś psychopata, zazwyczaj sławny na całą okolicę. Wszyscy lubowali się w torturach, wielu z nich wybrało zawód kata. Mieszkali w okolicach Krakowa od wielu lat, byli stosunkowo zamożni i mieli tutaj kilka posiadłości. Nie myślący zbyt jasno bandyta, mógł się udać do jednej z nich.
***
   Kiedy Darek doszedł do siebie na tyle, żeby zebrać myśli zaczął rozglądać się po pokoju. Sypialnia była umeblowana skromnie, ale wygodnie. Na fotelu leżało przygotowane ubranie, nie zapomniano o żadnym drobiazgu. Koszula, spodnie, slipy skarpetki, a nawet koronkowa podwiązka na udo były starannie złożone, w najlepszym gatunku i śnieżnej bieli, która aż kuła w oczy. Prawdopodobnie strój miał imitować suknię ślubną.
- Dobrze, że nie ma przynajmniej welonu. - Chłopak wzdrygnął się na ten widok. Rzeczy , które powinny się kojarzyć z małżeńskim szczęściem, zostały sprofanowane przez psychopatę. Stał, niczym zamieniony w kamień i nie potrafił się zmusić do żadnego ruchu. Wtedy jego spojrzenie padło na śpiącego Kevina i poczuł, że jego ciało na powrót ożyło. Zagryzł wargi i zaczął się przebierać. Włosy związał starą gumką, zresztą nie miał zamiaru jakoś specjalnie się stroić dla tego wariata Rosiczki. Ledwo skończył z głośników, porozmieszanych najwyraźniej po całym domu rozległa się cicha muzyka. Marsz weselny Mendelsona, zamiast uroczyście, zabrzmiał prześmiewczo, jakby kpił sobie z chłopaka i wchodzącego właśnie do pokoju Krzysztofa.
Musiał niechętnie przyznać, że bandyta stanął na wysokości zadania, cały ubrany dla kontrastu na czarno, w innych okolicznościach mógłby się podobać. Jego włosy lśniły w świetle lampy niczym wypolerowane. Dyskretny zapach perfum, który miał prawdopodobnie za zadanie oczarować Darka, wzbudził w nim jedynie falę mdłości.
- Rozpuść je. - Podszedł do struchlałego chłopaka i zdjął mu gumkę. – O wiele lepiej… - Jasne włosy niczym złoty strumień spłynęły po ramionach chłopaka, wyrywając z ust mężczyzny westchnienie zachwytu. – Podaj mi rękę, zacznijmy świętować. – Wykonał polecenie bez słowa protestu, niczym nakręcana lalka. Mógłby przysiąc, że w oczach Krzysztofa zobaczył szkarłatne błyski. Został zaprowadzony do dużego pokoju, całego urządzonego w czerni i czerwieni. Od razu skojarzył mu się z przedsionkiem piekła, w który zapewne za chwilę miał się zmienić. Muzyka z pompatycznej, kojarzącej się z kościołem, czarną mszą i świecami zmieniła się na taneczną. Słodkie tony walca wiedeńskiego miały prawdopodobnie zbudować romantyczny nastrój. Na Darku jednak nie zrobiły żadnego wrażenia, z przerażeniem w oczach spoglądał na wielkie, białe łoże. Do zagłówka i w nogach przyczepione były kajdanki. Czerwone płatki kwiatów, ułożone w kształcie serca wyglądały jak plama krwi. Zacisnął dłonie w pięści, aż pobielały.
- Rozchmurz się Piękny, jestem przy tobie. – Krzysztof objął go w talii. – Zatańczymy? – Zupełnie nie czuł sztywności ruchów chłopaka, nie widział z trudem powstrzymywanych łez, od których lśniły jego oczy. Dla niego była to najpiękniejsza chwila w życiu. Właśnie trzymał w ramionach swojego wymarzonego kochanka. Od zapachu jego smukłego ciała wirowało mu w głowie jakby był pijany. Porwał go do upojnego walca, zataczali krąg za kręgiem, wokół pokoju. Z każdą sekundą jego podniecenie rosło coraz bardziej, co doskonale mógł wyczuć przyciskany mocno Darek.
- Pragnę cię jak nikogo na świecie, połączmy nasze dusze i ciała. – Wyszeptał namiętnie Krzysztof i poprowadził chłopaka w stronę łoża. – Czas zrzucić te łaszki. Nie wstydź się mnie, od dzisiaj staniemy się jednością.
- Może napijemy się najpierw wina? – Darek chętnie by się upił do nieprzytomności. Poza tym chciał zwlekać jak najdłużej.
- Nie! – Padło stanowczo z ust bandyty. – Chcę być w pełni świadomy, wszystko pamiętać i czuć, każdą sekundę tego wspaniałego wieczoru. Pomogę ci… - Zaczął  rozpinać powoli koszulę drżącej coraz mocniej ofiary. Skóra była taka aksamitna i ciepła. Przejechał pieszczotliwie dłonią od obojczyka, aż po falujący brzuch, a potem uszczypnął boleśnie jego sutki, zostawiając czerwone ślady.
- Aa… a..- pisnął przeciągle, nie spodziewający się tego Darek. Miał dziwne wrażenie, że stoją przed nim dwie osoby. Jedna delikatnie dotykała jego ciała w miłosnym zapamiętaniu, a druga z okrutnym uśmiechem wbijała paznokcie w najwrażliwsze miejsca, patrząc z satysfakcją jak kuli się z bólu.
