wtorek, 18 lutego 2014

Rozdział 17

  Darek nie spuszczał z Seana podejrzliwych oczu, nigdy wcześniej nie zaproponował mu podwiezienia do pracy. Rano zawsze się śpieszył i biegiem wpadał  do garażu. Lubił sobie poleniuchować w łóżku do ostatniej minuty z głową na jego brzuchu, który uznał za swoją poduszkę. Chłopak obciągnął na kolanach kraciastą spódniczkę i poprawił pas.
Doktor widząc, że dociekliwość narzeczonego może popsuć jego plan, wyciągnął ze schowka gazetę. Musiał czymś go zająć, aby przestał tak się interesować otoczeniem. Wyglądał uroczo w damskim kostiumiku, ledwo mógł od niego oderwać oczy. Ostrożnie przejechał przez bramę z trudem się w niej mieszcząc, bo gładkie udo w rozcięciu spódniczki zbytnio przykuło jego uwagę.
- Zobacz, jest tu lista liceów z całej okolicy. Może twój brat wybrałby sobie któreś, mógłby mieszkać z nami, żebyś miał go na oku – zaproponował.
- Jesteś pewny? Jarek to niezły urwis. – Spojrzał ciepło na mężczyznę. Z całego serca pragnął, by stworzyli prawdziwą rodzinę. Brat też wiele w swoim krótkim życiu przeszedł, najwyższy czas, aby zaznał odrobinę spokoju. – Obawiam się tylko, że razem z Kevinem doprowadzą nas do szaleństwa. Od razu się skumplowali niczym para nierozłączek. – Zaczął z zaciekawieniem czytać obszerny artykuł na temat szkół średnich. Zupełnie zapomniał o całym świecie, analizując punkt po punkcie, zastanawiając gdzie Jarek miałby dobry dojazd.
- Mam do ciebie małą sprawę. No... może niezupełnie małą. – Penis omal nie przebił spodni  doktora. Odkąd tylko otworzył oczy myślał tylko o jednym – jak dopaść narzeczonego, zaciągnąć w ustronne miejsce i ...
Darek usłyszał tuż przy swoim uchu aksamitny głos i poczuł pożądliwe usta na szyi. Rozejrzał się, mrugając rzęsami, dookoła i ze zdumieniem stwierdził, że stoją w krzakach malin na jakimś odludziu.
- Miałeś mnie zawieźć do biura draniu! Co my tu robimy? – prychnął na mężczyznę.
- Na razie nic, ale wszystko przed nami – Sean zręcznie złapał go w pasie, podniósł do góry i posadził na kolanach twarzą do siebie.
- Trollu jeden, za kwadrans mam być w pracy – fuknął Darek i zaczerwienił się gwałtownie, kiedy poczuł duże dłonie wkradające się pod spódniczkę.
- To znaczy, że musimy się pośpieszyć –zamruczał i wpił się w rozchylone w proteście usta. Były jak narkotyk, uzależniały z każdą sekundą coraz bardziej. Wślizgnął się w wilgotne wnętrze i trącił język chłopaka, zachęcając go do zabawy. W tym czasie jego ręce kombinowały przy opornych majteczkach, w końcu zniecierpliwiony szarpnął za nie i zdarł jednym ruchem, odrzucając na tylnie siedzenie.
- Zupełnie cię pogięło? – pisnął Darek, ze wszystkich sił starając się zachować choć odrobinę rozsądku, co było bardzo trudne, zważywszy, że ciekawski kciuk już gładził zaciśniętą szparkę, a gorące wargi odbierały mu wolną wolę. –  A jak nas ktoś zobaczy?
- Jest szósta trzydzieści, kto by się tu o tej porze włóczył. – Sięgnął jedną ręką między uda zawstydzonego narzeczonego i zacisnął ją na pęczniejącym członku, a drugą nie przestawał masować pośladków.
- Co ty ze mną robisz?! – zajęczał chłopak, nie mając siły dłużej się opierać. Sięgnął do spodni mężczyzny, ten usłużnie się nieco uniósł by mógł je opuścić i uwolnić jego sączącą już męskość. – Ale jesteś twardy. – Pogładził delikatną główkę,  zarzucił mu ręce na szyję i uniósł pośladki. – Zrób to porządnie, inaczej w pracy będę myślał tylko o bzykaniu – wyszeptał na ucho.
