Pani Stenia właśnie kończyła
sprzątać gabinet burmistrza, kiedy do jej uszu dobiegło zduszone wołanie o
pomoc. Pracowała tu już od czterdziestu lat i niejedno widziała. Wzięła wiadro
z wodą oraz mopa, po czym na palcach ruszyła w stronę odgłosów szamotania. Z
daleka poznała tego zboczeńca Marcina, jak zwykle molestował kolejną niewinną
ofiarę. Najpierw cyknęła mu kilka zdjęć
telefonem komórkowym, tak jak to uczyła ją wnuczka. Potem zakradała się od
tyłu, podniosła wiadro do góry, wylała jego zawartość na bezczelnego drania, mocno waląc go przy tym w
głowę. Osunął się bez przytomności na podłogę, nie wydając z siebie żadnego
dźwięku.
- Już dobrze dziecko, możesz
otworzyć oczy – zwróciła się łagodnie do roztrzęsionej dziewczyny. To była nowa
urzędniczka, o której ostatnio ciągle plotkowano.
- Bardzo pani dziękuję –
wyszeptał słabym głosem Darek. – Uratowała mi pani życie.
- Ma się jeszcze tą krzepę. –
Uśmiechnęła się do niego staruszka, prężąc szczupłe ramię, niczym kulturysta na
wybiegu. – Tego chama od dawna mam na oku, powinnaś udać się z tym na policję.
Na pewno zgłosi się niejedna poszkodowana. Jakby co, mamy dowody. – Dumnie pomachała do chłopaka telefonem.
- Nigdy bym nie pomyślała, że
posunie się do czegoś podobnego. Sądziłam, że to zwykły podrywacz – Chłopak
chwiejnym krokiem podszedł do stojącego w kącie krzesła i usiadł na nim z ulgą.
Trochę kręciło mu się w głowie i zrobił się blady jak ściana.
- Zaczekaj, powinnaś się
czegoś napić, bo mi tu jeszcze zemdlejesz. – Kobieta przyjrzała się mu uważnie,
podreptała do stojącego w holu automatu i wróciła po chwili z kubkiem gorącej
herbaty. – Ja się jeszcze przebiorę i możemy iść do domu. Odprowadzę cię,
mieszkam niedaleko Evansa.
- A co z nim? – Darek wskazał
na leżącego na podłodze mężczyznę, który zaczynał się właśnie wiercić i
mamrotać coś do siebie.
- Nie przejmuj się,
zadzwoniłam po pogotowie, już ich słychać – odpowiedziała beztrosko staruszka.
– Nie martw się, ten Casanova nie odważy się niczego powiedzieć.
Rzeczywiście w drzwiach budynku minęły się z ratownikami. Wskazały im jeszcze miejsce, gdzie leżał poszkodowany i ruszyły do domu. Po kwadransie były już pod bramką, prowadzącą na posesję doktora. Pożegnały się serdecznie i Darek udał się od razu do gabinetu, gdzie czekała na niego sterta dokumentów oraz korespondencji. Mimo, że nadal się źle czuł postanowił zostać choć na dwie godziny. Zajęty pracą nie zauważył jak do pokoju wszedł Sean. Stanął za piszącą pracowicie sekretarką i przez chwilę przyglądał się smukłej szyi, która nagle wydała mu się niesamowicie kusząca.
Rzeczywiście w drzwiach budynku minęły się z ratownikami. Wskazały im jeszcze miejsce, gdzie leżał poszkodowany i ruszyły do domu. Po kwadransie były już pod bramką, prowadzącą na posesję doktora. Pożegnały się serdecznie i Darek udał się od razu do gabinetu, gdzie czekała na niego sterta dokumentów oraz korespondencji. Mimo, że nadal się źle czuł postanowił zostać choć na dwie godziny. Zajęty pracą nie zauważył jak do pokoju wszedł Sean. Stanął za piszącą pracowicie sekretarką i przez chwilę przyglądał się smukłej szyi, która nagle wydała mu się niesamowicie kusząca.
- A o której to się
przychodzi?! – huknął niespodziewanie za plecami Darka. Biedny chłopak aż
podskoczył, złapał się za serce i przypadkowo trącając ręką klawiaturę, zmazał
wszystko co napisał do tej pory.
- Dobrze się pan bawi co? –
mruknął pod nosem.
- Co było ważniejsze od pracy?