- Spokojnie, dam ci taki orgazm, jakiego nigdy nie miałeś. – Sięgnął do zamka od spodni, które już po chwili leżały na podłodze razem z bielizną. Osunął się na kolana jakby w nabożnym zachwycie, podziwiając to, co miał przed sobą. Niczym pies w okresie rui obwąchał podwiązkę, polizał wiotkiego penisa, przebiegł palcami po jądrach usiłując pobudzić je do życia, w końcu kilkakrotnie mocno ukąsił trzęsące się uda, zostawiając  spore sińce.
- Przestań... – Darek usiłował odepchnąć głowę mężczyzny, ale ciało było niesamowicie twarde i ciężkie, jakby wykuto je z marmuru. Nawet nie zauważył jego wysiłków.
- Jesteś taki nieśmiały – dotknął jego członka. – Ten śmieć Evans niczego cię nie nauczył. – Poderwał się nagle na nogi i zręcznie zrzucił swoje ubranie. Przez moment pozwolił się podziwiać. – Popatrz, żadnej suce jaką miałem, nie udało się tego dokonać. – Ujął dłoń zataczającego się chłopaka i zacisnął na swojej pęczniejącej męskości. Tobie wystarczyło kilka minut na to, co im zabierało całe godziny. Jest taki twardy dla ciebie. – Poruszył kilka razy biodrami, przymykając z rozkoszy oczy. Potem obrócił Darka przodem do łóżka i stanął za jego plecami. Trzymając go za biodra, pchnął go mocno tak, że upadł twarzą w pościel. Jego nogi pozostały na dywanie, a pośladki wysoko wypięte i mocno wyeksponowane. Chciał się zerwać do ucieczki, ale zanim zdążył cokolwiek zrobił, usłyszał trzask zapinających się na jego nadgarstkach kajdanek, które zatrzymały go w tej upokarzającej pozycji. Zaczął się w myślach modlić, aby wszystko jak najszybciej się skończyło. Zamknął oczy przywołując wspomnienia, wszystkie bezcenne chwile spędzone z Seanem stanęły przed nim, jakby to było wczoraj.
Tymczasem pożądliwe dłonie błądziły po jego ciele, napawając się jego uległością i strachem. Ugniatały pośladki i uda, rozsuwając je szeroko. Krzysztof coraz głośniej sapał i dyszał, a chory umysł pogrążał się coraz mocniej w szaleństwie. Czerwona mgła pożądania przysłoniła mu cały świat. Wyciągnął z kieszeni maleńki, dziwnie zakończony sztylet, który w jakimś sensie przypominał staroświeckie pióro. Najpierw zaczął kąsać i całować pośladki ofiary w miłosnym zapamiętaniu, bu zaraz potem wbić płytko ostrze. Zaczął kreślić na zaróżowionej skórze lewej półkuli swoje inicjały, a na prawej rodzinny herb.
- O boże… - Darkowi nie udało się powstrzymać pełnego bólu jęku. Miał wrażenie, że ostrze go pali, jakby było rozżarzone do czerwoności. Niewiele się pomylił, bo sztylet nasączony był zabarwionym na zielono kwasem, tak aby powstała blizna miała odpowiedni kolor i kształt. - Zupełnie ci odbiło łajdaku?!
- Taki piękny… Taki słodki… - Krzysztof nie słyszał jego wrzasku. Pracował wytrwale w pocie czoła, zlizywał każdą kroplę krwi, a jego penis twardością przypominał konar drzewa. Upajał się każdą sekundą. To był jego eden, pełen niezmierzonej rozkoszy, z którą nic nie mogło się równać.
- Sean… Sean… Sean… - szeptał chrapliwe Darek niczym czarodziejskie zaklęcie, które mogło go uchronić od wszelkiego zła. Od pogrążenie się w szaleństwie razem z Krzysztofem. Niestety oprawca zorientował się co robi, miał w zadawaniu bólu ogromną wprawę. Potrafił dawkować cierpienie po mistrzowsku. Kiedy ciało chłopaka zaczynało uodparniać się na ból, przerywał na chwilę swoją pracę, by powrócić do niej w odpowiednim momencie.
Chłopak z początku próbował zachować resztki dumy, nie dawać satysfakcji oprawcy. Bał się też, ze swoimi krzykami może zbudzić, śpiącego w pokoju obok Kevina. Kiedy jednak minuty mijały, a ból stawał się coraz dotkliwszy zaczął jęczeć coraz głośniej. Wkrótce jęk zmienił się w skowyt. Łzy płynęły bez udziału jego woli, nie zdawał sobie z tego sprawy zamknięty w straszliwym kręgu, z którego nie było ucieczki. Po udach pociekła mu strużka moczu i zmieszała się z krwią, tworząc brzydką plamę na dywanie. Kiedy poczuł, że na jego zaciśnięte wejście zaczyna napierać  czubek penisa bandyty, mózg chłopaka prawdopodobnie przekroczył jakąś dopuszczalna granicę. Serce zaczęło się gwałtownie tłuc w piersiach, oddech stał się ciężki i urywany.
- Ratunku… proszę… nie… - Zdołał jedynie wykrztusić  i osunął się w litościwe objęcia ciemności.