- Trzymaj się kochanie – Sean wbił się głęboko w rozluźnione wnętrze. – Och... marzyłem o tym od trzech dni...
- Mhm... powoli... – Darek poczuł niewielki dyskomfort, ale sekundę później zamruczał z rozkoszy, kiedy penis otarł się o jego prostatę. – Jeszcze...
- Mój... – warknął zaborczo i zaczął wykonywać coraz szybsze pchnięcia. Ruchy mężczyzny były gwałtowne, pełne pasji i rozsadzającego go pożądania. Ciche posapywania i jęki chłopaka tylko go nakręcały. Uderzał we wrażliwy splot nerwów raz po raz, doprowadzając kochanka do szaleństwa.
- Och... aaa... mhm... – Pokrzykiwał, nawet nie zdając sobie z tego sprawy. Zamroczony rozkoszą, unosił się i opadał na kolanach swojego mężczyzny, zatracając się w przyjemności.
- Pip pip piii..., pip pip piiiii...-  Pogrążeni w innym wymiarze, oplątani siecią namiętności nie słyszeli, że Xena wtóruje im basem, klakson porykiwał za każdym razem, kiedy tyłek Darka uderzał o kierownicę. Doszli prawie jednocześnie, wykrzykując nawzajem swoje imiona. Chwilę siedzieli tuląc się do siebie, wyczerpani intensywnym aktem.
- Pozwól – Sean wyciągnął ze schowka paczkę chusteczek i zaczął wycierać zarumienionego chłopaka, chowającego twarz na jego ramieniu. – Kochanie?
- Nie mogę w to uwierzyć, bzykałem się w samochodzie, a na tyłku mam na pewno siniaki od kierownicy – wymamrotał zmieszany Darek. – Myślisz, że wariuję?
- Ja też, z miłości do ciebie – uśmiechnął sie do niego Sean. Ucałował czule pokąsane usta chłopaka, po czym podniósł go i posadził na fotelu obok. Sam wyczyścił się dokładnie i podciągnął spodnie. Chłopak w tym czasie doprowadził do porządku swoją garderobę. Poprawił stanik i obciągnął podkasaną do pasa spódniczkę. Właśnie zaczął zaplatać włosy, kiedy krzaki zaszeleściły i na ścieżce pojawił się sam sierżant Odrobina.
- Wszystko w porządku? – Zajrzał do samochodu  najwyraźniej mocno zaniepokojony. – Usłyszałem klakson i myślałem, że ktoś miał wypadek albo stało się coś złego.
- Klakson? – wyszeptał słabym głosem Darek. Miał ochotę umrzeć ze wstydu, najlepiej natychmiast.
- Zepsuł się, stąd ten dźwięk – wyjaśnił nieco przytomniejszy Sean na którego twarz właśnie zaczęły wstępować ogniste rumieńce. - W domu mamy pełno gości, a musieliśmy coś przedyskutować na osobności – dodał tonem usprawiedliwienia.
- Ro... rozumiem – wyjąkał równie czerwony policjant. Na tylnym siedzeniu samochodu zauważył potargane majteczki i podejrzaną plamę, która mu się jednoznacznie skojarzyła. – Nie przeszkadzam – Odwrócił się na pięcie i szybkim krokiem oddalił się w kierunku miasteczka. Wiedział, że miejscowe dzieciaki czasem robią to na łonie natury, ale nigdy by się nie spodziewał zastać na podobnych figlach Pytlowickich prominentów.
***
   Darek oczywiście spóźnił się do biura, przywitało go ciężkie spojrzenie burmistrza Biedronki, który stał na korytarzu pod zegarem z groźną miną. Szybko usiadł za swoim biurkiem i włączył komputer. Koleżanki zachichotały na jego widok pokazując coś sobie palcami.
- Ale się przyssał. – Danka omal nie włożyła mu nosa do ucha.
- Fakt, prawdziwy Dracula! – przytaknęła Alina, stojąca z drugiej strony za plecami chłopaka.