Zakupy, plotki z przyjaciółką, czy randka z miejscowym uwodzicielem? – zapytał
jak zwykle z kpiną w głosie. Ze zdumieniem zobaczył jak zielone oczy napełniają
się łzami, a chłopak zaczyna się cały trząść. Nerwowym ruchem miął w drobnych
dłoniach spódniczkę, próbując się opanować.
- Ch- chyba.. nie powinienem
był przychodzić… - wyjąkał z trudem
Darek, dopiero po kilku sekundach, zdając sobie sprawę, że zaczyna o sobie
mówić w formie męskiej. – Odrobię to innego dnia. - Podniósł się zbyt
gwałtownie i gdyby nie silne ramię Seana, które go objęło, byłby upadł na
posadzkę.
- Spokojnie. – Mężczyzna,
widząc co się dzieje wziął go na ręce, zaniósł do gościnnej sypialni i położył
na łóżku. Zdjął mu buty, nakrył kołderką, po czym na moment wyszedł, by wrócić
ze szklanką wody oraz tabletką. – Połknij.
- Co to? – chłopak usiadł i
nieufnie spojrzał na lekarstwo.
- Hydroxyzyna na uspokojenie,
na pewno trochę pomoże. – Cierpliwie czekał, aż zdecyduje się wziąć od niego
lek. – Zadzwoniłem do Róży i powiedziałem, że zostaniesz tu na noc.
Darek położył się i nakrył
pod samą brodę kołdrą, nadal lekko drżał. Oczy co chwilę napełniały mu się
łzami. Miał wrażenie, że jego ciało odreagowuje nie tylko tą historię z
Marcinem, ale wszystkie stresy, które przeżył od przyjazdu do Pytlowic. Sean
zachował się dzisiaj wobec niego wyjątkowo opiekuńczo, pewnie włączył mu się
instynkt alfy, nakazujący mu bronić stada. Chociaż bywał wredny i złośliwy, w
jego obecności czuł się zawsze bezpiecznie. Miał nadzieję, że nie zauważył jego
przejęzyczenia.
- Co się stało? – zapytał po
chwili doktor widząc, że chłopak nieco się uspokoił. Serce mu się ściskało na
widok łez w tych pięknych oczach. Mały kłamczuch wydawał mu się niesamowicie
kruchy i bezbronny.
- Mamy w pracy takiego
podrywacza, któremu się wydaje, że jest co najmniej Bradem Pittem. Zaczaił się
na mnie w korytarzu i gdyby nie nasza sprzątaczka, mogłoby to się dla mnie źle
skończyć. – Opisał Seanowi całą sytuację.
- Czy on wie, że jesteś
mężczyzną? – Na to niespodziewane pytanie Darek aż podskoczył na łóżku.
- Skąd wiesz? – wyszeptał,
nie śmiejąc spojrzeć na Evansa. – Jeśli nie chcesz bym tu pracował to powiedz,
nie mogę ci nic więcej powiedzieć ponadto, że ta maskarada na razie jest
konieczna. – Usiadł na łóżku, przyciskając do klatki kołdrę kurczowym ruchem.
- Jestem lekarzem głuptasie,
od początku coś mi nie pasowało. Nie mówiąc już o tym, że piersi ci ciągle
wędrują, a między nogami masz męskie organy. Widziałem przypadkowo, słowo daję
i tylko przez bokserki – dodał na widok rumieńców na twarzy chłopka i jego
speszonego spojrzenia.
- Ciężko w to uwierzyć. –
Popatrzył na mężczyznę podejrzliwie.
- Sypiasz na kołdrze,
wyglądasz wtedy słodko i prezentujesz wszystkie swoje wdzięki – posłał mu
kpiący uśmieszek.
- Och! – Czerwony jak burak
Darek zanurkował cały pod nakrycie. – Nie wiedziałem, że męskie wdzięki też cię
interesują – wymamrotał niewyraźnie.
- Jak widzisz jestem pełen
niespodzianek, zupełnie jak ty. A Marcinem się nie martw, trzeba będzie mu raz na zawsze wybić z głowy podboje. Śpij spokojnie śliczny. – ,,Najlepiej ręcznie wytłumaczyć mu różnicę
miedzy zalotami, a molestowaniem’’.- Dodał już w myślach.
- Podrywasz mnie? – rozległo
się spod kołdry.
- Troszeczkę – uśmiechnął się
pod nosem Sean i wyszedł z pokoju. Na korytarzu jego twarz natychmiast zmieniła
swój wyraz, a w szarych oczach zapłonęła furia. Postanowił przejść się do
miejscowego baru, aby kupić sobie paczkę papierosów. Było już późno i okoliczne
sklepy na pewno już zamknięto. Zawsze jak był zdenerwowany chciało mu się
palić. Jeśli nawet zobaczy tam Marcina, to będzie to zupełnie przypadkowe
spotkanie. Prawda?