21 komentarzy:

  1. Anonimowy11:11 PM

    O kurwa.
    Przepraszam za slownictwo ale to najlepiej obrazuje moja reakcje przy czytaniu tego.
    Po 1 jezeli Rosiczka zgwalci go to chyba sama zemdleje, a po 2 mam nadzieje ze te znaki z tylka Darka da sie wyleczyc. Tak wiem to nie jest najwazniejsze w tej chwili ale tylko o tym caly czas mysle (przeplatajac z prosbami o brak gwaltu). Tak wiem dziwna jestem xd
    Mam nadzieje ze szyyyyybko bardzo szybko bedzie nowy rozdzial bo kinczenie w takim miejscu rozdzialu stali sie nowa forma tortur, prawie tak samo bolesnych jak Rosiczki. A w takim sprawianiu cierpienia czytrlnikim musze przyznac, ze stalas sie najlepsza, Autorko. Niestety... dla nas ;-;
    Czekam na nastepny rozdzial!!!
    Weny,
    Mir
    P.S.
    Komentarz pisany z telefonu wiec SA bledy i to duzo xd

    OdpowiedzUsuń
  2. Anonimowy1:54 PM

    Zgadzam się z Mir.... O kurwa... i też przepraszam za słownictwo ale to przyszło mi do głowy jako pierwsze jak czytałam końcówkę.... Także mam nadzieje ze Rosiczka go nie zgwałci inaczej wezmę siekierę i ukatrupię dziada... Biedny Darek mam nadzieje ze nie ucierpi psychicznie i pozbiera się po tym... Mam nadzieje ze Sean i policja dotrą na czas i ze Kevin nie zobaczy co robi Rosiczka Darkowi... To dla malca było by za dużo... Ale dużo tego "mam nadzieję" ;) ... wracając do opowiadania ... mały Bartek był naprawdę dzielny :) powiedział wszystko co pamiętał :3 Szacun dla malca :3 ... Już nie moge sie doczekać następnego rozdziału... Mir ma rację stałaś się prawdziwą mistrzynią tortur zadawając je czytelnikom by kończyć w takim momencie ... :D O na pięcie się nie martw zapewniłaś je nam aż nadto nie tylko w rozdziale :D ale i także do czasu następnego rozdziału :D ... Pisz , pisz i jeszcze raz pisz :D Czekamy z niecierpliwością na następny rozdział :D

    Pozdrawiam i śle duuuuuuuuużoooo WEEEEEEEEEENYYYYYY <3

    Kitsune

    P.S. Jestem ciekawa co do tych ran na pośladkach Darka, czy jeśli nie da się ich wyleczyć i zostaną blizny , czy Darek nie mógłby se zrobić jakiś tatuaży by je zakryć??