- Odczepcie się małpy, to tylko komary! – prychnął na nie zarumieniony.
- Jasne i miały strasznie duże zęby, masz ich ślady na ustach – Usiadły na swoich stanowiskach pracy. – Włączę nowy wentylator, może cię ochłodzi i dotrwasz do przerwy.
- Biedulek, strasznie się zrobił czerwony. Ach ta gorączka miłości...
- Zacznijcie pracować ciekawskie jędze – Chłopak zaczął stukać w klawiaturę. Przez chwilę panowała cisza, kobiety przekładały dokumenty i liczyły faktury. Poczuł przyjemny, chłodny powiew na udach i ... – Aaa...! – przeciągły pisk Darka spowodował, że przestraszone urzędniczki poderwały się na równe nogi.
- Co się stało? Jesteś w ciąży? – zapytała Alinaa.
- Nawet jak nie jest, to szybko będzie – dołożyła Danka. – Bestia jak widać nie marnuje czasu.
- Muszę siusiu! – Gwałtownie zerwał się z krzesła i trzymając się za tyłek pokłusował do łazienki. Zamknął drzwi na zameczek i usiadł na klozecie. Czuł jak pieką go policzki, zacisnął kurczowo uda, a w środku mu się zagotowało. Dzisiaj z pewnością zginie jeden konował, zwabiający niewinnych urzędników w krzaki i niszczący podstępnie ich bieliznę. Wyciągnął z kieszeni telefon, po czym wystukał numer Seana.
- Słucham kochanie – usłyszał czuły głos mężczyzny, zadowolonego, że ledwo się rozstali, a chłopak już za nim zatęsknił.
- Oddawaj moje majtki draniu! Masz dziesięć minut na zjawienie się u mnie z bielizną! – wyszeptał do słuchawki i natychmiast się wyłączył. Nie miał zamiaru wychodzić stąd z gołym tyłkiem. Nie rozumiał jak mógł aż tak się zapomnieć, to wszystko na pewno przez pośpiech i tego napalonego trolla. Dobrze, że trzymał nogi razem, bo te dwie, bystrookie baby na pewno dostrzegłyby dziwny dodatek między jego udami. Warcząc i prychając do siebie targał wiszący na ścianie niczemu niewinny papier toaletowy na drobne strzępki.
***
   Kevin obudził się pierwszy, szybko umył zęby i nałożył przygotowane przez Zbyszka ubranko. Zajrzał do sypialni Jarka, ale ten nadal spał jak zabity. Miał więc okazję odrobinę przechylić szalę na swoją korzyść. Wziął z szuflady duże nożyczki, po czym udał się do ogrodu. Tam wyszukał najładniejszą różę, ale ucięcie jej okazało się trudniejsze niż myślał. Miała bardzo grubą łodyżkę i ostre kolce. Poranił sobie nimi paluszki do krwi, dzielnie jednak zaciskał usteczka, starając się nie płakać. Kiedy wrócił do domu, na korytarzu spotkał gosposia, który natychmiast zabrał go do łazienki, tam umył biedne, pokaleczone rączki i zakleił plasterkami w misie.
- Powinieneś napisać mu dedykację – pomógł chłopcu zawiązać na łodydze wstążeczkę.
- Co to dedykacja? – zapytał ze zmarszczonymi brwiami maluch.
- Take miłe słowa na pamiątkę. Na przykład ,,jesteś śliczny jak ten kwiatuszek” albo ,,obok ciebie jestem w niebie” – uśmiechnął sie do niego mężczyzna i podał mu małą, ozdobna karteczkę do prezentów.
- Straszne głupoty, sam coś wymyślę. – Wziął do ręki długopis i usiadł przy stole. Zastanawiał się ze skupioną miną tak intensywnie, że się zrobił cały czerwony na buzi, po czym napisał na bileciku trzy słowa i przyczepił go do łodygi.
- Mogę zobaczyć? – zapytał Zbyszek, ogromnie ciekawy co tam naskrobał.
- To tajemnica. – Zadowolony z siebie maluch zeskoczył z krzesła i na palcach zaczął się skradać do pokoju Jarka.