***
Po kwadransie Evans, w mocno bojowym nastroju, dotarł do baru. Podszedł do bufetu i zamówił kufelek piwa. Dyskretnie rozglądał
się dookoła w poszukiwaniu swojego celu. W duchu uknuł paskudny plan. Od
dziecka ćwiczył sztuki walki, a w zawodach przestał startować dopiero wtedy,
gdy wybrał specjalizacje chirurgiczną. Nadal jednak codziennie trenował przynajmniej przez godzinę. Zwykły, miejscowy osiłek nie stanowił dla niego żadnego wyzwania. O tym
zboczeńcu słyszał już niejedno, doskonale wiedział, że Darek nie był jego
jedyną ofiarą. Postanowił na zawsze wyłączyć go z gry i przywrócić mu właściwy
światopogląd, zaburzony przez zakochaną w swoim przystojnym synku mamusię, która
od niemowlęctwa wbijała go w pychę.
- Szklankę piwa z lodem –
wychrypiał za nim mocno zawiany głos. Odwrócił się i zobaczył obiekt swoich
rozmyślań. Na jego czole widział spory guz, do którego natychmiast przyłożył
sobie podany przez barmana kufel.
- A kto cię tak urządził? -
Zagadał do niego spokojnie, starając się zapanować nad głosem.
- Evns? – wyjąkał mężczyzna
lekko się zacinając. Widać było, że już wychylił niejedno piwko. – Twoja sekretarka!
Straszna z niej suka, najpierw mnie prowokowała, kręciła tyłkiem, a potem napuściła na mnie tę starą ropuchę. – Po pijaku Marcin był bardzo wylewny i skłonny do zwierzeń.
- Chcesz powiedzieć, że się
dobierałeś do Darii, mimo, że protestowała? – zapytał lodowatym głosem Sean.
Gdyby w mężczyźnie telepały się jakieś resztki rozsądku, w tym momencie
odwróciłby się na pięcie i zwiał.
- E tam, wszystkie najpierw piszczą, a potem same rozkładają nogi – zachichotał obleśnie. – Ta niczym się nie różni od innych! – Chciał jeszcze zrobić jakąś inteligentną w jego pojęciu uwagę, ale doktor nie wytrzymał i walną go pięścią prosto w nos. Rozległo się nieprzyjemne chrupnięcie, a nieszczęsny organ przekrzywił się dziwnie na lewo.
- E tam, wszystkie najpierw piszczą, a potem same rozkładają nogi – zachichotał obleśnie. – Ta niczym się nie różni od innych! – Chciał jeszcze zrobić jakąś inteligentną w jego pojęciu uwagę, ale doktor nie wytrzymał i walną go pięścią prosto w nos. Rozległo się nieprzyjemne chrupnięcie, a nieszczęsny organ przekrzywił się dziwnie na lewo.
- Złamałeś mi nos debilu! –
wycharczał Marcin, tamując chusteczką krew.
- Trzymaj się z daleka od
tego co moje! – warknął do niego Sean.
- Nie wiedziałem, że ją posuwasz. Udało mi się włożyć jej rękę pod kieckę – wykrzywił się do mężczyzny złośliwie. – Ciebie z takim pyskiem na pewno żadna nie chce!
- Nie wiedziałem, że ją posuwasz. Udało mi się włożyć jej rękę pod kieckę – wykrzywił się do mężczyzny złośliwie. – Ciebie z takim pyskiem na pewno żadna nie chce!
- Ale ja ci gwarantuję, że na
ciebie też już żadna nie spojrzy! – Evns przyłożył my z rozmachu
jeszcze dwukrotnie twarz, za każdym razem rozlegał się nieprzyjemny odgłos. –
Będziesz zboczeńcu pił przez rurkę długi czas!
- Załatwię cię, pozwę do
sądu! – Mamrotał z trudem Marcin, plując krwią.
- Z przyjemnością zapłacę za
każdą operację, sądzę, że koledzy przyłożą się do pracy – Sean posłał my
wyjątkowo wredny uśmieszek. Był ciekaw, czy jakikolwiek chirurg podejmie się poskładać
tego śmiecia. Sam trzymał się za policzek, bo drań jednak go trafił. Gniew tak
go zaślepił, że nie zdążył się odsunąć.