    OdpowiedzUsuń
  3. ,,Sean właśnie mył w ubikacji ręce, kiesy wpadł na niego Bartek, omal nie zwalając go z nóg." ,,kiedy"
    ,,Starał się wszystko wyjaśnić najlepiej jak potrafił, ale strach o przyjaciela powodował, ze jego myśli rozbiegały się niczym stado spłoszonych wróbli i nie mógł się skupić." ,,że"
    ,,Lista jego zabroni była tak długa, żer nie sposób było zapamiętać przestęp w których brał udział." ,,zbrodni" ,,że" ,,przestępstw"
    Na poczatek - duzo bledow. Naprawde. Literowki, ale troche rzucaja sie w oczy.
    Jestem bardzo, bardzo zadowolony. Po prostu nie wierze, ze ktos w koncu spelnil moje oczekiwania. Nie bylo zwyklej historyjki, ze po 5 minutach znalezli Darka i wszystko super happy endem sie skonczylo.
    Podobala mi sie bardzo scena jak Krzysztof oszpecal Darka i jak sie posikal ze strachu i bolu. To takie naturalne, a wiele osob o tym zapomina. Mysle, ze kazdy by sie poswiecil dla malego dziecka, ktore ma cale zycie przed soba.
    Jestem ciekaw jak Krzysztof zrobil taki herb na posladkach Darka. Przeciez to zajelo mu kupe czasu. A i mysle, ze blizn sie nie da usunac, a czy tatuazem je zasloni to chyba tak. Duzo ludzi zakrywa mankamenty ciala wlasnie tatuazami. Moglby sobie jakies roze zrobic.
    Jednym slowem - swietny rozdzial. Gdyby nie bledy nie mialbym sie do czego przyczepic ;)
    Pozdrawiam




    Damiann
    Ps. Czy z bolu czlowiek moze zemdlec? Ciekawi mnie to :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Można nie tylko zemdleć, czy stracić przytomność, ale nawet umrzeć.

      Usuń
    2. Można też zemdleć ze strachu i szoku ogólnie, w tym przypadku trudno powiedzieć co jest bardziej prawdopodobną przyczyną, może wszystko na raz.

      Kurcze, ale jak ja mam teraz doczekać do kolejnego rozdziału... spać po nocach nie będę :(

      Mam nadzieję, że sytuacja się dalej nie "rozwinie" w ten sposób i go uratują i że Darek się po tym pozbiera :(

      A co do blizn, Sean pewnie będzie umiał coś z tym zrobić, co prawda jakiś ślad pewnie zostanie, ale lepiej jakaś blizna po operacji plastycznej niż coś takiego... brr...

      Bardzo dziękuę, że to piszesz, na prawdę! Bardzo umilasz mi życie swoimi opowiadaniami.

      Życzę dużo weny :)

      Usuń
  4. Anonimowy7:26 PM

    Rozdział zapiera dech. Po prostu brak mi słów.
    Wierzyłam, że Sean zdąży uratować Darka, że nie będzie musiał cierpieć. Jak opisywałaś tą scenę( z resztą rewelacyjnie, bo wszystko można sobie wyobrazić) to miałam dreszcze. Nie wyobrażam sobie jak Darek musiał cierpieć. Krzysztof to psychopata, Mam nadzieję, że Darek nie załamie się, a Sean z Żyłą szybko go znajdą i wyrwą z rąk oprawcy.
    Akcja policyjna moim zdaniem dobrze opisana, choć też nie znam się na tym.
    BŁAGAM DODAJ SZYBKO NOWY ROZDZIAŁ :)
    Dużo weny :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Anonimowy10:39 PM