   Kiedy Jarek obudził się dotarł do niego piękny zapach. Obrócił na bok głowę, szukając zaspanymi oczami jego źródła. Na poduszce leżała szkarłatna róża przystrojona wstążeczką w serduszka. Miała przyczepioną do liści niewielką karteczkę. Włożył nos w rozchylone, aksamitne płatki, a potem zerknął zaciekawiony na bilecik.

,, Rórza dla Ruży”

Ktoś z wielkim mozołem wykaligrafował te proste, ale bardzo wymowne słowa. Chłopak był rozbawiony i jednocześnie wzruszony gestem dziecka. Pod spodem zamiast podpisu widniał zakrwawiony odcisk zmaltretowanego kciuka. Wyskoczył z łóżka i szybko narzucił ubranie. Po pierwsze był strasznie głodny, a po drugie za taki prezent należało podziękować. Wszedł z uśmiechem do jadalni, trzymając przed sobą kwiatek niczym berło. Za stołem siedzieli Zbyszek, Henry i Kevin, pochłaniali z wielkim zapałem aromatyczną jajecznicę. No może z wyjątkiem Lorda, który jadł ją nożem i widelcem, trzymając na kolanach lnianą serwetkę.
- Hej wszystkim, dostałem piękny prezent, chyba rano odwiedził mnie jakiś książę z bajki. – Pomachał do nich różą.
- Zwykły badylek – skrzywił się Henry – pewnie ukradziony z jakiegoś klombu.
- A więc to nie ty? No cóż, może to i lepiej, bo sobie postanowiłem, że dam buziaka temu kto ją przyniósł – posłał mężczyźnie psotne spojrzenie. Henry otworzył usta , by coś powiedzieć, ale zaraz je zamknął i zmarkotniał. Właśnie zawalił sprawę, mógł posmakować ust chłopaka i zmarnował okazję. Dzieciak znowu go przechytrzył.
- W takim razie może to Zbyszek? – zastanawiał się głośno Jarek.
- Nie! To ja, to ja! – oburzył się Kevin. Nie mógł pozwolić, by ktoś inny dostał jego ciężko zapracowanego całusa.
- O przepraszam. – Jarek podszedł do chłopca. – To najmilszy prezent jaki dostałem – powiedział, patrząc na zaplastrowane palce dziecka. Pochylił się i ucałował czerwonego jak jabłuszko malca w oba policzki, a potem jeszcze w nosek i czółko. – Bardzo dziękuję.
- Tyle rabanu o jeden kwiatek – prychnął wyniośle Henry pod stołem zaciskając pięści. Ludziom na poziomie nie wypadało okazywać takich prostackich emocji jak na przykład zazdrość o smarkatego kuzyna. Nigdy nie zniżyłby się do czegoś podobnego.
***
   Godzinę później wszyscy trzej panowie, oczywiście oprócz gosposia, leżeli na kocyku pod krzakiem bzu. Henry oczywiście pośrodku, jako ten, który dysponował odpowiednim sprzętem. Z początku odrobinę się pokłócili o to, kto będzie robił zdjęcia Kwasowej, w końcu jednak Jarek odpuścił, widząc jak tuli swoje ,,maleństwo” do własnej piersi, niczym największy skarb. Poza tym skoro Lord się na tym znał, mogli liczyć na naprawdę dobre fotki.Wybrali idealne stanowisko obserwacyjne, mały wzgórek mocno porośnięty krzewami i wysoką trawą, dobrze stąd było widać dom sąsiadki.
- Czego właściwie oczekujecie? - wyszeptał Henry na widok wychodzącej z miotłą w ręce Kwasowej, która zaczęła sprzątać i tak już idealnie czyste podwórko.
- Musi ładnie wyglądać – odezwał się stanowczo Kevin.
- Ma rację, jakoś tak seksownie, inaczej nikogo nie zwabimy. – Usta Jarka omal nie dotknęły ucha mężczyzny. Poczerwieniał, czując jego oddech na swojej szyi. 
- No nie wiem, taka sobie kobiecina, żadna z niej piękność, ale spróbuję żebyście już w końcu przestali mnie molestować.
- Na pewno tego chcesz? - Chłopak podniósł do góry brwi w szczerym zdumieniu, zerkając psotnie na mężczyznę. – Oczywiście nie będziemy kalać Waszej Wysokości swoimi plebejskimi osobami. – Odsunął się  pół metra dalej, to samo zrobił Kevin. – Masz dla siebie cały kocyk, więc cyknij mistrzowskie fotki.
   Henry zorientował się, że znowu odrobinę pokpił sprawę. Nie miał przecież nic przeciwko leżeniu obok ślicznego blondynka. Nie wiedział jak to się dzieje, ale każde jego słowo było odczytywane na odwrót. Czasami miał nieodparte wrażenie, że Jarek sobie z niego żartuje. Potem jednak dochodził do wniosku, że przecież niemożliwością było, żeby taki nieśmiały, uroczy młodzieniec potrafił knuć podstępne plany i wodził go za nos. Nikt do tej pory nie ośmielił się na coś podobnego.
Zmrużył oczy i przyjrzał się Kwasowej. Nie była taka najgorsza, miała całkiem powabną, choć na jego gust zbyt pulchną figurę i ładne rysy twarzy, o ile nie była złośliwie skrzywiona, co często jej się zdarzało. Kiedy słońce wyszło zza chmur i oświetliło sylwetkę kobiety, szybko zrobił jej kilka ładnych ujęć. 


