Kolacja była naprawdę pyszna, Zbyszek wspiął się na szczyty swoich kulinarnych umiejętności. Chwalony przez wszystkich, zwłaszcza za migdałowy deser, puchnął z dumy, ukradkiem zerkając na Różę. Nie ma co ukrywać, to jej zdanie było dla niego najważniejsze. Kobieta wzięła pierwszą łyżeczkę kremu do ust, zmrużyła z rozkoszy oczy i posłała mężczyźnie powłóczyste spojrzenie.
- To niebo w gębie, może
przyjdziesz jutro do mnie i nauczysz robić ten specjał. Moje znajome umrą
z zazdrości jak go zrobię na najbliższe, babskie party.
- Ja... do ciebie...
jutro...? – zaskoczony gospoś zaczął się jąkać, tym bardziej, że Róża nachyliła
się po cukier, eksponując swoje wdzięki. Nie mogła się powstrzymać przed takimi małymi prowokacjami, ponieważ mężczyzna za każdym razem tak słodko się rumienił, zupełnie niczym nastolatek.
- Nie możesz? – posłała mu
zasmucone spojrzenie. – A może ty się boisz? Samotna kobieta wieczorową porą –
zachichotała.
- Oczywiście, że przyjdę i
przyniosę wszystko co trzeba – wyprostował się dumnie Zbyszek. Zaproszenie zabrzmiało bardzo ekscytująco, sami tylko we dwoje krzątający się po kuchni. Do tego Róża w seksownym fartuszku, który pomógłby jej zawiązać.
- Nie wątpię. – Zmierzyła aprobującym wzrokiem jego zgrabną sylwetkę. Nie mogła uwierzyć, że
ten przystojny facet był taki nieśmiały, zapowiadał się naprawdę niezły wieczór.
- Przestań mu mieszać w
głowie, już i tak ledwo kontaktuje – uśmiechnął się Darek. – Miałaś nam coś
powiedzieć.
- Wolałabym na osobności. To
raczej prywatna sprawa – spojrzała wymownie na chłopaka.
- W takim razie wy się tutaj
dobrze bawcie – skinął do reszty
towarzystwa Sean – a my na chwilę wyjdziemy. – We trójkę wyszli z
jadalni. Starannie zamknęli za sobą drzwi do gabinetu i rozsiedli się na fotelach. Woleli nie wtajemniczać na razie Henrego i Zbyszka w swoje problemy. Doktor
nalał wszystkim po kieliszku wina.
- Proszę cię mów, bo zaczynam
się denerwować. – Darek nie mógł usiedzieć na miejscu i ciągle wygładzał
spódniczkę. Siedzący obok narzeczony zerkał łakomie na widoczne co chwilę
zgrabne uda. Miał ochotę na małe co nieco, ale dom pełen ludzi nie sprzyjał
takim pomysłom.
- Spójrz na to zdjęcie – Róża
podała mu gazetę. – Obawiam się, że nasza sąsiadka zrobiła ci paskudny kawał.
Niełatwo było wyciągnąć tę informację od właściciela miejscowego szmatławca, ale jak
zagroziłam mu, że już nigdy mojej śliwowicy nie powącha od razu zmiękł.
- O boże, a jak to przeczytał
Krzysztof? Muszę zadzwonić do kapitana Żyły! – chłopak zbladł i natychmiast zaczął
wystukiwać numer. W kilku zdaniach wyjaśnił policjantowi co się stało i
poprosił o pomoc. Ręce tak mu się trzęsły, że ledwie mógł utrzymać komórkę.
- Myślę, że za bardzo się
przejmujesz. Krzysztof siedzi w więzieniu, a tylko on mógłby cię poznać. Nie ma
też sensu interweniować w gazecie, bo nakład już się rozszedł. Zwrócimy jednak
baczniejszą uwagę na odwiedzających tego bandytę i każdemu zrobimy dokładną
rewizję, tak na wszelki wypadek. – Mężczyzna starał się zachować spokój, nie
straszyć i tak już przerażonego Darka. Szansa, że któryś z gangsterów poznał go w przebraniu była naprawdę niewielka. – W każdym razie zadzwonię do
tego redaktora i zabronię mu publikowania jakichkolwiek artykułów na twój
temat. Skontaktuję się też z miejscową policją. Głowa do góry, już wkrótce
wszystko się skończy.
- Dziękuję panu – odezwał się
drżącym głosem Darek i wyłączył komórkę. Wstał z fotela nie bardzo wiedząc co
ma z sobą począć. Bezskutecznie próbował się opanować, zaciskając dłonie na
jego oparciu.
- Kochanie nie przesadzaj,
damy sobie ze wszystkim radę – Sean podszedł do niego i objął w pasie.
- A co będzie jak mnie
znajdą, a potem skrzywdzą przy okazji ciebie i Kevina. Nie daruję sobie jak coś
wam się stanie. - Łzy stanęły mu w oczach.
- Mam wszędzie zamontowane
alarmy, a Pytlowice to małe miasteczko, gdyby pojawił się w nim ktoś obcy na
pewno szybko się dowiemy. Poproszę o dyskretną obserwację parę zaprzyjaźnionych
osób.
- Lubię ją – dotknął palcami
szramy. – Jest straszne seksowna.
- Chyba za dużo wina wypiłeś
do kolacji, jak cię może podniecać coś tak paskudnego – Sean był naprawdę
zaskoczony tym co usłyszał. Większość partnerów z jakimi miał do czynienia
raczej się brzydziła tych śladów po wypadku i omijała je szerokim łukiem.
- Myślę, że jestem amatorem
trolli. – Darek namiętnie oddał pocałunek. – Wiesz – szepnął mu do ucha – tam
gdzie mnie nią dotykasz, mam zawsze wrażenie, że miejsce robi się ciepłe i
zaczyna wibrować.
- To może ja już nie
przeszkadzam – zachichotała cicho Róża. – Wy się tutaj poczulcie, a ja zajmę się
resztą. – Od jakiegoś czasu wydawało się jej że słyszy za ścianą stłumione
szepty. Podeszła na palcach do drzwi i szarpnęła znienacka za klamkę.
- Jej...! – rozległ się pisk
Kevina, który wylądował na tyłku.
- Kurczę, będę miał guza jak
pomidora! – wyjęczał Jarek, rozcierając czoło.
- Mówiłem im, żeby nie
podsłuchiwali – Henry stał parę kroków dalej, dyskretnie przyciskając nos do
zimnej szyby. W szpiegowaniu miał o wiele więcej wprawy od tych patałachów.
- Wynocha do spania , wszyscy trzej! – warknęła groźnie
kobieta i tupnęła nogą. – Jak za pół godziny nie będziecie w łóżkach, to
zabiorę Zbyszka i zatrzymam przez tydzień, a wy sobie sami będziecie szykować jedzonko !
- Już uciekamy – przeraził się
Kevin, największy domowy łakomczuch. – Ja umiem tylko herbatkę zrobić.
- Moglibyśmy żywić się
jajecznicą – powiedział bez przekonania Jarek i zaczął wchodzić po schodach za
maluchem. Obejrzał się do tyłu, niemądre lordzisko stało nadal obok Róży. – A ty książę
na co czekasz? Nie mów, że będziesz robił za gosposia!
- Wypraszam sobie, od takich
przyziemnych spraw mam w domu służbę. Jestem stworzony do wyższych celów. –
Nadął się Henry i ruszył za nimi. Perspektywa żywienia się w miejscowej
restauracji wcale mu się nie uśmiechała. Poza tym kołyszące się przed nim
pośladki chłopaka wyglądały nader zachęcająco. Kiedy wyszli na piętro i znaleźli
się na korytarzu Jarek nagle się zatrzymał.
- Słuchajcie, musimy jakoś
pomóc siostrze z tą Kwasową. Ona sama nie da sobie z jędzą rady. Widziałem, że
masz laptopa, więc jak ta producentka bimbru wyjdzie spotykamy się u Waszej Wysokości – rzucił ze złośliwym uśmieszkiem do Henrego.
- Nie chcę mieć nic wspólnego
z tym prymitywnym spiskiem – wyszeptał mężczyzna. Nie miał zamiaru bawić się z tymi dzieciakami w jakieś podchody. Jako poważny student drugiego roku prawa, musiał się odpowiednio zachowywać. Przynajmniej tak codziennie twierdziła jego matka.
- Jak nam nie pomożesz, to
powiem, że pierwszy przycisnąłeś ucho do dziurki od klucza. Ciekawe, co na taki
brak wychowania powie szanowna rodzinka – Jarek posłał mu całusa i wziął Kevina
za rękę. – Sztama kumplu? – zwrócił się do malucha, zachwyconego, że
potraktował go jak równego sobie.
- Pewnie – chłopczyk nie spuszczał
oczu z nowego kolegi. Miał takie śliczne oczy jak mamusia, zielone z taaakimi rzęsami.
***
Darek i Sean po wyjściu z
gabinetu byli zaskoczeni ciszą jaka zapanowała w domu. Jedynie z kuchni
dochodziły odgłosy mycia talerzy i szum wody. Pedantyczny Zbyszek nigdy nie
odkładał sprzątania na następny dzień. Wbiegli na schody z nadzieją, że zmęczona
rodzinka układa się już do snu. Na palcach, z minami przestępców przekradli się
do sypialni. Stojące pośrodku wielkie łóżko wyglądało wyjątkowo zachęcająco.
Darek obudził się dość wcześnie, chciał wstać,
ale coś ciężkiego przyciskało go do materaca. Obejrzał się do tyłu i zobaczył śpiącego
Seana z niemądrą miną przytulającego policzek do jego pośladka. Nie chciał
nawet wyobrażać sobie co mu się śni, bo oblizywał się co chwilę, niczym kot nad
miską śmietanki. Ostrożnie odsunął jego głowę na bok i wstał z łóżka. Musiał się
pośpieszyć, bo za godzinę miał być w biurze. Burmistrz Biedronka ostatnio zrobił
się strasznie wymagający. Kiedy w pełni ubrany wyszedł z łazienki w sypialni nikogo już nie było, a narzeczony zniknął
jak zaczarowany. Widać również on śpieszył się do szpitala. Zszedł na dół i
zastał go w jadalni, pałaszującego z zapałem bułeczki, świeżo upieczone przez
Zbyszka. Zobaczył jak szare oczy lustrują jego sylwetkę w eleganckim, lnianym
kostiumiku. Pod wpływem tego gorącego spojrzenia zarumienił się na twarzy.
- Myślisz, że ta banda już
padła? – zapytał dla pewności Darek. Odrobina czułości jaką otrzymał w
gabinecie jedynie zaostrzyła jego apetyt.
- Na pewno, ci dwaj byli
zmęczeni podróżą, a Kevin miał sporo wrażeń – zamruczał mężczyzna, wpijając się
w szyję chłopaka. Duże dłonie natychmiast objęły jego pośladki, odziane jedynie
w damskie, koronkowe majteczki i zaczęły je rytmicznie ugniatać. – Cały dzień o
tym myślałem. Jestem już twardy jak skała.
- Jesteś strasznie szybki
doktorku – wysapał zarumieniony Darek, bo zwinne ręce pod jego sukienką
poczynały sobie coraz śmielej. – Poczekajmy aż zasną.
- Nie mogę, potrzebuję
szybkiej akcji ratunkowej – Odnalazł słodkie usta i zaczął je pochłaniać
pożądliwie, niczym spragniony pielgrzym wodę. – Najlepiej kogoś, kto umie
obchodzić się z działem.
- Tatusiu, nie mogę znaleźć
piżamki – rozległ się pod drzwiami głosik Kevina.
- Tylko nie to! - jęknął
Sean, odrywając się z wielkim trudem od nabrzmiałych warg narzeczonego.
- Nie dramatyzuj, idź go
połóż. Ja wezmę prysznic i za chwilę się spotkamy – chłopak pogłaskał go po nagim
torsie, jedwabna koszula nie wiadomo kiedy się rozpięła, ukazując potężne
mięśnie na piersiach mężczyzny.
- Obiecaj, że będziesz czekał
na mnie, nagi i gotowy.
- Słowo wielbiciela trolli –
zachichotał Darek. Sam ledwo stał na nogach, ale maluch był najważniejszy. Poza
tym będzie mógł się wypachnić i założyć coś seksownego, zamiast tych babskich
fatałaszków. Kiedy za narzeczonym zamknęły się drzwi udał się do łazienki.
Rzucił okiem na lustro, a to co w nim zobaczył pogłębiło jeszcze rumieńce na
jego policzkach. Rozczochrany, w zadartej do góry sukience, z błyszczącymi jak
u kota oczami i nabrzmiałym problemem, widocznym między udami wyglądał jak
uosobienie rozkoszy. Mimo paskudnych wiadomości uśmiechnął się szeroko,
bezwiednie dotykając pokąsanych ust.
- Jesteś szczęśliwy jak nigdy
dotąd, prawda? – rzucił do swojego odbicia. – Niech ten słodki sen trwa, nie
chcę się z niego obudzić!
***
Tymczasem Sean stał przed komodą z
ubraniami w sypialni Kevina, modląc sie o cierpliwość i wyciągał już trzecią
piżamę. Maluch z poważną miną nakładał nocny strój, obracał się przed lustrem,
by zaraz potem go zdjąć i rzucić na podłogę. Robił przy tym podejrzane pewnie w
telewizji pozy zawodowego modela. Mimo, że poświęcił swojemu wyglądowi już
dobre pól godziny nadal nie był zadowolony i stał z wydętymi usteczkami.
- Muszę urosnąć! Jarek już
chodzi do szkoły prawda? – Wydawał się sobie strasznie mały, tym bardziej, że
obok stał rosły ojciec.
- A może twoja ulubiona, w
samochodziki? – próbował negocjować Sean.
- No co ty, chcesz ze mnie
przedszkolaka zrobić? – oburzył sie chłopczyk.
- Nie mam pojęcia, co ci się
nie podoba w tych piżamach. Nie pomogę ci, jeśli nie wytłumaczysz w czym
problem. – Synek najwyraźniej coś kombinował, wyglądało na to, że jeszcze
gdzieś się wybiera.
- Mamy zebranie w ważnej
sprawie, oni są ode mnie starsi, więc ja też muszę wyglądać jak męski mężczyzna. –
Maluch pokręcił kędzierzawą główką. Ojciec bywał czasem taki nierozgarnięty,
gorszy od rudej Kaśki ze średniaków. Musi przecież wyglądać lepiej od Henrego,
który na pewno się wystroi. Nie miał zamiaru pozwolić, by zapulsował u Jarka.
- No dobra mój ty mężczyzno.
Może ta granatowa od Zbyszka, jest bardzo elegancka? – zaproponował ugodowo i
wyciągnął piżamę z szuflady.
- No nie wiem – Kevin kręcąc
małym noskiem obracał się przed lustrem. – Chyba tak – zgodził się łaskawie. –
Jeszcze papućki. Tato no wiesz, nie te dla dzieciaków z króliczkami!
- A takie? – podał mu buciki
w szkocką kratę. Po godzinie pertraktacji z synkiem doszedł do wniosku, że
zanim dorośnie on na pewno zwariuje i wyłysieje. Jeśli już teraz potrafił go
doprowadzić do szału, to co będzie, gdy dorośnie i zacznie sprowadzać do domu
narzeczonych.
- To ja już pójdę. Pa –
pomachał ojcu i wybiegł na korytarz.
- A właściwie, gdzie ty się
wybierasz o tej porze? – podążył za nim Sean.
- Ja go przypilnuję –
ofiarował się wychodzący zza rogu Jarek i wziął chłopca za rękę. – Obiecuję, że
nie będziemy długo siedzieć.
- To on niby jest tym macho? –
Doktorowi nie udało się utrzymać powagi, zaczął chichotać na całego. Brat Darka
miał na sobie piżamę w tęczowe słoneczniki i kapcie w kształcie biedronek.
Włosy splótł w schludny warkocz związany naprędce czerwoną wstążeczką. Wyglądał
jak słabo wyrośnięty piętnastolatek, a niekonwencjonalny strój i delikatna, szczupła
twarz upodabniała go do dziewczyny.
- Tato, robisz mi obciach! –
naburmuszył się Kevin.
- Dobrze już, dobrze. Idę
sobie. – Ruszył do swojej sypialni. Skoro jego ambitny synek miał zamiar
podrywać licealistę, nie miał zamiaru mu w tym przeszkadzać. Minęła prawie godzina odkąd
rozstał się z narzeczonym i miał nadzieję, że o nim nie zapomniał. Wszedł po
cichu do sypialni strasznie ciekawy, czy nieśmiały w tych sprawach Darek odważył
się go posłuchać. Zerknął na łóżko i aż wstrzymał powietrze z wrażenia.
Chłopak zupełnie nagi leżał
na brzuchu i wypinał do góry zgrabne pośladki. Światło nocnej lampki rzucało na
jasną skórę refleksy, powodując, że wydawała się gładka niczym najprzedniejszy
jedwab. Włosy złocistą falą zasłaniały
smukłe plecy. Zgrabne nogi miał rozrzucone szeroko i ugięte w kolanach, a twarz
wciśniętą w poduszkę. Posapywał, najwyraźniej pogrążony w głębokim śnie.
Sean w pierwszej chwili wyciągnął
rękę by dotknąć tego cudu, który niespodziewanie pojawił się w jego domu, niczym strącony z nieba anioł. Fala gorąca pomknęła w
dół, stawiając na baczność wszystko co było do postawienia. Ciało rwało się do
przodu, ale zostało powstrzymane przez rozsądek. Doktor doszedł do wniosku, że
narzeczony miał dzisiaj wystarczająco dużo wrażeń. Zwłaszcza wiadomość z gazety bardzo
nim wstrząsnęła. Zasługiwał na porządny
odpoczynek. Westchnął więc ciężko, rzucił ostatnie, tęskne spojrzenie na
wypięty tyłek i udał się pod prysznic, aby wypróbowanym sposobem odpalić
działo.
***
Kiedy Jarek z Kevinem weszli do pokoju
Henrego, ten siedział w fotelu odziany w wytworny szlafrok, w którego rozcięciu
widać było długie, ładnie umięśnione nogi. Na łóżku leżał laptop najwyraźniej podłączony
do internetu. Na stoliku stała taca z ciasteczkami, trzy szklaneczki oraz
dzbanek ze sokiem. Widać było, że gospodarz przygotował się do wizyty.
- Usiądźcie. – Uprzejmym gestem
wskazał na sąsiednie krzesła, ale obaj chłopcy zupełnie zignorowali to
zaproszenie, z piskiem wskoczyli na szerokie łóżko i odbili się od niego kilka
razy, chichocząc jak szaleni.
- Milordzie, nie bądź taki
sztywniak i chodź do nas – zawołał do niego Jarek.
- Nie musisz jak nie chcesz,
ten fotel na pewno jest wygodny – dodał sprytnie Kevin. Położył się obok Jarka
na brzuchu z niewinną miną.
- Stąd nic nie widzę –
zajął miejsce z drugiej strony chłopaka. Nie będzie mu jakiś przedszkolak grał
na nosie. Skoro śliczny blondynek go zaprasza, to widocznie ma u niego jakąś
szansę. Złapał za końcówkę warkocza i wetknął w nią nos. Pięknie pachniał
jakimiś ziołami i rozgrzaną słońcem trawą.
- Łapy precz od moich włosów!
I przestań się nimi narkotyzować zboczeńcu! – warknął niezbyt grzecznie Jarek i
zaczerwienił się gwałtownie.
- Zupełnie jak rozkwitająca
róża – westchnął zauroczony Henry i niespodziewanie otrzymał kuksańca w bok.
Najwyraźniej chłopak był strasznie nieśmiały i komplementy wprawiały go w
zakłopotanie. Będzie musiał potem pomyśleć, jak dodać mu pewności siebie i
jakoś pozbyć się smarkacza. Posłał Kevinowi ostrzegawcze spojrzenie, w zamian
za to zobaczył wywalony na całą długość język malucha. – Nie znamy tej kobiety,
więc trudno będzie coś wymyślić. – Podjął temat.
- Plotkary są wszystkie takie
same, poza tym mamy dobrego informatora – poczochrał ciemne włoski dziecka,
które pokraśniało niczym wisienka.
- Co on tam może wiedzieć? –
prychnął pogardliwie Henry. – Ledwo wyrósł z pampersów.
- Nie masz racji – ujął się
za Kevinem Jarek. – W tym wieku jest się bardzo spostrzegawczym.
- Ona kiedyś była mniej
jędzowata, tak mówił Zbyszek, ale kiedy umarł kapitan zbzikowała. Nie ma dzieci
i bardzo się nudzi, żyje życiem sąsiadów. – Zacytował gosposia. - Może
znajdziemy jej narzeczonego, zabierze ją do siebie i po sprawie? – zaproponował
chłopczyk.
- Jesteś genialny! Mam
pomysł! - pisnął podekscytowany Jarek.
- Jaki... jaki...?
- Czuję kłopoty! – jęknął przewracając
oczami Henry. – Sean nas zabije jak narozrabiamy. – Z jednej strony nie chciał
podpaść kuzynowi, nie mówiąc już o matce, z drugiej nigdy by nie pomyślał, że
będzie się tak dobrze bawił w towarzystwie chłopaków z małego miasteczka, którego
nazwy nie mógł nawet wypowiedzieć.
- Ale z ciebie cykor Wasza Wysokość
– rzucił złośliwie blondynek. – Nie planuję jakiegoś wielkiego skoku czy coś! Do
mojego projektu potrzebujemy jedynie kilku zdjęć tej Kwasowej.
- Co z nimi zrobimy? Wyślemy
do gazety? – Kevin z ciekawości aż podskakiwał na materacu.
- Nie, mam lepszy pomysł. Zalogujemy ją na portalu
randkowym Złociste Lilie. Tam szukają partnerek lesbijki, niektóre niesamowicie
odjazdowe. Podamy dokładny adres i numer telefonu. Wyobraźcie sobie minę
Kwasowej jak zaczną do niej dzwonić i umawiać się na randki – zachichotał.
- Nie mamy aparatu fotograficznego,
wpadł mi do stawu z kaczkami – zasmucił się maluch.
- Ja mam – wyrwało się
niebacznie Henremu. Zreflektował się, że palnął głupstwo, kiedy zobaczył dwie pary oczu wpatrujących
się w niego z nadzieją. – Nie dam wam go
tknąć, to profesjonalny sprzęt! – Za nic na świecie nie miał zamiaru dać im
do rąk swojego maleństwa, dzięki któremu zdobył kilka prestiżowych nagród.
***
- Strasznie późno, wypiję
tylko filiżankę kawy. – Usiadł z dala od Seana, by nie kusić licha.
- Odwiozę cię, mam coś do
załatwienia po drodze – odezwał się uprzejmie doktor z podejrzanym błyskiem w
oku. Całą noc miał niesamowicie obrazowe sny, z Darkiem w roli głównej.
- Naprawdę nie musisz, to
niedaleko. – Miał jakieś niejasne podejrzenia. Mężczyzna wyglądał zupełnie jak
przyczajony drapieżnik.
- Czekam na ciebie w samochodzie,
nie zapomnij torebki kochanie. – Sean wyszedł z kluczykami od Xeny w ręce.
Chłopak właściwie nie miał powodu, żeby iść piechotą, nie chciał też wyjść na tchórza.
Co mogłoby się stać na dwóch kilometrach jakie dzieliły ich dom od
Urzędu Miejskiego? Zebrał wszystkie swoje kosmetyki oraz inne babskie akcesoria
i wsiadł do samochodu.
- Możemy ruszać – uśmiechnął się
do narzeczonego, w duszy zastanawiając się co kombinuje. Dawno nie był taki zgodny,
tylko raz próbował się z nim podrażnić. Cokolwiek tam sobie wymyślił, on,
idealny pracownik Urzędu w Pytlowicach nie da się zwieść ze ścieżki cnoty i o przepisowej
porze usiądzie za swoim biurkiem. Z takim mocnym postanowieniem zapiął pas
bezpieczeństwa.
hahaha, coś mu nie wyjdzie z tą ścieżką cnoty :D Świetny rozdział, ale tutaj Kevin mnie denerwuje, gdzie Bartek? on powinien wziąć się do odbijania ukochanego, bo go straci. Oooooj, ten henry,.. jak zwykle sztywniak
OdpowiedzUsuńJak Boga kocham, jeśli Sean nie wyobraca Darka w samochodzie, to z moja intuicją jest coś nie tak ;) Swoja drogą, dopiero teraz zwróciłam uwagę na to, że imię samochodu Seana nawiązuje do Połknij mnie ;)
OdpowiedzUsuńTo:
"- Mówiłem im, żeby nie podsłuchiwali – Henry stał parę kroków dalej, dyskretnie przyciskając nos do zimnej szyby. W szpiegowaniu miał o wiele więcej wprawy od tych patałachów."
Był najzabawniejszy fragment tego rozdziału. Henry, z tą swoją lordowską manierą, jest poważnym kandydatem do najzabawniejszej postaci w opowiadaniu.
Z Kevina jest mały diabełek. Ma pomysły jak mało kto. Najpierw szykuje się na "naradę" niczym na bal, a później wymyśla intrygę ze swataniem Kwasowej. Nawet udaje mu się wplątać w to wszystko "rywala". Bo przecież Henry nie da dwóm łobuzom swojego sprzętu... Jakkolwiek to brzmi ;)
Mam nadzieję, że na kolejny rozdział poczekamy trochę krócej.
Pozdrawiam,
Ariana
Cudo *_*i nic więcej.
OdpowiedzUsuńEwa
Niesamowite, czekam na next.
OdpowiedzUsuńEryk
Warto było czekać. Szkoda tylko, że niesprawdzone.
OdpowiedzUsuńJ D'arck
Świetne :D Kwasowa, szykuj się na słodką zemstę... No i ciekawa jestem co też Sean szykuje...
OdpowiedzUsuńNo nic cierpliwie zaczekam na kolejny rozdział. Weny życzę i pozdrawiam :)
Wspaniały. Podoba mi się " rywalizacja" o Jarka ale martwię się że Kevin ucierpi on jest taki słodki. Sparuj go lepiej z tym jego przyjacielem. Jestem bardzo ciekawa jak wyjdzie ten portal randkowy to kawał bardzo przemyślany i pewnie na dłużej. Zbyszek i Róża oby i u nich coś się zaczęło dziać. Martwi mnie to co wymyśli Krzysztof bo mam dziwne wrażenie że za chwilę się pojawi. Jarek w kolorowej piżamce ile ja bym dała żeby to zobaczyć.
OdpowiedzUsuńSceny u narzeczonych urocze ale mało.
Dużo dużo weny i chęci:)
Jesteś wspaniała, że tak często coś dodajesz, bo naprawdę po ciężkim dniu pracy przyjść i zobaczyć nową notkę to coś cudownego! Uwielbiam Twoje opowiadania! Strasznie śmieszna notka, rywalizacja o względy Jarka coś cudownego, a pogrywanie sobie Róży z Gosposiem po prostu powalające! Cudowne :)
OdpowiedzUsuńTo co piszesz rozjaśnia nawet najbardziej pochmurny dzień
Dużo weny :)
Olga
To jeden z najmilszych komentarzy jaki kiedykolwiek dostałam, te opowiadania są właśnie po to, by was bawić i oderwać od szarej rzeczywistości choć na chwilę. Ogromnie przyjemnie jest przeczytać, że spełniają swoje zadanie. :))
UsuńWitam,
OdpowiedzUsuńrozdział cudowny.... och Kevin bardzo się stara zwrócić uwagę Jarka na siebie... uśmiałam się z tego jak Kevin „wybrzydza” w piżamkach ;].... och Darek uważaj Krzysztof poznał Cię, no i jego ludzie Cię rozpoznali... ale obok jest Sean więc nic złego się nie powinno stać... portal rangowy i Kwasowa może być zabawnie...
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia
,,- No dobra mój ty mężczyzno. Może ta granatowa od Zbyszka, jest bardzo elegancka? – zaproponował ugodowo i wyciągnął piżamę ze szuflady.'' A nie ,,z szuflady''?
OdpowiedzUsuń,,Zreflektował się,, że palnął głupstwo, kiedy zobaczył dwie pary oczu wpatrujących się w niego z nadzieją.'' Bez jednego przecinka.
,,Musiał się pośpieszyć, bo za godzinę musiał być w biurze''. Lepiej b brzmialo: ,,Musial sie pospieszyc, bo za godzine mial byc w biurze''.
Czemu akurat Sean powiedzial, ze Kevin przyprowadzi do domu ,,narzeczonych'', a nie ,,narzeczone"?
Jestem bardzo ciekaw jak to sie ulozy miedzy ta spiskujaa trojka.
Henry jaki samolub. Chociaz ja tez bym mial troche watpliwosci oddajac tym dwom dzikusom w rece aparat..profesjonalny :p
Nieladnie tak uprawiac seks kiedy domownicy nie spia. Sean i Darek musza byc grzeczniejsci, a lekarz chyba za bardzo sie wierci na tym lozku. Jak mozna polozyc sie komus na posladku?:D
Watpie, zeby ,,Daria'' wytrwala w swoim postanowieniu, aczkolwiek na to licze ^^
Pozdrawiam
Damiann
Dodatkowa para oczu wykrywających błędy zawsze mile widziana. :))
UsuńA co do ,,narzeczonych" Kevina, mały chyba wyraźnie pokazuje, co mu się podoba. Sean uznał, więc, że woli chłopców, co niekoniecznie musi być do końca prawdą.
Wiesz Damianie, mój partner często ,,myli'' mnie z poduszką ,układając głowę na różnych częściach mojego ciała.Twierdząc, że tak najlepiej mu się zasypia ima wtedy najlepsze sny.
UsuńOch, Strego, rozdział super. Uwielbiam Zbyszka i Różę. Ale Jarek i Henry są również zabawni. Mam nadzieję, że kolejny rozdział pojawi się najpóźniej dzisiaj :d Pozdrawiam, Akella.
OdpowiedzUsuńsweet :)
OdpowiedzUsuńszybko proszę o kolejny rozdzialik! <3 ... Ten bandyta mnie wkurza! =.=*
Kiedy next??? :((
OdpowiedzUsuńDrodzy czytelnicy, ja pracuję. Trochę was chyba rozpuściłam. Uważam, że i tak bardzo często wstawiam rozdziały. Zresztą już kończę, będzie dzisiaj niecierpliwcy.
UsuńHejeczka,
OdpowiedzUsuńwspaniale, co za banda podsłuchiwaczy i to strojenie się Kevina cudownie miała być taka noc, a tutaj padli ze zmęczenia, coś mi sie wydaje że po drodze Sean zaliczy jakieś krzaczki...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Zośka