    Mdli mnie. O Boże jedyny. DO tej pory byłaś jedyną, która ustrzegła się gwałtu w swoich opowiadaniach, a teraz... Dobry Boże, niech Rosiczka zorientuje się, że chłopak jest nie przytomny zanim w niego wejdzie. Niech się wystraszy i zostawi w spokoju. Błagam Cię. Nie rób mi tego i nie pozwól Rosiczce zgwałcić Darka. Sama próba połączona z torturami to wystarczający dopływ dramatyzmu. Jezu, no po prostu nie rób mi tego.
    Bartek to bardzo spostrzegawczy szkrab. Pięknie sobie poradził w trudnej sytuacji. Podobnie jak Sean. Stanął na wysokości zadania, uspokajając Bartka, wyciągając z niego informacje i szybko zawiadamiając policję.
    Trzymam mocno kciuki za to, żeby wszystko dobrze się skończyło.
    I, wybacz, nie mogę się powstrzymać, ale a nie mówiłam? ;)
    Ariana

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam podobne odczucia, ale zawsze musi być ten pierwszy raz. :)) Prawdę mówiąc, pewnie dużo tu literówek, bo nie odważyłam się tego przeczytać drugi po napisaniu. Taki ze mnie tchórz. Nie znoszę gwałtów, ale przyznaj, że tutaj taka scena pasowała idealnie.

      Usuń
    2. Anonimowy10:03 PM

      Coś tam się znajdzie. Jak będę miała wolną chwilę, to zajrzę.
      Wiesz, nie zgodzę się z tym, że gwałt tu pasował. Rosiczka rzekomo kocha Darka i chciałby mu nieba przychylić. Gwałt zupełnie tu nie pasuje. Raczej uwodzenie. Choć biorąc pod uwagę jego niestabilność emocjonalną, najbardziej pasowałoby, gdyby po tańcu zaczął się dobierać do Darka, spotkał z oporem i z wściekłości zaczął bić. Widząc strach i łzy chłopaka przestałby i zaczął przepraszać, zrzucać winę na Darka, bo przecież to jego wina, itd itp. Gwałt jest w moim odczuciu nielogiczny. Nawet tę kobietę, która mu pomagała potraktował lepiej.
      I dlatego cię proszę, niech on się opamięta zanim do gwałtu dojdzie.
      Ariana

      Usuń
    3. Nic już nie powiem, bo nie chcę zdradzać treści naprzód. :))

      Usuń
    4. Anonimowy11:29 PM

      Rosiczka to typowy chory psychicznie stalker jak dla mnie. Jak tylko nadarza się okazja, chce mieć przynajmniej kontakt wzrokowy z Darkiem.
      No ale ja nie o tym chciałam - nie zgadzam się, ażeby gwałt tutaj nie pasował z tego powodu, że on rzekomo kocha Darka - właśnie dlatego by pasował.
      Najważniejsze, jak dla mnie, to jest tutaj pamiętać, że on jest totalnie psychiczny! Ja zrozumiałam to tak, że jak dla niego kontakt fizyczny jest połączony z bólem itp. - może inaczej - ból go podnieca i jest częścią takiego zbliżenia - więc raczej płacz zadziałałby tutaj w drugą stronę - jako zapalnik (chociaż może lepsze byłoby tutaj słowo katalizator).
      No i druga spawa - nie zapominajmy, że on to planował i tego wyczekiwał. Według niego takie zbliżenie powinno być tak samo mocno wyczekiwane przed Darka, jak jest przez niego samego.

      Od razu zaznaczam! To moje odczucia i moja opinia! Człowieka, który przeczytał wszystko jednym ciągiem. Macie prawo się nie zgadać.

      Kurcze, muszę przyznać, że nie wiem, czy naprawdę tak bardzo zastanawiałaś się nad jego postacią (Rosiczki), czy też wyszedł Ci taki przypadkiem - ale jak dla mnie to jest świetna postać! Nie mam tu oczywiście na myśli, ze go lubię - wręcz przeciwnie - spełnia w 100% swoje zadanie jako czarnego charakteru!
      Jego zachowania są jak dla mnie bezsprzecznie pasujące do psychicznego, obciążonego genetycznie i nawykłego w młodości do przemocy psychola/stalkera.
      Lubię oglądać programy w takim klimacie - stalking/morderstwa/psychiczni ludzie - wiec naprawdę zaciekawiłaś mnie tą postacią.

      Pozdrawiam serdecznie i mam nadzieje, że szybko dowiemy się, co sobie zaplanowałaś w kolejnym rozdziale - Agnieszka.