   Wszyscy trzej byli tak zajęci obserwowaniem kobiety, że nie usłyszeli szybkich kroków za swoimi plecami. Bartek na widok zdrajcy Kevina w towarzystwie dorosłych przystojniaków, aż się zapowietrzył. To on do niego od rana wydzwaniał, martwił się, że może chory, bo poprzedniego dnia nie przyszedł na plac zabaw, a ten sobie tutaj leży w krzakach z rozanieloną miną i najwyraźniej całkiem o nim zapomniał. 
Pierwszy zauważył go Henry i wpadł mu do głowy paskudny pomysł.
- No proszę, twój były narzeczony przyszedł – Odezwał się ze złośliwym uśmieszkiem do Kevina. Poprzedniego dnia widział chłopców rozmawiających na podwórku, wyglądali na bardzo ze sobą zżytych. – Teraz masz Jarka, więc może nie chcesz z nim rozmawiać?
- Oddawaj moje wiaderko i misia! –  Bartek klepnął przyjaciela w wypiętą pupę i popatrzył krzywo na wymądrzającego się nieznajomego. – Skoro wolisz bawić się z nimi, to sobie siedź w tych krzakach.
- Ale przecież mi go dałeś! – krzyknął zdumiony chłopczyk i zerwał się na równe nogi.
- A teraz odbieram i może dam Wojtusiowi, wczoraj podzielił się ze mną truskawkami. – Instynktownie wiedział, że tą uwagą najmocniej dotknie  przyjaciela, który nie znosił ich kolegi od pierwszego wejrzenia. Kiedyś nawet się pobili, kto będzie siedział obok niego w kinie i mama po powrocie do domu postawiła ich do kąta.
- Posłuchaj... – zaczął Kevin, ale Bartek tylko pokazał mu język i pobiegł do swojego domu, ani razu nie oglądając się za siebie. Maluchowi zrobiło się przykro, wiedział, że przyjaciel ma prawo być zły, zajęty podziwianiem Jarka nawet do niego nie zadzwonił. Postanowił jakoś go przeprosić, a z tym paplą Henrym to jeszcze się rozprawi.

14 komentarzy:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  2. Sean i Darek są rozkoszni! Bardzo podobają mi się ich perypetie i stosunki. Chociaż Darek mnie czasami denerwuje podejściem do seksu. Są ze sobą to nie powinien się aż tak wzbraniać przed seksem. Trochę to dla mnie dziwne.
    Kurde, ale Henry walnął, biedny Bartek. Kevin musi zrobić wszystko by go odzyskać.
    A numer jeśli chodzi o kwasową... Ciekawe co oni tam wymyślą! :D
    Bardzo podoba mi sie ten rozdział xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Anonimowy9:00 AM

      Robia to prawie codziennie to chyba normalne ze czasem nie ma ochoty...

      Usuń
  3. Anonimowy8:55 PM

    O rany, normalnie ślinię się do tak zwanych "scenek", a tu... Jak nie wiem co podobają mi się sceny z Kevinem. Maluch jest po prostu boski. Jego pomysły, zapał i sposób bycia sprawiają, ze na moich ustach pojawia się pełen czułości uśmiech.
    Naprawdę nie wiem, co podobało mi się bardziej, róża jaką zerwał dla Jarka, czy kłótnia z Bartkiem. "Oddawaj moje wiaderko i misia!" to chyba najlepszy tekst z tego rozdziału. Idealnie pasuje do małego zazdrośnika jakim jest Bartek. Powiedz, czy masz w planach mały sojusz między nim a Henrym?
    Jak Boga kocham, o mało się nie udławiłam czytając o tym, jak w czasie miłosnych igraszek Seana i Darka zaczął piszczeć klakson. I ten biedny sierżant odrobina... Królestwo, którego nie mam, za zobaczenie jego miny!
    Dziesięć minut na zjawienie się z bielizną... Czy tylko ja jestem zboczona i pomyślałam, że ta bielizna szybko na pośladkach Darka się nie znajdzie?
    Czekam niecierpliwie na kolejny rozdział,
    Ariana

    OdpowiedzUsuń
  4. Anonimowy9:03 PM

    Akcja się rozkręca... :)
    Ewa

    OdpowiedzUsuń
  5. Anonimowy9:11 PM

    Sean i Darek zawsze muszą robić coś śmiesznego :) Henry powinien zacząć robić jakieś kroki co do Jacka, natomiast Kevin powinien przeprosić Bartka.
    Życzę czasy, weny i szczęścia,
    Eryk :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Anonimowy9:12 PM

    jak zawsze świetny rozdział wyczekuje kolejnego z utęsknieniem ciekawi mnie jak Kevin przeprosi Bartka czyli będzie kolejna para
    lajla

    OdpowiedzUsuń
  7. No, to plan Seana wypalił he he, ale z tą bielizną to nieco podpadł Darkowi. A zaloty Kevina do Jarka są takie urocze :) Choć szkoda mi Bartka... Rozdział naprawdę fajny, a scena z sierżantem Odrobiną, jak przyłapał buszujących w krzewach malin kochanków - przezabawna.
    Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział. Weny życzę i pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  8. No kurczę ale ten doktor nierozważny. Żeby tak w biały dzień przy drodze. I jeszcze Darek majtek zapomniał chociaż to może była pamiątka Sena'a.
    Jarek chyba wie co robi i jednak manipuluje Henrym. Zabawnie to wychodzi a lord ma nauczkę. Kevin jest uroczy ale lepiej byłoby żeby ta fascynacja Jarkiem mu przeszła. Znaczy rozumiem że starszy kolega mu imponuje ale z Bartkiem też byli nie do przebicie.
    Czy mi się wydaje czy rozdział był krótszy?
    W każdym razie wspaniały i już czekam na kolejny.
    Dużo dużo weny i chęci:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Wszystko o moim kochanym Kevinku dzisiaj.
    Mam nadzieje, ze maluch sie pogodzi z Bartkiem, chociaz ja jak zawsze pragne klotni ^^
    Sean i Darek bardzo nieladnie zachowali, ale zeby doktor mial rumience? Bylem w szoku :p
    Nie moge pisac wiecej, bo juz umieram. Katar mnie bierze.
    Pozdrawiam



    Damiann

    OdpowiedzUsuń
  10. Słodka sytuacja z tymi dziećmi, choć przykro, że się pokłócili.Może teraz Kevin zwróci swą uwagę na swojego przyjaciela :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Anonimowy12:52 PM

    Witam,
    och jaki fantastyczny rozdział, Seam jaki napalony, no cóż powiedział prawdę policjantowi, w domu jest pełno osób,które co chwilę cos chcą ;]
    Ta rywalizacja między Kevinem, a Henrym o uwagę Jarka jest wspaniała, cóż dzieciak na razie wygrywa... Henry co chwilę zawala sprawę... mam nadzieję, ze Kevin z Bartkiem pogodzą się, bo ich wspólne pomysły są rewelacyjne.... hahhaa już widzę jak Sean biegnie do urzędu odda c majtki Darkowi ;]
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  12. Kwasowa dostanie za swoje i bardzo dobrze. :D
    A co do poranka.... mhm, haha popsuty klakson? Taaaa jasne xD haha padłam.
    Troll jeden nie umie się opanować, ale jak widać Darkowi to nie przeszkadza :D
    Hahaaha oddawaj moje majtki !!! xD Kocham cię.
    Szkoda mi tylko Kevin'a. Przyjaciel jest na niego zły, no cóż starszy chłopak troszkę go omamił swoim urokiem. Mam nadzieję, że małe biedactwo sobie poradzi i wszystko będzie dobrze.
    Pisz szybciutko;3
    Twoja Maru;3

    OdpowiedzUsuń
  13. Anonimowy8:06 AM

    Hejeczka,
    wspaniale, no i wylądowali w krzakach malin, już widzę wbiegajacego do Urzędu Seana z majtkami haha... och Kevin ten gest był wspaniały, Henry wciąż zawska sprawe cóż leć Kevin przeprosić Bartka...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Zośka

    OdpowiedzUsuń