***
Darek po wyjściu lekarza przebrał się w falbaniastą,
błękitną piżamkę, należącą pewnie do którejś z byłych niań Kevina, na którą składały
się kuse krótkie spodenki w misie i koszulka z dekoltem. Stanik z wkładkami schował pod poduszką.Wyglądał w niej nieco
dziwnie, ale lepsze to, niż położenie się do łóżka w uwierającej go pod pachami
sukience. Zasnął prawie natychmiast, lek najwidoczniej zaczął działać. Spał dość mocno przez kilka godzin. Była już noc, kiedy obudziły go hałasy dobiegające
z gabinetu Evansa, które po chwili przeniosły się do kuchni. Złapał za leżącą na stoliku, ciężką encyklopedię i
tak uzbrojony zszedł na parter. Ostrożnie otworzył drzwi do
kuchni, świeciła się tylko mała lampka w kontakcie. W jej blasku zobaczył
wysoką, ciemną sylwetkę. Przestraszony, zamachną się książką, celne waląc
intruza w głowę.
- Oż cholera… – wyjęczał mężczyzna i
osunął się na najbliższe krzesło. – Darek, ty idioto, chciałeś mnie dobić?
- Sean…? – Chłopak zapalił
światło i zrobiło mu się głupio. Jego szef siedział za stołem z podbitym okiem oraz rosnącą
śliwą na głowie. – Ja cię strasznie przepraszam – pisnął ogromnie zmieszany. –
Nie ruszaj się, przyniosę apteczkę i lód. – Po chwili wrócił obładowany, rozłożył
akcesoria na stole. Sprawnie obmył oraz opatrzył rany mężczyzny, który syczał i
krzywił się niczym małe dziecko. – No już – uśmiechnął się do niego, kiedy
skończył. – Nie wygląda tak najgorzej, ale siniak pod okiem, to nie moja
zasługa. Z kim się pan bił?
- A kto podmucha i pocałuje,
żeby nie bolało? – Sean zrobił minę skrzywdzonego niedźwiadka. Tyłeczek
chłopaka w kusych szortach oraz doskonale widoczne zgrabne nogi przyciągały
jego oczy jak magnes. – Poza tym należy mi się odszkodowanie za poniesione
straty – zajęczał żałośnie, łapiąc się za guza.
- No dobra – Darek popatrzył
na niego nieco sceptycznie – ale łapy przy sobie! – Podszedł bliżej, położył
dłonie na szerokich ramionach mężczyzny i delikatnie wpierw podmuchał zranione
miejsce, a potem pocałował go dwukrotnie w poszkodowany policzek.
Evans bał się nawet drgnąć, by go nie spłoszyć, ale natura była silniejsza, a słodkie usta tak blisko. Odwrócił powoli głowę i musnął pieszczotliwie kuszące wargi. Raz, drugi, trzeci – z każdym kolejnym pocałunkiem nabierał ochoty na więcej. Niestety chłopak, który w pierwszym odruchu mu uległ, po chwili odzyskał panowanie nad sobą i stanowczo się odsunął.
Evans bał się nawet drgnąć, by go nie spłoszyć, ale natura była silniejsza, a słodkie usta tak blisko. Odwrócił powoli głowę i musnął pieszczotliwie kuszące wargi. Raz, drugi, trzeci – z każdym kolejnym pocałunkiem nabierał ochoty na więcej. Niestety chłopak, który w pierwszym odruchu mu uległ, po chwili odzyskał panowanie nad sobą i stanowczo się odsunął.
- Mało – odezwał się doktor z
miną dziecka, któremu właśnie odebrano pysznego cukierka. – Nie wolno się
znęcać nad chorymi.
- Ty się już lepiej nie
odzywaj! – Zarumieniony chłopak zajął miejsce pod drugiej stronie stołu, tak na
wszelki wypadek, jakby go coś jednak kusiło. – Ja bym powiedział, że bezczelnie
wziąłeś nie tylko zapłatę, ale również premię.
- Jeśli pozwolę ci nabić
sobie jeszcze jednego guza, to dostanę kilka tych słodkich buziaków? – zapytał Evans
z uśmieszkiem.
- Chyba jednak walnąłem cię
zbyt mocno, najwyraźniej coś ci zaszkodziło. – Darek pogroził draniowi, który
próbował się do niego przysunąć z krzesłem. – Ty mi lepiej powiedz z kim się
biłeś! – Chłopak miał złe przeczucia.
- Zaraz tam biłeś, to była
tylko mała sprzeczka prowadzona przy pomocy pięści – argumentował mężczyzna z
niewinną miną.
- Faceci! – Przewrócił oczami
Darek. –Nie można było tego rozwiązać, rozmawiając jak ludzie?
- Nie rozmawiałem z
człowiekiem, tylko tym zboczeńcem Marcinem. Myślę, że po dzisiejszej dyskusji
szybko dojdzie do właściwych wniosków.
- To kretyn, pozwie cię o
odszkodowanie. Niepotrzebnie się wtrącałeś! Będziesz mieć teraz mnóstwo
kłopotów. – Zdenerwował się chłopak.
- Spokojnie mój piękny. Te całusy były tego warte – zachichotał beztrosko. Został za to pociągnięty za
ucho przez Darka.
- Jaki twój, trollu jeden?! Co
by było, gdyby złamał ci rękę? Nie mógłbyś operować! – Nie miał do tego bałwana
siły. Typowy macho, zaznaczył swój teren i był sobą zachwycony. Zachował się
idiotycznie, a teraz jeszcze oczekuje za to nagrody. – Lepiej już pójdę, bo
jeszcze naprawdę zrobię ci krzywdę.
- Nie złość się, nie mogłem
pozwolić, by ktoś niszczył opinię mojej jasnowłosej księżniczki – posłał mu
szelmowski uśmiech.
- Kogo? – Nie zrozumiał w
pierwszej chwili chłopak. – Zupełnie zwariowałeś?! Zrób sobie jutro lepiej tomograf
tego czerepu! – Czerwony na twarzy Darek umknął z kuchni. Złośliwy szef był już wystarczająco ciężkostrawny, ale flirtujący szef był ponad jego wątłe siły. Nie chciał nawet
myśleć, jakie plotki będą krążyły rano po Pytlowicach. Na szczęście zaczął się weekend,
więc miał dwa dni spokoju, zanim dopadną go ciekawskie współpracowniczki.
Zamknął drzwi od sypialni i spojrzał w lustro. Wargi wydawały się nieco
opuchnięte. Drań maksymalnie wykorzystał okazję. Na samo wspomnienie jego pocałunków
zrobiło mu się gorąco, z piskiem rzucił się na łóżko i zagrzebał w kołderce.
Solennie sobie postanowił, trzymać się od tego trolla z daleka. Nie będzie mu
jakiś prowincjonalny konował mieszał w głowie!
Dobrze że Darek ma tylu sprzymierzeńców. Akcja ze sprzątaczką niezła. Sean szybko się zdradził że zna prawdę ale w sumie to i lepiej. No i ta bójka między doktorem a zboczeńcem kurczę Sean wie jak bronić co jego. Pocałunki na końcu piękne. I widać że coraz lepiej się dogaduję. Tylko żeby coś im tej sielanki szybko nie popsuło.
OdpowiedzUsuńDużo dużo weny i chęci:)
Szef Darka jest słodko zazdrosny. Cudowny rozdział. Choć brakowało mi synka Evansa, którego uwielbiam wręćz :)
OdpowiedzUsuńOj ulegnij mu darek, ulegnij. Pani stenia zasługuje na medal. :)
OdpowiedzUsuńDobry rozdział xD
Masz rację, dobrze, że ktoś mnie pilnuje.:))
OdpowiedzUsuńPani Stenia uzbrojona w mopa i wiadro z wodą - niezła odsiecz he he :) Sean zazdrośnik jeden, ale dobrze zrobił, że obił facjatę temu zboczonemu casanovie. Darek wreszcie na celowniku... Rozdział świetny :) Weny życzę i z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział :)
OdpowiedzUsuńRozdział sweet!! ^^ huehue niedługo się wszystko na maxa rozkręci ^^
OdpowiedzUsuńkocham te opo! jest takie słodkie! ...ps: Darek miał w czasie całowania na sb te sztuczne cycki? xd i perułkę?? niech się pokaże niedźwiadkowi ^^
weny i pozro!!! :)
Witam,
OdpowiedzUsuńakacja ze sprzątaczką rewelacyjna.... Sean dość szybko zdradził się, że wie o Darku ale może to i lepiej, ta bójka w barze, no, no Evans wie jak bronić to co jego....
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Hejka,
OdpowiedzUsuńo tak fantastycznie, Sean i ta jego postawa mi się bardzo spodobała mimo, że Darek powiedział tylko że musi być ta maskarada to to zaakceptował... a Marcinowi sie należało...
multum weny i chęci życzę...
Pozdrawiam serdecznie Zośka
Dziękuję za wszystkie miłe komentarze.
Usuń