      Usuń
    5. Masz rację, tak mniej więcej wyglądał tok mojego myślenia, jeśli chodzi o Rosiczkę. Obciążony dziedzicznie, przygotowywany do zawodu kata od dziecka - więzienie, zamknięcie wyzwoliło w nim najgorsze cechy. Nigdy nie był zdrowy, ale tam oszalał zupełnie. Ból nie tylko go podnieca, ale potęguje przyjemność, wręcz jest jego nieodzowną częścią. Kocha Darka i uważa, że czuje to samo, ewentualnie pokaże mu ścieżkę prawdziwej miłości i rozkoszy. Dba o chłopaka najlepiej jak potrafi. W głowie rzeczywistość miesza mu się z urojeniami, żyje w swoim świecie.

      Usuń
  6. Anonimowy11:57 PM

    O kurwa.
    O kurwa.
    I jeszcze raz o kurwa.
    Nie ważne, że zdania nie zaczyna się od "i"oraz, że rzucam takie słownictwo.
    Świetna notka.

    Często sięgam po Twoją twórczość, gdy chcę poprawić sobie humor. Zazwyczaj się udaje.

    ~ Ruda

    OdpowiedzUsuń
  7. OJAPIERDOLĘKURWAJEGOMAĆ

    Daaaaruś ;-;

    Jestem sadystką i lubuje się w takich rzeczach, ale... a-ale Daruś ;-; Mam nadzieję, że zdążą, chociaż jednocześnie bardzo realny wydaje mi się -wielokrotny z resztą- gwałt na Darusiu ;-;

    Kocham to opowiadanie. Więcej!

    OdpowiedzUsuń
  8. Naprawdę warto było czekać na ten rozdział. Był boski i ja chcę więcej. Idealnie oddałaś emocje Krzysztofa wyszedł ci wspaniały psychopata a i Darek w tym rozdziale był taki jak być powinien.
    Tylko czuję niedosyt że rozdział tak krótki.
    Z niecierpliwością czekam na więcej:)
    Dużo dużo weny:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Błagam, zaklinam, proszę na kolanach, nie każ mi czekać kilku tygodni na następny rozdział!
    I oby Sean wykastrował Rosiczkę, tępym skalpelem! Mam nadzieję że te rany da się wyleczyć.... może operacja plastyczna... Sean na pewno uratuje swoje kochanie i jego tyłeczek (jak dziwnie by to nie brzmiało).
    Weny, weny i jeszcze więcej weny i żeby już był rozdział *o*

    OdpowiedzUsuń
  10. Zabiję go, zabiję! Ty łajdaku! Grrr.
    Rozdział jest naprawdę bardzo mroczny, zdecydowanie świetnie ci poszło budowanie napięcia i pokazania tych wszystkich targających emocji Sean'a i Darka.
    Ten łajdak zapłaci za wszystko, powiedz, że tak będzie T_T
    Powiedz mi, jak tu nie płakać? Mam nadzieję, że Kevin spokojnie prześpi całą akcję ratunkową.
    Twoja Zapłakana Maru;3

    OdpowiedzUsuń
  11. Anonimowy4:16 PM

    Strego, cieszę się z nowego rozdziału, uch, mam nadzieję, że ktoś przybędzie na ratunek Darkowi, bo aż boję się pomyśleć, co zrobi ten psychopata Krzysztof. Proszę o kolejny rozdział jak najszybcieju.
    Kitty

    OdpowiedzUsuń
  12. Anonimowy11:32 AM

    O Boże! Na chwilę mi serce zamarło kiedy czytałam końcówkę!

    P.S. Mam nadzieję, że dodasz szybko następny rozdział, bo nie mogę się doczekać, co będzie dalej!

    OdpowiedzUsuń
  13. Trochę błędów ortograficznych, ale nie ważne, prawda? Liczy się treść, a ona była niesamowita! Czekam cały czas na nowe rozdziały i mam nadzieję, że szybko je dodasz, bo ciekawość zżera mnie od środka!!! Twoje opowiadanie jest rewelacyjne! Mam też nadzieję, że go nie porzuciś, jak nie których!

    OdpowiedzUsuń
  14. Anonimowy5:09 PM

    Witam,
    świetny rozdział, Rosiczka jest szalony, oby szybko udało im się natrafić na jego ślad....
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń